Czytelników NE przestaje już bulwersować zachowanie się władz w kwestii smoleńskiej. Dla tych co pamiętają śledztwo w sprawie księdza Popiełuszki, obecne kłamstwa rządzącej kliki, matactwa czy niszczenie dowodów, przewyższają bezczelność komuny.
Czytelników Nowego Ekranu przestaje już bulwersować zachowanie się tak zwanych władz w kwestii smoleńskiej. Dla tych co pamiętają śledztwo w sprawie księdza Popiełuszki, obecne ordynarne kłamstwa rządzącej kliki, matactwa czy niszczenie dowodów, przewyższają bezczelność komuny.
Obserwując funkcjonowanie państwa, a szczególnie wymiaru sprawiedliwości, jest ewidentne, że w Polsce faktyczne struktury władzy są niejawne a odwoływanie się do zasad demokratycznego państwa i przepisów prawa jest mydleniem ludziom oczu i strawą dla pożytecznych idiotów. Przez ostatnie lata wiele osób usiłowało mnie przekonać, że w kontaktach z „organami” czynię błędy natury prawnej, że nie umiem przekonywać sędziów do moich racji i że dlatego od siedmiu lat nie mogę nawet spotkać się z córkami mając na papierze pełnię władzy rodzicielskiej. O wychowywaniu dzieci już nie mówię. W miejsce porządnego załatwienia sprawy, sądy wydawały głupawe postanowienia, których jedynym celem było nękanie i dezorganizacja życia. Istotne części owej twórczości urzędniczej przedstawiłem pod moim tekstem „Zbiorowy obłęd przebierańców”. Tymczasem prawda jest taka, że sądy i administracja działają według niejawnych instrukcji wydawanych przez ludzi stojących ponad prawem i będących częścią hierarchicznej mafii. Jednym z celów sitwy jest dezintegracja społeczeństwa poprzez rozbijanie rodzin, niedopuszczanie do zwiększania stanu posiadania Polaków i niszczenie gospodarki. Osiąga się to za pomocą manipulacji prawnych, kontrolę finansową kraju i poprzez opanowanie rejestrów własności.
Co więcej, zachowanie się osobników w togach, sprzeczność ich zachowań z ogólnie przyjętym zasadami logiki, skłonność do przekrętów i matactw, sugerują psychopatyczny obłęd. Jest na ten temat dostępna spora literatura.
Ostatnio zdobyłem kolejny dowód na to jak praktycznie działają struktury władzy. Otóż, jak wspomniałem, mam pełnię władzy rodzicielskiej, jednak z zakazem zbliżania się do miejsca zamieszkania córek (sic!). Co więcej, od września zapewne poszły one do gimnazjum, jednak które to gimnazjum i w jakim mieście, dowiedzieć się nie mogę. Wydział Edukacji w Tarnowskich Górach odmówił mi takiej informacji, zasłaniając się między innymi ustawą o obowiązku szkolnym (proszę nie doszukiwać się w tym logiki ludzi normalnych). Informacji takiej odmówiło mi również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W obu przypadkach urzędnicy początkowo byli skłonni zachować się ze zdrowym rozsądkiem, jednak po skonsultowaniu się ze zwierzchnikami odpowiedzieli typowym oficjalnym bełkotem.
Niedługo potem dowiedziałem się, że istnieje cichy zakaz informowania mnie o losie córek i to do tego stopnia, że nie można mnie nawet informować o owym zakazie. Ponieważ jedna z córek jest zameldowana u mnie w domu, miejscowa szkoła zwróciła się do mnie z pytaniem, gdzie realizuje ona obowiązek szkolny. Odpowiedziałem, że chętnie sam się dowiem i że powinni zwrócić się w tej sprawie do policji. Po kilku dniach ponownie zadzwoniłem do gimnazjum z pytaniem o szkołę córek. Odpowiedź była tym razem bardziej konkretna. Tak, wiedzą, ale jest zakaz informowania mnie. Zakaz ten wydała prokuratura dla Warszawy – Woli. Poprosiłem o tę informację na piśmie. Obiecano mi ją udostępnić następnego dnia. Gdy przyjechałem do szkoły, okazało się że i tego zabroniono. Na szczęście przewidując taką sytuację rozmowę nagrałem i mam twardy dowód. Napisałem też w tej sprawie do prokuratury, ciekawe co odpowiedzą. Warto dodać, że w sensie konstytucyjnym prokuratura nie jest władzą publiczną i że może wydawać polecenia jedynie własnym urzędnikom. Jednak praktyka jest jaka jest.
Historia ta pokazuje rzeczywiste kulisy władzy i że za pozorami przestrzegania prawa i gąszczem pozornie bezsensownych przepisów, często kryją się mafijne decyzje. Patrząc wstecz, widzę wyraźnie ukryte cele za usunięciem ławników z sądów karnych czy wyjęciem prokuratury spod kontroli społecznej. Chodziło o konsolidację totalitarnego systemu. Takich przykładów jest więcej. Obecna sytuacja zaczyna przypominać tę z czasów sowieckich i Trzeciej Rzeszy, gdzie NKWD czy Gestapo dzierżyły absolutną władzę a prawo było fikcją. Prawda jest też taka, że w Polsce brak jest tradycji państwa z ludzką twarzą. Brak jest instytucjonalnych rozwiązań gwarantujących praworządność. W miejsce ludzi mądrych i odpowiedzialnych, do rządzenia prą wszelkiej maści dewianci, których głównym celem jest wspinanie się po szczeblach władzy. Prawo zaś traktowane jest instrumentalnie.
Podczas ostatniego Marszu Niepodległości słyszeliśmy nawoływania do obalenia republiki okrągłego stołu. Dla właściwego, normalnego funkcjonowania społeczeństwa, nie wystarczy dokonać roszady na szczytach władzy ani nawet jednorazowo wygrać wybory. Potrzebne są dobre rozwiązania instytucjonalne i kadry będące w stanie je wprowadzać w życie. W Polsce nie ma ani takich kadr ani zrozumienia ich potrzeby. Dlatego proces powoływania Sądu Obywatelskiego trwa tak długo. Dobrze byłoby, gdyby rosnący w siłę ruch narodowy zrozumiał te priorytety i fakt że do dobrego funkcjonowania społeczeństwa potrzebne są struktury i ludzie o otwartych umysłach.
Bogdan Goczyński