Miałem sen. Za aprobatą sejmu i przy aplauzie części Narodu podniesiono VAT do 46%. Bez prawa do odliczania. Składki na ZUS wzrosły do 120% płacy brutto. Niestety, sen zamienił się w horror. Już po kwartale pojawiła się dziura budżetowa…
1.
„Dziennik Gazeta Prawna” za cel dziennikarskiego śledztwa wziął liczbę urzędników w Polsce.
Sprawdzono 65 losowo wybranych urzędów, różnych szczebli.
Od ministerstw po wojewódzkie.
We wszystkich urzędach prócz urzędników zatrudnionych na umowę o pracę praktycznie drugie tyle pracowało w ramach umów zlecenia.
2.
Za DGP:
W administracji państwowej rośnie liczba osób pracujących na tzw. umowach śmieciowych. Często za wyższe wynagrodzenie niż osoby zatrudnione na umowę o pracę. Takie kontrakty są zawierane praktycznie z dnia na dzień. Co więcej, działy kadr w urzędach bardzo często nie są w stanie ustalić, ile aktualnie osób jest zatrudnionych na tej podstawie, póki nie zapytają o to poszczególne departamenty.
3.
Wypłacane kwoty:
W resorcie rolnictwa na umowy o dzieło i umowy zlecenia w 2011 r. wydano 3,5 mln zł. Z tej kwoty 290 tys. przeznaczył na składki na ubezpieczenia społeczne finansowane ze środków pracodawcy, a 36 tys. na Fundusz Pracy. W ubiegłym roku takich umów resort zawarł 79, w tym już 58. Małgorzata Książyk z Ministerstwa Rolnictwa, tłumaczy, że przepisy pozwalają urzędom na zawieranie tego typu kontraktów.
Z kolei w resorcie skarbu w 2011 roku wydano na umowy-zlecenia i o umowy dzieło blisko 874 tys. zł, z tego 844 tys. zł trafiło do osób organizujących egzaminy na członków rad nadzorczych skarbu państwa. Po zmianie ministra zainteresowanie egzaminem wydaje się być większe, mimo że spółek skarbu państwa jest coraz mniej. W tym roku na wynagrodzenie dla egzaminatorów resort wydał już blisko 2 mln zł.
Wśród rekordzistów jest resortnauki i szkolnictwa wyższego, który wydał na umowy cywilnoprawne w ubiegłym roku 4,8 mln zł. Z tego 2,7 mln zł trafiło m.in. do prelegentów w trakcie polskiej prezydencji w UE. Średnio jednaumowaopiewała na 24 tys. zł.
(op.cit.)
4.
A szczebel niżej?
Wśród samorządów, które najchętniej zatrudniają na umowy-zleceń, są urzędy marszałkowskie. Wielkopolski Urząd Marszałkowski w ubiegłym roku zawarł 509 umów z osobami fizycznymi. Ich wartość sięgnęła blisko 2 mln zł. W pierwszym kwartale urząd ten zawarł już 79 tego typu umów.
Marszałkowie tłumaczą się, że część umów-zleceń lub umów o dzieło realizują ze środków pochodzących z UE. Na przykład Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego w ubiegłym roku zawarł ich 307, a w tym 73. Za ubiegły rok koszt tych umów wynosił 1,3 mln zł.
(op. cit.)
5.
Kto jest profitentem tych zleceń?
Rafał A. Ziemkiewicz na łamach ostatniego „Uważam Rze” pisze bez ogródek:
Bo w końcu po co się jest w III RP politykiem, funkcjonariuszem partyjnym, po co się służy na partyjnym dworze i uczestniczy w nieustających walkach koterii, gryzących się o dostęp do lokalnego barona lub nawet samego prezesa? Po to, żeby dostać dobre stanowisko, oczywiście. Ale co to byłoby za stanowisko, gdyby nie można na nim rozdawać fuch – czy to swoim krewnym i powinowatym, czy też dla nagradzania, pozyskiwania albo odwdzięczania się, na których wszystkie te dworskie gry się zasadzają?
6.
Wg Ziemkiewicza zatem umowy – zlecenia w polskich urzędach to jedna z form wynagradzania dołów partyjnych.
I wszystkich liczących się totumfackich.
7.
Ci więksi bowiem zasiadają w Radach Nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
8.
Przynależność partyjna w czasach peerelu była podstawą kariery urzędniczej.
A przede wszystkim związanych z tym synekur.
Tak samo było w przemyśle.
Czym różni się RP anno domini MMXII?
Tym tylko, ze wielkiego przemysłu w zasadzie już nie ma.
17.04 2012 r.