Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości są jednak zdezorientowani. Czy musi dojść do rozłamu? Przecież jest oczywiste, że tracą wszyscy po prawej stronie. Raduje się lewica, bo otrzymała nieoczekiwany prezent. "PiS jest skazany na stopniowe staczanie się w niebyt" – ocenia Jacek Żakowski. I chociaż to mówi etatowy wróg partii J. Kaczyńskiego, to jednak słowa te mogą wzmacniać przekonanie wielu zwolenników PiS o czekających nas wieloletnich zamieszaniach w centroprawicowych ugrupowaniach.
Poszczególne warianty rozwoju sytuacji przedstawia socjolog dr Jarosław Flis w wywiadzie dla portalu polityka.pl:
— "Nie jest wykluczone, że PiS może podzielić los AWS, do której upadku przecież się przyczynił";
— "Jak to się skończy, nie wiadomo. Ale stawiam na to, że raczej wielką smutą niż istotnym przetasowaniem";
— "Odrodzenie jest jeszcze możliwe. (…) Niekorzystny trend może się odwrócić, bo PiS ma nadal największy potencjał na prawej stronie – ma ludzi, emocje, które ich łączą, struktury. Łatwiej na tym zbudować silną pozycję niż na czymkolwiek innym".
Ale dzisiaj nie jest dobrze. Poważna debata nie może mieć miejsca, gdy media żerują na partyjnym nieszczęściu. Dochodzą do tego spektakularne porażki, jak np. nieuwzględnienie przez Sąd Najwyższy odwołań Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskiego. Obaj politycy PiS, prokuratorzy w stanie spoczynku, nie mogą być posłami. "To Trybunał Konstytucyjny powinien orzec, że coś jest niezgodne z konstytucją, a nie marszałek Sejmu" – skomentował Jarosław Kaczyński.
I dzisiaj tylko komentarz pozostaje. Platforma Obywatelska, współdziałając z politykami i elitami postkomunistycznymi, przejęła właściwie całość władzy w państwie i może robić, co zechce. Także działać na rzecz dalszego rozbijania centroprawicowej opozycji. To nie napawa optymizmem.