Bez kategorii
Like

Tomasz Sakiewicz – człowiek przyzwoity

24/03/2011
458 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

W drodze na spotkanie z p. Tomaszem Sakiewiczem zauważyłem pod Ambasadą USA kilka pikietujących osób. Dwa czy trzy nieduże transparenty stały bezsilnie oparte o ogrodzenie. Czyżby w milionowej Warszawie nie było nawet przysłowiowych dziesięciu sprawiedliwych?

0


Tomasz Sakiewicz, znany przede wszystkim jako redaktor naczelny i wydawca Gazety Polskiej. Spotkanie – jedno z wielu organizowanych w całej Polsce przez kluby Gazety Polskiej. Sakiewiczowi towarzyszył p. Paweł Piekarczyk, gitarzysta i pieśniarz.

Sala średniej wielkości wypchana po brzegi; parę osób niezdecydowanie tłoczyło się w przedsionku. Wchodzącym „na dzień dobry” rozdawane były dwie odbite na ksero kartki – informacja o tym, czym w ogóle są kluby GP oraz plan zbliżających się, organizowanych przez ten konkretny klub, wydarzeń.
W sumie przyszło około 150 osób – jak na podwarszawską sypialnię w środku tygodnia wynik bardzo dobry. Tyle, że średnia wieku była 60+. Jedyny młody człowiek to mężczyzna z obsługi.

Po muzycznej rozgrzewce mikrofon przejął p. Sakiewicz. Zaprosił tłoczące się z tyłu osoby do przejścia na przód sali, gdzie było luźniej, oraz dodał odwagi do zajmowania wszelkich improwizowanych miejsc siedzących, w tym znajdującego się za nim podwyższenia, sceny. Cóż było robić? Wobec tak grzeczej propozycji i dodatkowych głośnych zachęt ze strony już siedzących przemieściliśmy się do przodu i porozsiadali gdzie i na czym się dało.

Ciepły humor i elokwencja dopisywały szanownym gościom; między Piekarczykiem i Sakiewiczem nawiązał się zabawny dialog, który płynnie przeszedł w monolog Sakiewicza. W pierwszej części spotkania pan redaktor przede wszystkim opowiadał o przedsięwzięciach medialnych – o wzrastającym nakładzie Gazety Polskiej, o portalu niezależna.pl i ruszającej właśnie telewizji internetowej, o Nowym Państwie i o Pinezkach (linki na stronie redakcyjnej gazetapolska.pl).

Następnie p. Piekarczyk wykonał kilka pieśni. „Balladę żebraczą” Kaczmarskiego opatrzył uwagą, że w III RP praktycznie była na indeksie.

Druga część spotkania miała formę pytań i odpowiedzi.

Pytano o historię Gazety, skarżono na trudności w jej zakupie; sugerowano prenumeratę wersji elektronicznej (okazało się, że już jest); proponowano poruszanie kilku tematów, które jak się znowu okazało były i są poruszane w GP (dyskusja o naprawie Polski, o historii polskiego przemysłu i myśli inżynierskiej, o alternatywnych źródłach energii – geotermii i gazach łupkowych). Pytano też, dlaczego młodzi ludzie nie angażują się w działalność społeczną (dezorientacja pokolenia przełomu, pożerająca czas i siły praca).

Poza tym p. Sakiewicz opowiadał o prawdopodobnym konflikcie między „psychopatą Putinem” a Miedwiediewem, który przyczyni się do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej (a najprawdopodobniej nie katastrofy, tylko zamachu), o skonfliktowaniu Tuska z ludźmi z WSI bliskimi prezydentowi, o NATO, które być może pomoże (w wyjaśnieniu katastrofy) oraz o obchodach „miesięcznic” i zbliżającej się rocznicy 10 kwietnia.
Mówił też o roli niezależnych mediów, modelowo wręcz wypełnianej przez Gazetę Polską, i o swojej niezależności (wyrzucony z radia za krytyczny głos o PiS, wyrzucony z telewizji za krytyczny głos o PO).

Trzeba przyznać, że ani razu nie zostało otwarcie wyartykułowane poparcie dla PiS (także z sali). Wręcz przeciwnie – p. Sakiewicz podkreślał, że Gazeta Polska niezależnie i obiektywnie patrzyła, patrzy i patrzeć będzie politykom na ręce, pozostając zawsze z boku aktualnie panującego układu władzy.

Nie było też żadnego odniesienia do bieżącej sytuacji w państwach arabskich ani do interwencji „społeczności międzynarodowej” w Libii.
W pewnym momencie aż się o to prosiło, ale temat został ominięty; mimochodem przypomniano za to demiurgiczną rolę Lecha Kaczyńskiego „podczas napadu Rosji na Gruzję” oraz – z pewnym takim niesmakiem – podkreślono konieczność współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, konieczność oczywistą choć trochę krępującą, bo „ze Stanami” znaczy z prezydentem Obamą, a prezydent Obama jest nie bardzo, no ale jednak jest, więc trzeba…

Pod koniec spotkania, w zasadzie przy okazji ogłoszenia o organizowanych przez lokalny klub GP uroczystościach, z sali padło pytanie czy Gazeta Polska będzie relacjonowała jutrzejszą pikietę i rozprawę wytoczoną antypolskim gazetom przez p. Jana Kobylańskiego.
Wtedy elegancki dystans p. Sakiewicza opuścił; początkowo z obrzydzeniem kota, który wdepnął w kałużę a zaraz potem po prostu zdenerwowany zaczął wywodzić, że to co mówi i robi p. Kobylański to nie działalność polonijna tylko antysemityzm i polityka, i że ma to fatalne skutki dla obrazu Polaków. A przede wszystkim, że nie wolno być antysemitą, że bycie antysemitą świadczy tak naprawdę o tym, że nie szanuje się własnego narodu. I że trzeba mówić dobrze o Polakach, przedstawiając przykłady w rodzaju rodziny Ulmów, a nie wolno o Żydach mówić źle.

Dostało się oczywiście przy okazji Grossowi: i z sali, i od prelegenta.
(Na marginesie: coraz bardziej wygląda mi na to, że to jest obecna Grossa szabesgojska rola: chłopca do bicia, bohatera seansów nienawiści, modelowego antypolaka pokazującego jak daleko się można posunąć i stanowiącego tło i kontrast dla manewrów delikatniejszych. Nawet Wyborcza się już od niego półgębkiem odcina…)

Podczas tej anty-antysemickiej perory z sali powiało leciutką konsternacją. W takim widzeniu spraw stanowiska p. Sakiewicza i Gazety Wyborczej są doskonale zgodne. Czyżby p. Sakiewiczowi zamarzył się nadany przez Nadredaktora tytuł człowieka przyzwoitego?..

Ale konsternację zebranych, i tak śladową, przykryła zaraz czysta, dziecinna wiara w Gazetę i w Prezesa. Niemal widać było tę patriotyczną mgiełkę na powrót zasnuwającą spojrzenia. Sala przełknęła pouczenia bez wyraźniejszego sprzeciwu, potulnie niczym na jakimś spotkaniu Anonimowych Antysemitów…

Na zakończenie mieliśmy jeszcze raz przyjemność posłuchać p. Piekarczyka. Zaśpiewał między innymi pisenkę do, jak powiedział, znalezionego w sieci tekstu nieznanego autora. „…Do żłoba toczy swe tłuste cielska… Oto Platforma Obywatelska…” Wprawdzie bez trudu można sprawdzić, iż autorem jest Michał Rafalski, ale ta rzekoma anonimowość nadała tekstowi dodatkowy walor vocis populi.

Po blisko dwóch godzinach spędzonych w dusznej sali, na lekkim patriotycznym rauszu przecisnąłem się do drzwi. Panowie Sakiewicz i Piekarczyk zostali jeszcze na miejscach, oblegani wianuszkiem fanów.

Przed budynkiem minąłem zaparkowany prawie na wprost wyjścia i zaledwie kilka metrów od skrzyżowania niepozorny samochód. Przednie siedzenia wypełniali dwaj łysi młodzieńcy (pod trzydziestkę) w skórzanych kurtkach. Na desce rozdzielczej stały ostentacyjnie puszki „Królewskiego”.

Świeże, chłodne powietrze było odurzające. Dopiero po przejsciu kilkudziesięciu kroków dotarło do mnie, że coś tu nie pasuje. Mafia takimi samochodami nie jeździ. Więc kto?
 


 Więcej tekstów – na  mufti.Polacy.eu.org Zapraszam!

0

Naczelny

Naczelne (Primates) – rzad ssaków lozyskowych charakteryzujacych sie najlepiej wsród wszystkich zwierzat rozwinietym mózgiem. (Wikipedia)

71 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758