Bez kategorii
Like

The day after, czyli PO otwiera okno dla PJN

10/02/2012
445 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Dziś ciąg dalszy rozważań o polskiej scenie politycznej i jej ewentualnej ewolucji. Jako pewnik przyjąłem przed dwoma tygodniami, że jesteśmy świadkami końca hegemonii PO (nie końca PO, ale właśnie jej hegemonii).

0


Upieram się, że mamy do czynienia ze stopniowym kruszeniem się jej potęgi (wczorajsze sondaże wskazują, że się nie myliłem i że trend spadkowy Platformy będzie w miarę stałym zjawiskiem). Należy więc zastanowić się nad tym, jakie będą tego konsekwencje.

 

 
Ważnym czynnikiem jest także powstanie Solidarnej Polski – nie dlatego, żeby miała ona pokonać PiS w walce o prawicowego wyborcę, ale dlatego, że zmusza Kaczyńskiego do ciągłej walki o najtwardszy prawicowy elektorat i uniemożliwia mu – tym samym – pójście do centrum, po rozczarowanych wyborców PO.
 
Dodatkowym czynnikiem jest również walka na lewicy między SLD a Ruchem Palikota. To także powoduje, że obie partie ścigają się na swoją lewicowość i nie mają za bardzo pomysłu, jak pójść po elektorat głosujący dotychczas na Tuska, ale będący już zawiedzionym jego nieudolnością i miałkością.
 
Jeśli więc przyjrzymy się ewolucji sceny politycznej w najbliższych dwóch latach, wygląda ona następująco: po prawej stronie mamy coraz bardziej radykalną SP, której odebrać tlen będzie próbował PiS. Powodować to będzie przesuwanie się tej drugiej partii na prawo, używanie twardej i radykalnej retoryki, po to, żeby nie dać żyć Ziobrze i Kurskiemu. Będzie to trzymać Kaczyńskiego na prawej stronie i uniemożliwiać mu penetrację środka sceny politycznej. Po lewej stronie trwać będzie wojna domowa między Millerem i Palikotem  oraz konkurs na najbardziej radykalny program lewicowy. Pośrodku tkwić będzie słabnąca i tracąca poparcie Platforma, której wyborcy nie za bardzo będą wiedzieć, ku komu się zwrócić. Nie będzie dla nich jednak dobrej oferty – PiS będzie się radykalizował w swej prawicowości, a SLD i Ruch Palikota w swej lewicowości.
 
W tej sytuacji stwarza się nowa szansa dla PJN. Przedwczoraj napisałem, że jesteśmy przegrani, ale nie skończeni. Czujemy się tak, jak Tusk i Kaczyński musieli czuć się po elekcji 1993 roku. Ale właśnie otwiera się dla nas okno możliwości. Najbliższe wybory (wybory do Parlamentu Europejskiego) mogą być dla nas furtką do powrotu do wielkiej polityki. Dlaczego?
 
Po pierwsze ze względu na opisaną powyżej dynamikę sceny politycznej. Stojąc tam, gdzie stoimy, nie zmieniając za bardzo niczego, możemy dostać swoją drugą szansę, bowiem PiS osuwający się w nawalankę z SP, będzie robił nam trochę miejsca, a słabnąca Platforma dostarczać nam będzie nowych wyborców. Szukać oni będą rozsądnej, prawicowej siły, która nie odrzuca Unii Europejskiej, ale nie jest tak mięczakowata jak PO i nie tak radykalna, jak PiS. Będąc więc w tym samym miejscu co obecnie i nie wykonując gwałtownych ruchów, mamy szansę na osiągnięcie lepszego wyniki, niż zrobiliśmy w 2011 roku. Po drugie, wybory do europarlamentu kierują się swoja logiką i pozwalają na sukces partiom, które w elekcji do Sejmu miały małe szanse – przypadki SdPl, UW, oraz LPR z 2004 roku dobitnie o tym świadczą. Przy frekwencji około 25%, takie byty, jak PJN mają większą szansę na sukces, niż wówczas, gdy do urn idzie ponad 50% wyborców, a stawką jest przejęcie władzy w kraju. Małe jest piękne właśnie w takich elekcjach, bo wyborcy nie muszą kierować się mniejszym złem i myśleniem kalkulacyjnym (co zabiło nas w zeszłorocznej elekcji). Nie muszą się obawiać, że jak nie oddadzą głosu na PO, to do władzy dojdą "faszyści z PiS", a jak nie zagłosują na PiS, to Polską rządzić będą "ruscy agenci z PO". Po trzecie, w elekcji do europarlamntu będą się liczyć umiejętności i pracowitość kandydatów i ich doświadczenie, a mam niejakie wrażenie – udokumentowane po połowie kadencji niektórymi rankingami – że Paweł Kowal czy ja, jesteśmy dosyć wysoko oceniani i wyborcy mogą to docenić. Po czwarte, ordynacja wyborcza do PE sprzyja sukcesom takich podmiotów, jak PJN lub koalicji skupiona wokół PJN – tylko 13 okręgów wyborczych, brak perspektyw otrzymania dotacji państwowej, łatwość rejestracji list ogólnopolskich. Wszystko to, bez wchodzenia w szczegóły, sprzyja PJN i pozwala zbudować wokół nas sensowną centroprawicową alternatywę dla PO i PiS.   
 
Dlatego raz jeszcze powtórzę – dziś jesteśmy przegrani, ale głęboko wierzę, że przyszłość należy do nas. Czas sprzyja politykom PJN, choć dziś nie wszyscy chcą lub potrafią to dostrzec. Wybory 2014 roku będą dla nas bardzo ważne – mogą być naszym powrotem do gry. Politycy, którzy nigdy nie dosięgli dna, nie są prawdziwymi politykami. Politycy, którzy nie wierzą w swoją szczęśliwą gwiazdę, nie zasługują na sukces.   

 

0

Marek Migalski

283 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758