„Robert Winnicki właśnie ogłosił na Agrykoli powstanie Ruchu Narodowego, który „ma dążyć do obalenia republiki”. I obali ją chociaż boją się tego „lewaki i pedały”” – relacjonowała „Gazeta Wyborcza”. Mocne nieprawdaż? Tyle, że nieprawdziwe!
Tak sformułowany cel mnie zmroził. Skomentowałem to nawet na Facebooku dość ostro, przypominając, że republikanizm jest tym, co Polska dała światu najlepszego. I dopiero chwilę później (dzięki uwadze jednego z czytelników) zajrzałem na strony Marszu, by sprawdzić, czy takie zdanie z ust prezesa Młodzieży Wszechpolskiej padło. A brzmiało ono zupełnie inaczej. „Musimy obalić republikę okrągłego stołu, ale bez grubej kreski i kompromisów” – powiedział Robert Winnicki. I z takim celem trudno się nie zgodzić. Jeśli mamy żyć w wolnym kraju, w silnym państwie nie ma innej drogi, niż obalenie III RP. I później zbudowanie Wolnej, Mocnej Rzeczypospolitej.
Taki cel jest mi bliski. Uznanie bowiem, że możliwe jest budowanie silnego państwa tylko na podstawie zgody społecznej jest fałszem. „Polityka nowoczesnego społeczeństwa nie może opierać się na autentycznej zgodzie moralnej i rzeczywiście na takiej zgodzie się nie opiera. Polityka nowoczesnego społeczeństwa jest wojną domową prowadzoną innymi środkami” – podkreśla Alisdair MacIntyre. I o takim właśnie obaleniu, mam głęboką nadzieję, mówił Robert Winnicki. Pod takimi słowami mogę się podpisać, choć do ruchu narodowego przystępować nie zamierzam.
Niestety większość czytelników Gazety.pl nigdy nie wykonała tej pracy, na którą się zdecydowałem (dzięki czujności facebookowiczów). I oni będą głęboko przekonani, że narodowcy chcą jakiegoś totalitaryzmu. Tyle, że ten ostatni wykluł się w głowach redaktorów z Czerskiej, a nie u Winnickiego.
Tomasz P. Terlikowski
www.fronda.pl