Bez kategorii
Like

Telekaznodzieje islamu

13/08/2012
474 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Billy Graham, słynny amerykański tele-ewangelista sprzed pół wieku ma dziś rosnącą armię bardzo wpływowych naśladowców w świecie islamu. Warto poznać to niezwykłe i znaczące zjawisko.

0


 

W latach 1950-ych w Ameryce pojawił się najpierw Billy Graham, a za nim dziesiątki tzw. tele-ewangelistów, czyli charyzmatycznych kaznodziejów protestanckich regularnie występujących w popularnych programach telewizyjnych, dzięki którym Ameryka przeżyła spore i długotrwałe ożywienie religijne.

Dziś zjawisko to na Zachodzie przeminęło, ale od około dziesięciu lat narasta w świecie islamu, gdzie liczba znanych kaznodziejów telewizyjnych idzie już w dziesiątki i przynajmniej kilku z nich ma status szczególnie popularnych i bardzo wpływowych celebrytów. Zjawisko jest zupełnie nowe, bardzo dynamiczne i przyjmowane nieufnie przez zasiedziałe autorytety islamu, gdzie sama instytucja dau’a (nauczania islamskiego, kazania) i osoba tradycyjnego charyzmatycznego kaznodziei (po arabsku da’i  w liczbie mnogiej du’at,) jest znana od wieków. O popularności czołówki nowych tele-animatorów islamu, z których żaden nie ma formalnego przygotowania teologicznego, nie jest muftim, imamem ani ulemą, decyduje Facebook, Twitter i oglądalność programów TV, zwłaszcza wśród młodzieży. W świetle Arabskiej Wiosny, która jest zwłaszcza rewolucją młodego pokolenia i która wszędzie wynosi do władzy partie islamskie (an-Nahda w Tunezji, Bractwo Muzułmańskie w Egipcie, PJD w Maroku) postacie islamskich tele-kaznodziejów zasługują z pewnością na wnikliwą i szczególną uwagę.

Gdyby to byli chrześcijanie bardziej pasowałoby do nich określenie tele-ewangeliści ponieważ ściśle biorąc nie są to kaznodzieje. Ich programy to często dyskusje w kręgu zaproszonych osób, których są animatorami, czasem rozmowy z widzami, czasem montaż obrazów i wywiadów ze spotkań w terenie. Są żywe, barwne, pełne przykładów, nierzadko humoru, o który w islamie jest dużo trudniej niż w kulturze Zachodu (Mahomet zwalczał wesołkowatość i żarty, m.in. dlatego, że w jego czasach i jego otoczeniu zbyt często były one czynione kosztem słabszych). Właśnie to pozwoliło im dotrzeć do młodzieży i rozbudzić jej zainteresowanie, że w przekonywaniu do islamu zerwali z nudnym tradycyjnym schematem, gdzie ubrany na biało brodaty starzec ze śmiertelną powagą recytuje w klasycznym arabskim sążniste fragmenty Koranu. Postacie, o których tu opowiadam to głosiciele, animatorzy, promotorzy islamu, może nawet apostołowie, ale raczej nie kaznodzieje, chociaż z braku lepszego terminu w języku polskim będę ich nadal nazywał telekaznodziejami. Oto kilku z nich, bodaj najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych.      

Pionierem, prawdziwym celebrytą i dziś najbardziej popularnym telekaznodzieją  w świecie islamu jest 44-letni Egipcjanin Amr Khaled, który ma 3.450.000 fanów na Facebooku i 178.271 zwolenników w Twitterze. Pochodzi z Aleksandrii i jest z zawodu księgowym. W roku 2001 pojawił się po raz pierwszy na ekranie satelitarnej TV IQRA z programem pt. „Słowa z serca” (arab. „Kalam min al-qalb”), który później rozwinął się w dalsze edycje. Jest to inteligentny, elokwentny, nienagannie ubrany mężczyzna z typowym orientalnym wąsem, bystry obserwator, mówiący potocznym świeckim językiem, umiejętnie i z humorem punktujący wiele zwyczajnych zagadnień z życia codziennego. Do swego studia w kwiatach zaprasza stale zmieniające się grono mężczyzn i kobiet i mówi do nich (właśnie: raczej mówi do nich, a nie rozmawia z nimi) poruszając tematy, które interesują głównie rodzinę i młodych ludzi: na co pozwalać dzieciom, jak wychowywać, jak kontrolować treść nauki w szkole pod kątem poprawności islamskiej, jak korygować zwątpienia i wypaczenia wiary itp. Jego ostatni program to „Twórcy życia” (Sunna’  al-hajjat), w którym jeszcze staranniej dobiera widownie, wystrój i tematy. Ma spory wpływ na poglądy polityczne i stosunek Egipcjan do Bractwa Muzułmańskiego, przyczynił się do zwycięstwa Mursiego w wyborach prezydenckich, ale odnoszę wrażenie, że swe największe sukcesy Khaled ma już za sobą. Zamieszczam film z jego występem w TV. Proszę zwrócić uwagę na sposób w jaki kontaktuje się z widownią i jak eksponuje swoją osobowość. Jest to urodzony aktor, mówca i gwiazdor.

Na drugim miejscu plasuje się Mustafa Hosni, również Egipcjanin, urodzony w 1978 roku, który ma 1.650.000 fanów na Facebooku i 57.160 rozmówców na Twitterze online. Jest to wschodząca gwiazda islamskiego tele-ewangelizmu, którego inteligentnie skonstruowane programy, jak np. „Szkoła miłości” cieszą się ogromnym wzięciem wśród arabskich nastolatek. Ma 35 lat i z pierwotnego zawodu jest handlowcem. Występuje w egipskich stacjach TV sponsorowanych przez Arabię Saudyjską takich jak Iqraa  (Recytuj) i 4Szbab (Dla młodzieży), gdzie prezentuje swój autorski program Kenz al-mafqud (Ukryty skarb). W porównaniu z Khaledem jest spokojniejszy, miękki i mniej eksponuje siebie. W studio telewizyjnym otaczają go rzeczy, a nie ludzie i mówi głównie o rzeczach: o internecie, konsumpcji, ubraniu, pieniądzach, ramadanie itp. Pozornie nawet nie mówi o religii, np. nie zaczyna od zwyczajowego religijnego pozdrowienia, nie nosi żadnych zewnętrznych oznak swej wiary, ale w trakcie mówienia ten wątek szybko nabiera znaczenia i staje się konkluzją. Jest bożyszczem arabskich dziewcząt. 

Bardzo niezwykłą postacią jest Saudyjczyk Ahmad al-Szugairi, urodzony w Dżiddzie w 1973 roku, który ma 450 tysięcy fanów na Facebooku i ponad 307 tysięcy na Twitterze. Otwarcie mówi on o swej hulaszczej młodości w Kalifornii, gdzie pojechał na studia (i zdobył MBA, dyplom zarządzania biznesem). Przyznaje się do tego, że chodził tam do nocnych klubów z kobietami, a nawet pił alkohol i rozwiódł się z pierwszą żoną, zanim powrócił do Arabii Saudyjskiej i nawrócił do Boga. Z początku był nadgorliwym wahhabitą, ale teraz głosi islam umiarkowany i prowadzi bardzo wzięty program TV Khawater, do którego dekoracje projektuje jego druga żona Roula Deszisza, z którą ma dwóch synów.

Czwartym na mojej liście jest kolejny Egipcjanin Muiz Massoud, też osobowość bardzo ciekawa. Urodzony w 1978 roku, jest gorliwym muzułmaninem z odzysku. Na islam nawrócił się w wyniku osobistych doświadczeń: stracił najbliższych przyjaciół w wypadku samochodowym, brnął w narkomanię, zachorował na raka, sam też miał poważny wypadek samochodowy i ledwie przeżył ciężką operację. Niedawno obronił doktorat z psychologii w brytyjskim Cambridge. Naucza po arabsku i po angielsku. Dziś jest uznawany za jedną z najbardziej wpływowych osób świata islamu, ma milion zwolenników online na Facebooku i Twitterze. Jego program nosi nazwę At-tariq as-sah” (Ścieżka oświecenia). Głosi islam umiarkowany, skupia się na psychologii religii i kuracji dusz, jest promotorem dialogu islamu z chrześcijaństwem, udzielał się w Davos, otwarcie stanął po stronie rewolucji przeciw Mubarakowi. Od roku prowadzi też religijno-polityczny program „At-thaura ‘ala an-nafs” (Rewolucja wewnątrz siebie) . Jest bodaj najszybciej rosnącą postacią publiczną wśród islamskich telekaznodziejów. Na filmie widzimy go na spotkaniu w Danii, niedługo po słynnej aferze z karykaturami Mahometa w dzienniku Jyllands Posten. Zauważymy, że w pewnym momencie zaczyna śpiewać po arabsku: tak właśnie pobożny muzułmanin powinien recytować cytaty z Koranu – nie godzi się bowiem, aby tekst święty był wymawiany „zwykłą mową”.

Na piątym miejscu wymienię telekaznodzieję z Indonezji, Jawajczyka, który nazywa się Abdullah Gymnastiar, rocznik 1962. Jego znaczenie wyrasta z faktu, że naucza po malajsku, tzn. w języku bahasa indonesia. Odnosił wielkie i szybkie sukcesy, stworzył sieć seminariów terenowych, ma ponad 100.000 rozmówców na Twitterze i Facebooku. On też głosi islam umiarkowany i pokojowy, ma dar krótkiego i logicznego mówienia w punktach, promieniuje spokojem, ale ostatnio bardzo podpadł zwłaszcza żeńskiej części swego elektoratu, bo uparł się, aby propagować poligamię. Używa zresztą argumentów logicznych zwłaszcza z muzułmańskiego punktu widzenia: (1) każda kobieta powinna mieć szansę mieć dzieci, bo przy braku systemu emerytalnego (jak w Indonezji) tylko one rokują jej bezpieczeństwo na starość. Kobiet jest więcej niż mężczyzn, więc trzeba zadbać, aby wszystkie były zamężne; (2) zwycięstwo islamu nad innymi religiami, jeśli ma być pokojowe (a powinno), musi mieć charakter demograficzny i każdy powinien się do tego przyczynić dzietnością swej własnej rodziny. 

Stare pokolenie autorytetów religijnych patrzy na nowych teleewangelistów bardzo niechętnym i podejrzliwym okiem. Żaden z nich nie ma tradycyjnego wykształcenia religijnego, aczkolwiek doktrynalnie i teologicznie nic nie można im zarzucić. Niemniej, islamski establishment  musi liczyć się z wpływami telekaznodziejów. Na początku tego roku Ahmed at-Taib, rektor słynnego ortodoksyjnego uniwersytetu al-Azhar w Kairze spotkał się z Khaledem, aby omówić sposób ożywienia dyskusji religijnej w islamie. Ale również bardziej świecko nastawiona część społeczeństwa, a zwłaszcza inteligencja w krajach muzułmańskich nie ma zaufania do telekaznodziejów. Wyraźna jest obawa, że ożywienie religijne, jakie wprowadzają swoją działalnością w młodym pokoleniu może łacno stać się bramą do bardziej radykalnych wersji wojującego islamu.

Atrakcyjność takich kaznodziejów polega w dużej mierze właśnie na tym, że nie mają oni formalnego wykształcenia religijnego ani uprawnień kaznodziejskich. Przedstawiają się widzom jako zwykli, szeregowi muzułmanie, którzy osobiście pokonali wewnętrzne wątpliwości i opory, aby odkryć wiarę, która ich uszczęśliwia i którą się teraz dzielą. Niektórzy otwarcie mówią, że wcześniej byli niewierzący i grzeszyli, jak Shugairi lub Masoud, zanim wybrali obecne życie dla Boga. Ogromne rozczarowanie Starszym Bratem Gym, jak nazywano Gymnastiara w Indonezji, wynika z faktu, ze najpierw wyrobił on sobie opinie jako oddany rodzinie mąż i ojciec, a następnie poślubił drugą żonę (jednocześnie), co mu oczywiście wolno w świetle prawa i obyczaju muzułmańskiego, ale co zraziło do niego większość wcześniejszych zwolenniczek-kobiet, bo również w islamie ludzie czują bluesa tak samo jak u nas. Szczerość i integralność osobowości jest dla telekaznodziejów absolutnie najważniejszym warunkiem powodzenia ich przekazu.

Wszyscy trzej Egipcjanie – Khaled, Masoud i Hosni – zaczęli swą kaznodziejska karierę od saudyjskiej telewizji religijnej Iqraa . Słowo to znaczy „czytaj, recytuj” i ma ten sam rdzeń QR’A co słowo Quran (Koran). Jest to słowo znane każdemu muzułmaninowi, bo było to jedyne słowo objawienia, jakie w swym widzeniu Prorok Mahomet usłyszał od archanioła Dżibraila (Gabriela) z polecenia Boga: recytuj, mów, co ci w duszy gra i co ci z serca płynie, bo jesteś wybranym i natchnionym od Boga prorokiem i to co powiesz stanie się świętą nauką, spisaną przez twego niewolnika Zaida (bo sam Mahomet nie umiał pisać) jako Koran. Tak powstał islam.

W swoim czasie 80% reklam w TV Iqraa było generowane przez programy Khaleda, który był dla wszystkich ogromnym odkryciem. Dziś Khaled zerwał współpracę z Iqraa i wystepuje w kilku różnych stacjach, w tym zupełnie świeckich, takich jak MBC, satelitarny kanał z siedzibą w Dubaju. Początkowo większość tele-ewangelistów islamu (z wyjątkiem Masouda) unikała angażowania się w politykę. Obecnie to jednak się zmienia. Pierwszy zaczął Khaled. W zeszłorocznym referendum konstytucyjnym zarówno on jak i Masoud opowiedzieli się po stronie świeckich liberałów, ale w wyborach prezydenckich wszyscy trzej egipscy teleewangeliści poparli Mursiego. Jeżeli ich polityczne zaangażowanie będzie nabierać rozmachu i rozpędu, islamski „teleewangelizm” wkroczy w zupełnie nową jakość. 

W tekst wplatam krótkie filmy przedstawiające występy pięciu omówionych telekaznodziejów w następującej kolejności:  (1) Amr Khaled; (2) Mustafa Hosni; (3) Ahmad al-Szugairi; (4) Muiz Masoud; (5) Abdullah Gymnastiar. Nawet jeśli nie rozumiemy, co mówią po arabsku albo po malajsku, to warto zobaczyć jak wyglądają, jak się zachowują i jak nawiązują kontakt ze swymi słuchaczami. I wyciągnąć wnioski.

Bogusław Jeznach

 

Dodatek muzy:

Proponuję przepiękny utwór sufickiej (a więc religijnej) muzyki tureckiej pt. Sukun (Spokój), granej na wschodnim flecie bocznym, zwanym ney

 

0

Bogus

Dzielic sie wiedza, zarazac ciekawoscia.

452 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758