Kiedy wybierałem się na wycieczkę po krajach obcych strony wschodniej, a dość dalekiej, miałem kilka sprawdzeń i porównań na uwadze.
Jedno, że niejaki Witek Michałowski zainspirował mnie do przyjrzenia się narracji niejakiego Notowicza, który rzekomo po wojnie krymskiej udał się do Ladhaku i tam w jakimś klasztorze odkrył zwoje z zapisami stwierdzającymi pobyt tamże Jezusa Chrystusa.
Sprawa o tyle interesująca, że stanowi do tych pór jeden z filarów teozofii.
Kolejne, że ponoć w Kaszgarze jest grobowiec uchodzący za miejsce pochówku Marii Magdaleny. Też wymysł diabła i prostytutki, albo nawiedzonych teozofów. Mam do nawiedzeń stosunek szczególny, ale też jestem naiwny, jak dziecko we mgle i jak czymś się nie oparzę, to nie wierzę, że gorące.
To pojechałem.
W Kaszgarze jest grobowiec lokalnej księżniczki. Ta, gdy jej państwo (Ujguria) zaczęło rosnąć w siłę, została zaproszona na dwór cesarski celem poślubienia cesarza. Nawet tam wyróżniła się i urodą, i charakterem, co zaowocowało szybkim wymuszeniem spożycia trucizny.
Takie tam były chińskie zwyczaje.
Z kolei, względem Notowicza – wystarczy przepatrzeć teksty klasztorów tybetańskich – nie ma tam zwojów, a są zapisy na oddzielnych kartkach. Kolejny bzdet.
Ale , z racji przebycia jakiejś tam części Jedwabnego Szlaku zaczęły mnie nurtować też schizmatyckie myśli:
Otóż w rejonie jaskiń Mogedo, ale i dalej na wschód – w ostatniej twierdzy strzegącej granic Chin właściwych, Jiaunguan, spotkałem się z zapiskami i wskazaniami (obrazy) wyraźnie mówiącymi, że organizatorami karawan byli kupcy żydowscy.
Szlak został zablokowany dopiero w V w. po Chr. przez Turków Osmańskich.
Więc tak sobie schizmatycko myślę, że Chrystus w czasie swego tzw. życia ukrytego mógł przebyć wędrówkę trasą karawan. Czas przebycia to około 2 lat i to wielkich trudów, ale i kontaktu z wieloma kulturami.
Skąd taka myśl? Pomijam inspiracje związane z ideami, jakie na trasie występowały – bo i buddyzm i zaratusztrianizm.
To, co mnie skłania do poddania takiej myśli – to początek jego działalności.
Kanna Galilejska.
Jakoś dziwnym mi się wydaje, że zostaje zaproszony na wesele Chrystus , razem z matką – ludzie z odległej miejscowości, a do tego są traktowani ze szczególnymi względami.
Dlaczego takie względy są okazywane synowi cieśli? To raczej niska pozycja społeczna w strukturach tamtejszych form współżycia. (W dalszych opisach – Chrystus czyta fragment Pisma – to także dziwi; raz, skąd i gdzie nauczył się czytać, a dwa, że prawo czytania mieli tylko specjalnie przygotowani lektorzy).
Jeśli przebył trasę Jedwabnego Szlaku – to poza wykazaniem się sprawnością fizyczną, miał też możliwość uczenia się. Zdolności zaś zostały dostrzeżone i stosownie ocenione.
Taka mogła być geneza szacunku, jakim został otoczony jeszcze przed rozpoczęciem nauczania. Bo przecież, zwłaszcza w tamtych czasach, ludzie , którzy odbyli długie wędrówki i doświadczyli wielu przygód, cieszyli się szacunkiem u swoich ziomków. A takie wyprawy były bardzo intratne.
Teraz też tak jest.
To jak, jestem schizmatykiem?
Zainteresowania z róznych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalic wartosci, jakimi warto sie kierowac w wyborach.