Nie czytam Gazety Wyborczej. Nijak się też do niej nie odnoszę, nie komentuję itd. - chyba że coś uznam za znamienne, jak niedawny kłamliwy plakat Michnika; lub gdy na coś równie symptomatycznego zwrócą mi uwagę znajomi. Tak właśnie jest – z niejakim opóźnieniem - z tekstem Anne Applebaum, serwowanym przez...