Oblepiony wędkowcem i jej byłym mężem, aparat telefoniczny, zabrzmiał po chwili nieco z wiejska trącającym...
Haczyk i oczywiście siłą zewnętrzną i niekoniecznie wyższą, nadziane nań robale, moczyły się w wodzie. A to oznaczało, że nasza wędkowiec znów, przez chwileczkę, mogła powgapiać się tępym wzrokiem w kołyszący się sennie...