Ktoś z tak wielkim rozmachem otworzył drzwi do gabinetu, że aż framuga zadrżała w posadach. Na progu stał Behemot i w łapach trzymał telefon satelitarny najnowszej generacji typu GlobalHell. Słuchawka pulsowała na przemian zielonymi i czerwonymi światełkami. Wydawała też krótkie sygnały dźwiękowe o wysokiej...