Bez kategorii
Like

Szpieg, Klewki i prawda.

26/08/2012
604 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Wyśmiane Klewki stają się interesujące za sprawą książki byłego oficera wywiadu.

0


 

 

Sprawa Klewek w których mieli rzekomo lądować talibowie, wydaje się być już dawno zamknięta.

Jednak za sprawą książki byłego oficera wywiadu Aleksadra Makowskiego pt „Tropiąc Bin Ladena” (Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2012) warto do niej wrócić. Rzeczywistość bywa ciekawsza niż się nam wydaje.

www.czarnaowca.pl/literatura_faktu/tropiac_bin_ladena,p249093798

 

Nota bene sam Aleksander Makowski jest bardzo ciekawą postacią.

www.bibula.com/?p=14268

 

 

Makowski poza wydana książką udzielił też wywiadu tygodnikowi Przegląd wystąpił także w Faktach po Faktach TVN.

Ciekawe jest to mówi.

 

"Pierwsza z wielu moich podróży do Afganistanu, jaką odbyłem w 1997 r. wraz z Rudolfem Skowrońskim, szefem firmy Inter Commerce, nie miała charakteru wywiadowczego, lecz czysto biznesowy; była efektem kontaktów nawiązanych z przedstawicielami Masuda w Polsce. Chodziło o zakup w Afganistanie szmaragdów, z których słynie Dolina Pandższeru, druk afgańskich banknotów oraz, ewentualnie, sprzedaż broni dla Sojuszu Północnego."

 

Wywiad do przeczytania na:

http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/mialem-bin-ladena,1,5167025,kiosk-wiadomosc.html

 

http://faktypofaktach.tvn24.pl/makowski-proponowalismy-zlikwidowanie-bin-ladena,260496.html

 

Wszyscy pamiętają zapewne jak wystąpienie Andrzeja Leppera zostało przyjęte. Śmiechom nie było końca. Klewki stały się synonimem obciachu i absurdu. „Gazeta Wyborcza” publikowała nawet satyryczny cykl „Wieści z Klewek”.

 

Warto przypomnieć fragment stenogramu z wystąpienia Leppera z 25 stycznia 2002.

 

(…)w Klewkach są wody skażone. Ale o tym, że mówiłem o tym z tej trybuny, to nie. Napisał on w piśmie, że był tam wąglik, ale nie napisał nawet ile, tylko dokładnie tak: lat temu był tam wąglik. Ile lat? 3, 30, 300 lat temu? To jest pismo urzędnika państwowego: ˝lat temu był tam wąglik˝. On nie był bojowy, bo jakże ma być bojowy. Bojowy to powstaje dopiero na pożywce. Ten nie był bojowy. Dobry wąglik, pogłaskać go tylko.(Wesołość na sali)”

http://orka2.sejm.gov.pl/Debata4.nsf/9a905bcb5531f478c125745f0037938e/3232f1419fbfc393c12574720025e5b1?OpenDocument

 

 

Sprawą zajęła się Maria Wiernikowska, która zrealizowała reportaż oraz napisała książkę pod tym samym tytułem „Zwariowałam”.

 

Film:

 

Fragmenty książki:

http://czytelnia.onet.pl/0,1236496,do_czytania.html

www.riw.pl/index.php?action=zwariowalamfragm

 

 

Słynne Klewki wiążą się z jednym z najbogatszych swego czasu Polaków Rudolfem Skowrońskim.

Postacią tyleż ciekawą co tajemniczą. Jeszcze ciekawsze jest to że ten znany biznesmen nagle zniknął w wyjątkowo dziwnych okolicznościach.

 

http://polska.newsweek.pl/jak-kamien-w-wode,15317,1,1.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,11842414.html

 

Dziś z lektury książki Aleksandra Makowskiego, wiemy więcej o Skowrońskim i jego działalności biznesowej oraz interesujących związkach z Masudem, handlu szmaragdami, drukowaniu przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych banknotów dla Afgańczyków.

 

http://portalwiedzy.onet.pl/123316,,,,masud_ahmad_szah,haslo.html

www.wprost.pl/ar/6857/Szmaragdowa-dolina/?I=836

 

Poniżej parę fragmentów z jego książki.

 

 

Dzwonił do mnie przyjaciel Rudolf Skowroński, główny udziałowiec i założyciel firmy Inter Commerce, deweloper związany blisko z Carrefourem, francuskim gigantem w dziedzinie hipermarketów. W tym czasie, dzięki znakomitej, dającej ogromne zyski współpracy z tą siecią, Inter Commerce parł naprzód jak burza, a Rudolf znajdował się w pierwszej trzydziestce listy najbogatszych Polaków według tygodnika „Wprost”. I oto dzwonił do mnie z pytaniem, które zadał z właściwą sobie prostolinijnością takim tonem, jakby interesowała go pogoda na jutro: Czy za dwa, trzy tygodnie nie wybrałbym się z nim w sprawach biznesowych do Afganistanu na spotkanie z komendantem Masudem?

 

Rudolfa znałem od lat. Słynął z niekonwencjonalnych przedsięwzięć gospodarczych, które starał się uporczywie – niekiedy daremnie – wprowadzać w życie. Usłyszawszy jego pytanie, zdałem sobie sprawę, że mój wyjazd do Afganistanu jest już dla niego faktem, a samo pytanie – czystą retoryką. W ciągu tych kilku sekund, zanim udzieliłem mu twierdzącej odpowiedzi, zastanawiałem się, co ja w ogóle wiem o Afganistanie i komendancie Ahmadzie Szahu Masudzie, słynnym Lwie Pandższeru, bohaterze wojny partyzanckiej z okupacyjną armią radziecką, toczącego obecnie wojnę na śmierć i życie z reżimem talibów.

Co nieco wiedziałem.

 

(…)

 

Zanim zdążyłem wylądować na bruku, Rudolf Skowroński spytał mnie, czy nie chciałbym pracować z nim w Inter Commerce. Zrobił to niby mimochodem, nonszalancko i jednocześnie tak, jak gdyby to jemu zależało na zatrudnieniu mnie w swojej firmie. Rozumiałem, że chce wyświadczyć mi przysługę. Dla jego biznesu moje umiejętności nie miały bowiem specjalnego znaczenia.

 

Po pięciu latach współpracy rozstaliśmy się w 1995 roku, lecz pozostaliśmy przyjaciółmi. Ciągnęło mnie do moich korzeni. Mając możliwość porzucenia deweloperki na rzecz zajęcia się sprzedażą rakiet przeciwpancernych, skorzystałem z okazji. Teraz, gdy przetarg został zawieszony na kołku, przyjąłem egzotyczną propozycję Rudolfa z radością. Znowu mogliśmy działać razem.

Przez następne kilka dni odbyliśmy szereg spotkań z ludźmi Masuda przebywającymi w Polsce. Organizowali nasz wyjazd do Afganistanu.

 

(…)

W pierwszą podróż do Afganistanu wyruszyliśmy dwudziestego drugiego kwietnia 1997 roku. Rudolf Skowroński, jego przyjaciel Jacek, Amir i ja. Inaczej niż w przypadku wszystkich naszych podróży biznesowych, nie wiedzieliśmy dokładnie, co nas czeka i jakiego rodzaju przedsięwzięcia można będzie rozwinąć we współpracy z Masudem, członkiem legalnego rządu afgańskiego.

 

(…)

Od naszej poprzedniej wizyty w Afganistanie cały czas toczyły się rozmowy na temat handlu szmaragdami i druku banknotów afgańskich w Polsce. Ten ostatni proces był już zaawansowany, ale nie obyło się bez najrozmaitszych perypetii związanych z doborem papieru, farby itp.

 

(…)

W sprawie szmaragdów Inter Commerce tworzył oddzielny zespół specjalistów i handlowców, zdobywający coraz szerszą wiedzę o światowym rynku kamieni szlachetnych. Budowano infrastrukturę logistyczno-handlową, trwały intensywne prace nad koncepcją marketingu.

 

W czasie poprzednich spotkań z Masudem uzgodniono, że przy jego finansowej partycypacji Inter Commerce zakupi i dostarczy do Afganistanu różnego rodzaju sprzęt górniczy. Celem było zwiększenie wydobycia szmaragdów w kopalniach Doliny Pandższeru. Przypadła mi wdzięczna rola koordynatora tego przedsięwzięcia.

 

(…)zająłem się przygotowywaniem transportu banknotów afgańskich, których druk PWPW powoli finalizowała. Banknotów było niemało. W Polsce wartość rynkowa zerowa. W Afganistanie, po przejściu przez bank centralny, odpowiednik wielu milionów dolarów. Podczas załatwiania formalności celnych na Okęciu jeden z urzędników zaczął mi wyjaśniać, że bez zezwolenia dewizowego mogę wywieźć z Polski równowartość tylko pięciu tysięcy dolarów. Przytomni koledzy oświecili go jednak, że na razie wywożę jedynie zadrukowany papier, a nie walutę. W trakcie tych przygotowań stawało się jasne, że sprzętu górniczego, banknotów i innego ładunku będzie jakieś czterdzieści ton.

 

 

Makowski pytany o Skowrońskiego odpowiada że nie wie co się z nim obecnie dzieje.

Klewki dalej śmieszą, choć dziś wiemy już o intrygujących kontaktach z Afgańczykami i działalności wywiadu w Afganistanie.

 

 

Interesujące jest w tej sprawie także i to że media nie potrafią dopisać puenty do kiedyś głośnej sprawy.

0

Kowalsky

82 publikacje
5 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758