Nad Wisłą amerykański prezydent ma być gościem na szczycie państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Choć szczyt formalnie się jeszcze nie rozpoczął, już dochodzi do sporych dyplomatycznych zgrzytów. Do Warszawy nie przybędzie bowiem prezydent Serbii Boris Tadić. Swoją decyzję uzasadnił tym, iż na tym spotkaniu Kosowo ma być traktowane jako równoprawne państwo. W związku z takim uzasadnieniem bardzo prawdopodobne wydaje się, że na szczyt nie przybędą przedstawiciele Rumunii i Słowacji, dwóch państw, które nie uznały niepodległości Kosowa. To, co szczególnie poruszyło serbską głowę państwa, to fakt, iż prezydent Kosowa Atifete Jahjagi uzyskała status równoprawny z innymi szefami państw. Tadić uważa, że nie zapewniono asymetrycznej reprezentacji Kosowa w stosunku do pozostałych uczestników, co jest niezbędne na zgromadzeniach tak wysokiego szczebla. Z tego powodu do Warszawy mają nie przyjechać także przywódcy Słowacji i Rumunii. Polskie MSZ tłumaczy, że nasz kraj – tak jak większość państw UE – uznaje niepodległość Kosowa, wobec czego nie ma powodów, dla których prezydent Jahjaga miałaby nie otrzymać zaproszenia na szczyt w Warszawie.
żródło: naszdziennik.pl
I co? Nie ma racji Łukaszenka że rząd Polski robi wszystko jak Bruksela każe? W tym przypadku (uznanie Kosowa) to nawet wyskoczyliśmy za sprawą pana Radosława przed szereg UE.
subiektywnie wybieram linki do róznych informacji w sieci Internet, czasem dodam jakis zlosliwy komentarz, czasem nic nie trzeba dodawac.