W efekcie do wojny o władzę wykorzystano środki, sprzęt i ludzi mających zadanie strzec bezpieczeństwa publicznego. Takie rozgarnie i użycie takich a nie innych metod namacalnie pokazuje kto za tym wszystkim stoi.
„Nierozsądne zaufanie do władzy jest najgorszym wrogiem prawdy”
To nie jest żadna wielka tajemnica, tutaj najzwyczajniej mamy do czynienia z brakiem dobrej woli, albo – co jest bliższe prawdy – interes osób należących do grupy wpływów jest tak silny, że blokuje wprowadzenie w życie prostej recepty, wg której procedowanie stałoby się skuteczne i na długi czas uporządkowałoby Polskę.
Nie chcę rozwijać tematu, kto gdzie i jak głęboko osadził się w rozmaitych strefach wpływu. Powiem tylko, że tych większych, mający decydujące zdanie i znaczenie dla właściwego kierunku działalności państwa, jest kilka, tych mniejszych działających raczej lokalnie zaledwie pięć.
Te środowiska tworzą jednolity system z oddzielnymi, wewnętrznymi obwodami z doskonale zorganizowaną siecią przepływu informacji z systemem ostrzegania i szybkiego reagowania. Wystarczy, że ktoś nieuprawniony podejdzie zbyt blisko, zbliży się na niebezpieczną dla grupy-środowiska odległość, a natychmiast rozdzwoni się kilka telefonów na ministerialnych biurkach, w tym również telefon premiera…
***
Istniejąca recepta jest niezwykle prosta, polega na rozbiciu mafii gospodarczo-politycznej. Takie działania należałby przeprowadzić jednocześnie na terenie całego kraju i poza jego granicami, gdzie urzędują rezydenci. Trzeba mieć na uwadze, że wszystkie te grupy, ich formalni i nieformalni mocodawcy i zleceniodawcy są znane odpowiednim służbom, zwłaszcza ABW i SG i, co może poniektórych zdziwić, SW a też SKW i SWW.
Jasne, że wprowadzanie skomasowanej akcji przeciw grupom musiałoby być przeprowadzone profesjonalnie i w największej tajemnicy. I tu zaczynają się pierwsze niedogodności, dalej to już tylko schody.
Proszę sobie przypomnieć, mnie nie trzeba – doskonale pamiętam – (tutaj śmiech rozmówcy), kiedy i jaka akcja ostatnio w Polsce została zakończona sukcesem?
Tutaj drobna uwaga. Proszę w to nie włączać tzw tematów zastępczych takich, jak wyłapywanie nietrzeźwych kierowców i sporadyczne zatrzymania „wolnych strzelców” zajmujących się procederem handlu narkotykami oraz akcji dotyczących osób zbierających, przechowujących i powielających materiały o treści pedofilskiej.
Te sukcesy bowiem wynikają wprost z ustawy o zadaniach służb mają charakter zwyczajnej prewencji oraz działań operacyjnych mających za zadanie likwidować ogniska zjawisk o charakterze i cechach przestępczych.
Myślę, że warto sobie zadać pytanie, dlaczego media milczą o tych nieudanych akcjach, które skończyły się całkowitą kompromitacją służb i odpowiednich organów ścigania. Dlaczego zamieciono je pod dywan?
Czyj to był dywan i z czyjego polecenia tak się stało, również nie będę mówił.
Owszem pojawiły się pojedyncze niewielkie przecieki, jednak w tych przypadkach szybko i sprawnie je uszczelniono.
Gdyby te informacje przeciekły, podobnie jak „przeciekają” inne ważne strategicznie informacje oznakowane tajne łamane przez poufne, które w dniu przecieku znajdują się na rozkładówkach gazet, uważny czytelnik bez większego trudu doszedłby do przekonania, że na samej górze służb są zainstalowani agenci chroniący interesów tzw podziemnego państwa przestępczego.
Zamiast odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób udało się przeniknąć zorganizowanym grupom przestępczych (mafii) wysoko do struktur władzy, polecam lekturę książki „Historia mafii” autorstwa Marie-Anne Matard-Bonucci. Zresztą dziwnym zbiegiem okoliczności wspomniana książka jest trudno dostępna. Zapewne nie dla tego, że dekonspiruje ona w jakiś sposób środowiska struktur mafijnych w Polsce. Przyznam, że powodu z trudnością jej nabycia nie znam, ale nie jest to bynajmniej powód zdejmujący mi sen z powiek.
***
Uderzenie należy wykonać na samej górze i tam zdjąć głównych rozgrywających, w dół puścić informację o udanej akcji i liczbie zatrzymań, co wywoła niepokój – a wtedy konsekwentnie i bez zbędnej zwłoki zdejmować resztę tego towarzystwa.
W efekcie skutek będzie taki, że na chwilę zachwieje to stabilnością rządu i pozornie naruszy bezpieczeństwo państwa.
Proszę mnie nie pytać jaki procent ludzi władzy jest uwikłany w ten mafijny proceder, bo statystki niczego istotnego w tym temacie nie wnoszą – a nazwiska?
Przyjdzie taki czas, że się pojawią i łatwo będzie można je powiązać z nagłym zniknięciem zacnych i renomowanych fundacji i stowarzyszeń, które firmują swoimi nazwiskami powszechnie znane lubiane i uznane osobistości świata nauki, kultury i sztuki, polityki i biznesu.
Największe straty poniesie biznes, zwłaszcza ten przez duże b.
***
Odcięcie hydrze jej kilku głów naraz nie pozwoli na ich szybkie odrośnięcie w innym miejscu. Owszem, każda nisza ma to siebie, że z czasem zostaje wypełniona przez ludzi posługujących się bardziej wyrafinowanymi metodami przy mniej zawodnych mechanizmach.
Nie oznacza to, że ten system jest mniej doskonały. Przeciwnie. Wystarczy spojrzeć wstecz i przyjrzeć się jak wyglądała prawdziwa walka o władzę, przyjrzeć się tej wojnie na górze o realne wpływy poprzez działania mające na celu rzekomą likwidację zorganizowanych grup przestępczych, które dla obecnego środowiska były niczym innym jak tylko zwykłą konkurencją.
W efekcie do tej wojny o władzę wykorzystano środki, sprzęt i ludzi mających strzec bezpieczeństwa publicznego. Takie rozgarnie i użycie takich a nie innych metod namacalnie pokazuje kto za tym wszystkim stoi. Jeśli uważnie się przyjrzeć pewnym wydarzeniom i chłodno je przeanalizować, to szybko się okaże, że Śmierć Papały nie była przypadkowa, a to, że nie można jej do dziś rozwikłać wskazuje winowajców.
Kiedy spojrzymy na całość poprzez pryzmat, kto w tamtym czasie był u sterów władzy i późniejsze wydarzenia – wyjazdy pewnych osób z kręgów władzy w okolice, gdzie przebywał wtedy Mazur, to wszystko staje się jasne i czytelne.
Warto też zadać sobie pytanie dlaczego, w tej i kilku podobnych sprawach, media milczą.
Przecież to bardzo nośny temat, który można dobrze sprzedać i na dodatek na nim zarobić krocie. Jednak tutaj, ze względów zwykłej ostrożności procesowej zablokowano jakąkolwiek poważniejszą publicystykę i gdybanie, bo a nuż w spekulacjach i domniemaniach prawda wyszłaby na jaw.
Dlatego, dla zapewnienia świętego spokoju, na ten temat została położona zalakowana pieczęć.
Co to oznacza doskonale wiedzą wydawcy i naczelni liczących się w kraju czasopism. Zresztą tym ważniejszym i tak ktoś już sowicie zapłacił. Słabszych z kolei cechuje instynkt samozachowawczy i na pewno nikt się nie odważny na śledztwo dziennikarskie. Chyba, że pojawi się jakiś szaleniec, ale z takim łatwo można się rozprawić.
______________________________________________________________
Już niebawem w sprzedaży: „Cienie w szarych płaszczach, kto naprawdę rządzi państwem”
W przygotowaniu: „Teoria chaosu, czyli zamach pod Smoleńskiem”
Copyright © 2011 Wiktor Smol