Podział społeczeństwa narzucony po 1989 roku przez „system” przebiega wzdłuż granicy, która dzieli byt i afirmację bytu czyli tożsamą Polskę, od niebytu czyli rozmycia i zatracenia Polski i polskiej tożsamości.
W normalnym, demokratycznym czyli cywilizowanym kraju alternatywą dla rządzącej partii, w tym wypadku PO, byłaby największa partia opozycyjna czyli PiS. Ponieważ obecna Polska nie jest normalnym, demokratycznym czyli cywilizowanym krajem, a postkolonialnym terytorium a opanowanym i zarządzanym przez swoisty "system" będący konsekwencją okrągłostołowej ustawki, a każde obce sobie ciało ten "system" stara się wyeliminować. Ten naturalny odruch obronny spotyka każdego indywidualnego człowieka spoza "sytemu" tym bardziej, gdy ten człowiek ośmiela się "system" krytykować. Natomiast "system" dostaje szału i wpada w amok, gdy nie chodzi już o jednostki, a o partię polityczną, która niespodziewanie wygrywa wybory wykorzystując spadek czujności towarzystwa systemowego wynikający z nonszalancji czy zgoła buty jego przedstawicieli.
Trzeba sobie jasno uzmysłowić, że po wygranych wyborach w 2005 roku "system" wpadł w taką właśnie histerię, którą możemy śmiało określić zbiorowym amokiem, który niestety przy pomocy "systemowych" mediów udzielił się w jakimś stopniu także zupełnie skołowanemu społeczeństwu. Do pewnego stopnia można było zrozumieć tego rodzaju reakcję, gdy rządy sprawowało Prawo i Sprawiedliwość, gdyż wprawdzie z dużym wysiłkiem, ale ostatecznie można przyjąć, że ataki na PiS były krytyką sprawującej władzę partii. Natomiast ewenementem na światową skalę jest fakt, że te często wściekłe ataki nie ustały po dojściu do władzy Platformy Obywatelskiej. Mało tego, przynajmniej przez pierwsze 3 lata rządów PO praktycznie nie zajmowano się poczynaniami nowego rządu tylko systemowy amok trwał nadal i ataki na będącą tym razem w opozycji partię PiS bynajmniej nie ustały.
W chwili obecnej, już od kilku miesięcy "system" rejestruje wzrost niezadowolenia z rządzącej partii, co sprawia, że ponownie wpada w panikę w obawie przed powrotem PiS do władzy. A ponieważ już dłużej ukryć nie sposób, że "król jest nagi" i dalej wierzyć w PO, cała para wściekłego "systemu" idzie teraz na rozbicie partii opozycyjnej, czego ilustracją jest na przykład wykreowanie i rychłe porzucenie ugrupowania PJN, któremu w sposób beznadziejny nadal sprzyjają nieliczni, n.p. administracja Salonu24. Jednocześnie jesteśmy świadkami różnego rodzaju inicjatyw, których celem jest wybór tzw. "trzeciej drogi".
Z przykrością muszę stwierdzić, że wszystkie tego typu działania, których celem jest osłabienie pozycji PiS, niezależnie od tego czy są podejmowane w sposób wyrachowany czy spontaniczny, doskonale wpisują się w najnowszą taktykę "systemu", który w ten właśnie sposób walczy o swój interes i broni się zaciekle przed grożącym mu unicestwieniem. Jedynym dla niego ratunkiem jest dalsza polaryzacja i utrzymanie podziału społeczeństwa, czyli niedopuszczenie do jedności i realizacji wspólnie ustalonych celów.
Trzeba jednak jasno sobie zdać sprawę, że ten szczególny podział Polaków i całego społeczeństwa stosowany przez "system" pookrągłostołowej ery przebiega wzdłuż granicy, która dzieli byt i afirmację bytu czyli tożsamą Polskę, od niebytu czyli rozmycia i zatracenia Polski i polskiej tożsamości, czy zgoła podmiotowości.
Nie oszukujmy się, a nade wszystko nie dajmy się oszukać. Tutaj bynajmniej nie chodzi i nigdy nie chodziło o braci Kaczyńskich czy PiS, tylko o wartości, do których oni się odwołują, a które są śmiertelnym zagrożeniem dla pookrągłostołowego "systemu". W obecnej sytuacji rozbicie zwolenników i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości przez proponowanie im tzw. trzeciej drogi jest działaniem sprzecznym z polską racją stanu, gdyż jak już wyżej wspomniałem, w chwili obecnej nie chodzi o partyjne rozgrywaki tylko o wybór natury egzystencjalnej, o być albo nie być dla naszego wspólnego Państwa, dla Polski.