POLSKA
Like

Święty Królewicz Kazimierz Jagiellończyk

01/11/2013
1468 Wyświetlenia
1 Komentarze
28 minut czytania
Święty Królewicz Kazimierz Jagiellończyk

W Dniu Zadusznych, wspominając naszych zmarłych warto też przypomnieć sobie tych, którzy wywarli wpływ na historię naszego kraju. Zwłaszcza tych mniej znanych, tych o których na co dzień nie pamiętamy, bo w panteonie narodowych bohaterów stoją gdzieś z boku, skromnie i z pokorą. I choć królewicza Kazimierza wspominaliśmy wczoraj, wraz ze wszystkimi wyniesionymi na ołtarze to myślę, że warto poświęcić mu chwilę i dziś.

0


 

O dynastii Jagiellonów wiele napisano. Już współcześni w hymnach pochwalnych opiewali wspaniałe zwycięstwa, dyskretnie przemilczając sromotne klęski, rozpisywali się o przymiotach władców i ich żon, a co śmielsi krytykowali naganne postępowanie lub wykpiwali swawolę panujących. Dzisiaj wertując pergaminowe stronice można, zdmuchnąwszy wiekowy pył, poznać jakże ciekawe życiorysy tych wielkich ludzi. Jednak większość badaczy skupia się na politycznym znaczeniu ich poczynań, rzadko zajmując się samym człowiekiem, a takie ujęcie jest niejednokrotnie o wiele ciekawsze. Tak też jest z zapomnianym patronem Polski i Litwy

św. Kazimierzem Jagiellończykiem, o którym podręczniki do historii milczą jak zaklęte.

 

KazimierasKrólewicz Kazimierz urodził się w Krakowie dnia 3 października 1458 roku jako trzecie dziecko pary królewskiej Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Imię jego oznacza Kazimierz –od słów kazi –kazać i mir –zgoda, pokój; „wprowadzający zgodę”. W Polsce w czasach średniowiecznych imię zastrzeżone dla osób z rodu królewskiego.

Jak podają Żywoty Świętych Piotra Pękalskiego:

 

„Królowa Elżbieta trzecim połogiem d. 3 października r. 1458 powiła Kazimierza, który jako świetna gwiazda zajaśniał świątobliwością pomiędzy bracią swą w jagiellońskim rodzie, jak upragniony owoc wiary św. i wieniec nagrodny dla Władysława Jagiełły, za jego prace, że korzystnie rozkrzewiał religię św. w księstwie litewskim. Matka Kazimierza świętego, religijna i pobożna, wychowała go razem z bracią jego w bojaźni Bożej; troskliwie zatem wpajała w niewinne jego serce prawdziwą ku Bogu pobożność.”

 

Matka zajmowała się wychowaniem Kazimierza do dziewiątego roku życia. Mimo iż, jak twierdzą historycy, nie odznaczała się przesadną urodą, urodziła aż trzynaścioro dzieci, a aż czterech jej synów zasiadło na tronie, dzięki czemu przez potomnych została nazwana Matką Królów.

W roku 1467 z polecenia króla wychowawcą książąt został znakomity polski kronikarz Jan Długosz. Jako że dwór często podróżował szkoła nie miała jednego stałego adresu. Książęta uczyli się w Krakowie, Tyńcu, Nowym Sączu, a podczas wyjazdu na Litwę w Trokach lub Miednikach. Jan Długosz uczył swoich wychowanków literatury klasycznej, historii Polski, retoryki, języka niemieckiego, prawa, teologii. Nie były to jedyne zajęcia. Nauczycielami w tej wyjątkowej szkole byli także Jan Wels z Poznania, profesor medycyny w Akademii Krakowskiej, słynny Włoch humanista Filippo Buonaccorsi, zwany w Polsce Kallimachem (od 1475 r.) oraz ochmistrz Stanisław Szydłowiecki, który uczył królewiczów fechtunku i Jazdy konnej.

W Żywotach Świętych tak oto opisywana jest owa edukacja młodych królewiczów:

 

„Król Kazimierz nade wszystko troskliwy o syny swoje, aby religijne i pobożne wzięli wychowanie, wybrał dla nich mężów gruntownie uczonych, poważnych i bojących się Pana Boga wychowawców; pomiędzy którymi miał pierwsze miejsce pobożny X. JAN DŁUGOSZ dziejopis narodu naszego. Ten świątobliwy kapłan obyczajem starych przodków naszych, umiał tak szczęśliwie i roztropnie wpajać w umysły młodych książąt, nie tylko nadobne nauki, ale też zasady wiary św., prawdziwą życia cnotliwość i bojaźń Bożą, że królewiczowie bardzo radzi uczyli się wykładanych przez niego przedmiotów, a gardząc dziecinnymi zabawkami, niemal zawsze u niego przebywać chcieli. To podało mu tę rzadką ukształcenia ich sposobność, iż równie w nich talenty i wyższe nauki, jak uprzejmość i ród królewski, Polacy i postronne narody wysoko ceniły.”

 

Nie do końca jest to prawda, że synowie królewscy gardzili zabawkami. Długosz bowiem był srogim nauczycielem i trzymał młodzieńców krótko. Kazimierz i jego bracia żyli w surowej prostocie: w lecie nosili ubrania ze zgrzebnego sukna, zimą kozie kożuszki, jedli proste potrawy, spali na twardych posłaniach, sami musieli sprzątać własną izbę, a czasu na wypoczynek i zabawę mieli niewiele.

W 1471 roku panowie węgierscy zniechęceni rządami Macieja Korwina wysłali poselstwo do króla polskiego by zezwolił na osadzenie na tronie węgierskim młodziutkiego dwunastoletniego królewicza Kazimierza. Jan Długosz przeciwny był tym zamiarom mówiąc iż: „młodzieńca tak szlachetnego, tak rzadkich zdolności i niepospolitej nauki raczej dla ojczystej ziemi zachować, niż go oddać obcym”. Jednak panowie węgierscy w swych naleganiach posunęli się do szantażu mówiąc że jeśli ich poselstwo będzie daremne to zwrócą się o pomoc do potęgi tureckiej. Król widząc ich szczerość zgodził się na ich prośby i wysłał królewicza Kazimierza na Węgry z armią

12 000 rycerzy pod dowództwem Piotra Dunina. Nie udała się ta kampania. Maciej Korwin dowiedziawszy się o tych poczynaniach króla polskiego zebrał armię szesnastotysięczną. Wojska polskie widząc że nie mają wielkiego poparcia wśród grodów węgierskich zawróciły do kraju.

Nieudaną wyprawę węgierską Kazimierz przeżył boleśnie, lecz ze wzruszeniem czytamy dziś jego słowa, wyrażające zupełne poddanie się woli Bożej: „ Nie była mi przeznaczona przez Boga korona św. Szczepana. Nie chcę korony okupionej przelewem krwi chrześcijańskiej, bo celem moim było zjednoczenie Węgier z Polską, a nie wywołanie bratobójczej krwawej walki wewnętrznej.”

Wobec grożącego Europie niebezpieczeństwa ze strony Turcji, papież Sykstus IV nawoływał władców chrześcijańskich do zgody i pojednania. Dlatego wysłał do Polski swego legata kardynała Marco Borbo. Dnia 5 lipca 1472 roku na powitanie legata wyjechał król z dworem do Wieliczki, gdzie młody Kazimierz w przemówieniu łacińskim powitał gościa. Królewicz najpierw wyraził cześć papieżowi jako głowie chrześcijaństwa, dając do zrozumienia, że Ojciec Święty docenia zasługi jego dziadka, króla Władysława Jagiełły, któremu przysługuje tytuł apostoła Litwy i Żmudzi, że pamięta zasługi jego stryja Władysława poległego pod Warną w obronie chrześcijaństwa. Przypominał też zasługi Albrechta II, jego dziadka ze strony matki. W zakończeniu wyraził ufność, że Ojciec Święty, kierując się sprawiedliwością, stanie w jego obronie. Mowa ta wywarła wielkie wrażenie na legacie papieskim.W tym samym roku w sierpniu 1472 r. cała rodzina królewska wpisała się do Konfraterni Jasnogórskiej. Formalny dyplom tego wydarzenia został spisany na paulińskiej Skałce w Krakowie. Następnie król z synami i dworem udał się z pielgrzymką na Jasną Górę. Scenę tę ukazuje jako Komunię Jagiellonów obraz, przechowywany na Jasnej Górze, malowany w pracowni weneckiego malarza Tomasza Dolabelli.

 

Pobożność królewicza Kazimierza była powszechnie znana. Umartwiał swe ciało postami, noszeniem włosiennicy i spaniem na gołej ziemi. Spędzał wiele godzin ma modlitwie i adoracji Najświętszego Sakramentu. Kiedy zastawał kościół zamknięty modlił się pod jego drzwiami.

Przestrzegał wszystkich nakazanych postów, nie folując sobie w niczym. Szczególnie umiłował sobie cnotę czystości dziewiczej i złożył śluby. Namawiany później na małżeństwo z Kunegundą córką cesarza Fryderyka III Habsburga miał powiedzieć: „ Uchowaj mnie tego Boże! wolę raczej umrzeć, niżeli się zmazać.” Otaczał opieką ubogich i chorych. Oni zawsze mieli do niego wolny dostęp. Wstawiał się za nimi do króla i bronił skrzywdzonych. Po porannej mszy szedł do szpitala i rozdawał ubogim chorym wszystkie pieniądze, jakie posiadał. Nie znosił obok siebie ludzi zakłamanych, karierowiczów, pochlebców; upominał ich, a gdy to nie pomagało, oddalał.

 

Król widział w młodym Kazimierzu swojego następcę i zmyślą o tym zabierał go ze sobą kiedy tylko wyjeżdżał w sprawach państwowych. Między innymi grudniu 1474 r. i styczniu 1475 r. królewicz Kazimierz był świadkiem przyjęcia przez swych królewskich rodziców, na zamku w Radomiu, delegacji księcia bawarskiego Jerzego, która zabiegała o rękę królewny Jadwigi, jego siostry. Starania zakończyły się zaręczynami pary książęcej perprocura (przez zastępcę) dokonanymi 31 grudnia 1474 r., w Radomiu. Małżeństwo to miało duże znaczenie polityczne, czego przyszły władca miał się nauczyć.

W roku 1476 Kazimierz był obecny na sejmie w Malborku gdzie obradowano nad załagodzeniem stosunków między Koroną a Krzyżakami oraz starano się porozumieć z władzami Pruskimi zwłaszcza miast Torunia, Elbląga i Gdańska. Przysłuchiwał się obradom z wielką uwagą i przemawiał do zebranych bardzo roztropnie.

 

Dnia 17 listopada 1479 król wraz z dworem wyjechał na Litwę by i tam zarządzić odpowiednio. Jednak nie dane było rodzinie królewskiej długo być razem. W 1481 roku wykryto spisek kniaziów ruskich na życie króla i jego synów. Nie ma dokładnych dokumentów opisujących ów spisek jednak ks. prof. Henryk Rybus, tak o tym pisze: „Po straceniu głównych przywódców spisku i przywróceniu do łaski królewskiej upokorzonych mniej winnych, król utwierdził panowanie Jagiellonów na Litwie, pozostając tam osobiście przez kilka lat. Chcąc uchronić synów przed ewentualnym zamachem, pozostawił całą rodzinę w Koronie (umieścił ją na zamku w Radomiu, przypis mój). Na cały czas swej nieobecności powierzył rządy w Koronie Kazimierzowi, który jako namiestnik rezydował w Radomiu, mając przy sobie jako doradcę dawnego nauczyciela, Kallimacha. Królewicz tytułował się „secundogenitus Regis Poloniae” Rządy namiestnika sprawował przez dwa lata, a działalnością swoją zasłużył na uznanie jako książę odznaczający się poczuciem sprawiedliwości i szczególną dbałością o bezpieczeństwo kraju przez skuteczne zwalczanie rozbójnictwa, zwłaszcza na pograniczu śląsko-polskim.”

Królewicz Kazimierz wsławił się jako skuteczny reformator sądownictwa. Dzięki swojemu uporowi zdołano nadrobić kilkuletnie zaniedbania na tym polu. Ponad to w odróżnieniu od swego ojca starał się żyć w zgodzie ze stanami pruskimi dążąc do nadania im pewnych swobód. Niestety nie zdążył już dokończyć tego dzieła. Młody królewicz zapadł na zdrowiu, lekarze orzekli że to suchoty (gruźlica), wywołane najprawdopodobniej surowym trybem życia i ciągłymi postami.

Król wezwał więc Kazimierza w 1483 roku z Radomia, gdzie rezydował, do Wilna w nadziei, że tamtejsze powietrze uzdrowi syna. W Wilnie Kazimierz pełnił funkcję podkanclerzego od 28 maja 1483 roku do 17 lutego 1484 roku. Boże Narodzenie 1483 roku rodzina królewska spędziła w Grodnie. Z końcem grudnia król wyruszył na obrady sejmu do Lublina pozostawiając słabego już syna pod opieką lekarzy. Dnia 20 lutego na wieść że zdrowie ukochanego syna pogorszyło się, król przerwał obrady i powrócił do Grodna ok. 1 marca. W niedzielę dnia 4 marca 1484 roku przed świtem Królewicz Kazimierz Jagiellończyk zmarł w wieku 26 lat. Jego śmierć wywołała wielkie poruszenie wśród poddanych, jako że był on postrzegany jako następca tronu. . Został pochowany w grobie pod kaplicą Bogurodzicy w katedrze wileńskiej, tam gdzie za życia najczęściej się modlił.

 

Żywoty Świętych tak opisują zgon Kazimierza: „A gdy naturalne siły jego ciała coraz bardziej wątleć zaczęły, opatrzono go świętymi Sakramentami na drogę do wieczności: otoczony gronem duchowieństwa, które się z nim razem modliło i pobożną w rozmowie udzielało pociechę, odmawiał ulubiony ów hymn do Boga Rodzicy, który on sam w młodych latach ułożył, a trzymając w swych ręku wizerunek ukrzyżowanego Zbawiciela, nabożnie wymawiał słowa: „Panie Jezu Chryste, w ręce Twoje polecam ducha mojego”. Tak więc oddał czystą i niezmazaną duszę swoją Stwórcy swojemu dnia 4 marca przed wschodem słońca w niedzielę 1484 w Grodnie na Litwie w zamku królewskim. Żył lat 25 i 5 miesięcy. Św. Kazimierz był wzrostu średniego, włosy i oczy miał koloru ciemnego, nos równy i średni, twarz piękną, wesołą i kształtną, umiarkowanym rumieńcem rozjaśnioną, postawę wspaniałą, jaka królewiczowi przystoi, wzrok miły i ujmujący, serce czułe i litosne, czyste i niewinne, zgoła tak okazałym był zewnętrznie, jak miał wewnątrz ducha i sumienie nieskażone. Ciało jego po zgonie do Wilna przewiezione, z nieutulonym żalem całego narodu pochowane zostało w kościele katedralnym św. Stanisława męczennika, krakowskiego biskupa, w grobie królewskim, pod kaplicą Najświętszej Panny Maryi blisko drzwi kościoła, przed którymi za życia krzyżem na ziemi leżącego i modlącego się nocną porą nieraz straż nocna napotykała.”

 

220px-St._Casimir's_Chapel,_Vilnius

Kaplica św. Kazimierza Jagiellończyka w Wilnie

 

W roku 1518 król Zygmunt I, rodzony brat, zaczął starania o kanonizację Kazimierza. Królewicz Kazimierz Jagiellończyk został kanonizowany już w 1521 r., lecz bulla zaginęła wraz z rzeczami posła królewskiego Erazma Ciołka, który zmarł nagle w Rzymie. Ponowną bullę kanonizacyjną, powołującą się na akt kanonizacyjny papieża Leona X, wydał papież Klemens VIII w 1602 r.

uroczystości kanonizacyjne odbyły się w 1604 roku w Wilnie za panowania króla Zygmunta III Wazy. Zaczął on budowę kaplicy dla czcigodnych szczątków świętego, którą dokończył syn jego Władysław IV. Z tej okazji otworzono grób św. Kazimierza i odkryto ciało w nienaruszonym stanie.

Do dziś można przeczytać protokół potwierdzający to wydarzenie.

„ Z polecenia i nakazu J. W. X. Benedykta Wojny, biskupa wileńskiego, w mej, notariusza publicznego i podpisanych świadków obecności, Przewielebny J. X. Grzegorz Święcicki, sztuk nadobnych i filozofii Doktor, kanonik katedr. wileński otworzył grób św. Kazimierza wyznawcy, W. Księstwa litewskiego patrona, który się w wymienionym kościele katedralnym znajduje. Znaleziono zatem ciało św. Wyznawcy całe i nienaruszone po 122 latach od czasu, w którym było pochowane, razem z całą szatą z czerwonego aksamitu, w której jest owinione. Najprzyjemniejsza woń z niego się unosząca po całym kościele się rozchodziła i wskroś przejęła wszystkich równie obecnych kapłanów jako też świeckich ludzi, wtedy na nabożeństwie w tym kościele będących. W tym pokazał Bóg potęgę swoją, że na miejscu wilgotnym, na którym deski trumny zgniły i w ręku robotników się rozsypały: w tak długiej lat przewłoce z zapachem zachować je raczył. Potem przez trzy dni grób św. Wyznawcy był otwarty dla należnej czci i uszanowania szczętów jego, ciągle do niego pobożna powszechność uczęszczająca, ten zapach czuła. Trzej też młodzieńcy imieniem: Jan Pawła, Stanisław Bejwid rodem z Wilna, Jakub Grzegorza z Grodna, uczniowie szkoły wileńskiej, szczerym sercem, dobrą wiarą i sumiennie zeznali, iż o północy tego samego dnia, w którym otworzono grób św. Kazimierza, widzieli z wielkim podziwieniem wielką i niezwykłą jasność z grobu Kazimierza świętego wychodzącą, która się w oknie tej kaplicy pokazała; cudownym tym jasności objawem do łez rozczuleni, klęcząc, odmawiali modlitwę Pańską. Taż sama jasność pokazała im się i następnej nocy. Niemniej w dobrej wierze i sumiennie zeznali: Piotr Peregryn z Lombardii, miasta Sowarii pochodzący i Szczepan Szymona z dóbr królewskich, murarze, którym powierzona była około otworzenia grobu robota, że tę samą woń czuli przy powtórnym otworzeniu grobu, którą przed dwiema laty czuli, gdy go z rozkazu biskupa po raz pierwszy otworzyli. Działo się w Wilnie w poniedziałek dnia 16 sierpnia r. 1604 a r. 13 papiestwa Klemensa VIII wobec przytomnych świadków: Przew. Imć XX. Jana Ryszkowskiego, archidiakona, Mikołaja Jasieńskiego, kantora, Prałatów kościoła katedr. wileńsk., tudzież wieleb. Mikołaja Korzeniowskiego prob. z Niemenczyna, notariusza apostols. i Wojciecha Pniewskiego podkustoszego kościoła kat. wileńsk. osobiście do tego aktu wezwanych. Ja Marcin Kwasowski, notariusz publiczny św. Stolicy Apostolskiej, obecny przy otworzeniu grobu i rozpoznaniu wszystkich czynności, które się tak rzeczywiście stały, widziałem, słyszałem, pojąłem i sam na to patrzałem, razem z powyższymi świadkami zeznaję, z mego urzędu potwierdzam i podpisuję i pieczęcią stwierdzam”.

 

Po ukończeniu kaplicy i kosztownego grobowca nastąpiło przeniesienie ciała świętego Kazimierza. Niesiono trumnę w uroczystym pochodzie ulicami miasta. W pochodzie szedł król Władysław i jego dostojna małżonka, cały senat, wszystkie stany, biskupi i duchowieństwo katolickie i prawosławne, nuncjusz papieski Marius Philonard. Ulice na tą uroczystość były odświętnie przybrane, z okien zwiedzały się drogie kobierce i kwiaty, biły wszystkie dzwony. W tak uroczysty sposób wniesiono święte zwłoki do kapicy i złożono w srebrnej trumnie dnia 14 sierpnia 1636 roku.

 

Jest również wielu światków cudów jakie za przyczyną św. Kazimierza miały miejsce. Przytoczymy tylko te najbardziej spektakularne jakie opisał w Żywotach Świętych Piotr Pękalski.

 

„ Bóg wszechmocny niedługo po zgonie Kazimierza pokazał, jak mu miłe było świątobliwe życie i cnoty jego, które licznymi rozsławiał cudami, albowiem u grobu jego nie tylko ślepi wzrok, chromi władzę chodzenia i rozmaitymi chorobami złożeni, uzdrowienie odbierali, ale też umarłą panienkę do życia przywołał. Jakoż umarła w Wilnie bogatym obywatelom młoda panienka, imieniem Urszula, której zgon tak ciężkim zmartwieniem dręczył rodziców, że prawie od zmysłów odchodzili, a nawet przeciw ludzkiemu zwyczajowi usilniej troszczyli się o przywrócenie życia swej córce, niźli o jej pogrzebiny. Gdy w smutnym ich wypadku żadna pomoc ani siła ludzka żadnej pociechy przynieść im nie mogła, przyszło im na myśl prosić św. Kazimierza, aby się za nimi wstawił do Boga, ta zatem myśl błoga ulgę im sprawiła. Niezwłocznie udają się do kościoła ku grobowi, w którym spoczywały Kazimierza zwłoki po zgonie, rzewnym płaczem i łkaniem napełniają świątynię Pańską, podnoszą w gorących modłach swe serca ku Bogu, i w żywych westchnieniach wzywają imienia i pomocy Kazimierza świętego, by przywrócił ducha umarłej ich córce. Przyjął ten święty młodzian rzewne i ufne prośby pobożnych rodziców, i za jego wstawieniem się Bóg córkę ich do życia przywrócił.”

 

„Zacnego urodzenia Anna, córka hrabiego Tęczyńskiego, wdowa w r. 1508 cierpiała przez cały rok nieznośny ból głowy, którego lekarze oddalić nie mogli. Dotkliwą tę chorobę cierpiącej, doradziła pewna niewiasta pobożna, aby się udała do bł. Kazimierza. Cierpiąca przyjęła tę zbawienną radę i prosiła go o ratunek w nacisku swej boleści; uczyniła ślub, że każe zrobić srebrną głowę takiej wielkości, jakiej jest jej bolesna głowa, i odda ją do jego grobu. Skoro wyrzekła słowa ślubu, zaraz ten święty lekarz z wielkim wszystkich podziwem, oddalił od jej głowy ów ból nieznośny. Anna wdzięczna za to dobrodziejstwo, ślubu dopełniła.”

 

Wiele by jeszcze by jeszcze można pisać o cudach doznanych za przyczyną Świętego Kazimierza, który i za życia nikomu pomocy nie odmawiał.

A teraz wy Polacy, którzy to czytacie, odpowiedzcie czy kiedykolwiek wspomnieliście o świętym Kazimierzu pierwszym polskim patronie kraju z królewskiego rodu? Czy wiecie, że w Polsce jest tylko jeden kościół pod wezwaniem świętego Kazimierza? Pewnie nikt nie ma o tym pojęcia. Wstyd!

Litwa zaś której również jest patronem nie zapomniała o królewiczu z rodu jagiełłowego i po dziś dzień obchodzi wspomnienie Świętego Kazimierza dnia 4 marca. Odbywają się wówczas festyny zwane Kaziukami i liczne pielgrzymki do grobu ich patrona.

 

 

Ewelina Slipek

bibliografia : Żywoty Świętych Patronów polskich, napisał X. Piotr Pękalski Ś. T. Dr. Kan. Stróż Ś. Grobu Chrystusowego. Z ośmią rycinami. Kraków 1862;

Kryńska Janina –„Słownik patronów chrześcijańskich”, Białystok 2006;

Skarga Piotr SI- „Żywoty świętych polskich” , Kraków 1986;

Rabikauskas Paulius SI –„Święty Kazimierz patron Litwy”; Kraków 1997

0

Ewelina Ślipek

Niezależna publicystka, miłośniczka historii. Warmia, Mazury, Polska. Kradzież intelektualna jest przestępstwem. Teksty na moim blogu są moją własnością i nie zgadzam się na ich kopiowanie i przeklejania bez mojej zgody.

51 publikacje
16 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758