Piętnasty dzień sierpnia od samego rana był uroczysty. Dziadek Łukaszka wrócił z kościoła z poświęconym pękiem ziół, zjedzono świąteczny rosół.
Piętnasty dzień sierpnia od samego rana był uroczysty. Dziadek Łukaszka wrócił z kościoła z poświęconym pękiem ziół, zjedzono świąteczny rosół.
– A teraz pora na uroczysty przekaz – oświadczyła mama Łukaszka i włączyła telewizor.
– Witamy na obchodach rocznicy bitwy warszawskiej – powiedział jakiś polski minister. – Zgodnie z nową polską tradycją "Święto nasze, obchody wasze" postanowiliśmy wszelkie sprawy organizacyjne złożyć w ręce Rosjan. Przypominam, że jest to zgodne z załącznikiem do umowy Bierut-Stalin, do umowy Jaruzelski-Gorbaczow, oraz zgodne z najnowszym trendem w stosunkach pomiędzy naszymi krajami. Przypominam, że panuje teraz między nami przyjaźń, w którą przewodnią rolę odgrywa nasz sąsiad. Jeszcze raz witam na uroczystościach, które są transmitowane na cały świat!
Na mównicę wszedł rosyjski minister.
– Cały okres trwanie tego poronionego tworu Traktatu Wersalskiego, zwanego Drugą Rzeczpospolitą, był naznaczony tchórzostwem, agresją i spiskiem – zaczął lodowatym tonem. – Ja kten twór skończył? Najeżdżając Czechosłowację w trzydziestym ósmym i podpisując układ Ribbentrop-Beck, co doprowadziło do agresji na miłujący pokój Związek Radziecki we wrześniu trzydziestego dziewiątego roku. A jak ta tak zwana Polska zaczęła swój powojenny żywot? Zamiast z wdzięczności do tych, co podarowali jej niepodległość siedzieć cicho, to ona, idąc śladami oszalałych sanacyjnych akolitów Piłsudskiego ruszyła na podbój sąsiadów. Kto wie dokąd ekspansja polska mogłaby sięgnąć, gdyby Związek Radziecki nie zagrodził drogi polskiej armii wdzierającej się w głąb jego terytorium i nie pokonał jej w bitwie warszawskiej!
Porażeni Hiobowscy siedzieli w milczeniu.
– Jak to, to terytorium Związku było pod warszawą? – spytał Łukaszek. – No bo jeśli oni nam zagrodzili drogę na swoim, a bitwa jest warszawska, to…
Ale nikt nie podjął dyskusji, a wszyscy jak urzeczeni wpatrywali się w ekran.
– Polscy dowódcy wpadli w panikę – kontynuował grobowym głosem rosyjski minister. – Polskie wojsko nigdy nie osiągnęło takiego stopnia uzbrojenia ani takiego poziomu morale jak niezwyciężona Armia Czerwona. Nic więc dziwnego, ze Polacy zdołali wziąć zaledwie kilkudziesięciu jeńców, podczas gdy sami masowo przechodzili na stronę obrońców pokoju czyli Armii Czerwonej, byle z dala od znienawidzonego kraju i oficerów. Polscy panowie wybłagali potem pokój ryski zawarty w tysiąc dziewięćset dwudziestym pierwszym roku. Związek Radziecki wspaniałomyślnie na niego przystał. Dopiero potem wyszło na jaw bestialstwo Polaków. Masowo rozstrzelali kilkaset tysięcy wziętych do niewoli Rosjan, których wcześniej przetrzymywali w obozach koncentracyjnych. Miał się od kogo uczyć potem Hitler! Wstyd i hańba takiemu państwu! jak dobrze, że upadło!
I minister odszedł od mównicy i siadł na swoim krześle z wielce zadowoloną miną. Na placu przed trybuną publiczność zaczęła gniewnie buczeć.
– Oj tam, oj tam – na mównicy znów pojawił się polski minister. – I czego się tak denerwujecie? Przecież każdy chyba wie jak było. Każdy Polak, Rosjanin, Anglik, czy Francuz. No wiecie, tacy są Rosjanie, oni czasem tak muszą. Zaraz siądziemy sobie razem na obiedzie i wysmażymy jakieś uwagi kryty… uzupełniające to wystąpienie. A popołudniu urządzimy wielką wspólną defiladę uwzględniającą oba wystąpienia! Prawda, kolego? – i polski minister spojrzał na rosyjskiego ministra.
– Nie będzie żadnych uwag, nie będzie żadnych zmian, nie będzie już niczego – oświadczył twardo rosyjski minister. – Na tym kończymy oficjalne obchody. Chcecie jeszcze coś robić, to róbcie, ale jest to wyłącznie wewnętrzna, polska uroczystość.
– E… E… – jąkał się polski minister. – No cóż, będę namawiał wszystkich, żeby następne święto lepiej zorganizować. Co nie oznacza, że ta organizacja była zła! Ale wiecie dobrze, że zawsze znajdą się tacy co przeszkadzają jak szaleni. A już wkrótce wspólne obchody siedemnastego września!
Na ekranie pojawił się reporter z jakimś młodym chłopakiem.
– Pytam publiczność jak się podobało – oznajmił reporter i spytał młodego chłopaka:
– I jak? Podobało się? Czy podobało się bardzo?
– Bardzo! – odparł z entuzjazmem młody chłopak. – Nie słuchałem co prawda co mówili, bo coś tam o historii, a mnie historia zawsze nudziła. Czy od tego gaz będzie tańszy? No chyba nie. Ale podobało mi się, że przedstawiciel Rosji do nas przyjechał. To znaczy, że liczą się z nami i chcą rozmawiać!!!
– O tak!!! – dołączył się z entuzjazmem reporter.
– Może nawet Rosjanie pozwolą nam sprowadzać do siebie naszą cebulę… – rozmarzył się młody chłopak.
– Nasz rząd robi, co może – reporter był czujny.
– O tak – przytaknął młody chłopak. – I robi to świetnie. Żyje się coraz lepiej. U mnie zimna woda już jest tańsza…
– To super!!!
– …od ciepłej.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!