Nazwa mówi wszystko, co potrzeba.
Uważam, że powinno powstać Europejskie Imperium, które będzie zdolne zbrojnie i ekonomicznie przeciwstawić się Azjatom, Murzynom i Arabom oraz które będzie wolne od wpływów żydowskich, czyli zbudowane na nowo, a raczej poprzez powrót do sprawdzonych średniowieczno-antycznych wzorców.
Jednak wpierw takie państwo musi powstać na mniejszą skalę w jakimś regionie. Myślę, że Polska (mam na myśli historyczną Polskę, a nie jakieś oskubane ze wschodnich terytoriów państewko) jest idealnym miejscem do tego.
Sama etymologia mówi wszystko, co potrzeba – „Święte” (Sacrum)czyli silnie związane z tradycyjną religią Europejczyków, „Cesarstwo Rzymskie” (Romanum Imperium)czyli państwo mieniące się kontynuatorem antycznego Rzymu z całym jego cywilizacyjnym, zatracanym obecnie dorobkiem, a także monarchia, a więc szczytowe osiągnięcie każdego narodu.
Wyobrażam sobie takie państwo jako federację tysięcy wolnych miast, autonomicznych regionów i księstw rządzonych dziedzicznie, które jednoczy minimalna władza monarchy (cesarza), a wszelkie ważne sprawy ustalano by na Sejmie Cesarstwa. W owym państwie zastosowane powinny być osiągnięcia myśli libertariańskiej.
W Cesarstwie Rzymskim Narodu Polskiego stanem uprzywilejowanym obowiązkowo musi być szlachta, która powinna zostać odtworzona z ludzi zasłużonych dla jego powstania. Monarcha może być wybierany, jak dawniej w Niemczech przez elektorów a w Rzeczpospolitej Szlacheckiej przez Sejm Elekcyjny, tak w nowym Cesarstwie przez głosowanie dorosłych mężczyzn szlachetnego pochodzenia albo każdorazowo albo od wyboru pierwszego monarchy tron byłby dziedziczny. Rzecz jasna tylko szlachcic miałby bierne prawo wyborcze w takich wyborach. Są również liczne europejskie rody królewskie (np. Romanowowie, Habsburgowie, Hohenstaufowie) których przedstawiciele nadają się do objęcia trony w naszym kraju.
Cesarstwo z czasem musi zostać uznane przez papieża co może się stać poprzez ugodę z Kościołem przewidującą koronowanie monarchów tego państwa.
W sprawach samorządowych, które powinny zawierać większość zadań obecnie należących do władzy centralnej, minarchistyczne państwo może wzorować się na naszych najdawniejszych przodkach.
Społeczeństwa, o których mowa [barbarzyńskie], odznaczały się pewną osobliwością, związki terytorialne wyższego rzędu w niewielkim tylko stopniu, jeśli w ogólne, ingerowały w życie związków niższego rzędu. Wspólnoty sąsiedzkie swoje sprawy załatwiały we własnym zakresie i nie oczekiwały pomocy ze strony plemienia. Również plemię nie odczuwało potrzeby, aby w te kwestie wnikać. (..) Zachodziły wyraźne różnice w pozycji społecznej mieszkańców terytorium plemiennego. Istnieli niewolnicy, a więc ludzie, którzy nie mieli osobowości prawnej i których można było sprzedać i zabić. Jednak i wśród pełnoprawnych członków wspólnoty występowało uwarstwienie, mające za podstawę bogactwo i prestiż. Na przykład u Sasów, o których źródła informują obficie, istniał trójpodział, byli tam arystokraci, wolni i półwolni (litowie). Podstawą przynależności do każdej z tych kategorii było urodzenie. Wspomniany podział przekładał się na normy prawne. (…) bardzo ważnym czynnikiem wyrażającym się w prawie hierarchizacji było przekonanie, że ludzie różnią się jakością.*
Mamy wzorce, ale motłoch (nieważne jak zindoktrynowany politycznie, bo wszelkie najpopularniejsze ideologie są zakłamane i wewnętrznie sprzeczne) woli pozostawać w swoich socjalistycznych, unitarnych snach reagując agresją na choćby wzmiankę o autonomii jakiegoś regionu.
Paweł z Kuczyna
*Roman Michałkowski „Historia Powszechna Średniowiecze”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, s. 18-19.
Jeden komentarz