Polska podobno „wstała już z kolan” więc Prezydent RP robi łaskę na stojąco.
Jak co roku, z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej, która po mrocznych latach słusznie „obalonej” komuny jest świętem Wojska Polskiego chciałem obejrzeć transmisję z uroczystości i zobaczyć ile jeszcze z tego naszego wojska zostało. Wiem, że zostało niewiele ale mi, jako staremu rezerwiście, zawsze podoba się maszerujący oddział młodych, sprawnych żołnierzy. Wiem, że wielu tak ma i dlatego Wojsko Polskie, nawet jak nazywało się jeszcze „ludowe” zawsze w rankingach społecznego zaufania zajmowało najwyższe miejsce. Nie potrafiła tego zniszczyć nawet akcja Jaruzelskiego i Kiszczaka z grudnia 81′. Tak już mamy.
Spotkała mnie jednak przykra i osobiście upokarzająca niespodzianka. Otóż Pan Prezydent RP Andrzej Duda, zwany przez złośliwców Adrianem Maliniakiem uznał za stosowne poprzedzić uroczyste obchody święta Wojska Polskiego (podkreślam – polskiego) ceremonią wręczenia jednego z najwyższych polskich odznaczeń – Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej jakiemuś amerykańskiemu generałowi. Właściwie to wręczenie tego odznaczenia stanowiło integralną część uroczystości. Rzeczone odznaczenie przyznawane jest obcokrajowcom w uznaniu szczególnych zasług dla Polski. Nie wiem dokładnie jakie to szczególne zasługi dla Polski ma ten generał ale widać ma skoro prezydent RP mu przyznał. Jego prawo. Tak samo jak jego prawem jest nie podpisywanie nominacji generalskich. Mógł jednak zaprosić tego generała do Pałacu i tam uroczyście wręczyć. Wykorzystał do tego jednak obchody święta POLSKIEGO żołnierza.
Najsmutniejsza i najbardziej upokarzająca była jednak sama laudacja na cześć amerykańskiego generała. Zrozumiałem jedno – Polski już nie ma. Zostaliśmy zepchnięci do roli podnóżka i kundelka USA. Takich hucp nie pamiętam nawet z czasów komuny. Porównywalny był może okres pierwszych lat powojennych, gdy panoszyli się u nas sowieccy „doradcy” ale po 56′ nic takiego już się nie zdarzało. Co najwyżej Gierek wycałował się z Breżniewem ale wojsk polskich do Afganistanu wysłać nie chciał.
Jak widać każdy kręci swoje lody. Minister wojny wymusza np. odczytywanie „apelu smoleńskiego” zawsze gdy obecna jest asysta wojskowa. Prezes buduje mit i kult swojego zmarłego w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem brata. Jakie lody kręci prezydent?
Takie sygnały jak ten dzisiejszy idą w świat. I nic tu nie pomogą takie okazjonalne i koniunkturalne wystąpienia jak to Trumpa. Polska, która ma pełne prawo być dumna ze swojej historii, swoich militarnych zwycięstw, bohaterstwa, męstwa i honoru wystawiana jest na pośmiewisko całego świata. Gdyby robili to nasi wrogowie to byłoby zrozumiałe ale nasze polityczne „elity”? Czy one są w ogóle nasze?
Kiedyś na komendę walczyliśmy z amerykańskim imperializmem. Teraz z rosyjskim. Z jakim imperializmem będziemy walczyć w przyszłości? Wychodzi na to, że nasłani nam administratorzy zawsze muszą walczyć z jakimś „imperializmem” zamiast budować Imperium Polskie.
To było smutne święto.