Bez kategorii
Like

Świadkowie Cudu

29/08/2011
329 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Pewnego pięknego popołudnia babci Łukaszka udało się zdybać wnuka w przedpokoju.
– Dobrze, że cię widzę, mój drogi – rzekła tonem nie wróżącym niczego dobrego. – Idziesz ze mną po zakupy!

0


Pewnego pięknego popołudnia babci Łukaszka udało się zdybać wnuka w przedpokoju.
– Dobrze, że cię widzę, mój drogi – rzekła tonem nie wróżącym niczego dobrego. – Idziesz ze mną po zakupy!
– Są wakacje! – bronił się Łukaszek. – Dziadek niech idzie!
– Dziadek nie może – babcia uchyliła drzwi do jego pokoju. Dziadek Łukaszka siedział przy swoim ukochanym radioodbiorniku ze słuchawkami założonymi na jedno ucho i potylicę. Dzięki temu mógł nasłuchiwać jednocześnie drugim uchem co się dzieje w domu.
– Dziadek nie idzie – powtórzyła babcia. – Odbiera sygnały z centrali. Mówią mu co jest dobre, jak myśleć, o której iść spać i w jakim tempie oddychać.
– Wszystko słyszałem! – zawołał dziadek. – Bardzo to śmieszne! od razu idzie poznać komunistyczny humor. Subtelny jak rabunek zegarka przez krasnoarmiejca. Wolnej Europy na tym słuchałem to i nadal dam radę.
– Czy dziadek to szpieg? – spytał ostrożnie Łukaszek.
– Partyzant miejski – odparł z dumą dziadek.
– Prawdziwy partyzant to słuchał na radioodbiorniku Moskwy – odparła z namaszczeniem babcia.
– I stał z bronią u nogi donosząc Niemcom na innych polskich partyzantów i czekając na kompanie enkawude – wtrącił złośliwie dziadek.
– Z bronią u nogi to stała Armia Krajowa! – krzyknęła rozwścieczona babcia.
– To ci, co zrobili Powstanie Warszawskie? – spytał nieostrożnie Łukaszek.
– Widzę, że muszę pójść z tobą na długie zakupy i wytłumaczyć ci kto naprawdę stał z bronią przy nodze – sapnęła babcia.
– Powodzenia – zachichotał dziadek.
– A ty siedź na tym swoim nasłuchu, ty fiksacie religijny!!! – babcia rąbnęła drzwiami i wyszła ciągnąc za sobą wnuka.
Dziadek przesiedział na nasłuchu dosłownie kilka minut, gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi.
– Zapomniała pewno czegoś – mruknął dziadek. Wstał, ruszył do drzwi, cofnął się gwałtownie, zdjął słuchawki i poszedł do wejścia. Partyzanckim nawykiem sprawdził najpierw przez wizjer kto stał na korytarzu i bardzo dobrze zrobił. Bo okazało się, że nie są to babcia z Łukaszkiem, tylko jakieś dwie panie w wieku dojrzałym wyższym. Panie ubrane były skromnie, wyglądały poważnie, miały okulary i naręcza jakichś gazet.
"Świadkowie!" uradował się dziadek Łukaszka. Od dawna już czatował na ich wizytę, dużo czytał, odświeżał umysł i ogólnie mówiąc był jak brzytwa. Brakowało mu tego, żeby roznieść kogoś intelektualnie w proch i pył. Z babcią się ni udawało. Jak tu walczyć z kimś kto na finezyjne ciosy rapiera odpowiada ciosami kłonicy? Mama Łukaszka kwestionowała wszystkie niewygodne dla niej fakty. Tata Łukaszka tendencyjnie i złośliwie sprowadzał wszystko do gospodarki. Łukaszek zadawał dziwne pytania. A siostra Łukaszka w ogóle nie rozumiała oco chodzi.
Dziadek już od dawna miał gotowy plan rozniesienia świadków w proch i pył. Otworzył zatem drzwi.
– Witamy – powiedziała pierwsza pani. – Czy w tym nieprzyjaznym świecie goniącym za pieniądzem nie odczuwa pan niepokoju, że coś ważnego nam umyka? Nie chciałbym pan o tym porozmawiać?
– Bardzo chętnie – dziadek otworzył szeroko drzwi. Na razie wszystko szło zgodnie z planem. Panie zasiadły w fotelikach, rozłożyły na ławie przyniesioną przez siebie prasę. Dziadek rzucił na nią okiem i ze zdumieniem stwierdził, że tytuł brzmi "Budka Dróżnika".
– Hmm… – pomyślał dziadek. – Ten tytuł był chyba inny… A może mi się wydawało…
– Jesteśmy ze zgromadzenia Świadków Cudu – powiedziała druga pani.
– Hmm… – pomyślał dziadek. – Ten nazwa też była chyba inna… A może mi się wydawało…
– A jaki to cud? – spytał głośno.
– No jak to? – obruszyła się pierwsza pani. – Tak długo pan tu mieszka i nie zauważył pan, że wreszcie ruszył remont naszego bloku? Remont w tym bloku! toż to cud!
– Piszemy o tym w naszej gazecie – dodała druga pani i zaprezentowała stosowny egzemplarz opatrzony tytułem "Nasz blok jest zieloną wyspą płacących regularnie czynsz lokatorów na tle innych, zadłużonych obiektów! Dzięki temu ruszył program BLOK W REMONCIE!".
– Jaki remont? – wyjąkał dziadek. Cały jego misterny plan zaczął się sypać.
– A poręcz na schodach do piwnicy? – spytała chytrze pierwsza pani.
– Przecież ją zdjęli!
– Bo była już tak zniszczona, że zagrażała życiu mieszkańców, za co winę ponoszą oczywiście poprzednie zarządy. Ten zarząd jednak obiecał remont i słowa dotrzymał!
– Zdjęcie barierki to nie remont – replikował dziadek.
– To pierwszy krok – wtrąciła się druga pani. – Może nie wszystko idzie w takim tempie jak ludzie by chcieli, ale skala zaniedbań jest olbrzymia. Każdemu łatwo jest narzekać, ale coś zrobić to już nie. Niech ci co krytykują przyjdą najpierw i zobaczą czy ta barierka jest zdjęta!
– Myślałem, że panie są z grupy religijnej… – jęknął dziadek.
Panie spojrzały na siebie i pierwsza powiedziała przyciszonym głosem:
– Nie wiem skąd pan się o tym dowiedział, ale niech tam… Przygotowujemy inicjatywę religijną.
– Jaką?
– Chcemy zgłosić zarząd bloku do kanonizacji! – wypaliła triumfalnie pierwsza pani i odchyliła się w fotelu. Dziadek zaniemówił z gniewu.
– Święci ludzie – mówiła w zachwycie druga pani. – Inni tylko obiecywali, a ci wzięli na siebie niepopularną decyzję i zrobili ten remont! Jak piękny będzie nasz blok! Jakie piękne będzie miał poręcze!
Kiedy Łukaszek z babcią wrócili ze spaceru ujrzeli jak dziadek wyrzuca obie panie z mieszkania krzycząc:
– Fiksaci religijni!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758