UWAŻAJ, BO PRZYJDZIE KACZYŃSKI I CIĘ ZJE. ALE JAK BĘDZIESZ GRZECZNY TO PRZYJDZIE KOCHAJĄCY TUSK I DA CI WSZYSTKO, CZEGO PRAGNIESZ. DZIADZIA DONALDZIA CIĘ KOCHA SYNECZKU!
Mamy nowy pomysł minister Hall:
dane drażliwe o każdym uczniu będą gromadzone przez MEN w systemie o wdzięcznej nazwie: SIO.
W niedalekiej przyszłości pracownik MEN wstuka sobie PESEL ucznia w klawiaturę swojego komputera i otrzyma istotne dane o przebiegu nauki ucznia, o jego chorobach, pomocy psychologicznej czy zajęciach pozalekcyjnych, na które uczęszczał. Zapewne w miarę upływu czasu będą gromadzone jeszcze inne dane drażliwie. A zatem rząd będzie miał do dyspozycji dużą cześć informacji o szkolnym ( i nie tylko) życiu obywatela od piątego do dziewiętnastego roku życia.
Z biegiem czasu znajdą się tam dane o rodzinie ucznia, no bo przecież sytuacja rodzinna ma wpływ na postępy w nauce, pojawią się informacje o branych lekach czy używaniu narkotyków. Dla mnie oczywistym będzie, że z czasem pojawia także inne „konieczne” dane. Wyobraźnia urzędnicza nie zna granic, a pani minister Hall udowodniła wielokrotnie, że nawet granice przyzwoitości potrafi bardzo szybko przekraczać.
Projekt tej ustawy głosami PSL i PO przyjął sejm, pozostali posłowie byli temu skandalicznemu pomysłowi przeciwni.
Dotychczas istniała statystyka dla MEN, lecz w formie bezosobowej, a więc nie była powiązana z konkretnym uczniem. Niedługo będzie inaczej. Genialny pomysł pani Hall otwiera dosłownie ocean możliwości. Nie trzeba być prorokiem, żeby zobaczyć oczami wyobraźni, jak te drażliwe dane wyciekają z MEN „tak zupełnie przypadkiem” podobnie do corocznych przecieków tematów maturalnych. Potrafimy sobie wyobrazić pracodawców, banki czy choćby firmy marketingowe, które wprost ślinią się, aby dostać się do tej bazy danych, uszczknąć choćby parę rekordów…
A gdy w grę wchodzą duże pieniądze, to żadne zabezpieczenia nie są wystarczające. Zawsze decyduje czynnik ludzki. A przecież do tych danych nie będzie miała dostępu jedna osoba, lecz wiele (dla obróbki statystycznej) oraz firmy zewnętrzne, które na zlecenie MEN będą opracowywały raporty.
To wprost niewyobrażalne chamstwo i bydło.
Pod światłymi rządami PO, tylnymi drzwiami wprowadzane są regulacje prawne, które prowadzą do państwa policyjnego. Nie ma bowiem żadnego uzasadnienia do prowadzenia takiej bazy danych przez MEN. Nie mamy do czynienia ze stanem wojny z terroryzmem jak w przypadku USA.
Chyba, że to obywatel jest terrorystą?
Może mam rację. Ostatnie wydarzenia na stadionach i reakcje rządu skłaniają mnie do stwierdzeń, że Donald Tusk wprost uwielbia stosować odpowiedzialność zbiorową w celu wyeliminowania jednostek. Chodzi bowiem o stworzenie „atmosfery”. Może rząd zacznie zamykać banki, bo ktoś je czasem napada? Może rząd zamknie drogi i autostrady, bo ktoś kogoś zabija czy potrąca? A może rząd zamknie stacje benzynowe, bo zdarzają się przypadki oszukiwania na paliwie?
A może po prostu rząd sam siebie zamknie bo zdarzają się przypadki nepotyzmu, kradzieży, Rysia, Grzesia, Zbycha czy fałszowania wyborów w Wałbrzychu?
Jak się mówi A to trzeba powiedzieć B.
Ale przecież rządowi nie o to chodzi.
W przypadku zbierania danych drażliwych o dzieciach i młodzieży, nie mamy przecież do czynienia z tematem „kiboli” przy okazji którego będą wyeliminowani kontestatorzy obecnej władzy lubiący mecze, ale możemy sobie wyobrazić jak dane o naszych dzieciach mogą być wykorzystywane np. przy określaniu „grupy targetowej” w wyborach parlamentarnych. MEN będzie miało wszelkie dane do wykorzystania, gdy w swoim pierwszym głosowani młodzi ludzie będą dokonywali wyborów, uzyskali bowiem bierne prawo wyborcze. Firmy od wizerunku wprost sikają w majty, żeby te dane uzyskać.
A MEN da im czy nie? Jak myślicie?
„Państwo nie ma prawa pozyskiwać danych wrażliwych o człowieku bez wskazania potrzeby konstytucyjnej. W tej kadencji sejmu, nie było ważniejszego głosowania dla wolności jednostki” – powiedział poseł PiS Kazimierz Michał Ujazdowski. „Jeżeli ustawa wejdzie w życie, będziemy jedynym krajem w Europie, który zbiera zindywidualizowane dane o uczniach”. Ustawa nie tylko u posłów budzi przerażenie. Oprotestowały ja także organizacje obywatelskie, np. „Rodzice Szkole” czy Polskie Towarzystwo Psychologiczne:
„Szczegółowe gromadzenie danych osobowych o uczniach nie tylko grozi negatywnymi konsekwencjami dla prawidłowego rozwoju i edukacji dzieci, ale nie znajduje żadnego uzasadnienia w (…) celach działania systemu informacji oświatowej”. Gromadzenie danych zbiorowych jest w zupełności wystarczające. Naukowcy obawiają się stygmatyzacji uczniów, co w Polsce przy kompletnym idiotyzmie urzędników jest całkiem możliwe.
Pytam się, ile razy znajdowano dane drażliwe na śmietnikach?
Poza tym, rodzice nie będą mieli żadnego wpływu na dane o ich dzieciach zapisywane w systemie. Już sam ten fakt prowadzi do stwierdzenia, że mamy do czynienia z próbami faszyzowania systemu oświaty. To oczywisty skandal dla każdego człowieka, ale nie dla rządu i koalicjanta. Ustawę w sejmie poparło 212 posłów PO i PSL, przy czym przeciw było 207. Pani Małgorzata Szumańska ( członkini Zarządu Fundacji Panoptykon) stwierdza:
„Zawartymi w nim informacjami (w omawianym systemie – przypis mój) zainteresowani mogliby być potencjalni pracodawcy, banki czy towarzystwa ubezpieczeniowe. Nie mówiąc już o osobach nieprzychylnych, które mogłyby chcieć je wykorzystać. Na podstawie tych danych można stworzyć bardzo szczegółowy profil osoby, której one dotyczą. To problem natury fundamentalnej, pytanie. Ile państwo powinno wiedzieć o obywatelach. W Polsce różne instytucje zbierają coraz więcej danych o ludziach, PROTESTU ZE STRONY OBYWATELI NIESTETY NIE MA (podkreślenie moje).
CO NA TO PLATFORMA OBYWATELSKA?
Ze znanym sobie wdziękiem pierdzieli głupoty ( przepraszam, ale już inne określenia się wyczerpują) ustami posłanki Urszuli Augustyn, której zdanie możemy streścić następująco: „temat wykorzystywany jedynie dla celów kampanii wyborczej, Właściwie ona (ustawa – przypis mój) nic nie zmienia, jedynie to, że teraz dane nie będą na papierze, ale w komputerze, i będą informacje dokładne.
Proszę Szanownych czytających o kulturę i zaprzestania używania wyrazów uznanych za obraźliwe. Sam „rzucałem mięsem” gdy usłyszałem słowa posłanki PO. To już nie jest kretynizm, ale zwyczajna kpina z obywateli. Dla porównania przypomnijmy sobie owe świńskie komentarze „dupozycyjnych” dziennikarzy i mediów, kiedy próbowano Polakom wmówić, że Kaczyński zagłusza telefony komórkowe pielęgniarek protestujących przed URM. Naród w większości uwierzył w te brednie, bo Kaczyński to „faszysta i dyktator”, podejrzliwa bestia, która u wszystkich widzi zło. To była bajeczka dla idiotów, a tutaj mamy FAKTY!
Jak byśmy nazwali takie działania MEN?
Oczywiście, że to polityka miłości, harmonii, doskonałości, dobrobytu. A polityka Kaczyńskiego to skrajny faszyzm, zamordyzm, bandytyzm i dyktatura, która obywatelowi zabiera jego prawa. Zapewne „młode małżeństwa” straszyły swe niesforne dzieci:
UWAŻAJ, BO PRZYJDZIE KACZYŃSKI I CIĘ ZJE. ALE JAK BĘDZIESZ GRZECZNY TO PRZYJDZIE KOCHAJĄCY TUSK I DA CI WSZYSTKO, CZEGO PRAGNIESZ. DZIADZIA DONALDZIA CIĘ KOCHA SYNECZKU!
Taki to Kaczyński policmajster, a Tusk polityczny kupidyn.
Zastanawiam się, do jakich jeszcze bandyckich pomysłów rządu PO musi dojść, żeby ludzie zrozumieli, że cweluje się ich na potęgę? Jakie tragiczne zdarzenia musza nastąpić, żeby obywatel zrozumiał, że ma do czynienia z jakimś panoptikum władzy, a nie z ludźmi, którzy powinni nam służyć, zgodnie z łacińskim pochodzeniem słowa „minister”? Co się jeszcze musi stać, żeby stwierdzić, że minister Klich doprowadził do zupełnego rozkładu Polskiej Armii? W czterech katastrofach lotniczych w przeciągu 2,5 roku giną najważniejsze osoby w Polsce (łącznie 122 osoby), a on jest nazywany wprost zbawicielem dla armii. Zapewniam państwa, że chyba nie ma żołnierza w Polskiej Armii, który nie jest przerażony i wkurzony, gdy słyszy nazwisko Klicha.
Kiedy Naród Polski zrozumie, że jest robiony w tak ogromniastego wała, że nie ma na świecie powodzi, która mogłaby się przez ten wał przelać?
Pozostaje jeszcze Senat. Ale nie liczyłbym tutaj na wsparcie. Chyba nikt z PO już nie kieruje się rozumem przy podejmowaniu decyzji. Nasze dzieci będą śledzone i basta!
Czym się kieruje PO, pozostawiam Państwu do oceny.
Naprawdę przerażony AmAn.
(na podstawie GN; maj 2011)