Kilka dni temu, na łamach portalu „wPolityce.pl” Maciej Pawlicki oświadczył: Prezes Jacek Kurski poinformował mnie właśnie, że podjął decyzję o „odsunięciu mnie od prowadzenia Studia Polska”. W najbliższą sobotę zamiast Studia Polska na antenie TVP Info pojawi się „W tyle wizji”. Jako, że jestem autorem programu, nie wyrażam zgody, by był on prowadzony przez kogoś innego, dlatego program znika z anteny. Dziękuję Zespołowi za współpracę, przede wszystkim dziękuję Widzom i Tym, którzy 25 razy zechcieli być z nami –
(źródło, zob. http://wpolityce.pl/media/325895-studio-polska-znika-z-anteny-prezes-kurski-podjal-decyzje).
Pretekstem do wypchnięcia Studia Polska z tzw. telewizji publicznej przez prezesa Kurskiego (czy tylko przez tego prezesa?) była prowokacja dziennikarska Macieja Pawlickiego z nieznanym z nazwiska Ryszardem P. przewodniczącym partii .Nowoczesna w tle, który, jak zakomunikował prowadzący program, jakoby został zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz obcego państwa (Rosji). Już po chwili Pawlicki zdementował tę informację, oświadczając, że jest fałszywa i stanowi ilustrację oraz kanwę do dyskusji na temat roli fabrykowania wiadomości przez współczesne media. Więcej na ten temat, zob. http://wpolityce.pl/media/325296-ryszard-p-zatrzymany-za-szpiegostwo-na-rzecz-rosji-prowokacja-programu-studio-polska-i-oburzenie-nowoczesnej.
I tak oto, ten niewinny w istocie publicystyczny happening, na dodatek bezzwłocznie zdemaskowany, zakończył krótką, bo 25. odcinkową serię programu dość wyjątkowego w historii telewizyjnych mediów nad Wisłą, do którego można było trafić bez oddzielnego zaproszenia, wprost z ulicy i na żywo zabrać głos w sprawach, o których milczą nie tylko media liberalne i lewackie, ale także tzw. prawicowy mainstream. Dla przykładu przypomnę tylko, że w programie Macieja Pawlickiego wystąpili i głos zabierali miedzy innymi Adam Słomka, Zygmunt Miernik czy Stanisław Michalkiewicz, działacze społeczni, skrzętnie zamiatani pod dywan przez wszystkie strony medialnego – nomen omen – tortu w Polsce. Dyskusje toczone w programie, z uwagi na udział w nich wielu nieznanych, a niezłomnych obywateli, walczących często samotnie z bezprawiem III RP, należy dzisiaj uznać, w kontekście gwałtownej reakcji prezesa Kurskiego, za niepoprawne politycznie. Tematy przewodnie, jak na przykład ten próbujący dociekać źródła patologii w spółdzielczości mieszkaniowej, także wyglądają dzisiaj na na tyle niewygodne dla obozu Dobrej Zmiany, że, jak mam prawo domniemywać, szukano pretekstu, do zdjęcia programu Pawlickiego z anteny. I taki pretekst znaleziono (patrz Ryszard P.). Nie mogło bowiem być tak, jak się okazało także w mediach TVPis, żeby debatę publiczną uwolnić z krepującego propagandowego uścisku. A ten nadal muszą wywierać specjalnie zaproszeni goście, ciągle te same gadające głowy i autorytety z tygodnika braci Karnowskich (choć nie tylko, ale dzisiaj to niewielka i ograniczona do tych samych nazwisk grupa „ekspertów” – mechanizm identyczny jak w epoce Tuska) oraz redaktorzy-moderatorzy, często z tzw. przeszłością w TVPO. Nie wolno dopuścić, broń Panie Boże, żeby żaden Słomka czy inny Miernik albo najprawdziwszy, przypadkowy przechodzień, który zlustrował korupcję w swojej spółdzielni mieszkaniowej, zakłócili atmosferę polskich reform „Człowieka Roku, Wolności i „Gazety Polskiej””.
Maciej Pawlicki musiał chyba zapłacić także za swoją dotychczasową niepokorność, w tym za dopominanie się o prawa frankowiczów na salonach Pana Prezydenta Andrzeja Dudy, któremu ostatecznie i publicznie zarzucił niedotrzymanie obietnicy wyborczej w sprawie frankowej banksterki. Bronisław Wildstein próbował co prawda delikatnie zwrócić Pawlickiemu uwagę na czym polega to faux pas, zob. materiał prasowy http://wpolityce.pl/gospodarka/303617-niejednoznacznosc-sprawy-frankowiczow, ale Maciej Pawlicki nie przyjął tego do wiadomości i dalej prowadził swoją straceńczą walkę, co i rusz stawiając Pana Prezydenta „do raportu” i w niezręcznej sytuacji.
Jak widać medialny mainstream, czy z lewej, czy z prawej strony, rządzi się swoimi skorumpowanymi prawami. Mam także własne doświadczenia z tym związane i chociaż żal mi się zrobiło Macieja Pawlickiego, to nie chwaląc się jakimiś szczególnymi zdolnościami wizjonerskimi, przeczuwałem, że Pan Maciej długo nie zagrzeje miejsca w prime time’ie TVP. A na potwierdzenie moich przeczuć opowiem taką niewinną w gruncie rzeczy historię. Otóż od 10 lat prowadzę dość ożywioną działalność publicystyczną na własnym portalu „Gorlice i Okolice” (www.gorliceiokolice.eu) a od 4 lat na portalu Tomka Parola „3obieg” (www.3obieg.pl, https://3obieg.pl/author/bobowa). Niemałe grono moich Czytelników już dawno na pewno zorientowało się, że jednym z tematów, który poruszam najczęściej w moich tekstach są patologie polskiego samorządu terytorialnego. Na ten temat napisałem w ostatnich latach bodaj kilkaset tekstów i nie raz udowodniłem, wprost i opłotkami, że tzw. reforma samorządowa Regulskiego, Kuleszy i rządu Buzka, to nie tylko porażka, ale właściwie totalna klęska i rozbój w biały dzień. Zainteresowanych odsyłam pod wskazane powyżej adresy wymienionych portali, gdzie można zapoznać się z moją bogatą literaturą przedmiotu na ten temat.
Jak wiadomo w mainstreamowym przekazie medialnym reforma rządu Jerzego Buzka uznawana była przez całe lata za największe osiągnięcie III RP. Zapewniały nas o tym nie tylko lewackie i liberalne autorytety z TVN-u i „GW”, ale nawet takie osobistości jak prof. Jadwiga Staniszkis i Kazimierz Michał Ujazdowski, że wspomnę tylko te dwa nazwiska, bo próbowałem z ich pochlebstwami na temat samorządu polskiego dyskutować na forum publicznym. Próbowałem!
Pamiętam, jak – jednym razem – na portalu braci Karnowskich „wPolityce.pl” ukazał się materiał prasowy, w którym wspomniany powyżej K. M. Ujazdowski dowodził jakim to dobrodziejstwem obdarzono suwerena w III RP, przynosząc mu na tacy ustawy o samorządzie gminnym, powiatowym i wojewódzkim. Krew się we mnie wzburzyła i wysmażyłem artykuł polemiczny z tezami Ujazdowskiego i wysłałem do „wPolityce.pl”. I co? Ano, pies z kulawą nogą nie odezwał się do mnie, na przykład z informacją o odmowie zamieszczenia tekstu, o publikacji artykułu nawet nie wspominając. Nie była to zresztą jedyna przygoda z tym portalem, bo już wcześniej kilka razy próbowałem namówić tę redakcję na upublicznienie mojego punktu widzenia i przekazania bogatych doświadczeń nabytych na samorządowym froncie w powiecie gorlickim (ale w ogólnopolskiej perspektywie). Wszystkie moje wysiłki okazały się bezskuteczne. Polemika samorządowa z K. M. Ujazdowskim była natomiast ostatnią próbą nawiązania kontaktu z tą redakcją. Pozostało mi dzielenie się moja wiedzą na temat mechanizmów rządzących polskim samorządem terytorialnym w mediach niszowych. Nie dostąpiłem zaszczytu skonfrontowania moich poglądów z prawicowymi, bądź co bądź, autorytetami z pierwszej ligi. I dalej grałem sobie w B klasie!
Lata mijały, a ja z uporem godnym lepszej sprawy, uprawiałem ten ogródek i dalej tropiłem bezprawie i korupcję, toczące jak rak Gminy, Powiaty i Województwa polskie. Na przykładach szczegółowych, ale także w formie refleksji ogólnej (systemowej) rozpisywałem się wielokrotnie, że jednym z ważnych elementów przyszłej reformy JST w Polsce, byłoby ograniczenie sprawowania władzy przez wójtów, burmistrzów i prezydentów gmin i miast maksymalnie do dwóch kadencji. Ale panujący w Polsce ustrój samorządowy, wbrew moim analizom, ciągle cieszył się w mediach „głównego ścieku” (także prawicowego), nieposzlakowaną opinią. Aż tu nagle, kilka tygodni temu Jarosław Kaczyński zagrzmiał, że w tym samorządowym państwie dżuma i zaraza. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki cały prawicowy mainstream zawył, że tak, tak, trzeba ukrócić kadencje samorządowych kacyków, że szerzy się, od Bałtyku po Tatry, samorządowe rozbicie dzielnicowe, że nie tylko ordynacja wyborcza wymaga zmiany, ale i system Kuleszy, Regulskiego i Buzka. A ja już kilka lat temu (w 2013 roku) napisałem na temat owego rozbicia osobny artykuł, zob. https://3obieg.pl/samorzadowe-rozbicie-dzielnicowe. Dzisiaj już chyba wszyscy dziennikarze Dobrej Zmiany napisali po kilka tekstów na ten temat…, jak Pan Prezes dał sygnał do natarcia. Pusty śmiech mnie ogarnia, jak sobie przypomnę moje artykuły odrzucone przez „wPolityce.pl”.
Takie oto mamy wolne media i nie mam złudzeń, że w tej „wolności” nic nie ulegnie zmianie w najbliższych latach. Przyrodzony światu dziennikarskiemu serwilizm świeci tym razem triumfy na „prawicy”. Jak śpiewał Wojciech Młynarski przed laty: Nie zamienią się w kawior pędraki, bo układ taki. I tyle.
Mam wrażenie, że Maciej Pawlicki, że wrócę do punktu wyjścia tego felietonu, dopiero teraz przekonał się o tym na własnej skórze. Lepiej późno niż wcale. A zamiast Studia Polska będziemy sobie mogli pooglądać w TVP w sobotni wieczór „W tyle wizji” albo jakoś tak i ciągle te same gadające głowy (Ogórek, Łosiewicz, Świetlik, Janecki, Ziemkiewicz etc.), które wreszcie dorwały się do telewizyjnego głosu i poużywają sobie do woli z lewactwa; niekiedy nawet słusznie. Ale żadna z gadających głów „w tyle wizji” nie wstawi się za Maciejem Pawlickim i na znak protestu nie odejdzie z programu. W Szpitalu Polska bez zmian… Bóg, Honor i Ojczyzna, ale pecunia non olet!
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
4 komentarz