Mówią, że Juliusz Cezar zginął, bowiem nie posłuchał swojej żony, Kalpurni, która w nocy sen miała wieszczy: oto widziała go zabitego, leżącego na schodach we krwi, błagała zatem, by nie szedł tego dnia do Senatu.
Cezar jednak zlekceważył ostrzeżenie żony.
Gajusz Swetoniusz Trankwillus powiada:
Cezar zasiada. Spiskowcy niby dla okazania czci otoczyli go zwartym kołem. Najbliżej staje Cymber Tyliusz, który pierwszą podjął rolę: oto jak gdyby chcąc o coś prosić podchodzi bliżej do Cezara. Ten ruchem głowy odmawia i gestem ręki oddala sprawę na inny czas. W tej chwili Tyliusz zrywa mu togę z obydwu ramion. Cezar zawołał: „Cóż to, gwałtu się dopuszczasz?” Wtedy jeden z Kasków zadaje mu cios z tyłu, trochę poniżej gardła. Cezar chwyta Kaskę za ramię i przebija je piórem metalowym.
Pragnie skoczyć naprzód. Nie zdążył. Znowu cios. Gdy spostrzegł, że ze wszystkich stron grożą mu wyciągnięte sztylety, zasłonił sobie twarz togą, jednocześnie przy pomocy lewej ręki owinął się fałdem togi aż poniżej goleni, aby przystojniej upaść, nawet dolną część ciała zdążył zakryć. Tak zakłuty został dwudziestoma trzema ciosami. Po pierwszym tylko jęk wydał, bez słowa. Niektórzy jednak podają, że w chwili gdy Marek Brutus rzucał się na niego, miał Cezar te słowa powiedzieć po grecku: „I ty, dziecię?”
Wszyscy się wnet rozbiegli. Cezar bez życia leżał jakiś czas, aż wreszcie ułożono go w lektyce – jedno ramię zwisało ku ziemi – i tak go ponieśli do domu trzej niewolnicy. Mimo tylu ran, wedle oceny lekarza Antystiusza nie znaleziono żadnej śmiertelnej oprócz tej jednej, którą przy drugim ciosie otrzymał w pierś.
Spiskowcy mieli początkowo zamiar zaciągnąć ciało zamordowanego do Tybru, dobra skonfiskować na rzecz skarbu państwowego, ustawy unieważnić; lecz z obawy przed konsulem Markiem Antoniuszem i dowódcą jazdy Lepidusem zamiaru tego zaniechali.
(Żywoty Cezarów)
.
Przerażeni senatorowie uciekli, pozostawiając grupę spiskowców (zwanych Liberatores) z zakrwawionymi sztyletami w rękach. Poszli oni dumni z tego, że ratują Republikę na Kapitol.
Ponoć Brutus, widząc śmierć Cezara, miał powiedzieć: Sic semper tyrannis (Tak kończą tyrani). (…)
Umarł Cezar w pięćdziesiątym szóstym roku życia i w poczet bogów został zaliczony nie tylko przez formalną uchwałę senatorów, lecz również przez głębokie przekonanie ludu.
(ibid.)
Spiskowcy nie dokończyli dzieła. Ograniczyli się jedynie do Juliusza Cezara, oszczędzając Marka Antoniusza, drugiego konsula.
17 marca zwołał on posiedzenie Senatu. To była klęska Brutusa. Mimo, że uchwalone ustawy zdawały się gwarantować mu wolność, stał się jednak objętym amnestią przestępcą. Utrzymane zostały w mocy wszystkie zarządzenia wydane przez Cezara.
Brutus opuścił Rzym.
5 czerwca Marek Antoniusz zaproponował senatorom powierzenie mu funkcji zaopatrywania Rzymu w zboże z Azji, w ten sposób oddalając go od Miasta.
W lipcu, pod nieobecność Antoniusza w Senacie uzyskał Brutus namiestnictwo Krety. Gdy Antoniusz się o tym dowiedział wydał w pierwszych dniach sierpnia edykt potępiający zabójcę Cezara.
W ten oto sposób doszło do wojny domowej.
Brutus w końcu popełnił samobójstwo.
Za chwilę Rzeczpospolitą wstrząsnęła kolejna wojna domowa. Tym razem walczyć ze sobą będą niedawni sojusznicy – Marek Antoniusz i Oktawian.
Tak oto rozpoczął się ciąg wydarzeń, który przekształcił Republikę (Rzeczpospolitą) w Cesarstwo.
Jan Lechoń:
Na niebo, dotąd czyste, nagle płyną chmury,
Ponad tłumu oklaski głos się wznosi starca.
Oto rękę wróżącą podnosi do góry,
Woła: „Wielki Cezarze! Strzeż się Idów Marca!”
.
Nad ogród, który marzy w jesiennej tęsknocie,
Ptak jakiś rozpiął skrzydła, gotów do podróży.
Ach! Nie spuszczaj go z wzroku! Może w jego locie
Dostrzeżesz jakieś znaki, odczytasz co wróży.
.
Już złota kula słońca za ogród upadła,
I niebo nabijają gwiazd srebrzyste ćwieki,
Nie wracaj do pokoju, nie patrz do zwierciadła
I rąk nie składaj w trwodze, wzywając opieki.
.
To może twoje gwiazdy na niebie rozbłysły
I twoje jutro słońce nareszcie zadnieje,
Jeżeli wosk, co teraz na wodę się leje,
Na niwecz nie obróci twe wszystkie zamysły.
.
15.03 2018