Wczoraj doświadczyłam niemiłego incydentu, który zabrał jeden dzień z mojego życia. Zdarzyło się tak, że babcia źle zaparkowała przed urzędem skarbowym, by spełnić swój obowiązek obywatelski.
Po 15 minutach wracamy i samochodu nie ma. Zniknął, a po nim ani widu, ani słychu. Strasznie się obie zdenerwowałyśmy i po całym mieście jeździłyśmy, aby go odzyskać. Cała sytuacja opisana jest lepiej na stronie mojego taty: Lekcja wychowania obywatelskiego. Teraz wiem, że taka straż miejska nie jest po to, aby nas chronić, tylko po to, aby kraść nam pieniądze. Zrobiłam nawet rysunek, który jest na początku notki.
Nie rozumiem dlaczego tak drobne wykroczenie jak błędne zaparkowanie na 15 minut w miejscu nikomu nie zawadzającym musi być karane mandatem 700 zł, porwaniem samochodu na cały dzień i obowiązkiem chodzenia cały dzień po różnych urzędach. To nie jest sprawiedliwe.