Ruch nE. Cała nadzieja w grilu i kibolach.
Wiem, wiem. Słowo „debata” kojarzy się nam z dobrze wyreżyserowanym spektaklem, na ogół dwóch upudrowanych panów w towarzystwie ugrzecznionych przez sztaby wyborcze dziennikarzy. Widowisko na ogół miernej próby, przy którym powieki trzeba zapałkami podpierać, aby nie zasnąć. Na drugi dzień telewizornie pokażą jakieś słupki i rozpoczyna się gęganie objaśniające.
Nie o taką debatę mi chodzi, a coś co za sprawą internetu wyobrazić sobie można. Otóż jakaś „nowa partia” zrywa ze starym obyczajem i zaczyna pokazywać fastrygę swego programu jak krawiec, który chce, aby klient poczuł się wygodnie.
Wstęp do tej fastrygi podałem tu i tu. Więc proszę krytykę kierować do tych trzech notek łącznie. Idziemy grilować tak przygotowani do dyskusji:
Nasza partia chce skończyć z demokracją fasadowa, chce zapobiegać tworzeniu się politycznej kamaryli więc prosimy was szanowni wyborcy o większość konstytucyjna abyśmy mogli dać wam możliwość realnego wpływy na to, ile posłowie poszczególnych partii będą zarabiali. Pytamy: czy podoba wam się taki pomysł, że poseł z budżetu państwa dostawałby jedynie średnią krajową, a resztę otrzymałby z waszych odpisów w deklaracji PIT na poszczególne partie, podobnie jak to robicie w przypadku instytucji pożytku publicznego. Dopowiadamy szczegóły, wyjaśniamy. Nie ukrywamy, że trzeba się wam politycznie ożywić. Że tym razem Twój głos (haczyk w deklaracji) to nie przelewki. Że może doprowadzić do „głodu przy kasie” partie celebrytów.
Nasza partia chce rozpędzić gospodarkę waszymi pieniędzmi które odprowadzacie na waszą emeryturę. Dotychczas mają do nich dostęp jedynie instytucje finansowe i spółki giełdowe. My chcemy, aby te pieniądze, które formalnie byłyby własnością ZUS mogły być pozostawiane w firmach w których pracujecie. Tak długo jak pracujesz w firmie tak długo pracują tam Twoje pieniądze. Nie chcemy niczego tworzyć na siłę. Chcemy tylko stworzyć taką możliwość. I znowu powtarzamy pytanie: czy dacie nam szansę wprowadzenia takich zmian.
Finanse państwa się sypią. Nie jest to wynikiem waszego nieróbstwa przeciwnie. W Polsce jest tak, że im bardziej podnosicie PKB tym więcej mają zagraniczne banki i tym więcej musicie pożyczać, aby coś kupić i tym więcej musi pożyczać państwo. Długo i namiętnie tłumaczymy zawiłości architektury finansowej i fiducjarnej emisji pieniądza. Nie wystarcza jedno grilowanie, to umawiamy się na następne. Mówimy o pomyśle zmiany sposobu „wstrzykiwania” emisji pieniądza z systemu bankowego na system ubezpieczeniowy. Tłumaczymy zasady przyznawania „dodatku seniora”. I znowu zadajemy pytanie: czy zagłosujecie na nas, abyśmy te zmiany mogli wprowadzić.
I wiecie co? I włos mi się jeży. Wychodzi mi na to że:
Dostajemy co najmniej 5 mln głosów za naprawę polityki. Na tyle bowiem szacuję liczbę osób, którą uda nam się przekonać.
Może poprzeć nas cały „plankton gospodarczy”, który spostrzeże szanse na „tanie” dokapitalizowanie swoich firm i zdobycia lojalnych pracowników. Nie należy wykluczać, że będą o tych zmianach rozmawiali z załogami. Tu upatruję też jakieś 5 mln głosów.
O wszystko można podejrzewać emerytów, ale nie o to, ze się im przelewa. Perspektywa około 100 zł miesięcznie "dodatku seniora" brana w zbożnym celu naprawy finansów państwa to prawie 10 mln głosów.
Jaka będzie ilość głosów tych, którym twarze Jarka i Donka już się opatrzyły trudno powiedzieć, ale znów nie mała.
Aż strach pomyśleć. Władza pcha się na nas jak jakieś tsunami. Czy już mamy wyczyszczone buty?