Strach przed polskim patriotyzmem
12/11/2011
587 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Jestem dumny, że mogłem uczestniczyć w Marszu Niepodległości.
Wiem, wiem, organizacja pochodu mogłaby być lepsza, silniejsze megafony, własne służby ochrony (policja nie była po naszej stronie). Nie to jest najważniejsze.
W marszu wzięły udział dziesiątki tysięcy ludzi. Uczestniczyłem w wielu manifestacjach i mam tzw. miarę w oku. Sądzę, że szacunek Łażącego Łazarza iż było 50 tysięcy manifestantów jest bliski prawdy. Imponująca była liczba młodzieży. I mimo tej wielkiej liczby ludzi opanowanie, spokój, powaga.
W moim przekonaniu ci, którym Marsz był nie w smak, zrobili wszystko, aby sprowokować awantury. Zdaje się, że ukoronowaniem miało być masakrowanie uczestników Marszu na placu Na Rozdrożu. Mamy tam następującą sekwencję zdarzeń: Zaparkowany w miejscu niedozwolonym i nie używany do celów transmisyjnych wóz TVN bez obsługi. Ot tak po prostu stał. A policja zamiast osłaniać mienie WSI24 przed „faszystami” zostawia pojazd i odchodzi. Zjawia się grupka chuliganów usiłuje samochód przewrócić, a w końcu go podpala. Jednym broniącym mienia TVN, jak widzę z materiału filmowego zamieszczonego na nE, jest młody narodowiec. Następnie rozlega się głos z policyjnego megafonu oznajmiający, że manifestacja jest rozwiązana, nielegalna. Organizatorzy, a obok nich są posłowie, w ten sposób dowiadują się, że mają zakończyć zgromadzenie. Padają ostre słowa policjanta o użyciu przemocy wobec spokojnych manifestantów. Policja wyraźnie przygotowuje się do ataku. Cóż wystarczyłoby, żeby organizatorzy nie rozwiązali zgromadzenia. I mielibyśmy jatkę.
Jeśli ktoś tak zaplanował, to mógł sądzić, że się uda. Finałem miały być wystąpienia członków komitetu honorowego Marszu. Byliśmy w trakcie uruchamiania nagłośnienia, gdy padły to słowa policji – jesteście nielegalni! Poza doktorem Kawęckim, który przypomniał, że Marsz jest dedykowany naszym Rodakom na Wileńszczyźnie, nikt z nas nie zabrał głosu. Aż prosiło się odpowiedzieć policji – nie!
Wcześniej nie podawano do wiadomości publicznej trasy przemarszu pochodu, rzekomo dla bezpieczeństwa maszerujących, ale zezwolono przeciwnikom Marszu na zorganizowanie blokad w taki sposób, aby zaplanowaną trasę przemarszu nie można było pójść. To wtedy powstało przecież ogromne zamieszanie i nie dziwię się, że część ludzi chciała przejść zaplanowaną trasą. Nie mogli. Napotkali kordon policji, a za plecami policji były lewackie bojówki. Policja zamiast oczyścić trasę przemarszu z zawalidrogi potraktował „zgodnie z prawem” ludzi, którzy chcieli wyznaczoną trasą maszerować. W rezultacie organizatorzy musieli zmieniać trasę przemarszu. Urzędnicy prezydent Waltz wydali zgodę na Marsz i wyznaczając jego trasę następnie wyrazili zgodę, aby nad drodze legalnego przemarszu stanęła również "legalna" lewacka blokada. Czy komuś chodziło o to, aby lewacy mieli sukces – „faszyści” nie przeszli, bo musieli zmieniać trasę. Czy może chodziło o wywołanie gigantycznej awantury już na początku, gdyby organizatorzy Marszu chcieli pójść ustaloną trasą mimo wszystko. Ciekawą też drogą powiodła nas policja po zmianie trasy przemarszu. Musieliśmy iść kilka kilometrów mijając po drodze ambasadę Rosji i Belweder oraz Kancelarię Premiera. Poza jednym policjantem idącym pieszo i jednym radiowozem żadnej asysty policji. Czy ktoś liczył, że manifestanci zrobią coś głupiego? I wreszcie ten płonący samochód TVN.
Jestem przekonany, że zamiarem przeciwników Marszu było przekształcenie naszej patriotycznej manifestacji w krwawe zamieszki. Nie udało się.
Mam też wielką trudność z ustaleniem „barw” osób zatrzymanych przez policję w czasie awantur. Bez wątpienia, gdyby to byli narodowcy, czy owi "kibole", to media trąbiłyby o tym na okrągło. A tu nagle taka dyskrecja. Wysoki oficer policji pytany o to przez dziennikarkę odparł, że dla niego to są wszystko chuligani. Półgębkiem jedynie przyznał, że cześć aresztowanych to „obcokrajowcy”. Jak wiadomo „kolorowi” organizatorzy blokad Marszu nie tylko pogodnie wypuszczali baloniki, ale zaprosili też jako wsparcie lewackich bandziorów z Niemiec.
Ci zanim doszło do Marszu napadli na ludzi z grupy rekonstrukcyjnej ubranych w historyczne mundury, a następnie uciekając przed policją schronili się na Nowym Świecie w siedzibie postępowej „Krytyki Literackiej” subtelnego intelektualisty tow. Sławomira Sierakowskiego.
W „Gazecie Wyborczej” patronującej akcji blokowania Marszu Seweryn Blumsztajn napisał znamienny tekst: „Jak ich zatrzymać?”Docenia sukces swoich lewicowych pobratymców. Pisze – „Zgromadzenie Kolorowej Niepodległej dzięki zdecydowanej i sprawnej akcji policji odniosło symboliczny sukces – obroniło Marszałkowską.” Jak jednak widzimy sukces jest pozorny. „Obronę” Marszałkowskiej przed przemarszem legalnego pochodu zapewniła POLICJA, ale jednocześnie autor biadoli: ”radykalna prawica zamanifestowała swoją siłę”. I martwi się, jak ją zatrzymać.
Przed laty pryncypał Bumsztajna Adam Michnik w książce „Kościół, lewica, dialog” pisał, że największym wrogiem jego środowiska nie jest PZPR, ale „polski nacjonalizm”. „Lewicę laicką” jak wiadomo tworzyły zbuntowane dzieci komunistycznych aparatczyków. Nawet wspólna działalność opozycyjna, areszty i więzienia, w których jednako siedzieli oni i my nie zatarły w nich strachu przed polskim patriotyzmem. Świadomość, że wywodzą się z tych, którzy w 1945 roku przyjechali do Polski na sowieckich czołgach nie wyparowała. Dla nich ciągle polski patriotyzm oznacza konieczność rozliczenia się ze zbrodniczej przeszłości ich ojców i dziadów. I stąd ten widoczny strach.
Blumsztajn kończy swój tekst tak: „Ale widać już, że blokadami i policją nie zatrzymamy ani radykalnej nacjonalistycznej prawicy, ani potężniejącej fali kibolskiej przemocy.”
W dniu 11 listopada 2011 roku na ulicach Warszawy w Marszu szli ideowi wnukowie prześladowanych i zabijanych w czasach PRL polskich patriotów. Blokowały Marsz ideowe, a często nie tylko ideowe wnuczęta tych, którzy w Polsce Ludowej patriotów więzili i zabijali.
Blumsztajn martwi się, że blokadami nie da się już patriotów zatrzymać. Kiedyś to się udało – przy pomocy UB. Czy potrafią taką rolę odegrać służby obecnego państwa?
……………………………………………………………………………………………..
I słowo do naszej strony; siły polskiego patriotyzmu zmarnować nie wolno!