Globalnie i Lokalnie
Like

STOSUNKI POLSKO-SOWIECKIE W DWUDZIESTOLECIU MIĘDZYWOJENNYM

27/11/2013
2665 Wyświetlenia
2 Komentarze
110 minut czytania
STOSUNKI POLSKO-SOWIECKIE W DWUDZIESTOLECIU MIĘDZYWOJENNYM

Konflikt odrodzonej po I Wojnie Światowej niepodległej Polski z Rosją Sowiecką          miał swoje źródło w zasadniczych różnicach ideologicznych i pragmatycznych. W Polsce, mimo ścierania się ze sobą szeregu odmiennych w poglądach i programach środowisk politycznych dominował pogląd odrzucający doktrynę komunistycznej walki klas, dyktatury proletariatu oraz eksportu rewolucji. Nad różnicami światopoglądowymi natomiast górował nadrzędny szacunek do chrześcijańskiej tradycji narodu i państwa.

Część druga analizy polskiej polityki międzynarodowej przygotowanej wspólnie z Wojciechem Janickim.

0


Tym bardziej, że w istniejących warunkach solidaryzm narodowy stawał się niezbywalną podstawą powodzenia walki o niepodległość i odrodzenia kraju. Stąd też deklaracje Lenina o prawie do samostanowieniu narodów byłego imperium carów i głoszenie, że „bez wolności Polski nie ma wolności Rosji „słusznie rozumiano jako dążność do wyzwolenia polskiego „ludu pracującego z ucisku klas posiadających” i powołanie do życia polskiej republiki rad. Tym bardziej, że już 13 listopada 1919 roku rząd bolszewicki w Moskwie, przechodząc do porządku dziennego nad wcześniejszymi oświadczeniami o prawie Polski i Finlandii do niepodległości, oficjalnie unieważnił „w całości i we wszystkich punktach” traktaty zawarte w Brześciu Litewskim zapowiadając powrót wojsk rosyjskich „do wszystkich okupowanych prowincji” wymieniając wśród nich również Królestwo Polskie.16 listopada tego roku Lew Trocki w Woroneżu butnie zapowiedział odzyskanie Finlandii, Litwy, Łotwy i Polski.

                          Nad Wisłą natomiast już wtedy przeważał pogląd, że należy dążyć do odzyskania ziem utraconych przez Rzeczpospolitą na rzecz Rosji w II i III rozbiorze w granicach „linii Dmowskiego” postulowanej przez polskiego polityka na Konferencji Pokojowej w Wersalu. Na tym obszarze położonym na wschód od terytorium Królestwa Polskiego Polacy stanowili mniejszość wśród miejscowej ludności białoruskiej i ukraińskiej, ale byli żywiołem dominującym cywilizacyjnie. W ich rękach znajdowała się znaczna (ponad 60%) liczba obiektów gospodarczych o wysokim standardzie ekonomicznym i organizacyjnym: wielkie majątki ziemskie i obiekty przemysłowe. Ten dorobek, kontynuowany i umacniany w trudnych warunkach zaborczego ucisku, chciano dla Polski ocalić. Różnice pomiędzy obozem belwederskim Józefa Piłsudskiego snującym nie do końca sprecyzowane koncepcje federacyjne w stosunku do Ukrainy, Białorusi i Litwy były przedmiotem politycznych sporów z Narodową Demokracją działającą pod przywództwem Romana Dmowskiego. Obóz narodowy stał bowiem na stanowisku budowy państwa unitarnego. Póki co jednak solidarnie walczono z formacjami ukraińskimi próbującymi opanować Galicję Wschodnią i z bolszewicką Armią Czerwoną, dążąc do przejęcia kontroli nad znacznym obszarem Kresów Wschodnich położonym na wschód od granic Królestwa Polskiego. Działania wojenne wspomógł w połowie 1919 r. powrót z Francji do kraju stutysięcznej Armii generała Hallera. W praktyce, sprawę formalnego statusu tych ziem odkładano do decyzji po planowanym zwycięstwie w prowadzonych wojennych zmaganiach.
1.Wojna z bolszewicką Rosją
                          Gdy w trakcie wojny domowej w Rosji ugrupowania Armii Czerwonej zaczęły na przełomie lat 1918-1919 opanowywać zachodnie rejony kraju, tworząc na nich kolejne republiki sowieckie pod rządami bolszewickich komisarzy, doszło do starcia z polskimi oddziałami lokalnej samoobrony, a następnie z regularnymi jednostkami Wojska Polskiego. Tak rozpoczęła się trwająca blisko dwa lata wojna z wpisaną weń ofensywą na Kijów armii Marszałka Piłsudskiego, a od północy kontrofensywą wojsk sowieckich kon-armia Tuchaczewskiego zakończoną 15-16 sierpnia klęską bolszewików w Bitwie Warszawskiej, a następnie, we wrześniu 1920 roku, w walkach nad Niemnem. Obie strony, wyczerpane długoletnimi zmaganiami także na innych frontach wojny i rewolucji, rozpoczęły wzajemne starania o zawarcie pokoju.
                         
2.Przerwanie działań wojennych i „traktat pokoju”
       Preliminaria zawieszające działania na froncie polsko-bolszewickim podpisano w Rydze 12 października 1920 roku. Siedem miesięcy później, 18 marca 1921 roku, w tymże mieście zawarto „traktat pokoju między Polską, a Rosją i Ukrainą”. Dokument zawierał 26 artykułów i 5 załączników. Na jego wstępie wymieniono nazwiska pełnomocników układających się stron. Artykuł I traktatu stwierdzał: „Obie układające sie strony oświadczają, że stan wojny między nimi ustaje.” Najważniejsze postanowienia traktatu dotyczyły wyznaczenia granicy między sowiecką Białorusią i sowiecką Ukrainą a Polską, odszkodowań z tytułu udziału ziem polskich w życiu gospodarczym Rosji w wysokości 30 milionów rubli w złocie, a za zabrany przez Rosjan tabor kolejowy kolejną rekompensatę wyliczoną na 29 milionów złotych rubli. oraz zwrotu zawłaszczonych przez zaborcze rządy carskie polskich dóbr kulturalnych : archiwów, bibliotek, dzieł sztuki. Zobowiązano się przy tym nie obarczać wzajemnie bezpośrednimi kosztami wojny polsko-bolszewickiej.                                            
                         
3.Sprawa wschodniej granicy Polski
        Rokowania dotyczące ustalenia wschodniej rubieży Rzeczypospolitej zaczęły się od żądań strony sowieckiej przyjęcia za punkt wyjścia tzw. „linii Curzona” sytuowanej wzdłuż Bugu, zaproponowanej wcześniej i popieranej przez Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Również we Francji, uważanej za najbardziej wiarygodnego sojusznika Polski, wśród kierowniczych kręgów politycznych i wojskowych przeważał pogląd, że tylko granica na Bugu raz na zawsze zapobiec może roszczeniom terytorialnym Rosji i stworzyć fundament trwałego pokoju w tym rejonie Europy. Rozmiary polskiego zwycięstwa nad bolszewikami i zgodny sprzeciw członków delegacji polskiej wobec postulatu przyjęcia linii Curzona, zaowocowały znacznie korzystniejszym dla Polski rozwiązaniem. 0statecznie w Rydze zdecydowano przyznanie Polsce granicy opartej o Dźwinę, Wilię, Słucz i Zbrucz aż do Dniestru. Polska zyskiwała w ten sposób terytorium o ok.115 tys. km kw. większe, z 4 milionami ludności, niż te, które jeszcze w lipcu, w obliczu sowieckiej przewagi w wojnie, postulował brytyjski polityk, lord Curzon, na konferencji w Spa, a następnie delegacja Rosji Sowieckiej w Rydze we wstępnej fazie rokowań. Ostatecznie odrodzona Polska objęła obszar 386,6 tys. km kw., co stanowiło 52% jej terytorium sprzed I rozbioru.
        Polska mogła w tych rokowaniach od przegranego w wojnie partnera uzyskać jeszcze korzystniejszy rezultat włączając do swego terytorium państwowego większą część Białorusi z jej stolicą Mińskiem, na południu zaś powiaty Płoskirów i Kamieniec Podolski, a być może także Konstantynów i Bar. Ziemie te, w znacznej części zajęte wówczas przez Wojsko Polskie, stanowiły kolejną cześć anektowanego przez Rosję obszaru w II i III rozbiorze Rzeczypospolitej.
         O ostatecznym umiarkowaniu żądań delegacji polskiej w Rydze zdecydowało kilka powodów. Spór w sprawach terytorialnych przedłużał rokowania nad przerwaniem działań wojennych. Ich trwanie mogło przynieść sukcesy „białej” armii rosyjskiej operującej na Krymie, wspieranej przez aliantów zachodnich. Jej zwycięstwo nad bolszewikami groziło wymuszeniem na Polsce granicy wskazanej linią Curzona. Kolejni przywódcy wojsk kontrrewolucyjnych: Kołczak, Denikin, Judenicz, Wrangel – dążąc do odbudowy „białej” Rosji namawiali Polskę do wspólnej walki z bolszewikami Jeśli nawet godzili się z jej niepodległością, niezmiennie widzieli ją u styku z Rosją w granicach Królestwa Kongresowego. Dlatego wysłannicy Naczelnego Wodza na jesienni 1919 roku podjęli w Mikaszewiczach na Polesiu poufne rozmowy z delegowanym przez rząd bolszewicki Marchlewskim zawieszając działania na froncie południowym. Pozwoliło to czerwonym na odepchnięcie wojsk Denikina z Ukrainy.
        Piłsudskiemu zależało na wyeliminowaniu rosyjskich przeciwników jego planów federacyjnych. Marzyła mu się Polska Jagiellońska Chciał przy tym zdecydowanie pokonać bolszewików nie wierząc w szczerość ich pokojowych propozycji. Liczył przy tym, że pomoc sprzymierzonych płynąca dotąd do rąk białych generałów przypadnie Polsce. Obóz narodowy Dmowskiego również obawiał się odbudowy białej Rosji mających bezkrytyczne wsparcie zachodnich sojuszników. Dążył jednak do szybszego zawarcia rozejmu, by skupić się na odbudowie państwa bez rozpraszania sił i środków na realizację niepewnych planów federacyjnych Piłsudskiego.
       Przewodniczącym polskiej delegacji w rokowaniach ryskich był działacz ruchu ludowego, od 1914 roku sekretarz generalny PSL – Piast, Jan Dąbski, ale decydujący głos należał w nich do przedstawiciela Narodowej Demokracji: Stanisława Grabskiego oraz podzielających jego poglądy Norberta Barlickiego z PPS i Władysława Kiernika z „Piasta”. Leon Wasilewski i Witolda Kamieniecki oddani Marszałkowi Piłsudskiemu i podzielający jego koncepcje odwołujące się do idei federacyjnej byli za kontynuacją działań wojennych celem podtrzymania umowy koalicyjnej z ukraińskim atamanem Semenem Petlurą i dalszego wspierania walki o niezależną Ukrainę pod jego kierownictwem. Grabski, wraz ze wspierającymi go członkami polskiej delegacji, przeforsował podpisanie preliminarzy pokojowych 12 października 1920 roku. W II tomie swoich „Pamiętników” Stanisław Grabski odnotował: „w chwili podpisywania… powiedziałem do siedzącego obok Barlickiego: Podpisaliśmy wyrok zagłady na Wrangla „.
        Rozważano też inny wariant wydarzeń, w którym przeciągnięcie działań wojennych na nadchodzącą zimę mogło skutkować odbudową potencjału Armii Czerwonej na froncie z Polską, możliwe wobec ponad pięciokrotnie liczniejszego zaplecza ludnościowego sowieckiego państwa. Szybka mobilizacja nowych kadr w warunkach totalitarnej bolszewickiej dyktatury miała wszelkie szanse powodzenia i mogła zagrozić dalszemu istnieniu niepodległego państwa polskiego.                         
      Kolejnym powodem takiego, a nie innego, ustalenia granicy polsko-sowieckiej w traktacie ryskim było przekonanie, że Polska nie może wchłonąć ponad 35% mniejszości narodowych, a tak by się stało w wypadku przyjęcia linii Dmowskiego..Wprawdzie na Białorusi, jeszcze za rządów carskich, Polacy tradycyjnie uzyskiwali w wyborach znaczną większość miejsc w lokalnych samorządach, ale decydował o tym parytet cenzusu stanowego premiujący właścicieli majątków, który przestawał obowiązywać w Polsce pod rządami uchwalonej właśnie demokratycznej Konstytucji Marcowej. Zdecydowana przewaga ludności wyznania prawosławnego we wschodniej Białorusi nie gwarantowała jej lojalności wobec państwa polskiego, tym bardziej, że hierarchia Cerkwi, która w Rzeczypospolitej miałaby zapewnioną swobodę działania, była tradycyjnie zorientowana w duchu nacjonalizmu rosyjskiego. Słusznie tez uważano, że realizacja koncepcji federacyjnych wobec Ukrainy czy też Białorusi, względnie dążenie do osłabienia imperium rosyjskiego poprzez zapewnienie tym krajom statusu państw niepodległych wymagałoby dalszego prowadzenia wojny. Na to zaś, bez poparcia mocarstw zachodnich, Polski wyczerpanej latami krwawych i wyniszczających zmagań na jej terytorium, stać po prostu nie było. Tym bardziej, że świadome wsparcie ogółu ludności ukraińskiej i białoruskiej dla idei ich niepodległości należało uznać za życzeniowe urojenie politycznych idealistów. Zakładano jednak, że w wypadku jakiegoś nieprzewidywalnego zwrotu wydarzeń, prowadzącego do podziału Rosji, wyłonione z niej nowe państwa narodowe mogą zgłaszać pretensje do Małopolski Wschodniej, Wołynia i Chełmszczyzny, a na północy domagać się rewindykacji ziemi Nowogródzkiej, Grodzieńskiej i Białostockiej. Naiwnie też przypuszczano, że rząd sowiecki usatysfakcjonowany uzyskaną granicą, uzna ją za ostateczną i nie będzie operować pojęciami zachodniej Ukrainy czy Białorusi dla celów propagandowych, na trwałe rezygnując z dążeń rewizjonistycznych. Tym, samym przewidywane spory narodowościowe, przede wszystkim z Ukraińcami, którzy stanowili ponad l3% ogółu ludności kraju (ok. 4,5 miliona) pozostawałyby wewnętrzną sprawą państwa polskiego.
        Granica na Zbruczu była też swoistą kartą przetargową w stosunku do powiatów diśnieńskiego i wilejskiego, których włączenie do Polski oddzielało ziemię wileńską oraz całą Litwę od Rosji i wyłączało Moskwę ze sporów terytorialnych między Warszawą a Kownem jako stolicą Republiki Litewskiej, co też zapisano w stosownym punkcie traktatu. Miało to szczególne znaczenie, bowiem w trakcie lipcowej ofensywy bolszewicy, po wyparciu wojsk polskich z Wilna i Wileńszczyzny, oddali je Litwie (12.VII 1920), stając się swoistym gwarantem tego rozwiązania. Po odparciu bolszewickiego najazdu generał Lucjan Żeligowski na czele dowodzonej przez siebie „dywizji litewsko-białoruskiej”, wykonując poufny rozkaz marszałka Piłsudskiego, zajął sporne terytorium.
       Wobec protestu rządu litewskiego w Kownie i niechętnego stanowiska Ligi Narodów nie włączono od razu tego obszaru w skład państwa polskiego. Za to utworzono na nim (9.X.1920 roku) swoisty twór państwowy pod nazwą „Litwy Środkowej” obejmującej obszar ok.15 tysięcy km kw. z 500 tys. ludności. Polacy liczyli tu 68%, Litwini l8%.Pozostałe 14% to Żydzi, Białorusini i Rosjanie. 22 lutego 1922 roku sejm wileński podjął  jednomyślną uchwałę domagająca się scalenia kraju z Rzeczpospolitą Polską. Tak się też stało, a fakt ten zatwierdzony został później przez Ligę Narodów w dniu 9 lutego 1923 roku, następnie zaś, wraz z całą granicą uzgodnioną w Rydze, uznany decyzją Rady Ambasadorów z dnia 15 marca tegoż roku. Decyzja ta zapadła w wyniku powstania korzystniejszej dla interesów polskich konfiguracji międzynarodowej między Anglią, Francją i Niemcami, przy poparciu Włoch. Mussolini zajmując w tej sprawie stanowisko wzmacniające bezpieczeństwo i tym samym pozycję Polski w Europie wchodził do gry przywracając podmiotową rolę swojego kraju w polityce wielkich mocarstw wyraźnie przygasłą już w trakcie obrad Konferencji w Wersalu.                                                                                        
4.Dramat Polaków w dobie stalinowskiego terroru
      Szczegółowe rozważania na temat przebiegu rokowań w Rydze i ich skutków przekraczałaby ramy niniejszego opracowania. Warto jednak dodać, że w ich wyniku poza granicą wschodnią Rzeczypospolitej pozostało wówczas ponad 3 miliony Polaków. Tylko części z nich udało sie repatriować do Polski, zgodnie z zapisami w traktacie. Pozostali, w liczbie ok.2 milionów, zmuszeni żyć na „nieludzkiej ziemi” pod rządami stalinowskiego reżimu, poddani zostali prześladowaniom, a w części fizycznej eksterminacji.
       Cytowany przez nas Stanisław Grabski zdawał sobie sprawę z dramatu współrodaków, którzy opuścić musieli swoje ojczyste strony. W jego pamiętnikach czytamy: „liczna wówczas w Warszawie kolonia ziemian polskich i działaczy narodowo-kulturalnych z ziemi mińskiej, mohylewskiej, spod Konstatntynowa. Kamieńca, Płoskirowa, Winnicy… wysunęła się na front kampanii mającej przeszkodzić ratyfikacji traktatu pokojowego z Rosją sowiecką… Gorycz ich była aż nadto zrozumiała. Toć przez sto przeszło lat rodziny ich uporczywie, znosząc niezliczone prześladowania, nie tylko same pozostawały wierne swej narodowości i wierze, ale nie szczędziły największych wysiłków, by na tych ziemiach, które przed rozbiorami wchodziły w skład Rzeczypospolitej Polskiej, utrzymać jeśli nie przewagę, to przynajmniej silną pozycję polskiej kultury. I była już chwila, że były w ich rodzinnych stronach i polskie wojska i polskie władze administracyjne. I oto po świetnym zwycięstwie nad Wisłą i Wkrą – Polska się ich wyrzeka, pozostawia ich domy, majątki, parafie, groby ich przodków poza swymi granicami…”            
      Stanisław Grabski i inni decydenci postanowień traktatu rozumieli i odczuwali krzywdę tych ludzi. Powołując sie jednak na przesądzającą o ich decyzjach rację stanu nie przewidywali losu, tych, którzy pozostali za kordonem w Rosji sowieckiej. Nie mieli jeszcze doświadczenia późniejszych pokoleń, którym danym było doczekać egzekucji, wywózek, śmierci od głodu i mrozu, tragedii katyńskiej wreszcie. W traktacie ryskim obie strony zapewniały sobie wzajemne przestrzeganie zasad równouprawnienia narodowości.
W artykule VII czytamy m.in.: „Osoby narodowości polskiej znajdujące się w Rosji, Ukrainie i Białorusi, mają prawo… pielęgnować swój język ojczysty, organizować i popierać własne szkolnictwo, rozwijać swoją kulturę i tworzyć w tym celu stowarzyszenia i związki. Z tych samych praw korzystać będą osoby narodowości rosyjskiej, ukraińskiej i białoruskiej, znajdujące sie w Polsce.” Dalej ten artykuł traktatu gwarantuje po obu stronach granicy wszystkie swobody w dziedzinie spraw ustroju Kościoła i związków wyznaniowych, w tym „użytkowania i nabywania majątku ruchomego i nieruchomego koniecznego do wykonywania obrządków religijnych oraz utrzymywania duchowieństwa i instytucji kościelnych. Na tych samych zasadach mają one prawo korzystania z kościołów i instytucji koniecznych do wykonywania obrzędów religijnych.” Po stronie polskiej zakładano, że stara rzymska zasada „pacta sunt servanda” i tu będzie przestrzegana. Mylono się bardzo, a bardzo., ze straszliwymi skutkami dla narodu i państwa…
     Wprawdzie w pierwszych latach po podpisaniu traktatu wydawać się mogło, że bolszewicy przestrzegać będą cytowanych wyżej postanowień artykułu VII-ego. Tam gdzie pozostały znaczne skupiska ludności polskiej utworzono dwa polskie rejony narodowościowe Jeden na Ukrainie, wokół przemianowanego na „Marchlewsk” Dołbysza, drugi na Białorusi wokół Kojdanowa nazwanego teraz „Dzierżyńskiem”. W obu tych rejonach pozakładano polskie szkoły i czytelnie, wydawano polskojęzyczną prasę, zezwolono na prowadzenie działalności kulturalnej i artystycznej, Były to zabiegi propagandowe, o czym mogły świadczyć choćby osoby patronów tej inicjatywy, obliczone na reedukację miejscowej społeczności polskiej w duchu doktryny obowiązującej w sowieckim państwie „dyktatury proletariatu”. Jednakże Polacy w wymienionych rejonach okazali się odporni wobec narzucanych im wzorów postępowania i myślenia, nie chcieli wstępować do partii bolszewickiej, ani zakładać kołchozów i w twardym oporze umacniali swą tożsamość narodową, trwając przy własnych tradycjach i przekonaniach. W miarę natężenia terroru stalinowskiego, od połowy lat trzydziestych, pod hasłem tworzenia jednolitego narodu sowieckiego i walki z nacjonalizmem poszczególnych grup etnicznych ZSRS, przystąpiono do likwidacji wszelkich swobód i odrębności narodowych. W praktyce oznaczało to fizyczną likwidację lub masowe zesłania w różne rejony Rosji, tych obywateli, którzy uznani zostali za odpornych wobec procesów integracyjnych i komunistycznej indoktrynacji. Co więcej, ówczesne czystki etniczne objęły nawet większość przebywających w ZSRS członków Polskiej Partii Komunistycznej, którą zresztą wtedy (1938 r.) rozwiązano. Już wcześniej jednak, w pierwszych miesiącach 1923 roku nastąpiła fala zdecydowanych prześladowań niepokornej ludności polskiej. W szkolnictwie, wbrew zobowiązaniom traktatowym, wprowadzono metody bezwzględnej rusyfikacji. Zaczęto ograniczać prawa Kościoła Katolickiego. Wobec 800 księży przebywających wtedy na ziemiach rządzonych przez bolszewików wszczęto represje. Wielu z nich aresztowano i zesłano, głównie na Wyspy Sołowieckie. Księdza arcybiskupa Cieplaka i ks. prałata Butkiewicza oskarżono o szpiegostwo. Pierwszego z nich skazano na ciężkie więzienie, drugiego na śmierć. Rząd polski miał w tej sprawie związane ręce, obaj skazani księża byli bowiem obywatelami sowieckimi, co formalnie wykluczało skuteczne interwencje w ich sprawie. Starania o zainteresowanie ich losem i interwencje dyplomacji międzynarodowej, w tym Watykanu, zakończyły się fiaskiem i oba wyroki wykonano. Tyle że te akty wywołały wzrost zrozumienia dla Polski i potrzebę umacniania jej suwerenności na wschodzie ze strony zachodnich partnerów, przede wszystkim Francji. W maju 1923 roku przybył do Warszawy marszałek Foch, dotąd nie przychylny porozumieniu z Polską, składając ofertę umocnienia zawartego w 1921 r. sojuszu.            
5.Trudności normalizacji stosunków polsko sowieckich po zawarciu pokoju
      Traktat pokojowy w Rydze, ratyfikowany przez obie strony 3 maja 1921 roku, zażegnał groźbę kontynuacji wojny z Rosją wracającą także po październikowym zawieszeniu broni, otworzył natomiast długi okres starań o wykonanie postanowień układu i normalizację wzajemnych stosunków politycznych i gospodarczych. Nie było to łatwe, tak ze względu na odrębności ustrojowe obu państw, jak i ogólną sytuację międzynarodową w Europie. Polska zawierając pokojowe porozumienie z Rosją Sowiecką stała się pierwszym państwem uznającym de facto i de iure rząd komunistyczny w Moskwie jako legalną władzę tego kraju. Uznając zaś partnerstwo sowieckiej Ukrainy i Białorusi dezawuowała tym samym rząd Ludowej Republiki Ukraińskiej, z którym pozostawała od lipca 1920 roku w formalnym sojuszu politycznym i wojskowym, a także różne środowiska kontrrewolucyjne pretendujące do przejęcia władzy w Rosji i w tych krajach, wchodzących w jej skład pod rządami carskimi, które po ich upadku dążyły do osiągnięcia niezależności. Wzbudziło to niezadowolenie mocarstw zachodnich, które wówczas nie uznawały jeszcze legalności żadnej władzy komunistycznej na terenie Rosji, wspierając aspiracje różnych obozów białogwardyjskich. Objawiało się to w braku oficjalnego uznania traktatu ryskiego, co miało być formą nacisku tak na Polskę, by przyłączyła się do antysowieckiej strategii sprzymierzonych mocarstw, jak i na rząd Lenina, który przejął miliardowe aktywa finansowe zachodnich państw i instytucji ekonomicznych odmawiając przyznania im jakichkolwiek odszkodowań. Warto dodać, że w samym tylko roku 1917 państwa sprzymierzone, przede wszystkim Francja i Anglia, zainwestowały w jeszcze sojuszniczej wówczas Rosji 2,25 miliardów rubli w złocie. Polska zawarła 19 lutego 1921 roku układ wojskowy z Francją, który wyznaczać miał zasadniczy kierunek polskiej polityki zagranicznej w nadchodzącym dwudziestoleciu. Francja, będąc największym wierzycielem długów i pożyczek wojennych carskiej Rosji, chciała wymusić ich zwrot. Prowadząc sama politykę izolacjonizmu oczekiwała wsparcia ze strony swoich sojuszników, w tym Polski. Niechętnie też patrzyła na próby normalizacji stosunków polsko-rosyjskich, co utrudniało m.in. ustanowienie pełnomocnych przedstawicielstw dyplomatycznych w obu sąsiadujących ze sobą państwach.
      Traktat ryski zawierał dotkliwą lukę w zakresie wykonawstwa jego postanowień. Nie przewidywał mianowicie żadnych sankcji w wypadku niedotrzymania zapisanych w nim zobowiązań, co powodowało, że strona Lenina długo jeszcze prowadziła mętną grę  uchylając sie od ich wykonywania. W tej sytuacji, prace poszczególnych wspólnych komisji powołanych dla realizacji szczegółowych zagadnień pokojowej koegzystencji partnerów zawartego układu, zawisały w próżni. Dotyczyło to między innymi spraw repatriacji oraz zwalniania jeńców, zakładników i osób aresztowanych oraz wypłaty rat odszkodowań po stronie rosyjskiej. Polska zaś nadal udzielała azylu i wsparcia różnym antysowieckim ugrupowaniom działającym na jej terytorium, lub przy jej granicy. Np. sojusznicze w zakończonej formalnie wojnie wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej pod wodzą atamana Petlury i generała Pawlenki, zgrupowane w rejonie Kamieńca Podolskiego, nieprzerwanie prowadziły antysowieckie działania otrzymując z Polski zaopatrzenie..Granicę z Białorusią przekraczały oddziały białogwardyjskiego partyzanta Bułaka-Bałachowicza, atakując różne komunistyczne placówki wojskowe i ośrodki władzy kierowane przez bolszewickich komisarzy. Z drugiej strony bolszewicy nie rezygnowali z prób przywrócenia wschodnich ziem przyznanych Polsce w traktacie ryskim na drodze wewnętrznego przewrotu. Na sowieckiej Białorusi, powiększonej o ziemię Witebską i Mohylewską, a także część Smoleńszczyzny, demonstracyjnie zakładano białoruskie instytucje oświatowe i kulturalne jednocześnie rozpalając antypolskie nastroje. W Mińsku powołano do życia Komunistyczną Partię Zachodniej (a więc polskiej) Białorusi. Przerzucani przez granicę agitatorzy przekonywali ludność białoruską po polskiej stronie, że tylko sowieckie rządy zapewnią im wszelkie warunki swobodnego rozwoju narodowego, wzywając do nieposłuszeństwa wobec miejscowych władz i zakładania rozmaitych antypolskich organizacji.  
       W Polsce natomiast aktywną działalność organizacyjną prowadził jeden z rosyjskich przywódców kontrrewolucyjnych Borys Sawinkow, który przewodząc licznej grupie „białych” emigrantów zapowiadał wzniecenie w Rosji antykomunistycznego powstania. W związku z niepokojami podnoszącymi się w kraju pod rządami Lenina, wywołanymi głodem, rewolucyjnym bezładem i szalejącym terrorem wobec rzeczywistych i urojonych przeciwników reżimu, jego plany wydawały się mieć szanse powodzenia.
6.Płonąca polska granica    
     W tych warunkach, granica jeszcze nie ustalona w terenie stawała się pojęciem teoretycznym, bo przede wszystkim z sowieckiej strony przekraczały ją tak różne bandy rabunkowe, działające w całej dotkniętej głodem Rosji, jak i dobrze wyposażone w broń i materiały propagandowe jaczejki komunistyczne. Ich zadaniem był głoszenie rewolucyjnych haseł i zapobieganie normalizacji życia na obszarze polskiego pogranicza. Nasilała się z biegiem czasu otwarta dywersja. Mnożyły się napady na dwory, posterunki policji, urzędy. Niszczono linie telefoniczne, rabowano sklepy, całe wsie i pojedynczych mieszkańców. Sprawcy tych aktów gwałtu ładowali zdobyte łupy na zabrane furmanki i kryli się po sowieckiej lub litewskiej stronie granicy. Na styku dwóch nie ustabilizowanych państw rozwijał się na dużą skalę nielegalny handel przy udziale licznych zastępów praktycznie nieuchwytnych przemytników.
     W Polsce obawiano się zorganizowanej na większą skalę dywersji żywiołów komunistycznych pamiętając o destrukcyjnej działalności Komunistycznej Partii Polski Robotniczej Polski oficjalnie założonej 16 grudnia 1918 roku. Jej program stwierdzał m.in.: „1) należy przeszkodzić powrotowi ziem polskich należących do Prus, gdyż utrata ich osłabi Niemcy, w których nadchodzi zwycięstwo przewrotu bolszewickiego, 2) należy zniszczyć istniejące władze polskie i dążyć do stworzenia z Kongresówki i Galicji zachodniej osobnej jednostki administracyjnej, która byłaby włączona do państwa rosyjskiego., 3) rozpocząć działalność partyzancko-bojową by osiągnąć postawione wyżej cele.” W osobnej odezwie KPRP odrzucała „wszelkie hasła polityczne jak autonomia, usamodzielnienie, samookreślenie, zapowiadała też zwalczanie wszelkich prób tworzenia „armii polskiej, wszelkiej wojny o granice narodowe”. Odezwa kończyła się hasłem: „precz z białą gęsią!” – mającym poniżyć polskie godło narodowe.
      W czwartym roku wojny ludzie na ziemiach Polski żyli w biedzie, jeśli nie w skrajnej nędzy. Stąd, mimo, że we wszystkich warstwach ówczesnego społeczeństwa przeważały nastroje patriotyczne i radość z odzyskiwanej niepodległości, dywersja komunistyczna tu i ówdzie znajdowała poparcie, zwłaszcza wśród ludności żydowskiej. Ta, w znacznej części przybyła z Rosji, gdzie władze carskie organizowały jej pogromy, nie czując żadnych związków ideowych ze sprawą polską, sprzyjała rewolucji bolszewickiej i w jej zwycięstwie upatrywała swe szanse na awans społeczny i lepsze życie
      Zapowiadane akcje zbrojne KPRP realizowała rabując słabo strzeżone magazyny wojskowe. Doposażone w zdobytą broń i rozzuchwalone początkowym powodzeniem bojówki komunistyczne zaczęły atakować nawet koszary wojskowe. Ich szczytowym sukcesem było zdobycie koszar w Błoniu koło Warszawy i rozbrojenie stacjonującego w nich szwadronu jazdy.
      Te akcje dywersyjne spotkały się ze zdecydowanym przeciwdziałaniem świeżo powołanego (18 listopada) lewicowego rządu Jędrzeja Moraczewskiego. Skierował on do akcji przeciw czerwonym rebeliantom połowę sił wojskowych jakimi dysponował. W ciągu dwóch tygodni sytuację całkowicie opanowano. W styczniu 1919 roku KPRP została zdelegalizowana.
      W opisywanym wyżej okresie przejściowym po traktacie ryskim, z Rosji dochodziły niepokojące sygnały o przygotowywaniu tam wyspecjalizowanych agentów, z zadaniem wywołania niepokojów społecznych w Polsce, co potwierdzał nasz wywiad wojskowy. Szybko te obawy miały się sprawdzić. W latach 1923 – 25 fala dywersji kierowana z Moskwy przemieszczała się ze wschodu w inne rejony Polski. W skupiskach robotniczych na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim kolportowano tysiące ulotek wzywających do strajków i rozruchów. We Lwowie wykryto przygotowania do wysadzenia składów amunicji, mnożyły się akty krwawych zamachów terrorystycznych. W 1923 r. w Warszawie zamach bombowy na skład amunicji w cytadeli spowodował ok.100 ofiar śmiertelnych. Jego sprawcami byli członkowie zdelegalizowanej partii komunistycznej, oficerowie Wojska Polskiego, Bagiński i Wieczorkiewicz Po ich osądzeniu i skazaniu na śmierć zdecydowano się ich wymienić na polskich więźniów politycznych przetrzymywanych w Rosji Sowieckiej. Do wymiany jednak nie doszło, obaj zostali bowiem w drodze do granicy, zastrzeleni przez konwojenta. W maju doszło na ulicach miasta do krwawej walki, w której pojmano trzech działaczy komunistycznych : Hibnera, Kniewskiego i Rutkowskiego skazanych potem na śmierć i straconych. Wykonanie tych wyroków wzbudziło masowe protesty w zachodniej Europie, inspirowane przez Moskwę. W Paryżu lewicujący pisarze francuscy, m.in. Duhamel, Barbusse, Gide, Rolland wydali oświadczenie potępiające „biały terror” w Polsce. W tłumnych manifestacjach pod ambasadą polską i na przedmieściach stolicy Francji, składano „najwyższy hołd bohaterom i męczennikom, ofiarom przemocy polskich reakcyjnych rządów”.
6.Problemy polityczne w rządzeniu krajem
      Całej te akcji szerzącej międzynarodową niechęć do Polski sprzyjał brak ustabilizowanej i konsekwentnej polityki wewnętrznej i zewnętrznej w naszym kraju. Powodem tego stanu rzeczy były częste zmiany rządów i niekończące się spory partyjne, przenoszone na forum sejmu, w tym stały konflikt między prawicą a Marszałkiem Piłsudskim i jego zwolennikami. Przed młodym państwem stawały coraz to nowe wyzwania: obok konieczności przezwyciężania materialnych skutków wojny, szalejąca inflacja, wysokie bezrobocie oraz związane z nimi niepokoje socjalne. Do tego dochodziły ciągłe kłopoty z mniejszościami narodowymi zgłaszającymi pretensje o ograniczanie ich swobód obywatelskich, podsycane przez państwa ościenne, przede wszystkim przez Moskwę i Berlin. Nie bardzo umiano sobie z nimi radzić, a popełniane w tej mierze błędy rzutowały na międzynarodową ocenę Polski.
     Trzeba tu zresztą dodać, że wobec narastającego prześladowania Polaków w sowieckim państwie lokalne i centralne władze w Rzeczypospolitej nie przykładały należytego znaczenia do wypełniania traktatowych zobowiązań wobec mniejszości narodowych na kresach. Nie spełnione obietnice dotyczyły m.in. szkolnictwa, w tym uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie oraz udziału w kierowaniu samorządami, nie mówiąc już o obiecywanych wcześniej swobodach autonomicznych.
7.Stopniowe odprężenie
      Pierwsze oznaki odprężenia nastąpiły, gdy Polska wzięła udział w organizowaniu dla głodującej Rosji Sowieckiej pomocy humanitarnej, przede wszystkim żywnościowej, podjętej na gruncie międzynarodowym przez amerykańskiego polityka H.C. Hoovera. Głównym sponsorem tej inicjatywy stała się w Europie Rada Najwyższa Państw Sprzymierzonych, która powołała dla jej realizacji Międzynarodowy Komitet Ratunkowy. Na jesieni 1921 r. Polska przyłączyła się do akcji pomocy dla Rosji udzielając 50% ulg taryfowych na przewóż zboża i mąki kolejami polskimi. Warszawskie Związki Zawodowe powołały Robotniczy Komitet Pomocy Rosji, który przeprowadził zbiórkę na ten cel pieniędzy i innych walorów. Pomoc ta spotkała się z podziękowaniem Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych złożoną na ręce polskiego przedstawiciela w Moskwie.
       Mimo wzajemnych oskarżeń o niedotrzymywanie zobowiązań traktatowych, którym dawano wyraz w kolejnych notach dyplomatycznych, obie strony dążyły tak do uregulowania statusu reprezentacji dyplomatycznych w drodze wymiany pełnomocnych przedstawicieli w randze posłów, jak i nawiązania stosunków handlowych. Polsce zależało też na terminowym wypłacenia pierwszej raty za tabor kolejowy w wysokości 10 milionów rubli w złocie, a dopingowało ją stanowisko Wielkiej Brytanii, która nie rezygnując z oficjalnego potępiania rewolucyjnego komunizmu, już w marcu 1921 r. podpisała angielsko-sowiecką umowę handlową. Idąc tym śladem analogiczne układy zawarły Norwegia, Holandia i Austria. Natomiast w stosunkach polsko-sowieckich na tle wzajemnego niedotrzymywania postanowień traktatu ryskiego, wystąpił kryzys zaostrzony komunikatem Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych. Informował on o rzekomym przejęciu depeszy rządu francuskiego do rządu polskiego sugerującą wznowienie działań wojennych na froncie wschodnim. Po stanowczym zaprzeczeniu obu pomówionych rządów, podjęto rozmowy w tej sprawie. Doprowadziły one do szybkiego kompromisu. 7 października Jan Dąbski i Lew Karachan podpisali protokół, który zobowiązywał do cofnięcia prawa azylu dla 14-tu czołowych przywódców białogwardyjskich, m.in. braci Sawinkowów i Petlury, a w zamian deklarował wypłacenie pierwszej raty za mienie kolejowe oraz natychmiastowe rozpoczęcie pracy przez Komisje Ewakuacyjną i Specjalną. 30.pażdziernika wskazani w protokole azylanci opuścili Polskę. 1 listopada wypłacona została należna pierwsza rata odszkodowania.
7.Konferencja w Genui i Rapallo
       W związku ze zwołaną na  10 kwietnia 1922 roku przez Radę Najwyższą Sprzymierzonych międzynarodową konferencją w Genui, która poświęcona być miała stosunkom z Rosja Sowiecką, Polska podjęła starania o porozumienie z krajami bałtyckimi: Łotwą, Estonią i Finlandią. Miały one, podobnie jak Polska, zawarte układy pokojowe z rządem w Moskwie, nieuznawane oficjalnie przez państwa zachodnie. Obawiały się więc, że w Genui mogą zostać obciążone obowiązkiem udziału w spłacie rosyjskich długów. Na konferencji ministrów spraw zagranicznych w Warszawie podpisano 17 marca 1922 roku układ polityczny zakładający wspólne stanowisko wobec Rosji i mocarstw zachodnich. 28 marca odbyło się wspólne spotkanie z udziałem strony sowieckiej. Potwierdzono na nim obowiązywalność układów pokojowych i wolę normalizacji stosunków dyplomatycznych, gospodarczych, handlowych i utrwalania pokoju we wschodniej Europie.
     Czterdziestodniowe obrady w Genui nie przyniosły większych rezultatów. 0drzucono na niej sowieckie propozycje rozbrojeniowe, a sprawom gospodarczym postanowiono poświęcić następną konferencję w Hadze. Zyskiem strony sowieckiej było wynikające z partnerskiego udziału w obradach faktyczne międzynarodowe uznanie jej rewolucyjnych rządów w Rosji.
      W trakcie obrad w Genui, 16 kwietnia 1922 roku, w sąsiednim Rapallo, został podpisany traktat sowiecko-niemiecki. Przywracał on między oboma państwami pełny pakiet normalnych stosunków na płaszczyźnie dyplomatycznej, konsularnej i gospodarczej. Zrzekano się w nim wzajemnych długów i odszkodowań wojennych. Traktat ten odczytano w Genui jako wyrazistą prowokację dwóch państw, które czuły się pokrzywdzone postanowieniami Układu Wersalskiego. Państwa zachodnie, łącznie z Polską, złożyły spontaniczny protest, żądając od Rosji Sowieckiej wycofania się z tego porozumienia. Protest ten został odrzucony.
        Traktat zawarty w Rapallo pogłębiał rozbieżności interesów politycznych rządów Lenina i tych państw, które dążyły do zabezpieczenia swojej suwerenności. Wspólny lęk przed ekspansją rosyjską łączył Polskę i kraje bałtyckie. W podobnej sytuacji znajdowała się Rumunia, która anektując w czasie wojny Mołdawię (Besarabię) należącą wcześniej do Rosji, pozostawała w stałym konflikcie ze swym wschodnim sąsiadem. Rząd w Bukareszcie nie utrzymywał z Moskwą stosunków dyplomatycznych, szukając oparcia w Polsce, z którą już 3 marca 1921 roku podpisana została „konwencja o przymierzu odpornym”. Podejmowane od 1922 roku kolejne próby normalizacji, łącznie z koncepcją rozbrojenia, m.in. na drodze proponowanego w Moskwie ustanowienia wzdłuż wspólnych granic stref zdemilitaryzowanych, skończyły się ostatecznie w 1925 r. odrzuceniem przez ZSRS projektu zbiorowego paktu o nieagresji. Upadła tym samym lansowana przez 5 lat polska koncepcja trwałego porozumienia państw położonych wzdłuż zachodnich granic wschodniego imperium, w tym stworzenia Paktu Bałtyckiego, Moskwa proponowała zawarcie umów dwustronnych w obawie przed powstaniem na pograniczu bloku państw tworzących wspólnie barierę wobec planów sowieckiej ekspansji na zachód. Dawałoby to pole manewru w ewentualnym dzieleniu jej partnerów między sobą. Na to nie godziła się Polska i inne zainteresowane kraje.
                              
8.Powstanie Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich                            
       W połowie roku 1923 Polska została powiadomiona przez ludowego komisarza spraw zagranicznych – Cziczerina o powołaniu na moskiewskim Wszechzwiązkowym Zjeździe Rad nowego bytu państwowego pod nazwą „Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich”.Mimo, że stanowisko rządu polskiego, który zwlekał z notyfikacją ZSRS, domagając się wcześniejszego wykonania klauzul traktatu ryskiego, pogłębiało kryzys we wzajemnych stosunkach, niespodziewanie, sowieckie MSZ wystąpiło z zaskakującą inicjatywą natychmiastowego zawarcia układu regulującego najważniejsze kwestie sporne między obydwoma państwami. Wymieniono przy tym możliwość uregulowania raty zaległego długu w wysokości 30 milionów rubli w złocie!
        W Polsce szybko zorientowano się o co tu chodzi. Mianowicie, na jesieni 1923 roku wybuchło w Niemczech wrzenie rewolucyjne, które postanowiła wykorzystać Niemiecka Partia Komunistyczna (KPD) dla dokonania zbrojnego przewrotu, podejmując starania o wsparcie komunistów w innych krajach, a przede wszystkim WKP(b). Rząd sowiecki chciał od Polski uzyskać prawo do nieograniczonego tranzytu towarów do Niemiec, dla wsparcia tą drogą niemieckiej rewolucji. Polska jednak ociągała się z przyjęciem proponowanej oferty, a po stłumieniu rozruchów w Hamburgu, niemieckie władze opanowały sytuację, kładąc kres nadziejom komunistycznych wywrotowców. Dla zachowania pozorów kontynuowano jednak rozmowy na temat zawarcia traktatu handlowego, na którym rzeczywiście zależało Polsce. Te starania nie przyniosły jednak spodziewanych rezultatów, bo ze strony sowieckiej zabrakło dobrej woli, a różnice ustrojowe polegające na monopolu państwowym i zasady niewymienialności walut z jednej, a praw wolnej konkurencji z drugiej strony, obiektywnie utrudniały uzgodnienie reguł normalnej wymiany handlowej.
                                          
9.Rządy Władysława Grabskiego i stabilizacja wewnętrzna Polski
      Wiele z opisanych wyżej wydarzeń utrudniało normalny przebieg kontaktów polsko-sowieckich. Po obu jednak stronach zawartego niedawno pokoju, coraz lepiej rozumiano, że ich celem musi być stabilizacja wewnętrzna i współpraca międzynarodowa będące warunkiem uczestnictwa w życiu cywilizowanego świata i przyjętej w nim powszechnej wymiany dóbr kulturowych i materialnych.
      Gruntowne porządkowanie wewnętrznych spraw Polski przyniosły rządy Władysława Grabskiego. Nowy premier i minister skarbu przeprowadził, zakończoną sukcesem, reformę pieniężną wprowadzając do obiegu złotego, jako nową walutę narodową, co położyło kres szalejącej wcześniej inflacji otwierając proces uzdrowienia polskiej gospodarki.Za rządów Grabskiego podjęto zdecydowane działania powstrzymujące dezorganizację życia na kresach wschodnich. Jeszcze w 1924 roku. odnotowano, głównie w województwach poleskim i wołyńskim, 189 napadów rabunkowych i 28 aktów sabotażu. W efekcie zmieniono w pasie przygranicznym wszystkich wojewodów, a z inicjatywy ministra spraw wojskowych generała Wadyslawa Sikorskiego ochronę granicy wschodniej powierzono nowej formacji wojskowej – Korpusowi Ochrony Pogranicza (KOP).Dzięki tym decyzjom w krótkim czasie położono kres panującej na pograniczu anarchii i dzialalności band sowieckich. Wszystkie te zmiany wzmacniały obiektywnie Polskę i polepszały jej wizerunek na gruncie międzynarodowym. Grabski postanowił tę koniunkturę wykorzystać również dla uregulowania stosunków gospodarczych z Moskwą.      .                                                                                           
       Polski polityk liczył, że otwarcie możliwości eksportowych na wschód złagodzi napięcia na rynku wewnętrznym. Dlatego też Polska, w grudniu 1923 roku jako jedna z pierwszych w Europie, uznała prawnie ZSRS.  Kolejnym zaś aktem dobrej woli ocieplającym atmosferę w kontaktach Polski ze wschodnim sąsiadem stały się kondolencje przekazane przez Grabskiego Radzie Komisarzy Ludowych w związku ze śmiercią Lenina 21 stycznia 1924 roku. Nowy poseł polski w Moskwie Darowski, który objął to stanowisko w lutym 1924 roku, złożył deklarację woli strony polskiej nawiązania jak najlepszych relacji z ZSRS.
      Sprawa zawarcia układu handlowego nadal rozbijała sie o problem odszkodowań. Polska potrzebowała ich dla odbudowy własnej gospodarki, sowieci z tych samych powodów wstrzymywali się ich wypłacenia. Ponadto Moskwa konsekwentnie sprzeciwiała się łączeniu umowy handlowej z proponowanym przez Polskę podpisaniem zbiorowego aktu dotyczącego wzajemnych gwarancji politycznych. Darowskiemu udało sie natomiast załatwić podpisanie konwencji kolejowej dotyczącej bezpośredniej komunikacji osobowej i towarowej. Sfinalizowano także prace nad ostatecznym wytyczeniem granicy państw w terenie oraz ratyfikowano konwencję pocztowo-telegraficzną. Rzeczywistym sukcesem było podpisanie l8 lipca umowy konsularnej regulującej m.in. problem przesyłek kurierskich. Rokowania przyniosły też załatwienie spraw związanych z uzyskiwaniem obywatelstwa polskiego na niewymienionych we wcześniejszych umowach obszarach ZSRS, co z kolei pozwoliło na zakończenie masowej repatriacji ludności z tego państwa. Zbliżono stanowiska w sprawie reewakuacji i rewindykacji. Mimo wielu kontrowersji, rozmowy nadal trwały. Omijając nadal drażliwą kwestię normalnego układu handlowego i propozycje dotyczące paktu o nieagresji, zawarto doraźne umowy handlowe. Pojawiły się nowe zamówienia dotyczące wymiany towarowej, a ZSRS po raz pierwszy wziął udział w Targach Lwowskich. W maju 1925 roku utworzono w Polsce Towarzystwo Handlu z Rosją „Polros”, które w porozumieniu z Komisariatem Handlu Zagranicznego ZSRS powołało Polsko-Sowiecką Spółkę Akcyjną „Sowpoltorg” zajmującą się eksportem i importem. Działała ona na sowieckich zasadach państwowego monopolu handlowego i polityki koncesyjnej. W styczniu 1926 roku powołano też Polsko-Sowiecką Izbę Handlową, która godzić miała odmienne zasady prawa handlowego w obu krajach. Podpisano też szereg umów i konwencji dotyczących wzajemnych relacji gospodarczych. Ustalone wówczas ramy organizacyjne wymiany towarowej okazały się stabilne i przetrwały następne lata. Za odprężeniem w dziedzinie ekonomicznej poszło nawiązanie współpracy kulturalnej i naukowej. Slabo postępowal, ale postępował też proces zwrotu dóbr kulturalnych. Wróciło do Polski wyposażenie Zamku Królewskiego w Warszawie, Pałacu Na Wodzie w Łazienkach, „Bitwa pod Grunwaldem Matejki i kilka  innych obiektów artystycznych, bibliofilskich i archiwalnych. Nigdy jednak nie zwrócono wszystkich przewidzianych traktatem zbiorów, m.in. „Metryki Litewskiej”, kijowskiego „Archiwum Centralnego” i zasobów Liceum Krzemienieckiego.
                         
10.Konferencja w Locarno, „pakt reński” i traktat berliński
       Kolejne ekipy rządowe w Polsce zabiegały o taką normalizację stosunków z Moskwą, która by w wyrazisty sposób zagwarantowała trwałe bezpieczeństwo wschodniej granicy kraju. Było to zadanie szczególnie ważne wobec napiętych stosunków z innymi sąsiadami Rzeczypospolitej. Niemcy, pod rządami Stratesmanna, prowadziły dotkliwą, szczególnie dla naszego eksportu węgla, wojnę celną. Berlin nieustannie kwestionował polski mandat Ligi Narodów w Gdańsku domagając się jego powrotu do Rzeszy. Wysuwano też kolejne żądania pod adresem tzw. „korytarza Pomorskiego”, który zapewniałby swobodę komunikacji do Prus Wschodnich oddzielonych od Niemiec fragmentem Pomorza przyznanym Polsce w Wersalu. Niezmiennie napięte stosunki panowały pomiędzy Warszawą i Pragą. Ciągle źródłem wzajemnych konfliktów była sprawa Zaolzia, a tradycyjne rusofilstwo Czechów powodowało, ze w sporach polsko- sowieckich trzymali oni stronę Moskwy. Litwa, odmawiając nawiązania stosunków dyplomatycznych z Polską, stale podnosiła sprawę Wilna domagając sie jego rewindykacji.
      W początkach roku 1925 nastąpił znaczący zwrot w polityce europejskiej. Cztery państwa: Wielka Brytania, Francja, Włoch i Niemcy, planując zwołanie konferencji w Locarno wyraźnie sięgnęły po arbitralne przewodnictwo w sprawach międzynarodowych. Wobec grożby dyktatu wielkich mocarstw zachodnich, który poprzez zbliżenie z Niemcami zapowiadać mógł rewizję Układu Wersalskiego, ZSRS i Polska ponownie wznowiły wymianę zdań na temat ewentualnego zawarcia paktu o nieagresji. Sprawa po staremu rozbijała się o dylemat czy ma być to pakt zbiorowy, za którym optowała Warszawa, czy pakt dwustronny z uporem lansowany przez Moskwę. W toku prowadzonych rozmów 3 sierpnia 1925 roku zawarto układ o sposobie zapobiegania i likwidacji incydentów granicznych. Znacznie uproszczono ich procedurę przenosząc podejmowanie decyzji ze szczebla dyplomatycznego
na gestię lokalnych władz po obu stronach granicy. W Locarno, dokąd nie zaproszono ZSRS, mniejsze państwa, łącznie z Polską, praktycznie nie miały żadnego wpływu na przebieg obrad. Na otwartej 5 października konferencji uchwalono tzw. „pakt reński”, który zapewniał Francji i Belgii stabilność ich granic z Niemcami. Gwarantem tego układu stawały się Włochy i Wielka Brytania zobowiązane w wypadku wojny do przyjścia z pomocą napadniętemu. Analogicznymi gwarancjami nie objęto wschodnich granic Niemiec, co wobec ich ekspansyjnych dążeń zagrażać mogło Polsce i Czechosłowacji, a w dalszej perspektywie również ZSRS.                                 
      Bezpośrednio po zakończeniu konferencji w Locarno Moskwa odnowiła pakt handlowy z Niemcami. 27 listopada 1925 roku niemiecki kanclerz i minister spraw zagranicznych Gustaw Stresemann z brutalną szczerością oświadczył wprost: „dla mnie Locarno oznacza możność oderwania od Polski niemieckich prowincji na wschodzie.” W tym kontekście szczególnej wymowy nabrało dalsze zacieśnienie współpracy politycznej i gospodarczej między Berlinem i Moskwą, której uwieńczeniem był układ o nieagresji podpisany 24 kwietnia 1926 roku. Oba państwa nawiązały też ścisłe porozumienie wojskowe dotyczące produkcji i sprzedaży broni, udostępnieniu poligonów sowieckich jednostkom Wehrmachtu oraz szkolenia przez Niemców kadr dowódczych Armii Czerwonej. Niemcy omijały w ten sposób ograniczenia w dziedzinie zbrojeń i rodzajów posiadanych wojsk narzucone w Wersalu. Wyciągnięte do siebie dłonie dwóch niedawnych zaborców w Rapallo i Berlinie kładły się złowrogim cieniem na bezpieczeństwie Polski.
      W tych warunkach, Polska zdając sobie sprawę, że sprzymierzeńcy zachodni traktują jej sprawy instrumentalnie, samodzielnie przystąpiła do starań o normalizację stosunków ze wschodnim sąsiadem. Jeszcze w lutym, w czasie negocjacji niemiecko-sowieckich polski MSZ podjął w Moskwie rozmowy na temat paktu o nieagresji. Jednakże odnowienie przez Polskę sojuszu z Rumunią i zdecydowana wola podtrzymania przymierzy z Francją i krajami bałtyckimi, a z drugiej strony układ podpisany w Berlinie, spowodowały kolejne zawieszenie sprawy.
11.Józef Piłsudski u władzy, Pakt Brianda-Kelloga i międzynarodowe odprężenie
      W maju 1926 roku w Polsce nastąpił zamach stanu, w wyniku którego władzę przejął marszałek Piłsudski i jego obóz polityczny. Wzbudziło to obawy dalszego pogorszenia stosunków polsko-sowieckich. Jednakże wzajemne konsultacje nie zostały przerwane przy dobrej woli obu stron. Już 24 sierpnia 1926 roku poseł Wojkow zaskoczył nowego szefa polskiego MSZ Zaleskiego kolejną propozycja paktu o nieagresji. Zawierała ona pakiet zobowiązań, które mogłyby położyć się cieniem na dotychczasowych sojuszach Polski i nie zawierała opcji na rzecz wykonania zobowiązań traktatu ryskiego w kwestii odszkodowań. Nadto 28 września ZSRS podpisał układ o nieagresji z Litwą zawierający sformułowania o poparciu rewizjonistycznych żądań Kowna w stosunku do Wileńszczyzny. Dyskusja w sprawie szczegółów paktu proponowanego przez Wojkowa utknęła znów w martwym punkcie, ale nie załamało to koniunktury dla wzajemnej wymiany towarowej, która w początkach 1927 roku wzrosła wielokrotnie. Współpracy gospodarczej sprzyjało przyjęcie w ZSRS programu budowy socjalizmu w jednym kraju. Nakreślony jego plan pięcioletni wymagał wzmożenia wymiany międzynarodowej. Z kolei niekorzystne dla Polski zbliżenie niemiecko-francuskie i zaostrzenie niemiecko-polskiej wojny celnej spowodowały, że poseł polski w Moskwie Stanisław Patek otrzymał instrukcje wznowienia negocjacji dotyczących paktu o nieagresji. Wymianę poglądów przerwało zabójstwo sowieckiego posła w Warszawie Piotra Wojkowa. Jego sprawcą stał się Borys Kowerda, członek kontrrewolucyjnej organizacji „białych” emigrantów rosyjskich, licząc na wywołanie ostrego konfliktu międzynarodowego. Kryzys spowodowany tym incydentem udało sie jednak zażegnać na drodze dyplomatycznej, co pozwoliło kontynuować rokowania handlowe. Strona polska uznała je za podstawę do uchylenia wobec sowieckich partnerów wysokich stawek celnych jakie stosowano w wymianie nie opartej o zawarte wcześniej umowy handlowe. Decyzja ta pozwoliła przezwyciężyć napięcie wywołane procesami komunistów w Polsce i prześladowaniami Polaków w ZSRS oskarżanych o szpiegostwo i inne rzekome działania antypaństwowe.
     W Europie natomiast nastąpiły wydarzenia, które wywarły swój wpływ na kształt polityki wschodniej. W odpowiedzi na propozycję francuskiego premiera Aristide\a Brianda zawarcia przymierza ze Stanami Zjednoczonymi amerykański polityk Frank Kellog zgłosił projekt wielostronnej umowy deklarującej wyrzeczenie się wojny jako metody rozstrzygania spraw spornych w stosunkach międzynarodowych. Projekt ten, został podpisany 28 sierpnia 1928 roku przez 15 państw, łącznie z Polska, jako „Pakt Brianda Kelloga”. Tydzień później jego kolejnym sygnatariuszem został ZSRS. Był to akt precedensowy. Po raz pierwszy Moskwa brała swym podpisem udział w umowie wielostronnej. Wskutek przedłużania się procesu ratyfikacji Paktu, jego wejście w życie stawiało pod znakiem zapytania. W grudniu ludowy komisarz spraw zagranicznych Litwinow zaproponował Patkowi złożenie wspólnego oświadczenia, że pakt wchodzi natychmiast w życie pomiędzy państwami, które go ratyfikują. Polska wyraziła gotowość podpisania stosownej deklaracji, ale wraz z Rumunią, Łotwą i Estonią. Litwinow zgłosił wtedy wniosek dotyczący włączenia do jego inicjatywy również Litwy. Po burzliwych rokowaniach dokument został podpisany z udziałem przedstawicieli wymienionych państw 9 lutego 1929 roku. 0trzymując obiegową nazwę „Protokółu Litwinowa” został powszechnie uznany za regionalny układ o nieagresji. W Polsce ratyfikowany solidarnie przez wszystkie kluby poselskie, poza ugrupowaniami mniejszości narodowych, stał się wyjątkowym manifestem jedności ponad podziałami. Do lutego 1939 roku Pakt Brianda-Kelloga przyjęło 76 sygnatariuszy uroczyście wyrzekających się stosowania przemocy w stosunkach międzynarodowych! Z dzisiejszej perspektywy, w kontekście wybuchu II Wojny światowej, brzmi to jak prawdziwy „chichot historii”.
                                
12.Wzrost obrotów handlowych i światowy kryzys gospodarczy
      Ministrem przemysłu i handlu w Polsce został Eugeniusz Kwiatkowski twórca wielu sukcesów gospodarczych kraju, m.in. rozwoju Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP). Kwiatkowski był gorliwym zwolennikiem zawarcia układu handlowego z ZSRS uważając, ze różnice systemowe między gospodarką wolnorynkową a monopolem państwowym, są do pokonania. Postępujący proces uprzemysłowienia w ramach „budowy socjalizmu” zwiększający potrzeby inwestycyjne, uznawał za czynnik sprzyjający wymianie towarowej. Mimo, że w praktyce zawarcie normalnego, układu, także z przyczyn politycznych, okazało się niemożliwe, Kwiatkowskiemu udało się zwiększyć kredyt finansowy dla „Polrosu” o 100 tys. dolarów. Sowiecki partner sprzeciwiał się jednak stosowaniu sztywnych kontyngentów towarowych i żądał dla siebie klauzuli najwyższego uprzywilejowania. Polska, która zaczęła juz odczuwać skutki międzynarodowego kryzysu gospodarczego nie mogła tych warunków zaakceptować. Jednakże w roku 1929, ciągle poza formalnym układem, obroty handlowe stale wzrastały, a polskie huty oraz zakłady przemysłu mechanicznego i chemicznego otrzymywały nowe sowieckie zamówienia. Rząd polski udzielił całej grupie firm koncesji na zakup w ZSRS szeregu towarów reglamentowanych. W rezultacie eksport polski na rynku sowieckim wyrażał się kwotą ponad 80 milionów zł, import zaś osiągnął wartość 49 milionów zł, co oznaczało przeszło dwukrotny wzrost w stosunku do poprzedniego roku.
        Na całości stosunków gospodarczych jednak negatywny wpływ wywierał wspomniany kryzys światowy. Jego skutki odbiły się, w postaci ograniczenia zbytu i spadku cen, przede wszystkim na krajach rolniczych. Na tym tle zarysowały się spory konkurencyjne między grupą państw wolnorynkowych, a Związkiem Sowieckim, który oskarżano m.in. o stosowanie cen dumpingowych W atmosferze wzajemnych pretensji, do których włączyła się też Francja, duże znaczenie odgrywały różne zarzuty polityczne. Towarzyszyły im wzajemne akcje ośrodków propagandowych i napastliwe kampanie prasowe. W tej sytuacji opozycja antyrządowa w Polsce zaczęła domagać się wznowienia rokowań w sprawie paktu o nieagresji, tym bardziej, że w miarę sukcesów Hitlera w dążeniu do władzy w Niemczech, wzrastało zagrożenie zachodniej granicy Rzeczypospolitej.          
13.Pakty o nieagresji
      Nowy etap konsultacji w tej kwestii otworzył zwrot w polityce wschodniej Francji, która parafując we wrześniu 1931 roku układ o nieagresji i układ handlowy z ZSRS, jako warunek jego ratyfikacji postawiła zawarcie analogicznego porozumienia między Moskwą i Warszawą. Polsce zależało na umocnieniu sojuszu z Francją wyraźnie zachwianego po konferencji w Locarno, więc okazała tym razem większą elastyczność w jak zwykle trudnych negocjacjach z sowieckim partnerem. W miejsce znów przez stronę polska proponowanego układu zbiorowego, przyjęto za dobrą monetę zawarte przez ZSRS układy o nieagresji z Francją a wcześniej także z krajami bałtyckimi wraz z Finlandią i Rumunią. W kontekście kształtowanego w ten sposób odprężenia doszło wreszcie do podpisania w Moskwie 25 lipca 1932 roku polsko-sowieckiego traktatu. Dokument składał się z preambuły (wstępu) i ośmiu artykułów. Nawiązując do traktatu ryskiego i innych wzajemnych zobowiązań obie strony deklarowały już w artykule I, „że wyrzekły się wojny jako narzędzia polityki narodowej w ich wzajemnych stosunkach, zobowiązują się wzajemnie do powstrzymania się od wszelkich działań agresywnych lub od napaści jedna na drugą, zarówno samodzielnie, jak łącznie z innymi mocarstwami.
        Za działanie sprzeczne z zobowiązaniami niniejszego artykułu uznany będzie wszelki akt gwałtu naruszający całość i nietykalność terytorium lub niepodległość polityczną drugiej Umawiającej się Strony, nawet gdyby te działania były dokonane bez wypowiedzenia wojny i z uniknięciem wszystkich jej możliwych przejawów.” Dalsze artykuły traktatu gwarantowały przestrzeganie wszystkich umów międzynarodowych zawartych przez sygnatariuszy przed jego podpisaniem, oraz neutralność wobec porozumień „z punktu widzenia agresji jawnie dla drugiej Strony wrogich”. Wszelkie ewentualne spory wysokie Strony zobowiązywały się „przekazywać do postępowania konsultacyjnego, zgodnie z postanowieniami Konwencji o stosowaniu Koncyliacji. Konwencja ta zawarta została w osobnym, 15 artykułów liczącym dokumencie, który po żmudnych dyskusjach podpisano i ratyfikowano wraz z traktatem o nieagresji 26 listopada 1932 roku.
                                   
                                    13.Ponowne próby dyktatu mocarstw w Europie           
      Z początkiem roku 1931 na sytuację w Europie znaczący wpływ zaczęło wywierać przejęcie pełni władzy w Niemczech przez Adolfa Hitlera z jego programem antypolskim i antykomunistycznym zarazem. Niedawny układ o nieagresji między Moskwą i Warszawą propaganda narodowo-socjalistyczna określiła mianem paktu militarnego wymierzonym w cywilizację zachodniej Europy. Wydawało się, że niemieckie żądanie rewizji systemu wersalskiego, wpędzi  III Rzeszę w izolację polityczną ze strony przodujących mocarstw i Ligi Narodów. Tymczasem już w marcu 1933 roku Mussolini zgłosił projekt porozumienia czterech mocarstw, które miałyby wspólnie decydować o wszelkich zmianach w Europie, w tym o rewizji granic. Duch Locarno powrócił z nową siłą. Naturalnym skutkiem grożby konsekwencji „paktu czterech”, parafowanego i podpisanego w Rzymie w połowie roku, była reakcja państw, które poczuły się nim zagrożone. Na Konferencji Rozbrojeniowej w Genewie podjęto sowiecką propozycję podpisania wielostronnej deklaracji o definicji agresora. 0pisany tu splot wydarzeń wpłynął na wyraźne ożywienie stosunków polsko -sowieckich. Oprócz obustronnych przyjaznych gestów dyplomatycznych ważne znaczenie miał dwutygodniowy pobyt w Polsce delegacji sowieckiej mającej na celu zbadanie możliwości polskiego rynku towarowego i rozszerzenia wymiany handlowej poprzez złożenie stosownych zamówień. W dalszych rokowaniach przezwyciężono tradycyjne kłopoty związane z ograniczoną zdolnością polskiego przemysłu do udzielenia wysokich i długoterminowych kredytów. Zawarto umowę upoważniającą sowieckich partnerów do emisji weksli gwarantowanych przez Bank Polski i Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), a regwarantowanych przez banki krajów zachodnich Dzięki temu polskie fabryki metalurgiczne otrzymały zamówienia na sumę 30 milionów zł. Prowadzone rozmowy poprawiły stopień wzajemnego zaufania co pozwoliło na solidarne działanie obu sąsiadów na rzecz podpisania wielostronnego układu o definicji agresora. Polska odegrała tu ważna rolę pośrednika w ustalaniu szczegółów tego porozumienia między ZSRS a państwami nie posiadającymi dotąd stosunków dyplomatycznych z Moskwą, w tym z zaprzyjaźnioną z nami Rumunią. W lipcu konwencja została przyjęta w kilku etapach przez szereg państw na wschodzie Europy i jego zapleczu, jak Turcja, Persja i Afganistan. Odprężenie we wzajemnych stosunkach osiągnięte na kolejnych polach współdziałania owocowało wzmożeniem kontaktów między ludzkich. Należały do nich wymiany wizyt artystów, pisarzy i uczonych pozwalające na lepsze poznanie i zrozumienie między sąsiadami. Było w tym wiele szczerych i gestów sympatii, chęci wymiany poglądów i podzielenia się doświadczeniami. Mogło to budować nadzieje na utrwalenie dobrego sąsiedztwa. Po sowieckiej stronie nie brakło jednak wielu zabiegów propagandowych mających wyolbrzymić sukcesy władzy, a ukryć ponurą rzeczywistość życia w komunistycznym „raju”. Na stosunek do Polski i Polaków rzutowała zasada nienawiści klasowej i niewygasłe pokusy rozniecania rewolucyjnych idei i działań poza granicami własnego kraju, sowieckiego kraju.                                      
     Generalnie zresztą, po stronie rosyjskiej, zgodnie z tradycją sięgająca daleko w przeszłość, ciągle pojawiały się oskarżenia Polski jako rzekomej forpoczty i zarazem „sługi światowego imperializmu”, „kraju panów i burżujów” uciskających chłopów i robotników. Te opinie wyśmiewał w swoim „Roku 1920” Józef Piłsudski odnosząc się do publikacji cyklu wykładów marszałka M. Tuchaczewskiego wygłoszonych na Akademii Wojskowej w Moskwie w lutym 1923 roku, zatytułowanym „Pochód za Wisłę”. Piłsudski wskazuje na klęskę Tuchaczewskiego nie tylko na polach bitew, ale i w sferze jego założeń teoretycznych wynikających z doktryny partii bolszewickiej. Zakładała one szerokie wsparcie dla Armii Czerwonej na polskich tyłach ze strony sprzyjających jakoby sowieckiej rewolucji mas ludowych. Piłsudski na konkretnych przykładach obalał to urojenie, wykazując, że takiego wsparcia nie było i być nie mogło, bo ogół Polaków, niezależnie od swojego pochodzenia społecznego, owładnięty był ideą solidarnej walki o niepodległość z ciemiężycielami narodu. Autor „Roku 1920” pisze: Sili się… pan Tuchaczewski  słowami, określeniami i stylem zrobić to, czego nie zdołał zrobić w roku 1920 bagnetem i przemocą. Więc jesteśmy u pana Tuchaczewskiego białopolakami… ja na to określenie się nie gniewam mamy bowiem w herbie orła białego koloru. Prawda, jesteśmy także „pańską Polską”. Jakżesz mi to dokładnie przypomina czasy dzieciństwa, gdy w Wilnie ze wstrętem i obrzydzeniem rzucałem książki tak znanych w szkolnictwie autorów jak Iłowajski. Tam również uczono dzieci, jak wielkie moskiewskie cary „pańską Polskę” dobrodziejstwami darzyły, jakie wielkie zasługi przed Bogiem, ludzkością, a zatem i Polską mają, a ta –matieżna – w każdym pokoleniu wiosnę swego życia krwawym powstaniem święci – pańska Polska! Przypomina mi to bardzo piękną anegdotę. Mianowicie, jeden z rosyjskich „radykałów” twierdził, że Polska jest tak przesiąknięta „pańską kulturą” i „pańskim” wstrętnym sposobem myślenia, że nawet do Boga zwraca się przez „Pan”, a zwyczajny –tufiel– nazywa „pantufiel„. Pan Tuchaczewski w rachunku swoim wcale nie bierze pod uwagę, że akurat w tym czasie gdy on „pochód za Wisłę” czynił, u nas w sejmie najsilniejszym stronnictwem było stronnictwo chłopskie, włościańskie, które także do Boga zwraca się przez „Pan, a o – tuflu– mówi nie inaczej jak „pan tufiel„, a na czele rządu, który Polskę bronił, stali przedstawiciele zarówno włościan, jak i robotników, panowie Witos i Daszyński… Lecz jeśli…na wodza, który będąc złamanym moralnie, woli przeciwnika się poddaje, nie ma lekarstwa, to także świat mnie znalazł lekarstwa na oczy i głowę doktrynera…”
       A przecież poglądy Tuchaczewskiego należały do człowieka wykształconego, inteligenta, byłego carskiego oficera, przedstawiciela przedrewolucyjnej rosyjskiej elity. Cóż więc można było oczekiwać od autentycznych wyznawców doktryny Marksa i Engelsa w leninowsko-bolszewickim wydaniu?             
13U szczytu poprawności stosunków polsko-sowieckich
      Tym niemniej rok 1933 należy uznać za szczytowy okres poprawności stosunków polsko-sowieckich w dwudziestoleciu międzywojennym. Szczególna wagę posiadały rozmowy prowadzone przez dwóch redaktorów pism rządowych: „Izwiesti” i „Gazety Polskiej”, Karola Radka i Bogusława Miedzińskiego. Pod pozorem wymiany doświadczeń prasowych kryły sie sprawy najwyższej wagi. Radek był aktualnie zaufanym człowiekiem Stalina, Miedziński Piłsudskiego. Radek, urodzony w Polsce i biegle władający polskim językiem, demonstracyjnie podróżował po obszarach, do których pretensje zgłaszał niemiecki rewizjonizm. Były to tzw. „korytarz pomorski,” Poznańskie i Śląsk Wszędzie w publicznych wystąpieniach podkreślał polskość tych ziem. W rozmowach z Miedzińskim sondował natomiast szczerość intencji Polski w zakresie dalszego rozwijania dobrosąsiedzkich relacji z ZSRS i ocenę zagrożenia ze strony Niemiec pod rządami Hitlera. W tym kontekście złożył propozycje współpracy wojskowej z Polską. Przedstawił przy tym ofertę dostaw uzbrojenia i surowców strategicznych oraz dokonania demonstracji gotowości bojowej poprzez dyslokację wojsk w wyznaczonych rejonach. Proponował też udzielenie wspólnych sowiecko-polskich gwarancji bezpieczeństwa dla krajów bałtyckich, celem postawienia zapory niemieckiemu parciu na Wschód. Polska uchyliła się od konkretnej odpowiedzi na te propozycje. Obie strony nie przerwały jednak wymiany przyjaznych gestów dyplomatycznych oraz wizyt znaczących osobistości.
      Kierujący polityką polską marszałek Piłsudski opracowywał własną wizję bezpieczeństwa swojego kraju. Za cel pierwszoplanowy uznał neutralizację zagrożenia ze strony Niemiec, które po ostentacyjnym wystąpieniu z Ligi Narodów, wzmogły swoje rewizjonistyczne demonstracje wobec Polski. Sojusz z Francją ogarniętą nastrojami pacyfistycznymi stawał sie coraz bardziej iluzoryczny. Nieoficjalne sondaże polityczne poczynione przez Piłsudskiego ten fakt potwierdzały. Jego sceptycyzm w stosunku do wiarygodności francuskiego sprzymierzeńca miał się zresztą szybko sprawdzić, choćby w braku konkretnej reakcji na remilitaryzację Nadrenii w 1936 roku. Konstrukcja „Paktu Czterech” z udziałem Francji i Niemiec, choć z różnych przyczyn nie doczekał się on ratyfikacji, też nie napawała optymizmem. Piłsudski postanowił wykorzystać dobre stosunki z ZSRS dla wywarcia nacisku na Niemcy celem rozpoczęcia rokowań w sprawie normalizacji. Starania polskie odniosły sukces i 26 stycznia 1934 roku poseł polski w Berlinie Józef Lipski podpisał z ministrem Neurathem polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy, w swej istocie tożsamy z układem o nieagresji. Akt ten, mający obowiązywać przez 10 lat, otworzył nowy etap polskiej polityki zagranicznej, której istotę stanowić miała „zasada równowagi”.
14.Polityka równowagi
     W miarę umacniania się w polityce międzynarodowej dwóch systemów totalitarnych: faszystowsko-hitlerowskiego i socjalfaszystowsko-stalinowskiego przy trwającej izolacji Stanów Zjednoczonych wobec spraw Europy bieg wydarzeń coraz wyraźniej kształtowała konfrontacja ideologiczna między podmiotami ogólnoświatowej wspólnoty państw i narodów. Wśród nich można było wyróżnić trzy zasadnicze bloki ZSRS, jako jedyne wówczas państwo komunistyczne, niemiecką III Rzeszę kierująca się ideologią hitlerowskiego nazizmu i zbliżające się do niej państwa faszystowskie: Włochy Mussoliniego a po zwycięstwie generała Franco w wojnie domowej faszystowska Hiszpania oraz Japonia solidaryzująca się z polityką podbojów i walki z komunizmem. Trzecią grupę stanowiły państwa o ustroju w zasadzie demokratycznym, w której przodownictwo przypadało wielkim mocarstwom: Wielkiej Brytanii, Francji i Stanom Zjednoczonym. Przy krytycznym stosunku do systemów totalitarnych państwa te kierowały się własnymi interesami, wśród których na pierwszym miejscu znajdowała się troska o własne bezpieczeństwo i uniknięcie agresji z zewnątrz. Do tej grupy zaliczyć też można było Polskę, która zgodnie z koncepcją marszałka Piłsudskiego przyjęła strategię zachowania równowagi w jej geopolitycznym położeniu między dwoma totalitarnymi sąsiadami. Polegała ona na dążeniu do unikania otwartych konfliktów i nie wiązania się sojuszem z żadną ze stron o skrajnej ideologii. Jej wykonawcą stał się z nominacji Piłsudskiego płk. Józef Beck, który w latach 1932-39 kierował polskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych.
      Politykę polską cechował w tym czasie rosnący sceptycyzm wobec istniejących porozumień międzynarodowych, które, od Locarno, po dalsze pakty i wzajemne zobowiązania, okazywały się coraz mniej wiarygodne i nacechowane narodowym egoizmem. Polska ze swoją tysiącletnią tradycją podmiotowego członu cywilizacji łacińskiej stała na stanowisku obowiązywalności wszystkich podpisanych przez nią układów deklarujących trwałe wyrzeczenie się wojny jako metody rozwiązywania wzajemnych sporów. Stąd Warszawa konsekwentnie odrzucała wszelkie, prowadzące do zbrojnej konfrontacji propozycje uczestnictwa w sojuszach z udziałem jednego z totalitarnych sąsiadów. Dotyczyło to tak lansowanego w 1934 roku przez jej formalnego sprzymierzeńca – Francję Paktu Wschodniego z udziałem ZSRS, jak i paktu antykominternowskiego, który wielokrotnie próbowały narzucić Polsce Niemcy i Japonia. Politycy polscy wiedzieli, że nawet za czysto pragmatyczne opowiedzenie się po jednej ze stron narastającej między Niemcami a ZSRS konfrontacji, musieliby zapłacić utratą suwerenności swojego kraju. Chodziło tu nie tylko o nie akceptowane doktryny rasistowskiego i klasowego szowinizmu, prowadzące w praktyce do zbrodni wobec ludzkości. Położenie geopolityczne Polski sprawiało, że każda wojna musiałaby rozgrywać się na jej terytorium, które stałoby się polem walki, a obecność na nim zarówno wojsk wroga, jak „sojusznika” byłaby równoznaczna z utratą niepodległości. Każda zwycięska armia naszych sąsiadów zaprowadziłaby swoje porządki w zajętym kraju.
     W połowie lat trzydziestych dotychczasowe stosunki dwustronne poszczególnych państw, w tym ZSRS i Polski, podporządkowane zostały nadrzędnym kierunkom polityki światowej. Załatwianie doraźnych problemów zeszło na dalszy plan a oficjalne kontakty miały charakter spektakularny i służyły prowadzeniu gier dyplomatycznych na rzecz racji stanu w decyzyjnym najwyższym wymiarze..Polska wzięła udział w tym politycznym spektaklu nie chcąc dopuścić do znalezienia się w izolacji, ale tak naprawdę chodziło jej o przetrwanie w założonym stanie równowagi i doczekanie pomyślniejszej koniunktury. Temu służyć miała między innymi demonstrująca odprężenie wizyta ministra Becka w Moskwie jeszcze w lutym 1934 roku i rozmowy polskich dyplomatów z Goeringiem, Hitlerem, Ribbentropem i innymi niemieckimi politykami.
      Kontakty te w istocie rzeczy nie posuwały spraw naprzód, a osią stosunków międzynarodowych w Europie stawała się stała polityka ustępstw (apeaesement) wobec coraz bardziej agresywnych dążeń III Rzeszy. Duch Locarno i paktu czterech święcił swoje triumfy. Główni twórcy Traktatu Wersalskiego pozostawali bierni wobec łamania przez Niemcy kolejnych klauzul układu: remilitaryzacji Nadrenii, wprowadzenia obowiązkowej służby wojskowej we wszystkich rodzajach broni, wznowienia zbrojeń i wreszcie włączenia (Anschluss) Austrii do III Rzeszy. Ukoronowaniem tej polityki była zwołana 29 września 1938 roku konferencja w Monachium z udziałem Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii i Francji, które reprezentowali: kanclerz Adolf Hitler obdarzony już wtedy tytułem Fuhrera III Rzeszy oraz premierzy: wódz(duce) włoskich faszystów Benito Mussolini, Neville Camberlain i Edouard Daladier. W Monachium Hitler otrzymał wolną rękę w sprawie dalszej budowy niemieckiej Mitteleuropy: rozbioru Czechosłowacji i swobodnego nacisku na Rumunię i Węgry w montowaniu systemu strategicznego okrążenia Polski, a generalnie ekspansji Rzeszy na wschód. Wracając z Monachium brytyjski premier uroczyście oświadczył : „uratowaliśmy pokój w Europie”. Następne intensywne konsultacje Francji i Anglii na temat dalszego ratowania tego pokoju, tym razem z ZSRS, prowadzone jeszcze w sierpniu 1939 roku. – miały już oczywisty charakter politycznego kamuflażu. Jedynym układem sojuszniczym, który w tym czasie przyniósł uniwersalne korzyści obu układającym się stronom, był zawarty 23 sierpnia Pakt Ribbentrop-Mołotow decydujący o podziale Polski i wybuchu II Wojny Światowej. Przypieczętował tym samym nicość wszelkich europejskich deklaracji na temat unikania wojny i przemocy tworząc ramy długotrwałego kryzysu podstawowych wartości cywilizowanego świata
                         
15.Pierwszy i ostatni traktat handlowy
     W omawianym okresie, oprócz różnych bezowocnych gestów i wymiany poglądów na polu polityki i dyplomacji, w kontaktach polsko sowieckich przywołać można jeszcze starania o wytworzenie satysfakcjonującej obie strony współpracy gospodarczej. Zamiar ten mieścił się w polskim kanonie polityki równowagi, bo bez zobowiązań politycznych łagodził powstające napięcia, a zarazem mógł zasilić polski potencjał ekonomiczny i finansowy. Podobne motywacje bliskie były naszym sowieckim partnerom, z tym że zawsze próbowali je wiązać z dążeniem do jakichś zysków taktycznych. Prowadzone rokowania opierały się jeszcze o przedłużony (5.V.1934 r.) na 10 lat pakt o nieagresji.
     Mimo politycznych zawirowań, jakie powstały wokół odrzucenia przez Polskę Paktu Wschodniego i wymówienia w 1934 roku podpisanego jeszcze w Wersalu traktatu o ochronie mniejszości narodowych tzw malego traktatu, wcześniejsze przyjęcie (18 września 1933 roku.) Związku Sowieckiego, jako stałego członka, do Ligi Narodów, stworzyło podstawę do wznowienia pertraktacji na temat zawarcia traktatu handlowego. Punktem wyjścia w tej sprawie stała się dokonana w ZSRS reorganizacja instytucji handlu zagranicznego.
      Powołano za to do życia branżowe centrale importowo-eksportowe, którym udzielono monopolu na dokonywanie wszelkich transakcji międzynarodowych w ramach działalności sowieckich placówek dyplomatycznych. We wrześniu 1936 roku podpisano dokument określający status prawny przedstawicielstwa handlowego ZSRS w Polsce. Nadal jednak rokowania w sprawie instytucjonalnej regulacji wymiany gospodarczej przeciągały się w nieskończoność, a wzajemne obroty towarowe drastycznie spadały. W roku 1937 wyrażały się sumą zaledwie 18 milionów zł. Po stronie wywozu polskiego obejmowały głównie wyroby hutnicze, cynk i ołów, po stronie przywozu – rudę żelaza, futra, tytoń, kawior i chemikalia. Wymianę komplikował brak porozumienia w sprawach celnych i dewizowych. W grudniu udało się jednak podpisać umowę regulującą wymiar ceł.           
      Mimo to obroty handlowe spadały do poziomu dotąd nie notowanego. W 1938 roku  import z ZSRS wyniósł 5.8 miliona rubli, polski eksport – 1,1 miliona zł. W związku z napiętą sytuacją międzynarodową, w tym rozpoczętym wyścigiem zbrojeń, obu stronom mogło zależeć na wzmożeniu korzystnej wymiany gospodarczej mającej zaspokoić przynajmniej część aktualnych potrzeb w dziedzinie zaopatrzenia. Na pewno szło o zamanifestowanie, że wzajemne relacje polsko-sowieckie nie zostały zerwane i różne ich warianty mogą jeszcze znaleźć praktyczne zastosowanie. Stąd 26 listopada wydano wspólny komunikat, w którym oznajmiono, że wszystkie dotychczasowe umowy polsko-sowieckie, łącznie z paktem o nieagresji, nadal obowiązują. Informowano też o wszczęciu prac nad zawarciem pełnowymiarowego traktatu handlowego i likwidacją istniejących napięć, szczególnie tych powstałych ostatnio na granicy obu państw. Z pośpiechem, podyktowanym biegiem wydarzeń na europejskiej scenie politycznej,  po miesięcznych konsultacjach, podpisano wreszcie traktat handlowy. 0bie strony przyznawały sobie klauzulę najwyższego uprzywilejowania określając zasady obrotu towarowego, tranzytu i przewozów morskich. Dla uniknięcia strat finansowych przyjęto metodę wymiany bezdewizowej. Przewidywano, że traktat przyniesie dziesięciokrotny wzrost wzajemnych obrotów towarowych. Polska planowała import bawełny, rudy manganowej, azbestu, apatytów i futer. Eksport miał objąć węgiel, chemikalia, tkaniny i maszyny włókiennicze. Układ został wprowadzony w życie dekretem Prezydenta RP w dniu ll marca 1939 roku. Świadczyło to o przekonaniu strony polskiej, że stosunki ze wschodnim sąsiadem weszły w fazę trwałej stabilizacji !  
16.Wady polityki polskiej
      O słusznych motywach „polityki równowagi” pisaliśmy wyżej. Jej zasady nie zostały jednak do końca dotrzymane. Zmarły 12 maja 1935 roku Marszałek Piłsudski przekazując swoim następcom dyrektywy dalszego postępowania, oceniał trwałość zawartego z Niemcami w 1934 rpku  układu tylko na dalsze 4 lata, w swym lapidarnym stylu dodając – wy po mojej śmierci w wojnę z Niemcami nie leżcie, wy beze mnie tę wojnę przegracie! Kierujący polską polityką zagraniczną marszałek Edward Rydz-Śmigły i szef MSZ Józef Beck zawierając sojusz zaczepno-odporny  z Wielką Brytanią (25 sierpnia 1939 r.) odeszli od zasady równowagi prowokując Hitlera do zbrojnego napadu na Polskę 1 września. Decyzja o wejściu w ten sposób do wojny z Niemcami obarczona by całą paletą grzechów głównych. Wynikała z braku rozeznania prawdziwego potencjału wojennego Anglii, który był na tyle ograniczony, że nie mogła się ona w roku 1939 wywiązać z zadania czynnej konfrontacji bojowej z armią niemiecką. Oparta była również, bez żadnych realnych podstaw, o naiwną wiarę w realną wartość przymierza polsko-francuskiego. Wynikała z przecenienia możliwości armii polskiej do skutecznej obrony kraju na 2,5 tys. kilometrów liczącym froncie. Obarczona była błędem oceny strategii Hitlera. Atak na Polskę pozwolił uniknąć Niemcom działań na dwóch frontach. Ukoronowaniem zaś tej tragedii praktycznej ślepoty przewidywania biegu wydarzeń było całkowite zaskoczenie agresją sowieckiego sąsiada! Zaniedbano możliwej jeszcze po 17 września czasowej obrony na „przedmościu rumuńskim”, która osłonić mogła manewr odwrotu znacznej jeszcze części wojsk polskich na Węgry i do Rumunii, co ocaliłoby ją od zagłady. Wreszcie haniebnym błędem była decyzja Naczelnego Wodza opuszczenia pola walki i udania się do Rumunii, gdzie, wraz z prezydentem, rządem i zdziesiątkowanym wojskiem został internowany. Nadto jego nielogiczna „dyrektywa ogólna” do pozostawionych samym sobie, ale z bronią w ręku, dowódców wojskowych, by do bolszewików nie strzelać, osłabił morale wielu oddziałów zdolnych jeszcze do walki. 500 tys. ludzi w szeregach wojska – jeszcze gotowych do walki – pozostało bez Naczelnego Wodza. Tekst „Dyrektywy ogólnej” Edwarda Rydza Śmigłego wydanej 17 września 1939 r. brzmiał: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które się miały bronić przed Niemcami – bez zmian, Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii. Jak wojska, które dostały dyrektywę by z bolszewikami nie walczyć, miały obronić się przed ich atakiem, lub próbą rozbrajania pozostaje tajemnicą autora tego nielogicznego sformułowania.
    Dalszym zaniedbaniem o nieobliczalnych skutkach było nie wypowiedzenie wojny ZSRS, co powodowało, że tysiące polskich oficerów i żołnierzy nie otrzymało formalnego statusu jeńców wojennych. Internowani pozostawali w gestii NKWD, co otworzyło drogę do dokonania zbrodni katyńskiej z wyroku wydanego przez Stalina i innych członków Biura Politycznego WKP(b) na „wrogów ludu „i Związku Sowieckiego. Ten błąd uwydatnia przykład Finlandii, która zaatakowana w grudniu 1939 roku przez sowietów, trwając w upartym oporze, wypowiedziała wojnę najeźdźcom i odwołała się z żądaniem interwencji do Ligi Narodów. Mimo, że nienawiść do walecznych Finów była świeższej daty niż rachunek za rok 1920 wystawiany Polakom, nikt jeńcom fińskim odesłanym do obozów w tył głowy nie strzelał. Prawda, ginęli od mrozu, głodu i chorób, ale z szansą zachowania osobistej godności.
17. Alternatywy wojny
      Czy można było inaczej? Dziś, z perspektywy minionego czasu, możemy na to pytanie odpowiedzieć tylko mniej lub więcej prawdopodobnymi hipotezami. Np.: decydując się na wojnę z Hitlerem można było ją rozpocząć z własnej inicjatywy wcześniej, w obronie Czechosłowacji. Niemiecka machina wojenna nie była jeszcze dopięta do końca. W dodatku zasobny potencjał zbrojeniowy armii czechosłowackiej nie przypadłby Niemcom, a wzmacniał nasze wspólne działania. Front wojny byłby krótszy o całą południową granicę Trudno jednak powiedzieć, czy Czesi, konfliktowo nastawieni do Polski przez całe dwudziestolecie i działający na różnych polach przeciw jej interesom, okazaliby się rzeczywistym, lojalnym sojusznikiem i czy naprawę chcieliby się bić?
       W tym wariancie nie można było też wykluczyć sytuacji, w której ZSRS samodzielnie zrealizowałby, składaną kilkakrotnie, propozycję przemarszu przez Polskę Armii Czerwonej, idąc na odsiecz słowiańskim pobratymcom. Skutek byłby wiadomy. Można ubolewać nad tym, że Polska, obok Niemiec, wzięła jednak udział w rozbiorze Czechosłowacji, co przekreśliło szansę odzyskania Zaolzia po II Wojnie Światowej i zaszkodziło naszej opinii w świecie. Trzeba jednak pamiętać, że sięgnęliśmy wtedy po granicę etnograficzną uzgodnioną z Czechami jeszcze w 1918 roku, a następnie brutalnie zaanektowaną przez nich w czasie polskich zmagań z Niemcami, Ukraińcami i bolszewicką Rosją. Zamiast Polaków, odzyskane wtedy terytorium, o rok wcześniej zajęliby Niemcy…
      Kolejny wariant to możliwość wyjścia na przeciw propozycjom Radka i Litwinowa, usuniętych potem przez Stalina i nawiązanie realnej współpracy gospodarczo-handlowej z ZRSS. Bez zawierania wiążącego sojuszu wojskowego, ale z otwarciem na dostawy materiałów wojennych i surowców strategicznych. Mogło by to wzmocnić nasz potencjał zbrojeniowy, ale czy stałoby sie skuteczną barierą dla porozumienia Kremla z Niemcami na szkodę Polski ?
     Najbardziej realnym działaniem na rzecz „nie włażenia w wojnę z Niemcami” wydaje się możliwość wyrafinowanej gry dyplomatycznej. Zamiast potrząsania szablą i snucia mocarstwowych wizji własnego państwa, dodatkowo drażniących obu sąsiadów Polski, można było odwlekać odpowiedzi na wszystkie hitlerowskie zabiegi czynione z batem i marchewką w rękach. Tak, tak, rozumiemy potrzebę eksterytorialnego korytarza z Niemiec do Prus Wschodnich, ale trzeba wybrać najlepszy wariant… W czasie prowadzonych negocjacji w latach trzydziestych rzeczywiście pojawiła się opracowana przez polskich specjalistów propozycja budowy eksterytorialnej autostrady na wiadukcie. Została ona przychylnie przyjęta przez Niemców. Inwestycja wymagałaby czasu, można ją było przewlekać, a przy okazji, korzystając z nakładów finansowych bogatszego partnera, zatrudniać w dobie kryzysu i bezrobocia pokaźne grono polskich pracowników fizycznych i specjalistów. W razie czego, wysadzenie takiego wiaduktu nie przedstawiałoby dla naszych saperów żadnego problemu. Ale cóż ? Projekt został odrzucony, bo dla któregoś z decydentów kłócił się z wizją mocarstwowej Polski.
       Gdańsk ? – Rozumiemy gdańskich Niemców, stanowiących zdecydowaną większość mieszkańców tego miasta… Sami źle się czujemy w Gdańsku pod nadzorem nieznośnej biurokracji Ligi Narodów! Ale… trzeba do przekazania Gdańska prawowitym właścicielom przekonać naszą i europejską opinię publiczną, no, i Radę Ligi Narodów… a to wymaga czasu.
     Ta próba symulacji ma tylko z pozoru infantylny charakter. Analizując psychologiczną konstrukcję Hitlera i styl jego rokowań w okresie przedwojennym można założyć, że ten typ argumentacji nie zapobiegając ostatecznie wojnie, mógłby ją odwlec, a w sytuacji Polski byłaby to korzyść ogromna! W 1939 r. wystarczyło przeciągnąć negocjacje o miesiąc. Już w październiku Hitler nie posłał by swoich pancernych dywizji na polskie drogi! Ale dla przymierza z czasem nie trzeba było się zawierać odpornego przymierza z Anglikami i buńczucznie głosić, że Polska od morza odepchnąć się nie da! W polityce najpiękniejsze nawet przemówienia nie mogą zastąpić chłodnej, a wyrachowanej dyplomacji i realnej oceny rzeczywistości! Ta zaś podsuwa nam na koniec tych rozważań głębokie przekonanie, że sojusz Polski z Hitlerem, zarówno w razie jego zwycięstwa jak i przegranej, dla Polski skończyłby się totalną klęską. A pojawiają się czasem w Polsce zwolennicy tezy, że pójście z Niemcami byłoby lepszym wyborem. Nie podejmujemy z tą hipotezą osobnej polemiki, bo wydaje się, że w dotychczasowych wywodach podważyliśmy ją w dostateczny sposób!
                                                                                                                                   
                                                                                                                
dr Ryszard Slązak
mgr Wojciech Janicki
0

Ryszard Ślązak

19 publikacje
0 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758