Nie do wiary? A jednak.
Pionierzy sterylizacji (trwałego uszkadzania narządów płciowych) działają na dwóch z pozoru zupełnie oddzielnych poletkach. Jedni propagują sterylizację zwierząt, a drudzy ludzi. Niby jedno z drugim nie łączy się, ale prawda jest taka, że sterylizacja zwierząt pomaga w propagowaniu sterylizacji ludzi, bo wysyła do podświadomości komunikat, że odbieranie płodności może być pożyteczne.
Podświadome tworzenie skojarzeń to wielka potęga – jeśli coś może być dobre dla zwierząt – dlaczego miałoby być złe dla ludzi… Podświadome kojarzenie nie odróżnia prawdy od nieprawdy, dobra od zła, wystarczy do umysłu wprowadzić jakieś kłamstwo, a kojarzenie poza świadomością zrobi swoje.
Szerokie akcje steryzlizacji zwierząt zazwyczaj dotyczą kotów, rzadziej psów. Podobno chodzi o dobro zwierząt. Ale zastanówmy się. Co jest dobrego w odebraniu zwierzęciu jego podstawowego celu życia – płodności? Czy chodzi o dobro zwierzęcia, czy o wygodę właściciela? I czy faktycznie chodzi tylko o wygodę właściciela? Otóż nie. Przygarnięcie niewysterylizowanego kota ze schroniska jest bardzo trudne, bo większość schronisk i ochronek dla kotów sterylizuje je standardowo. Co więcej, jeśli kot jest za mały na okaleczenie, osoba przygarniająca jest zmuszana do pisemnego zobowiązania się, że w przyszłości dopilnuje sterylizacji zwierzaka!
O co więc chodzi? O dobro społeczne? Czyżby kotów było za dużo? A może sterylizacja dotyczy tylko porzucanych kotów domowych? Stowarzyszenia sterylizujące koty nie ograniczają się do porzuconych zwierzaków. Odławiają i sterylizują dzikie dachowce, a jeszcze częściej zabierają dzikim kotom miot po to, by organizować jego "adopcję", oczywiście pod warunkiem zobowiązania właściciela do sterylizacji pupila, gdy ten podrośnie. Skutki społeczne akcji sterylizacyjnych na kotach są fatalne – kotów w wielkich miastach jest za mało, a ich miejsce zajmują zastępy szczurów. Może by tak dobre panie od sterylizacji kociaków spróbowały tego samego ze szczurami?
Stowarzyszenia na rzecz sterylizacji zwierząt mają łatwy dostęp do mediów i przy ich pomocy prowadzą urabianie społeczeństwa – wołają, by adoptować biedne zwierzątka, które oczywiści są wysterylizowane. A dlaczego są wysterylizowane? A dlatego, żeby było im lepiej… Komu ma być od tego lepiej? Czy to tylko jeszcze jeden biznes na wyłudzaniu pieniędzy publicznych? A może jest to coś groźniejszego? Może chodzi o propagandę sterylizacji w ogóności? Warto pomyśleć.
I tu wracamy do sterylizacji ludzi. Znane są akcje przymusowej i ukrytej sterylizacji Portorykanek i czeskich Romek (Cyganek). Jest to zjawisko zbrodnicze i niebezpieczne, a bezkarność sprawców daje do myślenia. Jednak jeszcze groźniejsze są akcje namawiania do dobrowolnej sterylizacji. Rzekomo chodzi o seks bez konsekwencji, ale brak konsekwencji jest kłamstwem, bowiem sterylizacja w celu "swobodnego seksu" skutkuje trwałym kalectwem – trwałą bezpłodnością.
Uczynienie kogoś bezpłodnym jest przestępstwem, namawianie człowieka do samobójstwa jest przestępstwem – dlaczego więc nie ściga się osób propagujących dobrowolną sterylizację?
Czy chodzi o jeszcze jednen sposób na zmniejszenie liczby ludzi?
__________
Powyższy tekst po raz pierwszy opublikowałem 5 listopada 2010 roku na portalu Frondy. Usunąłem go z frondowego bloga wraz z innymi w proteście przeciw cenzurowaniu moich tekstów i blokowaniu konta.