Stefan Baryka-nowy nick Łażącego Łazarza?
27/04/2011
545 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
Przedwiośnie na Nowym Ekranie.
Na Nowym Ekranie pokazała się oczekiwana przez mnie od początku tej inicjatywy idea utworzenia “nowej opozycji” . Jej deklarowanym celem jest oczywiście odsunięcie PO od władzy, bo całe to środowisko polityczne tworzące tą partię jest tak nieudolne, że władza wykonywana przez nią, zgodnie z resztą z postulatami środowiska, z którego się wywodzi zaczyna zagrażać wszystkim , też i tym, którzy je tworzą. Wyszło na to, że są to rzeczywiście lemingi idące do samozagłady, które zaczynają to rozumieć. Szukają więc drogi wyjścia z matni, bo nie chcą być lemingami. I to bardzo dobrze. Dlatego od początku uważałem, że inicjatywa NE jest pożyteczna, że trzeba ją popierać.
Zastanówmy się, dlaczego inicjatorzy NE, mimo swej wielkiej inteligencji, nie mówią najprościej, że jedyne co można obecnie zrobić to zamknąć oczy i uszy po to by karnie poprzeć J. Kaczyńskiego zdając sobie sprawę z jego oczywistych wad, a szukają jakiejś “trzeciej drogi”? Odpowiedź jest banalnie prosta – bo nie chcą władzy Pisu , ale też starają się to ukryć, bo wiedzą, że bez naszego środowiska iwartości przez nie reprezentowanych nie będą w stanie dobrze rządzić! Wiedzą więc, że zwalczenie Pisu, to coś niezbyt dobrego!
Skoro nie chcą poprzeć Pis, oznacza to, co za chwilę wykażę, że w pewien sposób są jeszcze mentalnie bliscy formacji Antypisu, której główną cechą jest głęboka potrzeba robienia tego, co się chce, a nie tego co się robić powinno, ale starają się od tego odejść!
Przecież to, co my Pisaki zarzucamy PO, to jest właśnie fakt iż Premier zamiast troszczyć się o sprawy nasze bardziej troszczy się o swoją kondycje fizyczną, o możliwości kariery międzynarodowej a nie bierze na siebie trudu przeprowadzenia koniecznych zmian w naszym państwie, że nie chcę używać potęgi państwa do zwalczania niesprawiedliwości społecznych, w rezultacie pozwala by wytwórcy dóbr i usług wymienialnych byli przez wszystkich związanych z administracją państwową oskubywani z efektów ich pracy, co prowadzi do dezindustralizacji kraju, bo taka postawa omnipotentnego państwa nieuchronnie musi doprowadzić do dekapitalizacji przemysłu i wszystkich tego dalszych skutków. Zarzucamy PO, że lekkomyślnie trwoni pieniądze na bez wątpienia efektowne a może i przydatne inwestycje, ale kosztem tego, że brakuje ich na rzeczy absolutnie niezbędne. Zarzucamy im, że boją się powiedzieć swoim kolegom, że nie dopilnowali wizyty prezydenta w Smoleńsku, jak również wielu innych mniej drastycznych spraw. Czyli zarzucamy im, że robią to co łatwe i przyjemne, a nie to co konieczne. Chcą zaś opóźnić zniszczenie kraju, którego jednak potrzebują uważają, ze mogą to zrobić ograniczając państwo postrzegane jak czynnik szkodliwy. My zaś chcemy by państwo nie szkodziło obywatelom i wtedy stopień jego omnipotencji będzie nie groźny. Ale, z drugiej strony, czy jest w tym coś złego, że ktoś ma ambicje być szefem Unii Europejskiej, albo co jest złego w tym, że ktoś lubi grać w piłkę. Oczywiście, że nic!
Może więc rzeczywiście jest jakaś “trzecia droga” między Pisem i Antypisem. Niestety nie ma.
My zarzucamy Antypisowi to, że szukają “łatwego chleba”, że nie chcą się męczyć, że nie chcą się trudzić i myślę też , i to, że nas nie rozumieją.
W odpowiedzi na nasze zarzuty pytają, czy w naszej formacji to nie ma leniwych, nie ma miglanców i pozerów? Jeśli więc są i ich tolerujemy, bo to prawda, to o co nam chodzi?
A my po prostu wiemy, że ci co szukają “łatwego chleba”, to wcześniej czy później orientują się, że są personelem w takim czy innym burdelu. Jeśli zaś ci “poszukiwacze łatwego chleba” stanowią administrację państwową, sądowniczą czy korporacje zawodowa, to te instytucje bardzo szybko staną się właśnie burdelami. A ja, tak jak wielu innych, nie chce żyć w bajzlu. Przy czym nie każdy burdel musi oznaczać bezchołowie. Ja wiem, że wielu alfonsów potrafi trzymać swój personel w wojskowej wręcz dyscyplinie ( vide proces niejakiego Niemca- tego od senatora Pisiewicza) ale od zakonu różni się jego instytucja tym, że w niej wszyscy szukają “łatwego chleba” a w zakonie dążą do tzw “wartości” a przede wszystkim gotowi są zmierzyć się z prawdą i biorą pod uwagę dotykające ich konsekwencje własnych wyborów. Zdają sobie sprawę z tego, że wolność osobista jest cennym narzędziem umożliwiającym realizacje “wartości” lub przekleństwem gdy służy do realizacji interesów.
Ponieważ dla każdego człowieka, z samej definicji, tylko jedna rzecz może być najważniejsza, to albo ktoś służy wartościom, albo troszczy się o swoje interesy. Tertium non datur! Dlatego możemy być, albo w formacji “wartości”, albo w formacji interesów – czyli w burdelu. Oczywiście, ja nie twierdzę, że Łażący Łazarz wie o tym, że chce stworzyć PO – bis, że wie co proponuje i w tym pokładam nadzieję.
Inicjatorzy pomysłu nowej partii nie są jeszcze chyba gotowi do jednoznacznego określenia się po którejś ze stron konfliktu społecznego w Polsce, bo z jednej strony nie chcą być Antypisem, ale jak na razie, nie chcą być Pisem. Unikają więc najprostszego opisu rzeczywistości politycznej w Polsce, który sprowadza się do nazwania dwóch głównych formacji społecznych tj . Pis i Antypisu, ale jednocześnie podział ten pokazują! Czyli, że widzą i nie mówią co widzą, ale też nie chcą kłamać! Bo mówią przecież, że alternatywność PSL i SLD wobec PO jest tylko pozorna. Czyli, ich zdaniem , w rzeczywistości są to jakby inne strony tego samej formacji społecznej, że jedynie Pis jest inny. Dlaczego więc chcą zacząć nowy ruch od “niedmówienia”.
Myślę, że dlatego, że nie chcą go zaczynać od kłamstwa i to dobrze. Ja wiem, że zaraz zostanie mi i im przypomniane, iż półprawda to też kłamstwo i takie różne inne rzeczy. Ale jeśli jest w czym choć ziarno prawdy, to może ono z czasem zakiełkować i prawdę powiedziawszy na to liczę.
Oczywiście, obecnie jest przeciw tej inicjatywie, bo jest przedwczesna a nie zła. Najpierw musimy na państwie i jego organach wymusić obowiązek realizowania przez nie naszych wartości a nie intersów urzędników, sędziów czy lekarzy. Natomiast oczywiście Pis nie jest partią moich marzeń, ale nie mogę stanąć po przeciwnej do niego stronie a trzeciej nie ma.
Po prostu, podział polityczny stał się tak głęboki, że doszedł do spraw tak fundamentalnych, że nie ma już miejsca na kompromis, nie ma już żadnego w sensie społecznym “bardziej ogólnego planu”, na którym bylibyśmy wspólnie z PO. Łączy nas już tylko człowieczeństwo w sensie biologicznym.
Oczywiście, każdy musi sam do tego dojść i wiem po sobie jak trudno mi było się z tymi konstatacjami pogodzić, więc i nie mam pretensji do innych, że też kluczą, sprawdzają, może jest w tym rozumowaniu jakaś luka. Wiem też, że niektórzy zwątpią we własne siły i pójdą na “łatwy chleb”, ale niektórzy pogodzą się z rzeczywistością i staną po naszej stronie i z tego już się cieszę.
Dlaczego skojarzenie z Żeromskim i jego Przedwiośniem. Bo po pierwsze wydaje mi się, że teraz też jest przedwiośnie w naszym kraju, że budzą się do życia uśpione siły polityczne, a ludzie jak Baryka dojrzewają, choć mam nadzieję, że nie do socjalizmu. Na razie chcą iść razem, ale sami, bo boją się, że tylko samotność uchroni ich podmiotowość. Ja wiem, że w tym towarzystwie utrata podmiotowości nie grozi , ale o tym muszą się przekonać sami … bo nie chciałbym ich obok siebie, jeśli uwierzyliby na słowo komukolwiek, nawet mnie. Więc czekam.