Bar – barze do sztambucha…:)
1.
Exodus. Wszyscy znamy tę budująca przypowieść. Oto wychowany na dworze faraona izraelita Mojżesz wyprowadza z Egiptu około 3-milionową rzeszę.
Ba, rzesza ta (samych mężów zbrojnych było w niej dwakroć więcej, niż liczyła armia rosyjska za czasów Napoleona) truchleje ze strachu na wspomnienie 1200 (tysiąca dwustu!) rydwanów egipskich, a więc 2400 żołnierzy, mogących jedynie miotać dzidami. To zupełnie tak, jakby Armia Czerwona odstąpiła od oblężenia Berlina w 1945 roku ze względu na …opad deszczu. Analogia do meczu w Wawie zupełnie przypadkowa.:)
Zupełnie nieprawdopodobny jest także cel exodusu – otóż Izraelici uciekają z Egiptu do Ziemi Kanaan, która w owym czasie… stanowiła integralną część państwa Faraonów!
Wedle izraelskiego profesora Shlomo Sanda – exodus w wersji biblijnej oznaczał „ucieczkę z Egiptu do Egiptu”!
2.
Jerycho. Pamiętamy opowieść o cudownym rozwaleniu jego murów pod wpływem dźwięków trąb (wedle Biblii była to ingerencja bezpośrednia Pana B.).
Tyle, że wedle izraelskich archeologów Jerycho w owym czasie murów nie posiadało!
4.
Co najmniej rozbawienie budzi opis walkpomiędzy królem judzkim Abiaszem a izraelickim Jeroboamem. Oto wedle biblijnego opisu Abiasz do walki rzucił armię 400.000 (czterystu tysięcy!) walecznych wojowników, natomiast Jeroboam dał odpór za pomocą armii dwakroć liczniejszej (800.000 walecznych!). Taki przynajmniej jest opis biblijny zawarty w Drugiej Księdze Kronik (13:3).
Nie neguję walk toczonych na ziemiach starożytnego Izraela. Ale ilość żołnierzy, 2,5 raza przewyższająca liczebność Wielkiej Armii Napoleona to po prostu kpina z czytelnika.
Albo po prostu piarowa próba pokazania dawnej świetności tym, którzy na drabinie społecznej spadli na samo dno.
A tak przecież było w niewoli babilońskiej.
5.
Nie chcę się czepiać szeregu innych nieścisłości, bo te dzisiaj zauważone bzdury są dowodami na to, że autorzy Biblii (ST) pilnie baczyli, by być zgodnymi z ówczesną nauką. Takim przykładem są „czworonogie” owady. Błąd, powielany przez rozmaitych skrybów ponad 1000 lat, wywołał sam Arystoteles.
Może to świadczyć albo o faktycznej dacie powstawania ksiąg „starotestamentowych”, albo o tym, że kopiści bez żenady cięli starożytny tekst tak, by dopasować go do zdobyczy ówczesnej nauki.
Bardzo uciesznie wygląda kosmologia zawarta w Biblii.
6.
Na kartach Biblii można się natknąć tu i ówdzie na kosmologiczne koncepcje starożytnych Hebrajczyków. Nie znali oni faktycznych rozmiarów Ziemi, nie wiedzieli o jej kulistym kształcie, o krążeniu wokół Słońca. Wyobrażali ją sobie jako przestrzeń w formie koła, z Palestyną i jej stolicą Jerozolimą w centrum. Miała być ze wszystkich stron otoczona wodami morza, także od spodu. Aby więc nie kołysała się na wodzie na podobieństwo tratwy, spoczywała stabilnie na słupach, określanych mianem fundamentów Ziemi. Owo morze — wielka otchłań, jak je nazwano — rozciągało się we wszystkich kierunkach wokół ziemskiej platformy. Bezkresne, samotne. Jego pustkę przerywały jedynie wyspy narodów — odległe, leżące gdzieś na krańcach poznanego Świata. Żeglując po jego bezkresie docierało się w końcu do podnóża Gór Wiecznych.
Góry Wieczne, skały o niebotycznej wysokości, niczym mur okalały morską toń. Może nie wszystkie, ale na pewno część wznosiła się aż pod firmament — masywną płytę na nich wspartą. Stąd też zwano je słupami niebios i fundamentami nieba. Na ich szczytach, albo przynajmniej tam, gdzie stykają się z firmamentem, znajdowały się niebiańskie zasoby. Tam do dyspozycji woli boskiej pozostawały śnieg i grad, burze i chmury, a także — najprawdopodobniej — błyskawice, światło i mrok. Mniej więcej na poziomie „zasobów” winny znajdować się miejsca, skąd wychodziły Słońce i Księżyc, by odbyć swą codzienną wędrówkę, i dokąd powracały na odpoczynek. Pod firmamentem jaśniały również gwiazdy, nieruchome jak się wydawało, w jakiś sposób do niego przytwierdzone, przybite albo przywiązane.
Oprócz oceanu dolnego, ponad sklepieniem istniał jeszcze jeden: ocean górny, utworzony z bezmiaru słodkiej wody, która poprzez szczeliny w masywie sklepienia, zwane śluzami niebios, opadała na ziemię w postaci deszczu.
Starożytna kosmologia hebrajska zakładała istnienie pod ziemią podziemnego królestwa: Szeol, albo „krainy zmarłych”. Ziemię, miejsce człowieka, nazywano ziemią żywych. Ponad firmamentem i morzem niebiańskim rozciągało się królestwo Boga.
Echa tych wyobrażeń pobrzmiewają w wielu miejscach Pisma. Łatwo się o tym przekonać, przyglądając się zestawieniu przygotowanemu przez M. De Tuya:
Krańcami Ziemi (aphsim) są wody oceanu, które ją otaczają (Pwt 33,17; 1Sm 2,10; Ps 2,8; Mi 5,3; Jr 16,19).
Fundamentami ziemi są wody tegoż oceanu, które stanowią podziemną otchłań (thedom) (Rdz 1,7; 7,11; 8,2; Ps 23,2; 135,6; Syr 1,2; Pwt 5,8).
Z tej otchłanibiją źródła i wypływają rzeki (Pwt 33,13; Syr 1,7; Am 5,8).
Niebo opiera się na krańcach ziemi (Pwt 33,4). Jest masywne i opiera się na słupach: mesuquim albo amudin (Krl 2,8; Hi 9,6; 26,11; Ps 74,4).
Nad tym niebem znajduje się ocean niebiański albo Wody Wyższe(Rdz 1,7; 7,11nn.; 2 Krl 7,2.19; Ps 24,2; 104(103),2; 148,4, itd.).
W niebie istnieje rodzaj okien, przez które Wody Wyższe dostają się na Ziemię (Rdz 8,2; Ps 77,23; 2 Krl 7,2; Ml 3,10). Nad tym niebem rozciągają się niebiosa niebios (Pwt 10,14; Ps 78,34; 148,1; 1 Krl 8,23; 2 Krn 6,18; Am 9,6; Ne 9,6). Na niebie niższym umocowane są gwiazdy (Rdz 1,17). Słońce i Księżyc to ciała niebieskie większe, a gwiazdy — mniejsze (Rdz 1,16).
Dzień nie nastaje tylko pod wpływem Słońca, ale również innego światła (Rdz 1,3n.; Hi 26,10; 37,21; 38,12n.; Iz 45,7).
Chmury przynoszące deszcz pochodzą z krańców Ziemi, z Wód Niższych (1 Krl 18,44; Ps 135,7; Jr 51,16).
Rosa bierze się z obłoków i opada na ziemię w postaci drobnego deszczu (Rdz 37,28.41; Pwt 33,13; Prz 3,20; Iz 18,4; 45,8; Ag 1,10; Za 8,12)”Jan Paweł II tak mówił do członków Papieskiej Akademii Nauk: winno się „ponownie odczytać Biblię nie szukając w niej naukowego systemu kosmologicznego”.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TI/TIA/kosciol_i_nauka-05.html
7.
Nie chcę się tu rozwodzić nad aspektami prawnymi i tym, że Prawo Mojżeszowe stanowi w istocie zwulgaryzowaną wersję Kodeksu Hammurabiego.
Ale zacytowane wyżej przykłady świadczą dobitnie o jednym – Biblia jest odbiciem epoki, w której powstała. Stąd tak liczne błędy, o czy wiemy dzisiaj.
Izraelscy naukowcy co rusz, pokonując opór ortodoksów, wykazują, że opisy biblijne raczej nijak się mają do rzeczywistości.
Oczywiście poza okresem, którzy autorzy ksiąg znali z autopsji.
http://gu.us.edu.pl/node/229591
8.
W latach 80. nastąpiło jednak trzęsienie ziemi, które pogrzebało w gruzach izraelskie mity założycielskie. Nowe badania archeologiczne zaprzeczyły, jakoby w XIII w. p.n.e. miało dojść do wielkiego exodusu z Egiptu. Mojżesz nie mógł też wyprowadzić Hebrajczyków z Egiptu i przywieść ich do „ziemi obiecanej” z tej prostej przyczyny, że w owym czasie znajdowała się ona w rękach Egipcjan. Nie ma zresztą nigdzie żadnej wzmianki o buncie niewolników w królestwie faraonów, ani też o podboju krainy Kanaan przez obcych najeźdźców. Nie istnieją również żadne ślady istnienia wspaniałego królestwa Dawida i Salomona. Dokonane w ciągu ostatniej dekady odkrycia wskazują, że istniały dwa niewielkie królestwa: Izrael (większe) oraz Judea. Mieszkańcy Judei nie byli zmuszeni do ucieczki w VI wieku p.n.e., jedynie polityczne i intelektualne elity zostały zesłane na wygnanie do Babilonu. To właśnie spotkanie z kulturą perską przyczyniło się do narodzin żydowskiego monoteizmu.
A czy w 70 r. n.e. rzeczywiście doszło do wygnania? Paradoksalnie, nie powstała żadna praca badawcza na temat tego kluczowego dla historii żydów wydarzenia, które miało dać początek diasporze. Przyczyny są bardzo prozaiczne: Rzymianie nigdy nie wysiedlili żadnego ludu ze wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego. Po zburzeniu drugiej świątyni mieszkańcy Judei, za wyjątkiem jeńców, z których uczyniono niewolników, pozostawali niezmiennie na swojej ziemi. Część z nich w IV w. przyjęła chrześcijaństwo, większość zaś w czasie podboju arabskiego w VII w. przeszła na islam. Fakty te potwierdzało wielu syjonistycznych ideologów.Icchak Ben-Zwi, przyszły prezydent Izraela, czy Dawid Ben Gurion, twórca państwa żydowskiego, pisali o tym do roku 1929, kiedy to wybuchło wielkie powstanie Palestyńczyków. Obydwaj wielokrotnie potwierdzali, że ówcześni mieszkańcy Palestyny są potomkami ludu zamieszkującego Judeę w czasach starożytnych.
(prof. Shlomo Sand w rozmowie z Piotrem Zychowiczem).
9.
Dlatego wiara (bądź nie) w nieśmiertelna duszę, oparta wyłącznie o interpretowanie tekstów biblijnych, jest bez sensu.
Co najwyżej możemy odtworzyć rozumowanie Starożytnych, które jednak ewoluowało wraz z upływem wieków. Próba jednak uczynienia z Biblii ostatecznej wyroczni jest skazana na niepowodzenie.
Czy zawiera w sobie Słowo?
Odpowiem dwojako – jeśli traktować jej przypowieści alegorycznie skłonny jestem odpowiedzieć twierdząco.
Lecz jeśli fundamentalistycznie – z pewnością nie.
PS. Powyższe uwagi dotyczą ST.
18 10. 2012