SPOŁECZEŃSTWO
Like

Stanisław Skalski- nie pokonany przez wroga, upodlony przez komunistów. Historia niezwykła

15/12/2020
692 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Dzisiaj w dobie upadku autorytetów, zwykłego ulicznego chamstwa i lewackich przekonań, ataku na kościół, wiarę naszych ojców oraz wszystko co się wiąże z patriotyzmem, pragnę przybliżyć sylwetkę narodowego bohatera asa wśród pilotów, najdzielniejszego z dzielnych, pilota wszech czasów- Stanisława Skalskiego, którego miałem honor poznać osobiście. Oto ta niezwykła historia.

0


Początek lat 70-tych – w szkole, do której uczęszczałem wywieszono ogłoszenie, że w sierpniu, w czasie ferii letnich w aeroklubie organizowane są kursy szybowcowe, chętni mogą się zapisywać w sekretariacie szkoły. Nie znałem młodego chłopaka, który by nie chciał zostać strażakiem czy pilotem. Po wielu dniach błagań udało mi się uzyskać zgodę rodziców i w sierpniu po odbytych specjalistycznych badaniach w Łodzi znalazłem się na obozie kandydatów na pilotów szybowców na lotnisku aeroklubu elbląskiego.

Był prawdziwym bohaterem, idolem młodych

Byliśmy skoszarowani jak wojsko – w namiotach, na płycie lotniska. Tam poznawaliśmy teorię latania i czyściliśmy szybowce. Któregoś dnia, po zajęciach, odwiedził aeroklub inspektor z Warszawy. Spotkał się z nami i przedstawił: „nazywam się Skalski, Stanisław Skalski”. Ryknęliśmy: „Hurrrra!” Szyk pękł i pobiegliśmy do bohatera narodowego, z książek  między innymi „Czarne krzyże nad Polską” „Cyrk Skalskiego”, które znaliśmy na pamięć.

Stanisław Skalski – pilot – to był nasz idol. Wspaniały żyjący bohater. Krzyczeliśmy jeden przez drugiego. „Pan Stasiu” – tak go wtedy nazwaliśmy, zaprosił nas na drugi dzień po zajęciach na ognisko i rozmowy. Takich spotkań było kilka. Pan Stasiu opowiadał o sobie o lotnictwie i walkach w Polsce i Anglii, pokazywał nam medale i krzyże. Gdy zobaczyłem w jego rękach krzyż Virtuti musiałem się pochwalić, że mój dziadek ma taki sam, wtedy on, ten wielki Polak mocno ścisnął moje ramię, popatrzył na mnie i cichutko powiedział: „Nie zatrać w życiu tego, co otrzymałeś”. Nie zatraciłem nigdy.

Walki II wojny światowej 

Opowiedział nam Pan Stasiu wtedy historię, którą zapamiętałem do dzisiaj. Opowiadał, jak w dniu wybuchu wojny jako młody pilot patrolował niebo nad Polską i wtedy zestrzelił rozpoznawczego Hs 126. Pilot i obserwator tego samolotu uratowali się – byli to młodzi oficerowie Luftwaffe: pilot Oblt. Friedrich Wimmer i obserwator Oblt. Siegfried von Heymann z jednostki 3.(H)/21). Pan Stasiu wylądował obok rozbitego samolotu swego wroga, opatrzył rannych pilotów i przekazał do wezwanej sanitarki. I nic by się takiego nie stało, gdyby losy tych pilotów nie zetknęły się ponownie w przedziwny sposób.

Pilot Stanisław Skalski walczył w powietrzu z Niemcami wszędzie tam, gdzie przebywał – był przecież asem myśliwskim, najlepszym z najlepszych, docenianym przez świat, poważany przez wrogów. Był bohaterem dla młodego pokolenia, dla wszystkich Polaków pragnących wolności swego kraju. Opowiadano legendy o jego odwadze i bohaterstwie.

Polacy go zniszczyli 

Po zakończeniu wojny powrócił do kraju, gdzie po jakimś czasie został aresztowany, osądzony jako szpieg, skazany na śmierć. Codziennie bity i maltretowany w kazamatach UB i NKWD. Ten wybitny Polak, patriota, bohater narodowy przez reżim komunistyczny był traktowany gorzej niż oprawcy z SS.

Opowiadał nam jak trzymano go w lodowatej wodzie po pas i tygodniami bito, głodzono i opluwano. Był twardym żołnierzem, pilotem – wytrzymał. Nie załamał się wtedy wierząc, że czas odmieni jego los. Ale gdy wypuszczono go na wolność złamała go straszna choroba. Władze komunistyczne odmówiły mu leczenia wystawiając go na pewną śmierć. W czasie gdy prawie umierał, w „Skrzydlatej Polsce” ukazała się o tym wzmianka. Tę wiadomość otrzymali piloci niemieccy, których we wrześniu 1939 r. pan Stasiu opatrzył i udzielił pomocy szpitalnej. Piloci ci byli wówczas dowódcami sił powietrznych RFN. To oni za własne środki opłacili leczenie i operację pana Stanisława za granicami kraju. Pan Stanisław po wielu latach leczenia – przeżył.

Życie po wojnie uratowali mu wrogowie

Jak podają źródła, wiele lat później spotkał się z nimi gdy wyzdrowiał, gdy Polska stała się krajem demokratycznym. W dniach od 25 do 31 marca 1990 r. w Niemczech był goszczony przez pilota, generała sił powietrznych Niemiec. Niemcy na łamach prasy gorąco podziękowali Skalskiemu za udzieloną wówczas pomoc i prawdopodobne uratowanie życia.

Pamiętam do dzisiaj słowa tego wielkiego Polaka i tak skromnego wtedy, gdy pan Staś wieczorem przy ognisku na lotnisku aeroklubu elbląskiego, gdy śpiewaliśmy naszemu bohaterowi harcerskie piosenki – zacytował: „Nieraz jest tak, że nie zawsze twój wróg w walce jest nim faktycznie, życie buduje inne zgoła scenariusze”. Kim byli zatem wrogowie naszego asa lotnictwa myśliwskiego, bohatera narodowego, wspaniałego Polaka i patrioty – mówi jego całe życie. Uszanował go wróg, ba – później uratował mu życie, a komunistyczne władze w kraju skazały go na śmierć.

Ta historia wspaniałego skromnego człowieka, wybitnego żołnierza – pilota, który całe swoje życie oddał swojej ojczyźnie, za nią się bił i przelewał krew, za nią cierpiał w kazamatach i za nią umarł – niech spowoduje chwilę refleksji i zadumy.

 

Chwała bohaterom!

0

Tezeusz https://dziennikarzobywatelski.blogspot.com/

" Patriotą się jest lub się bywa, bywają ci dla których interes własny jest ważniejszy od ojczyzny" - Rotmistrz Witold Pilecki. Patriotyzm to nie słowo, to godność bycia Polakiem.

130 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758