STALINOWCY W LITERATURZE POLSKIEJ CZ.III Obecne władze Związku Literatów Polskich w aktach IPN Wszystko, co dotychczas dzieli ludzi pióra w Polsce, może się okazać niewinną zabawą, gdy Instytut Pamięci Narodowej otworzy swoje archiwa. Niepokój, że tak się może stać, dotyczy ludzi z obu związków pisarskich. Wraz z ogłoszeniem stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku zawieszona została działalność jedynego wówczas zawodowego zrzeszenia ludzi pióra. Związek Literatów Polskich trwał w próżni organizacyjnej do 1983 roku. Wówczas został rozwiązany. Ale jeszcze w tym samym roku grupa pisarzy z Haliną Auderską i Wojciechem Żukrowskim na czele reaktywowały organizację pod tą samą nazwą. Nie spodobało się to twórcom uznawanym w powszechnej opinii za opozycyjnych w stosunku do ówczesnych władz PRL. Nazwali oni związek reaktywowany […]
STALINOWCY W LITERATURZE POLSKIEJ CZ.III
Obecne władze Związku Literatów Polskich w aktach IPN
Wszystko, co dotychczas dzieli ludzi pióra w Polsce, może się okazać niewinną zabawą, gdy Instytut Pamięci Narodowej otworzy swoje archiwa. Niepokój, że tak się może stać, dotyczy ludzi z obu związków pisarskich.
Wraz z ogłoszeniem stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku zawieszona została działalność jedynego wówczas zawodowego zrzeszenia ludzi pióra. Związek Literatów Polskich trwał w próżni organizacyjnej do 1983 roku. Wówczas został rozwiązany. Ale jeszcze w tym samym roku grupa pisarzy z Haliną Auderską i Wojciechem Żukrowskim na czele reaktywowały organizację pod tą samą nazwą.
Nie spodobało się to twórcom uznawanym w powszechnej opinii za opozycyjnych w stosunku do ówczesnych władz PRL. Nazwali oni związek reaktywowany przez Auderską i Żukrowskiego neo-ZLePem…
W roku 1989, gdy zaistniały formalne możliwości utworzenia organizacji pisarzy, którzy wcześniej nie godzili się na zapis statutowy o uznaniu kierowniczej roli PZPR, powstało Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. Do tego związku z pierwszym numerem legitymacji przyjęty został noblista Czesław Miłosz. Jest w SPP także następna laureatka najcenniejszej światowej nagrody – Wisława Szymborska. Byli także Zbigniew Herbert, Ryszard Kapuściński i inni niezwykle wartościowi dla literatury autorzy. Ten fakt zdecydował, że członkowie ZLP znaleźli się na straconych pozycjach. Utarczki, który związek ma monopol na rząd dusz w Polsce, wydawały się być bezprzedmiotowe. Związek Literatów Polskich był i jest nadal kojarzony jako spadkobierca Polski Ludowej. Wydawało się natomiast, że nikt nie jest w stanie zakwestionować moralnych autorytetów autorów należących do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Trochę „zlepu”, trochę „przebrzmiałych partyjniaków”
Tymczasem zaobserwować można było interesujące zjawisko. W miarę upływu lat w Związku Literatów Polskich przybywało członków, którzy z przyczyn, nazwijmy ideologicznych, powinni należeć do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Należy mieć w tym przypadku na uwadze sporą grupę piszących księży, zakonników czy sióstr zakonnych.
W poszczególnych oddziałach ZLP istnieje także znaczącą grupa twórców, którzy całkiem świadomie wybrali przynależność do wyśmiewanego neo-ZLePu. Uczynili tak, chociaż w ich życiorysach jest odnotowana walka z komunistycznym reżimem i niektórzy formalnie zostali uznani przez Instytut Pamięci Narodowej za pokrzywdzonych przez PRL-owskie służby bezpieczeństwa. Myliłby się ten, kto by twierdził, że przyczyn tego należy szukać w zaniżonych progach przyjmowania do tego związku. Także Stowarzyszenie Pisarzy Polskich poza uznanymi autorkami i autorami posiada całe zastępy ludzi pióra, których nazwiska nic nie mówią współczesnemu czytelnikowi lub mówią niewiele. Z czasem do SPP przylgnął nie mniej złośliwy epitet, rozszyfrowujący nazwę tej organizacji jako Stowarzyszenie Przebrzmiałych Partyjniaków…
Świadczy to prawdopodobnie o tym, że nie wszyscy są w stanie zapomnieć o partyjnych legitymacjach niektórych byłych i obecnych członków SPP, a zwłaszcza o ich wierszach pisanych w pozycji klęczącej w okresie socrealizmu na cześć Lenina i Stalina czy o prozie gloryfikującej socjalizm. Można się tylko domyślać, że z tej przyczyny większość członków Stowarzyszenia Pisarzy Polskich jest przeciwna lustracji, bo pisanie takich „dzieł” miało korzenie w wiernopoddańczej postawie wobec komunistycznych wasali Polski.
Przychylni piewcom stalinizmu twierdzą, że dawne wysługiwanie się komunistycznemu reżimowi pisarze ci odkupili długoletnią walką z władzami PRL-u, często „nagradzaną” więzieniami. Nie przekonuje to do końca wszystkich. Przecież to, co wówczas tworzono, było zazwyczaj mierne i jedynie wierne, nienoszące znamion jakiejkolwiek literatury. Nie ma więc powodów bronić twórczości bardzo niskich lotów, która miała na celu wzmacniać socjalizm. Według tych samych twierdzeń nie ma powodów, aby wybranym fałszować twórcze życiorysy, zaczynając je tworzyć dopiero od zerwania z socrealizmem czy od 1980 r. Pisał na ten temat w swoim czasie Zbigniew Herbert, który po przegraniu nieformalnej rywalizacji o Nagrodę Nobla z Miłoszem i Szymborską miał najwyraźniej dość obłudy twórców wysokich lotów – jednocześnie miernej kondycji moralnej byłych piewców stalinizmu.
Wszystko, co dotychczas dzieli ludzi pióra w Polsce, może okazać się jednak niewinną zabawą, gdy Instytut Pamięci Narodowej otworzy swoje archiwa. Niepokój, że tak się może stać, dotyczy ludzi z obu związków pisarskich.
Co najsmutniejsze, wielu z „odnotowanych” przez IPN nie twórczości, ale powiązaniom ze służbami represji PRL zawdzięczało wysoką pozycję zawodową i społeczną. Nie można tego ukrywać pod pretekstem, że grzebie się w życiorysach ludzi, którzy często zbliżają się do kresu życia.
Konsultant Marek Wawrzkiewicz
Z akt IPN wynika, że większość członków ścisłego kierownictwa Zarządu Głównego ZLP, wybranych do tych władz w 2007 r., uwikłana była w działalność na rzecz służb PRL.
Mało zaszczytną listę otwiera obecny prezes, Marek Wawrzkiewicz. Przy jego nazwisku w aktach IPN można wyczytać między innymi: „Pseudonim, kryptonim »MW«, podstawa pozyskania – dobrowolność i odpowiedzialność obywatelska. Do jakiego zagadnienia pozyskany 17 września 1980 roku – kultura i sztuka. Do jakiej sprawy pozyskany – »ALMANACH« […] Karta 3 E-14/1 Wawrzkiewicz Marek – Aleksander urodzony 21.02.1937 roku. Data zapisu 15 września 1986 roku. Teczka personalna konsultanta Wydziału III Biura Studiów SB MSW nr rej. 30311 przekazana z Wydziału III 1 Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych”.
Współpracę z konsultantem Markiem Aleksandrem Wawrzkiewiczem zakończono w 1986 r., niszcząc dokumentację w 1990 r. Całość akt współpracy zapisano w mikrofilmach.
Konsultant SB zwykle zajmował eksponowane stanowisko społeczne lub zawodowe. Nie podpisywał zobowiązania o współpracy, zwykle nie miał nadawanego pseudonimu operacyjnego i co najważniejsze, nie pobierał wynagrodzenia za „konsultację”.
Wawrzkiewicz w okresie trwania PRL pełnił wiele odpowiedzialnych funkcji zawodowych i społecznych, będąc między innymi redaktorem naczelnym młodzieżowego pisma literackiego „Nowy Wyraz” czy miesięcznika „Poezja”. Był attaché kulturalnym ambasady Polski w Moskwie. Działał na forum Pisarzy Partyjnych ZLP sprzed 1981 r., a z racji kontaktów redakcyjnych miał wiele znajomości wśród różnych wiekiem twórców literatury.
– To dla mnie całkowite zaskoczenie – powiedział „Gazecie Polskiej” Marek Wawrzkiewicz. Nie potrafił wskazać podstawy zakwalifikowania go jako konsultanta SB. – Całe życie byłem lewicowcem, ale nie świnią – stwierdził. Opowiedział, jak w listopadzie 1982 r. wysłano go na placówkę do Moskwy jako korespondenta prasy literackiej. Tam niejaki płk Strzelecki proponował mu współpracę, lecz, jak stwierdził, „udało mi się z tego wymigać”.
Mówi, że dziś go jako prezesa ZLP absolutnie nie interesuje, czy któryś z literatów współpracował z SB, czy nie, szkodził, czy też nie. Uważa, że niczemu nie służy wyrzucanie przez niektóre osoby wielkim postaciom literackim opozycji, że pisali wiersze o Stalinie oraz że podpisywali różne pisma, solidaryzując się z partią i władzą. – To byli inni ludzie, żyjący w zupełnie innych czasach – stwierdził Wawrzkiewicz. – Zresztą, co wynika z tego, że ktoś dajmy na to w latach 70. coś chlapnął – dodał.
– Ci młodzi ludzie z IPN, którzy wyobrażają sobie, że mogliby cały czas mosty wysadzać, nie zdają sobie sprawy, jakie to były czasy – zakończył prezes.
Konsultant Krzysztof Gąsiorowski
Krzysztof Kazimierz Gąsiorowski to wieloletni wiceprezes ZG ZLP, obecnie prezes honorowy warszawskiego oddziału tego związku. Prywatnie jeden z najlepszych przyjaciół Marka Wawrzkiewicza.
Oto fragment wypisu z karty 2 E-14/1: „Gąsiorowski Krzysztof Kazimierz urodzony 19.05.1935 roku Warszawa. Data zapisu – 27. X. 74. W latach 1970-1974 był w rozpracowywaniu organizacyjnym Wydziału III Komendy Stołecznej MO w Warszawie, numer sprawy 5544, jako podejrzany o zamiar przesyłania na Zachód utworów literackich o treści kontrowersyjnej. Czynności operacyjne nie potwierdziły tych podejrzeń. Sprawa w archiwum Wydziału »C« KS MO w Warszawie, numer 3185/III”.
W następnym wypisie czytamy: „Numer rejestracyjny Biura Wydziału »C« – 26893, data: 19.11.1979 r. Kategoria – konsultant, pseudonim »KG«, podstawa pozyskania – współodpowiedzialność obywatelska. Data pozyskania – 12 listopada 1979 roku. Do jakiego zagadnienia pozyskany – kultura i sztuka. Do jakiej sprawy pozyskany – Sprawa Operacyjna »ALMANACH«. Konsultant E-16, 12. I. 90 – Sprawę wyrejestrowano 12. I. 1990 z uwagi na nieprzydatność do celów operacyjnych. Materiały numer rejestracyjny 26893 zniszczono komisyjnie ze względu na brak wartości operacyjnych protokołem OP-0074/III/90 z dnia 9.01.1990 r.”.
Krzysztof Gąsiorowski w rozmowie z „GP” był zupełnie zaskoczony informacjami z IPN. Nie potrafił wskazać zdarzeń, które mogły spowodować zaliczenie go przez SB do jej konsultantów. Przypomniał, że w pewnym okresie jedna z osób z krakowskiego środowiska KPN o tym samym co on imieniu i nazwisku podszywała się pod niego. – Podpisywał moje książki, a później okazał się być pracownikiem SB – mówił o tej osobie Gąsiorowski. Wyjaśnia, dlaczego nie dopuszczał możliwości pójścia na współpracę z bezpieką. – Byłem człowiekiem partii, ale to oznaczałoby przekroczenie kolejnej granicy – stwierdził.
– Lustracja z punktu widzenia interesu społecznego to gra niewarta świeczki – uważa Gąsiorowski. Dodaje, że ludzi nie da się sprowadzić do czystych kategorii grzechu i niewinności. – Trzeba przełknąć trochę ludzkich przywar – konkluduje.
Konsultant Aleksander Nawrocki
Aleksander Nawrocki to wieloletni członek władz warszawskiego oddziału ZLP oraz ZG ZLP, obecnie właściciel Wydawnictwa Książkowego IBiS, a także redaktor naczelny pisma „Poezja Dzisiaj”.
W aktach Biura „C” MSW czytamy: „Nawrocki Aleksander, urodzony 14 marca 1941 roku – Bartniki – Data zapisu – 4 kwietnia 1989 roku. Konsultant Wydziału IV Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, numer rejestracyjny 68706”.
O ile Wawrzkiewicz i Gąsiorowski byli zarejestrowani jako konsultanci stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych i stołecznej Komendy Milicji Obywatelskiej, o tyle Nawrocki Aleksander był „konsultantem” o kilka szczebli wyżej, bo samego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Z zachowanej w IPN dokumentacji dowiedzieć się można, że 26 lipca 1989 r. nastąpiła faktyczna rezygnacja z „jednostki” przez MSW, a materiały dotyczące jego współpracy złożono i sfilmowano w archiwum Wydziału II Biura „C” MSW numer 22464/I.
Aleksander Nawrocki w rozmowie z „GP” stwierdził, że zaszło nieporozumienie wywołane zbieżnością nazwisk. – W 1988 r. ktoś by chyba musiał zwariować, by iść na współpracę. Kogo wówczas interesowała współpraca z bezpieką? – stwierdził. Mówił, że nie było takich okoliczności, w których mógłby zostać uznany za konsultanta SB.
Aleksander Nawrocki jest zwolennikiem dostępności wszystkich akt IPN. – Lustrować – tak, ale wszystkich – zaznaczył. Dodał, że jest ciekawy lustracji w ZLP. Chciałby się na przykład dowiedzieć, kto donosił również na niego.
Konsultant Andrzej Zaniewski – TW „Witold Orłowski”
O tym, że wśród obecnych władz Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich mogli zaistnieć jednocześnie w podwójnej roli „konsultanci” i tajni współpracownicy SB oraz innych służb, świadczą akta Instytutu Pamięci Narodowej dotyczące jednego z trzech wiceprezesów – Andrzeja Zaniewskiego. Według zapisów IPN o numerze 5912 z 7 lutego 1979 r.: „kategoria – konsultant, pseudonim, kryptonim – Witold Orłowski. Do jakiego zagadnienia pozyskany – Kultura i Sztuka. Do jakiej kategorii sprawy pozyskany – OBIEKTOWA”.
Z następnych akt można się dowiedzieć: „Zaniewski Andrzej, urodzony 13 kwietnia 1940 roku w Warszawie, numer ewidencyjny sprawy 5912, data 22 kwietnia 1971 roku; kategoria Tajny Współpracownik; pseudonim, kryptonim Witold Orłowski; podstawa pozyskania – dobrowolność. Data pozyskania 19.04.1971 roku. Do jakiego zagadnienia pozyskany – literackie, do jakiej kategorii sprawy pozyskany – obiektowej”.
Fragment kolejnych akt: „pseudonim – »Witold Orłowski«; proszę o wyrejestrowanie drugostronnie wymienionego. Materiały zarejestrowane przez Wydział OKPP do numeru 5912 zostały komisyjnie zniszczone zgodnie z protokołem Nr OP-00113/90 z dnia 31.01.1990 jako nie przedstawiające wartości organizacyjnej”.
– Muszę potwierdzić: to prawda – powiedział „GP” Zaniewski. – Nie będę się wybielał – dodał. Na pytanie, dlaczego wcześniej nie ujawnił faktu współpracy ze służbami PRL, odparł, że nie było takiej potrzeby. Stwierdził, że to dla niego bolesne sprawy i trudno mu o tym mówić. Opowiedział, że SB starała się go wysuwać na eksponowane stanowiska. Unikał tego, by nie musieć ujawniać przed nią faktów dotyczących innych osób. – Starałem się nie szkodzić, ale czy nie szkodziłem na pewno, trudno powiedzieć – mówił. Stwierdził, że bardzo liczył na to, że do lustracji dojdzie od razu po przemianach w kraju, gdy prezydentem został Lech Wałęsa. – To olbrzymia strata, że tak się nie stało – kończył Zaniewski.
Konsultant Jacek Kajtoch
Jacek Kajtoch to emerytowany wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Członkiem Związku Literatów Polskich jest od niepamiętnych lat. W reaktywowanym związku od początku, czyli od 1983 r., pełni funkcję jednego z wiceprezesów. W aktach założonych przez Służbę Bezpieczeństwa 28 maja 1976, przechowywanych obecnie w IPN pod numerem rejestracyjnym KR-17222, w karcie 2 E)-4/73 czytamy: „Kajtoch Jacek, urodzony 7 lipca 1933 roku w Wadowicach […] Nr rejestracyjny Biura (Wydz.) »C«; data 6.10.76 r.; Kategoria – Konsultant, pseudonim, kryptonim »JACEK«. Podstawa pozyskania – współodpowiedzialność; data pozyskania 14.09.76. Do jakiego zagadnienia pozyskany – DYWERSJA 01, wykaz akt 30.07.80”.
Z innych akt wynika, że od 28 maja 1976 r. Jacek Kajtoch był kandydatem na współpracownika-konsultanta, ale w kilka miesięcy później SB zanotowała, że od 6 października tego samego roku pozyskała go jako konsultanta na zasadzie współodpowiedzialności obywatelskiej. Akta mówiące o współpracy konsultanta „Jacka” zniszczono w „jednostce operacyjnej” 31 stycznia 1990 r.
– Po aferze z Pyjasem odmówiłem wszelkiej współpracy – powiedział „GP” Jacek Kajtoch. Stwierdził, że po tym, jak wziął udział w pochodzie żałobnym po śmierci Pyjasa w 1977 r. w Krakowie, był nawet represjonowany – nie wypłacono mu na przykład dodatku za kierowanie studium dziennikarskim na UJ. Bezpieka przestała się nim wówczas interesować. Powiedział też, że komitet uczelniany naciskał na niego, by wstąpił do „Solidarności”. Odmówił, bo nie chciał, by PZPR wykorzystywała go przeciwko związkowi. Jak stwierdził, zawiódł się na komunizmie w PRL. Uważa, że dziś lustracja jest potrzebna w odniesieniu do osób na stanowiskach państwowych.
Konsultant Wacław Sadkowski
Sprawę konsultanta o pseudonimie „Olcha” omawiała swego czasu „Rzeczpospolita”. Kolejny wiceprezes ZG ZLP, były redaktor naczelny „Literatury na Świecie” – Wacław Sadkowski – zaprzeczył, jakoby mógł być jakimkolwiek współpracownikiem służb represyjnych Polski Ludowej. Nie ma więc sensu pogłębiać tematu „Rzeczpospolitej”, że był „Olchą”…
Leszek Żuliński – TW „Jan” i „Literat”
W 2007 r. na łamach „Trybuny” publicysta Leszek Żuliński opisał, jak podczas zjazdu delegatów Związku Literatów Polskich w maju tego samego roku został bezpardonowo zaatakowany przez ziejącego nienawiścią człowieka prawicy, Marcina Hałasia z Katowic. Dzięki odpowiedzi Hałasia zamieszczonej w „Gazecie Polskiej” do opinii publicznej przedostały się wiadomości o przebiegu ostatniego zebrania najwyższych władz ZLP.
Hałaś – prezes oddziału ZLP w Katowicach, zadał pytanie kandydatowi do władz krajowych o nastawienie do problemu lustracji i konkretne pytanie: czy w przeszłości Leszek Żuliński był tajnym współpracownikiem służb represyjnych PRL? Prowadzący zebranie obecny sekretarz generalny ZLP Grzegorz Wiśniewski zabronił zarówno Marcinowi Hałasiowi, jak i komukolwiek z sali zadawania tego typu pytań. Uznał bowiem, że stanowi to próbę ingerencji w sferę prywatną kandydata do władz naczelnych związku. Jego zdaniem bezprawną i niemającą żadnego związku z działalnością w ZLP. Wiśniewski na forum związku wyjaśniał, że prawo nie zabrania byłym współpracownikom służb specjalnych PRL-u kandydowania do władz ZLP. Oświadczył także, że kierowane do Żulińskiego pytanie było w istocie usiłowaniem przeniesienia na teren ZLP praktyk dzikiej lustracji.
– Po pytaniu Hałasia powiedziałem, że nie dotyczy ono materii wyboru władz związku – mówi „GP” Wiśniewski. Na pytanie, dlaczego tak się zachował, odpowiedział, że materiały gromadzone i publikowane przez IPN są jego zdaniem całkowicie niewiarygodne. – Są na to wprost tysiące dowodów. Dlatego nie będę się odnosił do żadnej informacji, za którą będzie stał tak zwany Instytut Pamięci Narodowej – stwierdził Wiśniewski.
Zapis o poecie i krytyku literackim Leszku Żulińskim jest następujący: „Figuruje w systemie SYSKIN MSW 18347/I w rejestrze 39849 Żuliński Leszek urodzony 25.08.1949 »Jan« KW MO Warszawa 65124/II w rejestrze 9754 Żuliński Leszek »Literat«”. Z innych zapisów wynika, że TW o pseudonimie „Jan” i „Literat”, pozyskany do współpracy 24 października 1974 r., zrezygnował z dalszych kontaktów 22 stycznia 1990 r. Dokumentów o działalności TW „Literat” i „Jan” brak jest w zasobach IPN, brak też adnotacji o zmikrofilmowaniu materiałów.
Leszek Żuliński, poproszony przez „GP” o zajęcie stanowiska wobec informacji znajdujących się w dokumentach IPN na jego temat, odpowiedział, że nie zamierza ich komentować i przerwał rozmowę.
Grzegorz Wiśniewski – w kręgu zainteresowań służb wojskowych
Próba dotarcia do akt IPN dotyczących sekretarza generalnego Zarządu Głównego ZLP – Grzegorza Wiśniewskiego przyniosła efekt w postaci odpowiedzi ze strony Instytutu, że całość dokumentacji Grzegorza Wiśniewskiego przejęły służby wojskowe w Krakowie.
Grzegorz Wiśniewski, zapytany przez „GP” o ewentualne jego związki z tajnymi służbami PRL, powtórzył, że nie będzie się odnosił do żadnej informacji, która pochodzi z IPN.
Autorzy:
Julian Kasprowski, Maciej Marosz
Źródło: Gazeta Polska
Dokumenty, źródła, cytaty:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Boro%C5%84_%28ur._1962%29
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20060906&id=my11.txt
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_1021.html
http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=824&Itemid=2
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/obecne-wladze-zwiazku-literatow-polskich-w-aktach-ipn/lm0vw
literat, poeta, prozaik, krytyk litaracki. Autor 14 książek poetyckich i prozatorskich. Laureat odznaczenia Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Lwowianin.