Bez kategorii
Like

SS… Agitacja GOSPODARKI sam sobie!

05/08/2011
384 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Myśl „sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem…” w wydaniu biznesowym Setha Godina (czy ONŻE wie kto to Mickiewicz?) ma formę pozytywną po amerykańsku natrętną. Czasem wręcz „upierdliwą” jak „drugi biegun kolektywizmu”.

0


                                                                        -"Niesforne Dziecię Gutenberga".

Jako przykład chcę przywołać tekst Nadchodzi wielkie małe.

 "[…] Co możemy zrobić, gdy już uświadomimy sobie potęgę dziełań na niewielką skalę?

Stwierdzenie: "No jasne, teraz małe jest wielkie"  to jedno.

Reakcja na to stwierdzenie to zupełnie inna historia.

Przez sześć ostatnich lat zatrudnialem tylko jednego pracownika. Siebie.

Dzięki temu moje życie zawodowe przybrało taki obrót, jakiego bym się nie spodziewał.".

Uwaga… Tekst Godina odnosi się do lat 1998 – 2006 🙂

http://merlin.pl/Teraz-male-jest-wielkie-Anegdoty-i-niezwykle-pomysly-biznesowe_Seth-Godin,images,26,83-246-0831-1.jpg

lubczasopismo.salon24.pl/Bratanki/post/269087,czy-to-plagiat-czy-inspiracja

A to najważniejsze zmiany:

1. Definicja "ciekawego projektu" jest teraz całkiem inna. Nie musi być strategiczny, perspektywiczny ani tak dochodowy utrzymać z niego cały dział. wystarczy że punktu widzenia moich odbiorców będzie pożyteczny, ciekawy lub przyjemny.

2. Zmieniło się także pojęcie ryzyka. Mogę napusać e-booka, rozpowszechnić go jakąś szaloną metodą i zobaczyć co się stanie. Mogę stworzyć przedsięwzięcie internetowe oparte na wątpliwym modelu biznesowym i spokojnie czekać. Ponieważ w porównaniu z wielkimi organizacjami moje koszty są minimalne, nie mam żadnych ograniczeń w sposobie podejścia do różnych kwestii (w przeciwieństwie do, powiedzmy, wydawcy, spółki akcyjnej lub międzynarodowej korporacji).

Czy to oznacza, że male firmy robią male rzeczy?

Oczywiście, że nie.

A co z pewnym niezależnym przedsiębiorcą budowlanym, który konkuruje z gigantami,

stawiając na agresywny outsourcing projektów i siły roboczej?

A co z moim sąsiadem – architektem, który potroił swoje dochody, gdy opuścił wielką firmę

i zaczął przyjmować tylko projekty wielkiego formatu, sprawiajace mu największą przyjemność?

A co z prawnikiem, który porzucił gigantyczą firmę, pracuje dwa razy mniej i wreszcie polubił swoją pracę?

Nasza bliska przyjaciółka odeszła z firmy handlującej artykułami gospodarstwa domowego i obecnie wymyśla nowe produkty, zleca ich produkcję zakładom przemysłowym nienależącym do niej i sprzedaje je detalistom, którzy sami się proszą o nowatorskie, ryzykowne produkty. Nasza przyjaciółka nie ryzykuje niczego oprócz swojego czasu, który nie jest aż tak cenny, ponieważ pracuje sama.

Jedną z konsekwencji zjawiska długiego ogona jest to, że nigdy nie wiadomo, co się sprawdzi…".

c.d.n.

Może tak dobrze było – jest w Ameryce 🙂 Ja dziś pracuję w takim systemie i obok "jasnych" widzę "ciemne strony" 🙁

Samozatrudnienie jest jak "słodzik" zdrowszy jest jak "cukier", ale głównie dla chorych ("dla cukrzyków") na brak pomysłu dla dotychczasowej organizacji bądź firmy. Na rynku potrzebna jest różnorodność jak "w przyrodzie"…

Nie można liczyć tylko na "małe rybki". Nie da się jeść wyłącznie "sardynek" 🙂

0

Budzyk

"- "Z wielka wprawa znajdujemy dla SIEBIE wymówki i z niezwyklym talentem zrzucamy wine na INNYCH." Laurence J. Peter"

1092 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758