Komentarz do tesktu Magdaleny Środy.
Hipokryzja, desperacja i „tupanie nóżką” (znowu, bo tydzień temu pisała o nim Dorota Gawryluk w „Uważam Rze”) zieje z środowego tekstu niejakiej (chciałem napisać nijakiej ale się powstrzymałem) Magdaleny Środy.
Jako przedstawiciel salonowego, lewackiego pisma, Środa dostała polecenie wypocić coś w temacie nowego pisma „Rzeczpospolitej”. Dziwi tylko skąd ten atak, przecież to zupełnie inna klasa pisma niż ta ulotka gdzie pracuje pani Środa. Z opóźnieniem, nie wiem czy wywołanym, że dobrze będzie przyjąc mylny całkowicie pryzmat pisma katolickie (jakim według niej, jest „Uważam Rze”) i skrytykować owy tygodnik i jej autorów.
Przez mylne przyjęcie kontekstu pisma katolickiego, czy też bardzo głębokiej wiary autorów tego pisma, cały tekst rozsypał się jak miejmy nadzieję jej ulotka. Pierwsze co raczyła mylnie skrytykować to tekst ze świątecznego wydania o zmartwychwstaniu. Potwornie się dziwiła, jakim cudem głęboko wierzący podważają podstawowy punkt wiary, jakim jest wiara bez dowodów. Więc niech teraz pani Środa, która jakże bardzo chciała napisać coś kontrowersyjnego, przejrzy na oczy i zauważy, że to nie jest pismo katolickie, a prawicowość, czy konserwatyzm nie jest równoważny z kościołem katolickim, czy jakimkolwiek kościołem. W Wielkiej Brytanii, gdzie właśnie przebywam, konserwatyści, są a religijni. A pismo „Uważam Rze”, jest tygodnikiem prawicowym w całym spektrum spraw, nie tylko w polskich realiach, bo i w sprawach zagranicznych też zachowuje konserwatyzm.
Następnie również poprzez pryzmat pisma katolickiego, przypomnijmy mylnego, śmieje się z „Alfabetu Bronisława Wildsteina”. Twierdzi, że poraża nihilizmem. Ale teraz pani raczy zauważyć, że tekst ten nie miła być słownikowymi formułkami, tylko kłującym, prześmiewczym i jak najbardziej subiektywnym wypunktowaniem polskiej rzeczywistości. A to, że miął być prześmiewczy, wyklucza brak nihilizmu. Bo w, uwaga nowa (najwyraźniej) formułka dla pani Środy, satyra polega na wyśmianiu poprzez wyolbrzymieniu niektórych cech, a innych zatuszowaniu.
Pomiędzy tymi dwoma błędnymi krytykami jest jakaś desperacka wstawka o mantrach prawicowych dziennikarzy i publicystów.
________________________________
(…)pewni autorzy jak mantrę lub zdrowaśki powtarzają kilka formuł: że Michnik jest nikim, że "Gazeta Wyborcza" jest demoniczna, że Salon jest wstrętny, że Smoleńsk określa miarę prawdziwego patriotyzmu, że rodzina jest święta. Bo takie mantry lub zdrowaśki u pewnych autorów (stale tych samych) związane są z jakimś syndromem odrzucenia, resentymentu lub koniecznością samopotwierdzenia (Michnika nienawidzą ci, którzy bardzo pretendują do roli, którą odgrywa, Salon odrzucają ci, którzy marzą o tym, by się w nim znaleźć, o świętości rodziny pieją ci, którzy się właśnie rozwiedli).– http://wyborcza.pl/1,75968,9505757,Lyse_chamstwo.html
_______________________________________
Broniąc tych „pewnych autorów” powiem, że również inni „pewni autorzy” ja mantrę lub zdrowaśki powtarzają kilka formuł: że Sakiewicz (może być również Kaczyński, czy Błaszczak) jest nikim, że „Gazeta Polska” jest demoniczna, że ludzie spod Krzyża, czy Pałacu są wstrętni, że stopień miłości do rządu i PO określa miarę prawdziwego patriotyzmu, że homoseksualizm jest całkowicie normalny i mało kontrowersyjny, taki ludzki.
Tylko kim są ci pewni autorzy z mojego tekstu?
Tak, to właśnie panie Środa, ona mówi tak samo. To ona należy do tych publicystów, którzy mówią takim samy językiem, jak ten zacytowany z tekstu Środy. Różnica tylko w tym że w te głupie formułki wstawia inne nazwiska. To jest przykład hipokryzji. Pierwszy.
Drugi przykład hipokryzji to akapit o Dorocie Gawryluk i jej „intelektualnej słabości”, bo jakoby nie zrozumiała jej wcześniejszego tekstu, który komentowała. Trochę skomplikowane, ale pani Środa to kobieta, więc jak również można wywnioskować z tekstu, zajmuje się takimi babskimi sprawami zamiast swoim publicystycznym fachem. Ale wracając do tekstu Środy to pragnę Pani powiedzieć, że Pani również wiele rzeczy nie rozumie i nie zrozumie. Tekst Wildsteina jest subiektywny i satyryczny, ale Pani wzięła go tak do serca, że uznała go za obraźliwy i pełny nihilizmu. Kompletne niezrozumienie, a śmie pani mówić o słabości intelektualnej innych! Do lustra radzę podejść i spojrzeć na swój byt marny (w kontekście intelektualnym, oczywiście)
Oczywiście nie wymieniłem wszystkich bzdur pani Środy, bo było ich jeszcze wiele. Na przykład o panu Łysiaku.
Tekst Środy wykazał się ogromną dawką hipokryzji i „słabości intelektualnej”. Był błędny, bo pani Środa przyjęła złe, być może złośliwie złe założenie, że pismo „Rzeczpospolitej” jest katolickie, czy tez jej autorzy są mocno wierzący. Można więc powiedzieć, że ulotkowa „Gazeta Wyborcza” jest pismem w style tygodnika „Nie”, areligijna, ateistyczna. Tekst był pełen desperacji, bo pani Środa chciała bardzo napisać coś kontrowersyjnego. I napisała, ale nie ze względu na temat tekstu, czy idee w nim zawarte. Jest kontrowersyjny beznadziejnością i marnością. Desperacja nie jest dobrą muzą. Przymus od redakcji również.
Tekst Środy jest tak marny, że nie wiem po co straciłem cały poranek by go komentować. Nie jest tego warty. Rozsądek podpowiadał nie komentuj, nie warto, ale jednak mój język nienawiści i pisowska kłótliwość wygrały tę wewnętrzną wojnę.
Obywatel swiata w Polsce, obywatel Polski na swiecie. - w mysl felietonu B.Prusa