Ze względu na zainteresowanie problemem mieszkaniowym wywołanym moja skromna notką „mieszkania, mieszkania, mieszkania” pragnąłbym zwrócić uwagę na kilka aspektów tej sprawy wykraczających niekiedy znacznie poza prozaiczny cel lokalowy. Mam na uwadze chociażby sprawę „życzliwości” naszych sąsiadów gotowych za stosunkowo niewielkie pieniądze wynajmować Polakom mieszkania. Myślę o licznych „pustostanach” na terenie byłej NRD podlegającym stałemu wyludnieniu, jest bowiem jeszcze gorzej niż było przed zjednoczeniem Niemiec. W chwili przekształcenia sowieckiej strefy okupacyjnej w konkurencyjną dla RFN republikę z początkowo fasadowym rządem komunistycznym, uzyskującym w miarę upływu czasu coraz mocniejszą pozycję w sowieckim obozie – ludność tego kraju o powierzchni 108 tys. km2 wynosiła 19 mln. Masowe ucieczki spowodowały spadek do 16 mln i w konsekwencji powstanie muru berlińskiego. Po połączeniu Niemiec proces […]
Ze względu na zainteresowanie problemem mieszkaniowym wywołanym moja skromna notką „mieszkania, mieszkania, mieszkania” pragnąłbym zwrócić uwagę na kilka aspektów tej sprawy wykraczających niekiedy znacznie poza prozaiczny cel lokalowy.
Mam na uwadze chociażby sprawę „życzliwości” naszych sąsiadów gotowych za stosunkowo niewielkie pieniądze wynajmować Polakom mieszkania. Myślę o licznych „pustostanach” na terenie byłej NRD podlegającym stałemu wyludnieniu, jest bowiem jeszcze gorzej niż było przed zjednoczeniem Niemiec. W chwili przekształcenia sowieckiej strefy okupacyjnej w konkurencyjną dla RFN republikę z początkowo fasadowym rządem komunistycznym, uzyskującym w miarę upływu czasu coraz mocniejszą pozycję w sowieckim obozie – ludność tego kraju o powierzchni 108 tys. km2 wynosiła 19 mln.
Masowe ucieczki spowodowały spadek do 16 mln i w konsekwencji powstanie muru berlińskiego.
Po połączeniu Niemiec proces ucieczki nie ustał doprowadzając do tego że obecnie już tylko 12 mln mieszkańców pozostało na tym obszarze.
Szczególnie wyludniony jest rodzimy kraj pani kanclerki – Szlezwik – Holsztyn i Pomorze Przednie, gdzie zaludnienie spadło poniżej 50 osób na 1 km2.
Przy dalszym postępie tego procesu to już nie będzie mowy o zachodnich ziemiach Polski, ale o wschodnich ziemiach niemieckich jako o kraju który powinien powrócić do Niemiec.
Jest na to między innymi świetnie pomyślany niemiecki projekt zasiedlenia tych ziem bezdomnymi Polakami którzy odzyskają go dla Niemiec. Wpłynie to znakomicie na rozwiązanie problemu mieszkaniowego w Polsce pozbawiając nas paru milionów rodaków którzy będą mieli do swojej ojczyzny pretensję o to że dla braku mieszkania musieli przemieścić się do Niemiec.
Dla wszystkich którzy perrorują o bezsensie rozbudowy mieszkalnictwa w Polsce polecam wycieczkę do pasa nadgranicznego po niemieckiej stronie i obserwacji zielonych światełek w oknach poenerdowskich domów.
Oczywiście może komuś zamarzyć się przesunięcie w tym trybie Polski na zachód do Łaby, ale znając realia raczej należy obawiać się że żywioł polski będzie ratował niemiecki stan posiadania, co zresztą w jakimś stopniu już dzisiaj się dzieje.
Brak pracy i mieszkań jest ciągłym powodem masowej emigracji Polaków, z pracą już nieco się poprawiło, ale z mieszkaniami sytuacja nadal jest niezmiernie trudna.
Należy przyznać że rząd czyni starania o jej poprawę czego dowodem jest wzrost liczby budowanych mieszkań, niestety skala potrzeb jest znacznie większa.
I tu nie ma co deliberować tylko trzeba stosować metody najskuteczniejsze.
W tej sprawie decyduje czas, a postępowanie jest dokonywane w takim tempie jakbyśmy tego czasu mieli w nadmiarze.
Pisałem o budownictwie „własnym”, takie budownictwo panuje na wsi gdzie ludzie sami organizują sobie budowę domu. Niekoniecznie wymaga to własnego zaangażowania w bezpośrednie czynności budowlane, ale przynajmniej zakup materiałów i organizację dzieła.
Udział własny w budowie niezależnie od jego poziomu ma kolosalne znaczenie dla życia rodzinnego, pamiętam moją własną budowę domu i zaangażowanie wnuków w zbiórkę i zwózkę polnych kamieni na fundament, a także inne drobne czynności.
Taki dom, zaprojektowany rodzinnie z własnym uczestnictwem w budowie to ma dopiero wartość, nie mówiąc już o tym że przy własnych staraniach i dbałości zarówno jego jakość jak koszt budowy będą kształtować się znacznie korzystniej dla inwestora.
Przypominam tylko o jednym, niezbędnym warunku: -udostępnieniu terenów budowlanych, a ludzie sami sobie zorganizują najdogodniejsze metody budowania.
Jest jeszcze jeden problem braku w Polsce przemysłowej produkcji elementów składowych do budowy domów, mieliśmy wprawdzie „wielką płytę”, ale był to triumf sowieckiej, topornej technologii nad zdrowym rozsądkiem, a ślady jego pokutują do dziś.
Dotyczy to szczególnie konstrukcji drewnianych w których jest sporo producentów na małą skalę, stąd i ceny tych domów są dość wysokie / przeważnie około 4 tys. zł/m2/.
Dziwić może że taki gigant jak „Lasy Państwowe” nie uruchomił masowej produkcji modułów do montażu zróżnicowanych obiektów inicjując budowę osiedli złożonych z urozmaiconych budynków. Stanowiło by to zachętę do wyboru tego typu budownictwa, bo to co zademonstrowano jako zbiorowisko identycznych budynków robi przygnębiające wrażenie.
Niezależnie od wyboru rodzaju budownictwa jedno jest pewne: koszty muszą być obniżone w czym pomocna będzie zwiększona skala produkcji.
Możliwość budowy własnego domu musi być dostępna ludziom o przeciętnych zarobkach, a nie tylko garstce wybranych jak to ma miejsce obecnie.
A w ogóle to sprawa mieszkań musi być traktowana podobnie jak św. Jan Paweł określił stosunek do ludzkiej pracy, że „nie jest towarem” i dlatego traktowanie tego problemu na zasadzie „niewidzialnej ręki rynku” która ma ten problem rozwiązać wg pana Glapińskiego – jest niedopuszczalne.
Dla Polski w której przez dziesiątki lat czy to w PRL czy w „III RP” te sprawy były traktowane po macoszemu i powodując dramatyczne skutki, stała się ona podstawowym zadaniem narodowym.