„Łatwiej w Polsce liczyć na sumienie przestępcy, niż na sumienie wymiaru sprawiedliwości” – Janusz Wojciechowski.
I co z tego? Przecież piszemy od kilku lat, starając przybliżyć się prawdziwy obraz wymiaru (nie)sprawiedliwości społeczeństwu!
Tymczasem olśnienie, otwarcie oczu na to, jak naprawdę jest, następuje dopiero wtedy, gdy samemu wypada się z pewnej orbity.
Pamiętacie Kaczyńskiego, kiedy został potraktowany niczym zwyczajny Kowalski? Nagle odkrył, co może spotkać każdego obywatela.
Jak ktoś nie jarzy, przypominam, że chodzi o badania psychiatryczne, bo panu sędziemu uwidziały się jakieś wątpliwości. Dla „elyty” z PO takie doznania to dopiero niezbyt odległa przyszłość. Dlatego tak ważne jest odkrycie, dokonane w gazecie wyborczej, a dokładnie w jej mutacji. Okazuje się, że i „oni” mają zaszczepioną jakąś tam empatię…
1.
Janusz Niemcewicz, niektórzy pamiętają go jeszcze jako sędziego, inni – jako wiceministra sprawiedliwości. Poza tym był sędzią Trybunału Konstytucyjnego, a od 2010 roku jest członkiem Państwowej Komisji Wyborczej. Adwokat.
Tym razem ostro i krytycznie wypowiada się o sędziach.
2.
Czego najbardziej brakuje sędziom?
– Wyczulenia na prawa człowieka oraz argumenty stron. Sędziowie, zwłaszcza młodzi, często nie potrafią z szacunkiem wysłuchać, co ma do powiedzenia oskarżony, pokrzywdzony, adwokat, prokurator czy świadek. Nie potrafią wyjaśnić uczestnikom, dlaczego jedne argumenty uznali za słuszne, a inne odrzucili. Przez lata byłem adwokatem. Ludzie nie obrażają się na sąd, jeśli przegrają proces. Obrażają się, kiedy nie wiedzą, dlaczego przegrali. Człowiek powinien być traktowany w sądzie przyzwoicie, a z tym bywa różnie.(…)
3.
– Niezawisłości nie manifestuje się brakiem kultury osobistej i okazywaniem wyższości. Istota niezawisłości jest u nas źle rozumiana. Traktuje się ją jak coś, co ma służyć sądowi i sędziom. A to każdy z nas ma prawo do niezawisłego sądu. Bycie niezawisłym to obowiązek, a nie przywilej sędziego. Obowiązkiem sędziego jest więc bezstronność, niezależność od innych władz i wpływów politycznych, a także niezależność wewnętrzna – niekierowanie się własnymi uprzedzeniami i upodobaniami.
4.
– Sędziowie uważają, ze wraz z nominacją spłynął na nich autorytet urzędu i że przyznając się do błędu, ugodzą w ten autorytet. Nic bardziej mylnego. Autorytet trzeba zdobyć wcześniej, by być godnym objęcia urzędu. Wtedy przyznanie się do błędu autorytetowi nie zagrozi.
5.
Człowiek idzie do sądu po sprawiedliwość, ale nie każdemu sąd wymierzy taką sprawiedliwość, jakiej on oczekuje. Ważne, by strony były sprawiedliwie traktowane. Ludzie na ogół nie znają prawa, ale powinni wiedzieć, co się dzieje na sali rozpraw. Sędzia powinien im tłumaczyć, dlaczego podjął jakąś decyzję, dlaczego jednemu świadkowi uwierzył, a drugiemu nie. Podsądny często nie ma o tym pojęcia. Uzasadnienia wygłaszane są bełkotliwie, pod nosem, używa się prawniczego slangu. Sędziowie zapominają, że do człowieka trzeba mówić takim językiem, by zrozumiał wyrok, bo jeśli go nie zrozumie, nie będzie go szanował. A jak nie będzie szanował wyroku, to nie będzie szanował sądu.
6.
Na koniec wywiadu J. Niemcewicz stwierdza rozsądnie: Co do sędziów, obawiam się, że zmiany nie idą w dobrym kierunku. Słychać głosy, że należy im się szczególna pozycja, bo pełnią misję. Ja wolałbym określenie „pełnią służbę”. Boję się sędziów ogarniętych poczuciem misji. Wolę takich, którzy po prostu dobrze sprawują swój urząd.
(cytaty za: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,141114,16844947.html )
I ani słowa o korupcji w środowisku prawniczym, a konkretnie – sędziowsko-prokuratorskim!
Tymczasem raport Transparenty International z 2007 roku wyraźnie mówił, co w polskim wymiarze sprawiedliwości jest złego.
Autorzy raportu ganią też działanie korporacji prawniczych. Nagminna jest w korporacjach praktyka stawiania finansów przed interesami klientów. Poza tym średnia jakość usług prawniczych jest niska.
Działanie układu szczególnie widoczne jest w powiatach. Tam adwokaci i radcy prawni są często łącznikami pomiędzy sędziami, prokuratorami. Układy takie działają przede wszystkim dlatego, że brak jest częstej wymiany na szczeblu prezesów sądów oraz kierowników prokuratur. Dzięki temu osoby te przez lata pozostają na swoich stanowiskach, mocno tkwią w układach towarzysko- biznesowych. Często jeśli przysłowiowy Kowalski pragnie uzyskać korzystne dla siebie rozstrzygnięcie, szuka tzw. „dojścia”. Adwokat lub radca pośredniczy w „załatwianiu” odpowiedniego wyroku.
Zdaniem Transparency International korporacje są zamknięte na dopływ „młodych prawników”, co powoduje skupianie wpływów i władzy w ograniczonym kręgu osób.(…)
Transparency International postuluje m.in.: wprowadzenie mechanizmów, które pozwolą na rzetelne weryfikowanie wiedzy biegłych sądowych, umożliwienie stronom zasięgnięcia opinii biegłych z własnej inicjatywy, rejestrowanie rozpraw sądowych, urealnienie dostępu do bezpłatnej pomocy prawnej, wprowadzenie sądownictwa dyscyplinarnego dla prawników, uniezależnionego od korporacji i zwiększenie sprawności postępowania przed sądem.
http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/w;polskich;sadach;kwitnie;korupcja,196,0,245700.html
7.
Coś drgnęło po 7 latach?
Nic.
Za to szykuje się kolejna nowelizacja kodeksu postępowania karnego. Taka, aby przeciętny Kowalski mógł być skazany w majestacie prawa już w pierwszej instancji.
I oczywiście zapłacić grzywnę, bo więźniowie są zbyt drodzy w utrzymaniu.
Państwo bowiem rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy.
5.11 2014