„Sprawa Polska”: remanent na czasie
07/01/2012
472 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Tempora mutantur et nos mutamur in illis? Inaczej jednak w dowcipie, którym poseł Marian Piłka szokował ongiś niemieckich parlamentarzystów: czasy się zmieniają, ale pan, doktorze Mengele- nie…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sprawa_Polska
Powyżej bodaj jeden z nielicznych linków do periodyku wydawanego przed z górą dwudziestu laty, w czasach przedinternetowych. Poznańsko-warszawska "Sprawa Polska" nawiązywała do peteresburskiej "Sprawy Polskiej" wydawanej przez kilkanaście miesięcy od 1916 roku przez tamtejsze kręgi konserwatywno-narodowe. "Sprawa Polska" z lat 90-tych XX wieku miałą dwie edycje: w pierwszej połowie tychże lat pod redakcją Marka Jurka, podówczas posła OKP i Wyborczej Akcji Katolickiej, a następnie w drugiej połowie aż do początków XXI wieku pod redakcją Wojciecha Turka, gdańskiego historyka, o którym kilka zasłużonych słów:
Wojciech Turek (ur. 1963), gdańszczanin, historyk i publicysta związany z ruchem chrześcijańsko-narodowym.
W latach osiemdziesiątych uczestnik opozycyjnego Ruchu Młodej Polski, 1990 – 1991 członek redakcji tygodnika katolickiego „Młoda Polska”, współzałożyciel Instytutu Konserwatywnego im. E. Burke’a i dyrektor jego biura (1993 –1998). W latach 1994-2002 – radny miasta Gdańska. Od 1998 do 2002 roku pełni funkcję redaktora naczelnego dwumiesięcznika chrześcijańsko-narodowego „Sprawa Polska”. W latach 2002 – 2003 redaktor naczelny kwartalnika „Porta”. Przetłumaczył wiele książek wydanych przez wydawnictwo Exter. W roku 2008 obronił pracę doktorską.
Dlaczego o tym wszystkim dzisiaj? Ano dla jednego niezatartego wspomnienia. Otóż na łamach "Sprawy Polskiej" przed ponad dwudziestu laty, jeszcze jako student Katolickiego Uniwesytetu Lubelskiego, opublikowałem krótki a treściwy artykuł: "Ani grosza dla Owsiaka"… Przejrzałem dziś cały internet i digitalizacji "Sprawy Polskiej" ani śladu, więc ów artykulik ostał się jeno na zakurzonych półkach kilku bibliotek oraz w co bardziej wykwintnych bioblioteczkach domowych. A jednak tekst z 1991 roku, prawie prekursorski, pozostaje ważny i aktualny.
Istotą argumentacji było spostrzeżenie, iż kontrkulturowa otoczka owsiakowego zjawiska w szerszej perspektywie jest częścią przemysłyu aborcyjnego. Rzecz w tym, że stała polemika środowisk owsiakowych z realistyczną i tradycyjną moralnością stawia je w niepięknym orszaku herodowym, który prowadzi narody ku zabijaniu dzieci nienarodzonych. Stąd konstatacja, że ceną ratowania życia za pomocą aparatury medycznej zakupionej ze styczniowych zbiórek jest postradane i zniszczone życie bardzo wielu dzieci poczętych, któe giną w atmosferze subkulturowego "róbta, co chceta". Trudno to ściśle wyliczyć matematycznie, ale istota zjawiska jest oczywista i w mojej ocenie niekwestionowalna.
Ostatnio toruński historyk Patryk Tomaszewski odkurzył w swej pracy o niektórych tytułach nawiązujących do tradycji endeckiej kilka starych numerów "Sprawy Polskiej". Może znajdą się historycy ujmujący rzecz w formie monografii?