Bez kategorii
Like

SPOTKANIE Z REFORMĄ GOSPODARCZĄ

12/12/2011
452 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

DRODZY MILI PRZYJACIELE,
– POWIEM KRÓTKO ALE WIELE

0


 

MILI DRODZY PRZYJACIELE,

– powiem krótko ale wiele.

 

Zacznę może od początku,

– stało się to zimowego piątku.

Było to około południa,

– gdzieś tak na początku grudnia.

 

A ,że ja nic tu nie zmyślam

– bazar to był od Przemyśla.

Wszedł na bazar człowiek dziwny,

– trochę taki jak by sztywny.

 

I choć był on dość przytomny,

– z dala widać ,że bezdomny.

Brzydko też i zeń pachniało,

– chociaż to i Boskie ciało.

 

,,Otatlany” był i z błota,

– lecz to Boża jest istota.

Przysiadł sobie pod  ,,daszeczkiem”,

 -i naciągną też kurteczkę.

Widać jemu zimno było,

– patrzeć też nie było miło.

 

Ja do Niego ze słowami,

– zaskoczyłem Go czasami.

,,Witam Kumplu Drogi Przyjacielu,

– dziś przyjaciół jest nie wielu.

I jak gminna wieść Ci niesie,

– to najmniej jest ich w biznesie.”

 

Jemu nie wiem co się stało,

– na te słowa go zatkało.

Ja do niego prosto z mostu,

– bo i serce mam po prostu.

 

,,Przyjacielu drogi Panie,

– czyś Ty wczoraj jadł śniadanie”.

Tutaj głowy dał kiwanie,

– a to było zaprzeczanie.

 

Ja nie myśląc tutaj wiele,

– zaraz sprawię mu wesele.

Dwie też kromki  ukroiłem,

– pyszny smalec nałożyłem.

 

Kromki to z wiejskiego chleba,

– smalec mam też tak jak trzeba.

Bo to smalec jest wieprzowy,

– z przyprawami kanapkowy.

 

Gdy kanapki te mu dałem,

– to Wam powiem- oniemiałem.

Tutaj aż łzy w oczach miałem.

Bo ten chleb On ci połykał,

– chleb ten więc po prostu znikał.

A , że tubę z sobą miałem,

– zaraz przemówienie dałem.

Tutaj głośno na bazarze ,

– czy to da coś? czas pokaże.

 

Przyjaciele mam pytanie,

– tutaj w o kół  chrześcijanie.

Rano do kościoła wstają,

– a czy bliźnich biedę znają?

Czy każdemu pomagają,

– nawet tych co ich nie znają?

 

A idź poproś choć troszeczkę,

– jabłko może lub gruszeczkę.

Większość powie ,u nich bieda,

– mnie to tutaj nikt nic nie da.

 

Choć na Świcie fałsz obłuda,

– to zdarzają się i cuda.

I to co dzień u,, KYSEGO”,

– zawsze wesprę  ubogiego.

 

A więc chleb mu cały dałem,

– smalec też mu wpakowałem.

I to wcale też nie deczko,

– ale całe pudełeczko.

Dałbym jeszcze mu na  mleczko.

 

A on z tego się ucieszył,

– i przed siebie się pośpieszył.

I z radości prawie skakał,

– i z tym chlebem się popłakał.

 

A znajoma tak powiada,

– KYSY, goń takiego dziada.

Im to się tu nie pomaga.

Bo go stać jest i na picie,

– niech się wezmą też zażycie.

 

Tu znajomej powiedziałem,

– iż nikogo nie oceniałem.

Jest naprawdę ludzka bieda,

– czasem pomóc troszkę trzeba.

 

A tym płynem się rozgrzewają,

– i o smutkach zapominają.

Gdyby też nie zapominali,

– życie by też zakańczali.

 

Z samolotów by skakali,

– z  pociągami też zderzali.

Albo też i pewnej chwili,

– komuś na drzwiach powiesili.

 

Oni  czasem nie są winni,

– a żyć lepiej i powinni.

Też nam Kraj nie zrujnowali,

– chociaż im się Świat dziś wali.

 

W dniu też pewnym, nastrój miałem ,

– o żebrakach napisałem.

A więc to jest sprawa taka,

– ciężki temat o żebrakach.

 

Nie wiem ja też także czemu,

– to ofiary są systemu.

Żyją z wyciągniętą ręką,

– często życie jest ich męka.

 

Może pokutują za poprzedników?,

– i wcześniejszych też grzeszników?

Ale- nie nam to oceniać,

– bo nasz los się może zmieniać.

 

I dziś nie wiesz Ty człowieku,

– czy nie dojdziesz do nich z rękę.

 

Kiedyś bezdomnemu życie uratowałem,

– za to areszt i dostałem .

I to nawet dwa miesiące ,

– prawdę mówię tu pod słońcem.

Lecz to było za ,,komuny”,

– takie były i rozumy.

Tu zostawmy więc ten temat,

– na oddzielny też  poemat.

 

Wkrótce Święta się zbliżają,

– czy też serca Wszyscy mają.

Przy wigilii miejsce stoi,

– gość bezdomny wejść się boi.

 

Proponuję by co dziennie,

– dać jednemu tu jedzenie.

Tu poszukaj sam biednego,

– choć dzieciaka i głodnego.

Też nawzajem się wspierajcie,

– serca sobie wspólnie dajcie.

 

Może drobiazg choć troszeczkę,

– daj bliźniemu Ty kromeczkę.

Bóg z uczynków nas rozliczy,

– chociaż dzisiaj jesteś niczym.

 

Nie zapyta jak mieszkałeś?,

– ale komu dach swój dałeś.

Ani ile zarabiałeś?

– tylko czy też  pomagałeś.

Nie zapyta czym jeździłeś?,

– ale czy i podwoziłeś?

 

Więc pamiętajcie , że tam gdzie zmierzamy,

– wszyscy się też spotykamy.

Co wspominać tam też mamy?

Tutaj powiem, to nie ściema,

– że przed Bogiem żartów nie ma.

 

  12 grudnia 2011 godz.16,05-16,35

 Autor : Krzysztof Szczurko ps KYSY

 Podam tajny numer który :

– dzwoni wprost do mej komóry:

         782-119-573

Dam i też gotowy,

– adres E-mailowy:

 kysyprzemysl@gmail.com

to komputer na mój dom.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

0

kysyprzemysl

KYSY Trybun Ludowy Bylem pierwszym zolnierzem Solidarnosci. Strajkowalem w 1974r. W stanie wojennym bylem ok. 80 razy bylem zatrzymywany i karany. Zapraszam do dyskusji.

89 publikacje
4 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758