Spotkanie z agentem…
03/06/2012
437 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
ubezpieczeniowym
Było to chyba w 2004 roku. Co dzień dzwoniły do firmy tabuny akwizytorów ubezpieczeniowych. Odbierałam 10 – 15 telefonów z propozycją spotkania z szefem no i byłam już nieco tą namolnością zniesmaczona. Miałam spławiać towarzystwo, bo szef nie miał ochoty ani czasu na takie spotkania. W końcu któremuś udało się bezpośrednio z nim umówić.
Przyszedł pan bardzo pewny siebie, widać prymus wszystkich kursów technik sprzedaży i wpływu społecznego. Chciał sprzedać ubezpieczenie emerytalne. Od razu zaczął od straszenia i przedstawiania katastroficznych wizji przyszłości. Oczywiście zaproponował też korzystne i bezpieczne wyjście z tej matni w postaci regularnych wpłat składki ubezpieczeniowej do towarzystwa, które reprezentuje.
Ba, otworzył wniosek i zaczął go wypełniać.
Obserwowałam tę scenę z kącika, w którym siedziałam i zapytałam
– Skąd się biorą wasze zyski?
– Inwestujemy w instrumenty finansowe
– Czy inwestujecie na giełdach zagranicznych? – drążyłam temat dalej
– Nie, tylko w Polsce – zgodnie z ustawą
– A jakie są to instrumenty?
– Głównie obligacje skarbu państwa, więc bezpieczne.
– A kto płaci za wykup obligacji skarbu państwa?
– No, budżet
– A co to jest budżet?
Tu pan się nieco zarumienił, więc mu przypomniałam, że dochody budżetu pochodzą głównie z podatków.
– Proszę mi wytłumaczyć – pytam dalej – jaki jest interes w tym, by ubezpieczony najpierw płacił wam składkę, którą zainwestujecie w obligacje, które to obligacje zostaną potem wykupione z podatków na niego nałożonych? Więc gdzie jest ten wypracowany przez was zysk, którym sfinansujecie wypłatę za 20 lat?
– Ależ co też pani opowiada, to jest firma międzynarodowa, działająca w wielu krajach według wypracowanych reguł od 100 lat.
– Ja nic nie opowiadam, ja tylko się pytam, w co inwestujecie?
– W bezpieczne obligacje skarbu państwa.
– Kto sfinansuje wykup tych obligacji?
– No nie z Panią nie da rady rozmawiać, Pani nic nie rozumie.
Pan akwizytor był coraz bardziej czerwony, dyszał ciężko jakby się dusił, mówił dyszkantem
– Nie rozumiem, więc niech Pan mi wytłumaczy, skąd pochodzą wasze zyski?
Tu biedny człowiek nie zdzierżył, chwycił teczkę i wyskoczył jak z procy.
A ja dalej nie wiem, skąd pochodzą zyski towarzystw ubezpieczeniowych.