Niezłomny i niemal wieczny przywódca lewicy Leszek Miller z twarzą, która wyraża cały lewicowy trud, jaki dokonał się w historii tej idei w obronie uciśnionego ludu pracującego, znany jest ze swoich oryginalnych wypowiedzi. Przypomnijmy chociażby szorstką przyjaźń, czy też bon mot o mężczyźnie, którego poznaje się po tym, jak kończy a nie, jak zaczyna.
I tu dochodzimy do sedna, czyli końca. Być może okaże się, a taką mamy nadzieję, że kolejna kwiecista fraza przewodniczącego będzie jego łabędzim śpiewem, słynnym ostatnim słowem.
W chwili, gdy uścisnął dłoń ideowemu oponentowi, wrogowi palnął coś o tym, że są takie chwile w polityce, kiedy lewica spotyka się z prawicą. Pomijając już fakt, że oto właśnie otrzymujemy explicite dowód na to, iż polityka ze swoim paradygmatem skuteczności jest już tylko skutecznym zabieganiem o stołki, my wiemy w jakich to momentach ta lewica z prawicą się spotykają. W momentach modlitwy, kiedy lewicowy orator uświadomił sobie do, jak niskiego poziomu spadły jego i jego partyjnej czeredy notowania. Amen.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję