Ostatnio rozgorzała bardzo ciekawa dyskusja, choć momentami bardzo ostra, na temat pomysłu rzuconego przez Łażącego Łazarza na Nowym Ekranie – stworzenia tzw. "trzeciej siły", która mogłaby zagospodarować wyborców zrażonych do PO, a nie potrafiących przełamać wewnętrznych barier umozliwiających im głosowanie na PiS.

Z mojego doświadczenia  z dyskusji w… realu ze zwolennikami PO, czy też byłymi zwolennikami PO, wynika, że kończy się ona zazwyczaj w jeden sposób:

..na PO w wydaniu Tuska już nie zagłosuję, natomiast na tych kompletnie nie znających się na gospodarce PiSowców też nie – co ty mi opowiadasz, że oni mieli sukcesy gospodarcze, co ty mi mówisz o Zycie Gilowskiej, przecież PiS tylko mówi o Smoleńsku, a tak w ogóle to podsłuchiwał, zamykał, szpiegował… bla bla bla…

Z kolei co do dyskusji na "forach" – wszyscy mniej więcej wiemy, jak to wygląda, przy czym jest ona czasami znacznie bardziej brutalna, ponieważ część dyskutantów może swobodnie korzystać z anonimowości.

Dla mnie z tych dyskusji, które prowadzę w REALU, a w których czasem niemal dochodzi do rękoczynów ;), wynikają dwa podstawowe wnioski:

1.PiS nie może się przebić ze swoim programem gospodarczym ani w ogóle żadnym – jest on kompletnie nie znany i nie jest go wcale łatwo "sprzedać" zwolennikowi PO, bowiem samemu trudno się w nim połapać ( ja np. nie lubię ogólników ani celów, do których nie ma podanych dróg dojścia)
2. Istnieje potencjał wyborców zrażonych do PO, ale jeszcze bardziej nienawidzących (tak tak) PiS – pranie umysłów przez ostatnich kilka lat za pomocą zaprzyjaźnionych telewizji zrobiło swoje, nie ma się co oszukiwać

Czy mozna ich w takim razie przyciągnąć do nowego ruchu/partii, który z góry zakłada, że będzie wspołpracował z PiS, niezadowolonych wyborców PO?

Czy miejsce pomysłu, czyli "nasza strona", bo jednak tak nadal traktuję Nowy Ekran, nie nakłada od razu temu pomysłowi "betonowych" bucików, jeśli chodzi o możliwość pływania tego pomysłu w morzu niezadowolonych wyborców PO?

Moim zdaniem nie jest to realne, jeśli nie nastąpią dwie rzeczy jednocześnie:

a. "odprzyjaźnienie" mediów, które zaczną obiektywnie przedstawiać sytuację w kraju – lub wykreowanie w szybkim czasie nowych, rzetelnych, ogólnopolskich mediów informacyjnych ( proszę spojrzeć na przypadek "Uważam rze")
b. poważne perturbacje gospodarcze, które ostatecznie odrzucą tych niezadowolonych wyborców  od  PO – casus AWS, trochę inny w przypadku SLD – ale tak czy owak chodzi o kompletne odrzucenie, a nie wymianę Tuska na Schetynę czy też np… JK Bieleckiego 😉

Pytania:

I. Czy sytuacja gospodarcza przed wyborami wymknie się spod kontroli rządu?
II. Czy istnieje jakiś ukryty potencjał wyborców, którzy byliby skłonni pójść na wybory, aby odsunąć PO od władzy, jeśli sytuacja gospodarcza NIE WYMKNIE SIĘ spod kontroli rządu i co by miało ich do tego skłonić?
III. Czy Tragedia Smoleńska może byc detonatorem o podobnym działaniu, jakim w pewnym sensie była afera Rywina ?

Warto by było sobie odpowiedzieć chociażby na te właśnie pytania – być może logiczne wnioski z tych odpowiedzi pokazałyby sens próby tworzenia w tej chwili "trzeciej siły".

I nie sądzę, aby prędzej czy później ktoś nie wpadł na podobny pomysł: wyraźnie widać, że poważna cześć elektoratu ( w dużej części PO, choć nie tylko), jest chwilowo niezagospodarowana, więc rzucanie gromów na pomysłodawcę wydaje mi się mijać z celem. Jak nie on  – to znajdą się inni.

Uważam, że sama dyskusja na ten temat jest wskazana, o ile nie posuwa się do niepotrzebnych oskarżeń, które do analizy samego pomysłu nic nie wnoszą. Zostały rzucone bowiem dość poważne oskarżenia pod adresem pomysłodawcy, który moim zdaniem chciał raczej wywołać "burzę mózgów", niż tworzyć, na bazie wykreowanej w pewnym stopniu przez siebie i swoich współpracowników fragmentu blogosfery,  partię polityczną – sam bardziej określał to jako pomysł na "ruch społeczny" z potencjałem "sprzymierzenia się" z PiSem.

Moim zdanie lepiej się zastanowić, jak systemowo wyeliminować możliwość, aby jakaś dziwna "siła" nie podłączyła się pod taki pomysł i nie spróbowała go przejąć, jeśli pomysł ten zacznie nabierać rumieńców. Nie jest to łatwe, ale warto również porozmawiać, jakie bezpieczniki wstawić w taką inicjatywę, gdyby się okazało, że coś ciekawego może z niej wyniknąć. Ten pomysł ma wiele wad, które były podnoszone w dyskusji na rożnych forach, ale dla pragnących tej dyskusji uniknąć chciałbym przypomnieć, że PJN nie był jedyną grupą, która wyszła z PiS (choć ta akurat grupa zrobiła to w sposób wyjątkowo wstrętny) i nikt mi nie zagwarantuje, że podobny "przypadek" nie przydarzy się przed nadchodzącymi wyborami.

Dlaczego tak się dzieje – proszę chwilę pomyśleć i nie bać się swojej logiki. Może warto czasem przynajmniej podyskutować o czymś, co wyprzedza działania drugiej strony i być może zmusi ją do walki na kilku frontach, a nie do kumulowania swoich wszystkich sił i środków na atakowaniu wyłącznie PiS.