Jednym z bękartów PRL-u, o którym nie mówi się do dziś zbyt głośno, jest alians, który jak próchnica – po cichu i niepostrzeżenie – niszczy morale narodu. Prosty człowiek, nauczony szacunku do purpury, nie widzi tej misternej manipulacji.
Okrągły stół nie mógł się udać bez wsparcia hierarchów. Autorytet Wałęsy nie mógłby się ostać bez pomocy kościoła. Gruba kreska nie miałaby szans powodzenia bez wsparcia hierarchów – taką listę można by długo ciągnąć. Jako protestant jestem mało wiarygodny w pokazywaniu tych zależności, oddam więc głos osobom o niekwestionowanym autorytecie w tych sprawach:
Gdańsk jest najbardziej zwartym wewnętrznie, ścisłym, wzajemnie się ubezpieczającym układem postkomunistycznym. (…) Trzeba pamiętać, że to jest taki układ, gdzie wszyscy wspierają wszystkich. Układ, w którym można było obserwować współpracę ludzi "Solidarności" z ludźmi PZPR, z ludźmi SB, z ludźmi WSI i z Kościołem. Niestety, w osobie ks. abpa Gocłowskiego, również z Kościołem. Dzisiaj wiemy, że ten układ miał wymiar nie tylko polityczny, ale również i po prostu kryminalny – afera Stella Maris to doskonały przykład, jak te różne środowiska nie tylko wzajemnie się wspierały, ale organizowały kryminalny proceder. Do tego trzeba dołączyć wielkie sprawy, które się tam dzieją, związane z mafią samochodową (i innymi), do tego trzeba dołączyć szeroko prowadzone śledztwa dotyczące skorumpowanych sędziów i prokuratorów. Gdańsk, ta stolica polskiego powstania solidarnościowego, wydaje się być najbardziej, najgłębiej i najszerzej zorganizowanym systemem współpracy ludzi, którzy ograniczają w tej chwili możliwości rozwoju państwa polskiego i polskiej wolności i którzy są przeciwnikami tej wolności. Krzysztof Wyszkowski, Warszawa, październik 2009
Chodzi o to, że nie przecięto radykalnie wszystkich powiązań między funkcjonariuszami komunistycznej bezpieki a ich tajnymi współpracownikami działającymi w strukturach kościelnych. Nie wprowadzono też w życie zasad wypracowanych przez komisję "Pamięć i troska", zawartych w memoriale, który 26 sierpnia 2006 r. na Jasnej Górze podpisali wszyscy polscy biskupi. Nie skorzystano również z mądrości niemieckiego pastora Joachima Gaucka, który jasno zdefiniował, że wyłącznie po przecięciu "czerwonej pajęczyny" instytucje życia społecznego, w tym kościelne, będą nie tylko wiarygodne, ale i wolne od ewentualnych szantaży.(…) Te sprawy to zaledwie wierzchołek góry lodowej, a niektóre relacje pomiędzy esbekami a TW kwitną do dziś. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Ze wzgórza pod Krakowem., Esbek w Kościele, listopad 2009
Po 10 kwietnia wielu Polaków z niedowierzaniem słuchało hierarchów nawołujących do pojednania z Rosją, do majowego uczczenia czerwonoarmistów, aż wreszcie przyszedł sierpień i kulminacja walki o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Haniebny sojusz tronu i ołtarza stanął przed oczami Polaków z dramatyczną wyrazistością. Potem było tylko gorzej – prymas Kowalczyk odmówił nam chrześcijańskiego ducha:
Tylko proszę pamiętać, że nie pójdę na żadne upolitycznienie tego, bo to jest niegodne ofiary tych ludzi. Jeżeli ktoś będzie chciał to upolitycznić, to zatracił ducha chrześcijańskiego
– a kardynał Nycz ogłosił zakończenie żałoby (za co został publicznie skarcony przez J. Kaczyńskiego) i skwitował pułapkę smoleńską cytatem z Hioba: „bądź wola Twoja". Na drugi dzień tron podążył tym samym tropem i oto prokuratura ogłosiła, że żadnych przesłanek dla wersji o zamachu nie ma. Ciekawe więc, czy kardynał Nycz objawianie o „woli Twojej” zaczerpnął od Tronu Niebieskiego czy tego bardziej przyziemnego…
Paweł Chojecki
"Trzymasz w reku gazete niezwykla. Juz sam tytul "idz POD PR¥D" sugeruje, ze na naszych lamach spotkasz sie z pogladami stojacymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami."