Nie dbam ku czemu wezmę obłóczyny
Pomny obietnic wiecznego przymierza.
Po Jego woli przybranie dostanę
Na ciało szpetne, dawno zapomniane.
– Iżem niegodny i pokornej cześci
Maluczkich, biednych szanować nie umiał,
Ja pod majestat chronię się niewieści
Bom więcej pragnął niżeli rozumiał.
Maryi Matki warga moja wzywa.
Niech mnie gwiazdami swoimi okrywa.
A jeśli w bramę ostatniej doliny
Zastuka za mnie kij mego pasterza,
Nie dbam ku czemu wezmę obłóczyny
Pomny obietnic wiecznego przymierza.
Po Jego woli przybranie dostanę
Na ciało szpetne, dawno zapomniane.
Przez kraje wschodu i kraje zachodu,
Ziemie południa i ziemie północy
Dzieckiem pobiegnę w świetle do ogrodu
Jutrzenną porą po nawalnej nocy.
Wzrok, smak i dotyk nie takie posiędę,
Lepszych niż tutaj muzyk słuchać będę.
Grecką, egipską odezwę się mową
I wszelką, jaka była od początku.
Księgę Rodzaju odczytam na nowo,
Świadom splątanej osnowy i wątku.
I każdą poznam tajemną przyczynę.
A potem w Jego szczęśliwości zginę.*
25.03 2016
________________________________________
* Czesław Miłosz Rozmowy na Wielkanoc 1620 roku
3 komentarz