Bez kategorii
Like

SNAFU – Klounada czy głupota?

05/05/2012
509 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

A jak głupota, to wrodzona, czy sytuacyjna?

0


 

Klouny z fizykalnego cyrku to jakaś specjalna rasa. Gówno po nich spływa jak woda po wodospadzie. Szybko i nie zostawia śladu, bez względu na to ile jego było i jaką miało konsystencję.

 

Kolejny popis z tak zwanej "wyższej półki", dał amerykański bloger polskiego (chyba?!) pochodzenia – SNAFU.

 

Włączył się do dyskusji o prądzie i magnetyźmie (przynajmniej oni ją tak definiowali), ale jedynym jego celem było dyskredytowanie mojej osoby wszelakimi sposobami i dostępnymi środkami.

 

Jemu całkowicie obojętne było, że autor bloga, kloun Barbie pozwala sobie na głoszenie najabsurdalniejszych herezji, w tym i taką, że elektrony przenosząc prąd, który niesie energię, nie przemieszczają się (do tego jeszcze wrócę).

 

Sam zresztą też popisywał się takimi "kwiatkami" o prądzie elektrycznym, że aż mi chwilami dech zapierało.

 

Prądu istotnie płynie tyle samo "do", co i "z powrotem" (pisze sie oddzielnie, nawiasem mówiac), ale nie dotyczy to przekazu mocy. Moc przekazywana jest tylko w jedną stronę.

 

Do tych kwestii wrócę w następnej notce, a dzisiaj zajmę się długim komentarzem. Który SNAFU poświęcił światłu. Ten komentarz jest tak absurdalny, że aż go przytoczę:

 

"Wiry elektrin" sa wziete totalnie z powietrza. Ci od nadbudów i pysków uznali prztyczenie jakiegokolwiek argumentu za tym, ze są takie wiry, jest oparte totalnie na tym, że "Waldi tak mówi" (czy ewentualnie "Bazijew tak mówi").

Żadnego wyjaśnienia, na jakiej to smyczy elektrino jest trzymane, że sie tak kręci wokół przewodnika. Dowcip polega na tym, ze fizyka nie zna przypadku, żeby obiekt obdarzony masą poruszał sie po torze kołowym, o ile nie będzie odpowiedniej siły. Siła ta jest naogół określana jako "siła dośrodkowa" (centripetal force).

Zapewne elektrina sa przytrzymywane na smyczy albo parcianej (konopie, sizal), albo z tworzywa sztucznego (nylon, dakron,…).

Niekiedy smycz w ogóle nie jest potrzebna, bo ponoć swiatło laserowe, czyli "techniczne", to ruch elektrin po krzywej przypominającej kształtem korkociag korkociag odbywa się już bez udziału żadnej siły — nie ma niczego, do czego by mozna ową siłę przyczepic.

Przepis kuchenny na wytwarzanie "światła technicznego" może byc bardzo prosty. Bierzem druta, puszczamy przez niergo prąd. Czyli ektrina wokół osi druta zasuwają po porkociągu. Tera bierzem druta cieńszego, później jeszcze cieńszego, i tak dalej — w granicy drut zupełnie znika, tylko zostają elektrina zasuwające po torze a la korkociag, czyli jest to włąsnie "światło techniczne".

Z tym "światłem technicznym" to jeszcze jest taka zabawna historia: prosze zauważyć, że z natury rzeczy "światło techniczne" według modelu B-M nie może być spolaryzowaneM/b>. Ani Waldi ani Bazijew sie nie douczył swojego czasu o polaryzacji światła, zatem żaden z nich nie wie nawet, że coś takiego
jak polaryzacja światła istnieje. No i dali straszliwego kiksa chłopaki, bo ponoć światło wytwarzane przez laser to ma być przykład koronny tego "światła technicznego". No to bierzem czerwony wskaźnik laserowy, kawałek polaroidu i sprawdzam: światło ze wskaźniak jest spolaryzowane jak cholera! No a jakim cudem, jesli elektrina zasuwaja po korkociągowych torach, takie światło moze być spolaryzowane?!!!!!!!

 

http://barbarus.salon24.pl/413833,kabaret-o-pradzie-po-raz-17#comment_6072190

 

Cel tego komentarza jest chyba dla każdego zrozumiały. On nie ma niczego i nikogo nauczyć. On ma tylko dyskredytować.

 

Z tego komentarza wyciągam takie wnioski:

 

1. On niczego nie rozumie z modelu światła zaproponowanego przez Bazijewa.

 

2. On specjalnie przekręca fakty, żeby zamącić moim czytelnikom w głowie.

 

Czy tak, czy siak, pomyślałem sobie, że dobrze będzie wrócić do tych zagadnień i przypomnieć sposób formowania promienia światła.

 

Pierwszy etap, to oderwanie elektrino od praatomu, co powoduje, że w tym miejscu zaczyna "świecić" pulsujący promień elektronowy, który dalej będę nazywał "oś promienia", posiadający ładunek ujemny.

 

Drugi etap, to oddziaływanie elektrododatnich elektrin z elektroujemną osią promienia. Elekrtroujemna oś przyciąga elektrododanie elektrina, które zaczynają się poruszać wzdłuż tej osi.

 

Każde elektrino porusza się po połówce sinusoidy, kończąc i zaczynając ruch w pobliżu osi promienia od odcinka prostego.

 

Jak więc widać, nie ma żadnego problemu ze zrozumieniem tej "smyczy", która trzyma elektrina przy osi promienia, elektrina przy magnesie i elektrina przy przewodniku. Robi co centralne elektroujemne pole.

 

W magnesie i w przewodniku jest to stałe elektroujemne pole, a więc elektrina posuwają się ruchem wirowym. W promieniu światła, to pole jest pulsujące, więc elektrina poruszają się ruchem postępowo-kroczącym, a nie wirowym.

 

Pomimo tego, że elektrina poruszają się ruchem postępowym, to jeśli przekroimy promień światła i popatrzymy wzdłuż osi promienia, to zobaczymy cylinder o pewnej średnicy. Gdy będziemy patrzyli tak długo, aż elektrina osiągną maksimum w ruchu sinusoidalnym, to przekrój promienia będzie miał największą średnicę. Gdy będziemy patrzeć tak długo, aż elektrina dojdą do osi promienia, to zobaczymy linię o przekroju równym przekrojowi elektrina.

 

Ja wiem, że wytłumaczenie formowania światła bez odpowiednich rysunków jest bardzo trudne, ale ja nie jestem rysownikiem i dlatego przygotowałem kilka odręcznych rysunków pokazujących fazy formowania promienia światła.

Oś x to pulsująca oś promienia światła. Ona jest cetralnym elektroujemym ciałem dla elektrin (taką "smyczą" jak ją nazwał SNAFU). Pierwsze elektrino rozpoczyna drogę w konkretnej płaszczyźnie (x-y). Porusza się po sinusoidalnej, a gdy zbliża się ponownie do osi x, to przelatuje je po linii prostej.

 

W tym momencie włącza się impuls osi (elektroujemne pole) i to elektrino zatrzymuje się i wraca do osi, przelatuje ją i zaczyna ruch po następnej części sinusoidy. Tak zaczyna się faza II



 

Podłącza się drugie elektrino. Może podłączyć się w tej samej płaszczyźnie, ale wtedy będzie się poruszać po przeciwnie położonej sinusoidzie.



 

Podłącza się kolejne elektrino. Może się podłączyć jako trzecie elektrino w tej samej płaszczyźnie, wtedy będzie się poruszać dokładnie tak samo jak pierwsze elektrino, a może podłączyć się, jak pierwsze elektrino w innej płaszczyźnie (x-z)

 

Na następnym rysunku pokazałem rzut z góry trzeciej fazy formowania promienia światła.


 

Na tym rzucie jednoznacznie widać, dlaczego światło może być polaryzowane. Jeśli w rezultacie polaryzacji odetniemy z promienia światła te elektrina, które poruszają się w płaszczyźnie x-y, to te elektrina, które poruszają się w płaszczyźnie x-z pobiegną dalej.

 

Jak widać, tym razem zrobił z siebie totalnego klouna amerykański profesor fizyki. Ale to nie koniec tej kompletnej kompromitacji profesjonalnych fizyków.

 

Dalej przykładom kompromitacji fizykalistów – być.

 

Ciekawy problem związany ze światłem poruszył bloger "Muki". Cytuję fragment:

 

W ośrodkach wypełnionych  cząstkami naładowanymi elektrycznie, czyli w plaźmie, światło rozchodzi się wolniej.

 

wynika to stąd dowodzi establishment naukowy żeświatło jest falą elektromagnetyczną , która oddziałuje z ładunkami elektrycznymi.

 

Dało mi to podstawy do postawienia przedstawicielowi oficjalnej fizyki, "rzech"-owi następującego pytania:

 

Jaka jest prędkość światła, które przeszło przez plazmę lub przez wodę. Jak Pan woli, może Pan napisać jaka jest prądkość światła po przejściu przez pary sodu.

 

Ponieważ przypomniałem sobie, że problem ten był już kilkakrotnie w dyskusjach poruszany i za każdym razem bloger "henperol" stawiał pytanie:

 

Dlaczego światło przechodząc z powietrza do wody spowalnia, ale wychodzoc z wody do powietrza znowu przyśpiesza do pierwotnej prędkości?

 

więc przypomniałem to zagadnienie uczestnikom dyskusji.

 

Reakcja oficjalnego fizykalisty była spodziewana – on zgodził się z tą absolutnie absurdalną opinią, że spowolnione światło, które wyszło z ośrodka spowolniającego go – przyśpiesza.

 

Przyszedł najwyższy czas rozprawić się z tym mitem.

 

Powiedzmy, że światło porusza się atmosferze z prędkością C1. Gdy przepuszczamy go przez kiuwetę z wodą, to spowolni do prędkości C2 i z taką prędkością opuści tą kiuwetę.

Jest tylko jeden sposób żeby wróciło do swojej prędkości – naładowanie promienia.

 

Żeby zrozumieć co to jest nakaczka światła, trzeba wrócić do zjawiska spowolnienia prędkości. Gdy promień przechodzi przez gęstszy ośrodek materialny, to jego oddziaływanie z ośrodkiem powoduje wybijanie elektrin z promienia, a to jest przyczyną zwiększania się długości fali i automatycznego zmniejszania prędkości promienia.

 

Jeśli po wyjściu z ośrodka spowolniającego, promień nie może być poddany procesowi zwiększenia ilości elektrin w promieniu (naładowanie promienia), to jego prędkość nie może wzrosnąć.

 

Jak można zrobić nakaczkę promienia? Przepuścić go przez pary alkalicznego metalu, np. sodu. Taki metal, przechodząc w stan pary tworzy dookoła siebie dynamiczny ładunek złożony z wirujących dookoła niego elektrin. Gdy te dynamiczne ładunki spotykają się z promieniem światła, to elektrina przechodzą od metalu do promienia.

 

Opisany powyżej eksperyment mógłby być jednym z kluczowych eksperymentów falsyfikujących teorię prof. Bazijewa.

0

waldemar.m http:/electrino.pl

Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!

356 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758