Kilka rzeczy mi się nie zgadza w oficjalnej narracji, ale dzięki odpisom z IES scenariusz wydaje się mniej spiskowy niż chcieliby zwolennicy "sekty naciskowej".

Po pierwsze w strefie nr 1 (kokpit) znaleziono 12 ciał. Nie ma takiej możliwości, aby wciśneli się wszyscy na raz do kokpitu, nawet jakby siedli załodze na kolanach.

Po drugie w strefie 1 nie znaleziono ciała mjr Protasiuka, mjr Grzywny, mech. Michalaka – te odnaleziono w sektorze 2 i 3. Czy to znaczy, że nie było ich w kokpicie i akurat zwiedzali samolot? Raczej nie.

Po trzecie drzwi kabiny w kokpicie były otwarte.

Charakterystyki tła dźwiękowego, zarejestrowane przez magnetofon pokładowy świadczą o tym, Ŝe drzwi do kabiny załogi były otwarte. (tłumaczenie raportu MAK str. 115)

Po czwarte raport MAK podaje, że jakość nagrań z kanału 1 i 2 była dobra, ale z mikrofonu otwatego słaba.

Jakość informacji na 1 -szym i na 2 -gim kanale – zadowalająca, na 3 -cim kanale (otwarty mikrofon) – niezadowalająca (wysoki poziom szumów).(tłumaczenie raportu MAK str. 70)

Po piąte tak opisany jest fragment ekspertyzy nr 37, opisującej zwłoki gen. Błasika.

Odpowiada to, przedstawionemu powyżej mechanizmowi możliwego powstawania obrażeń u człowieka znajdującego się w kabinie pilotów nie przypasanego pasami do konkretnego siedzenia. (tłumaczenie raportu MAK str. 125)

***

Moja hipoteza: większość odczytanych przez IES głosów rozmów np. "Tadek proszę" wcale nie musi pochodzić z kokpitu ale z salonki prezydenta, które nagrały się poprzez tzw. otwarty mikrofon dzięki otwartym drzwiom do kokpitu.

Być może na chwilę przed lądowaniem prezydent poprosił najważniejszych gości do siebie aby omówić plan uroczystości, albo uzgodnić gdzie lepiej jest wylądować w przypadku, gdy warunki nie pozwolą usiąść w Smoleńsku a maszyna wykona drugie zajście. Pamiętajmy, że wcześniej Kazana mówił, że "nie ma jeszcze decyzji" (w domyśle co robić, gdy nie da się usiąść w Smoleńsku).

Może o tym świadczyć kilka rzeczy:

fraza (generałowie?) wypowiada je niezidentyfikowany mężczyzna o godz. 8:36:51,4. Mógł to być np. głos mechanika pokładowego, który siedział bokiem do wejścia z kokpitu i po prostu zauważył, że do salonki prezydenta schodzą się goście na – nazwijmy  to – naradę. Po prostu powiedział na głos co widzi – nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nawet u nas w pracy gdy idzie jakiś dyrektor a my siedzimy przy drzwiach otwartych ktoś czasem rzuci takie "ostrzeżenie" typu "idzie".

witamy (Protasiuk)dwie sekundy potem, może oznaczać, że ktoś z gości (z ciekawości, albo wręcz z kurtuazji) wstawił głowę do kokpitu, aby przywitać się z pilotami.

Póżniejsze słowo "Uważaj" może dowodzić właściwie niczego – albo wstawił nogę do kokpitu i niezgrabnie się odwrócił i potrącił kogoś z innych gości, którzy też wsadzili głowę do kabiny pilotów (bo raczej nie wyobrażam sobie aby powiedział to mechanik albo nawigator do kogoś starszego stopniem – Protasiuk i Grzywna byli poza zasięgiem takiej osoby), albo po prostu kręcił się po salonce i na kogoś nadepnął albo samolot się przechylił i wpadł na któregoś z pasażerów.

siadajcie – wypowiada niezidentyfikowany głos o godzinie 8:37:52,6. Usiąść w kilka osób się w kokpicie na pewno nie da – odgłos ten musiał pochodzić z salonki, gdy schodzili się goście na naradę.

Póżniej jest cała masa odłosów z narady w salonce. "Spokojnie" "gdym wiedział", "Tadek proszę", "No cześć". Dla mnie jest to dowód, że po prostu prezydent postanowił naradzić się z generałami i trwała dyskusja co robić po odejściu na drugi krąg.

Odpowiadało by temu scenariuszowi jeszcze jedne słowa "Ustal jakie" wypowiedziane o 8:39:46,4 przez nieznanego mężczyznę. Zupełnie jakby zastanawiano się gdzie trzeba polecieć i jak będzie najłatwiej dostać się na uroczystości.

Dodatkowym argumentem jest to, że stenogram IES zarejestrował głos kobietyo 8:40:20,7. Mógłbyć to głos np. pani prezydentowej albo kogoś z personelu, która chciała coś wtrącić (albo cokolwiek innego powiedzieć). Ale raczej nie było jej w kokpicie (bo i po co?).

***

 Jeszcze słowo o obrażeniach gen. Błasika. Całkiem możliwe, że rzeczywiście nie był przypięty pasami. Ale według mnie siedział wtedy w salonce prezydenta na kanapie a nie w kokpicie.

***

Podsumowując – moje rozumowanie zakłada bardzo normalną i bardzo ludzką sytuację, gdy po prostu pojawiły się nieoczekiwane problemy z możliwością realizacji dotychczasowej agendy. W takiej sytuacji bardzo często zwołuję się naradę, aby wspólnie ustalić najlepszy scenariusz. Tak robi większość menagerów w korporacjach.

I nie ma w tym nic "naciskowego".

www.wprost.pl/ar/288938/Oprocz-Blasika-w-kokpicie-znaleziono-dwanascie-cial/