ŚMIERĆ ZA PRAWDĘ
23/02/2012
514 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Ich chwalebne wysiłki i dzialania podkreślaja dobitnie znaczenie wolności slowa, które dla milionow jest ludzi na ziemi jest tylko marzeniem, a dla innych nie ma zwyczajnie znaczenia.
Legendarna amerykańska korespondentka Marie Colvin i francuski fotoreporter Remi Ochlik zginęli wczoraj w oblężonym syryjskim mieście Homs, kiedy rakiety wystrzeliwane przez siły rządowe uderzyły w dom, w ktorym mieli bazę zagraniczni dziennikarze.
Dwoje innych dziennikarzy zostało rannych, brytyjski fotograf Paul Conroy i dziennikarka Edith Bouvier z Le Figaro , która jestw ciężkim stanie.
Świadekowie twierdza, że rakiety uderzyły w dom w dzielnicy Amro Baba, w który był byłocentrum multimedialne, kiedy dziennikarze ewakuowali się.
Oburzony Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powiedział, że era Assada musi się skończyć.
"Ten system musi odejść i nie ma powodu, aby Syryjczycy nie mieli prawa do życia i wyboru swojego przeznaczenia. Gdyby nie było w Syriidziennikarzy, to bylaby tam totalna masakra.”
Syria informuje, żedziennikarze zagraniczni byli przestrzegani, iż ich pobyt jest nielegalny. "Ministerstwo prosi wszystkich zagranicznych dziennikarzy, którzy przebywają w Syrii nielegalnie, aby udali się do najbliższego centrum imigracji i paszportów w celu uregulowania sytuacji zgodnie z obowiązującym prawem,"
Marie Colvin byłaod ponad dwudziestu lat korespondentemwojennymbrytyjskiego Sunday Timesa. Jej korespondencje wojenne podczas konfliktu na Bałkanach, w Czeczenii, na Timorze Wschodnim, w Izraelu i Palestynie, Iraku, Tunezji Libii, Egipcie i ostatnio w Syrii znaja czytelnicy i widzowie na calym swiecie. W 1999 roku Colvin straciła lewe oko na Sri Lance w czasie konfliktu pomiedzy Tamilami i silami rzadowymi.
W 2010 roku Marie Colvin zostala uhonorowana przez brytyjskich dziennikarzy nagrodą Najlepszego Dziennikarza Roku.
Nieustraszona, namiętna i porywcza Marie uważana jest przez wielu za nastepczynie legendarnej korespondentki Marthy Gellhorn. Marie przyjazniła się ze starszą koleżanką.( Martha zmarła w 1998r). Obydwie korespondentki łączyła niezwykła odwaga i „misja“ pokazania losów zwykłych ludzi, takich jak my, ktorzy ginęli z wyboru lub nie dokonując takiego, tych ktorzy walczyli o lepsze jutro i tych, których swiat walił sie wokół w gruzy.
Marie na linii ognia, ryzykując życiem tak jak ci, o ktorych pisała, przekazywała „cywilizowanemu światu“ przerażającą i przejmującą prawdę o ludziach w tych zbrojnych konfliktach.
I zginęła za tę prawdę, w tym mieście zimna, głodu i śmierci. Nie była ckliwa i nie szukała taniej sensacji, ale nie chciała być bezczynnym świadkiem kolejnej masakry czy kolejnego ludobójstwa.
Jej naoczne relacje z Syrii nadawane były w CNN, BBC, CBC i dziesiątki innych stacji tv.
W Timorze Wschodnim w 1999 roku, kiedy indonezyjskie wojsko otoczyło i zamknęłow Dili 1500 uchodzców,ONZ i swiat pozostawiły uchodźców na pastwę losu. Marie Colvin i dwie inne dziennikarki pozostały w Dili oburzone bezczynnością świata i ONZ. Ostatecznie, dziękiodwadze dziennikarek i ich korespondencjom, siły indonezyjskie pozwoliły opuścić Diliuchodźcom.
W Holms razem z Marie zginął28 letni francuski fotoreporter Remi Ochlik, uważany za jeden z największych talentów nowej generacji fotografow-reporterów.
W zeszłym miesiącu zdobył nagrodę World Press Photo za fotoreportaz z libijskiego powstania. Ochlik zawsze chciał być fotografem wojennym. Jako 20 letni student fotografii wyjechał na Haiti w 2004 r. i udokumentowal zamieszki i krwawy konflikt podczas upadku prezydenta Jean-Bertrand Aristide. Zdobył prestiżową nagrodę dla młodych dziennikarzy, a później założył własną agencję fotograficzną, Prasa IP3. W 2008 byl w objętej wojna Demokratycznej Republice Konga, a w 2010 roku wrócił na Haiti w celu udokumentowania epidemii cholery.
W 2011 roku byl fotoreporterem w Tunezji, Egipcie i Libii, publikując swoje fotoreportarze w Paris Match, Le Monde, Time i The Wall Street Journal. W grudniu ubiegłego roku jego prace z arabskiej wiosny zdobyły główną nagrodę w Lille.
Jean-François Leroy, dyrektor głównego francuskiego międzynarodowego festiwalu fotografii prasowej, powiedzial o wczesnych pracach Ochlika z Haiti: "Ktoś pokazał mi te prace… Były przerazajaco piękne, silnie poruszaly. nie wiedziałem kto jest autorem, zapytałem i powiedziano mi, ze nazywa się Remi Ochlik i ma 20 lat., Pracował sam, jak kazdy wielki facet. Proszę bardzo. Reportaż nie jest martwy ".
Ochlik powiedział o swojej pracy: "Spodziewałem się zobaczyć straszne rzeczy Tak, bałem się.".
Alfred de Montesquiou, dziennikarz Paris Match, który powrócił z Syrii kilka dni temu powiedział, że Ochlik przeslal mu email " Właśnie przybył do Homs, byla noc, sytuacja wydaje się być bardzo napięta i desperacka. Syryjska armia ostrzeliwuje miasto ogniem artyleryjskim w tej chwili, a sytuacja jeszcze się pogorszy, zgodnie z tym co rebelianci mowia. Będę was informować ".
Nie uslyszymy i nie przeczytamy pelnych pasji i empatii korespondencji Marie Colvin i nie zobaczymy nowych pieknych i wstrzasajacych fotoreportazy Remi Ochlika.
Żyli i umierali robiąc to, co kochali najbardziej – walcząc o to, aby swiat poznałprawdę. To byl ich sposob na zycie – kochac prawde i kochac to co sie robi.
Ich chwalebne wysiłki i dzialania podkreślaja dobitnie znaczenie wolności slowa, które dla milionow jest ludzi na ziemi jest tylko marzeniem, a dla innych nie ma zwyczajnie znaczenia. Pozostaje tylko wierzyc, ze ich smierc nie poszla na marne.