1 września 1939 roku bez wypowiedzenia wojny hitlerowskie Niemcy napadły na Polskę. W myśl uprzednio zawartego tajnego paktu Ribbentrop – Mołotow, bolszewicy dokonali dzieła zniszczenia Polski zadając 17 września 1939 roku Rzeczypospolitej Polskiej bandycki cios nożem w plecy. Nasi „sprzymierzeńcy” Francja i Wielka Brytania nawet nie drgnęli w obronie sojuszników, natomiast Francuzi szybciutko utworzyli rząd – Francja Vichy podległy bandytom niemieckim spod znaku NSDAP.
SŁUGA DWÓCH PANÓW
17 WRZEŚNIA 1939 ROKU, CZWARTY ROZBIÓR POLSKI, SYMBOLEM HOLOKAUSTU POLAKÓW?
Państwo francuskie powstało w konsekwencji ustawy Zgromadzenia Narodowego III Republiki o nadzwyczajnych pełnomocnictwach dla premiera Francji, marszałka Francji Philippe’a Pétaina po klęsce Francji w bitwie o Francję w 1940 roku. Jako kontynuacja III Republiki zostało oficjalnie uznane przez większość społeczności międzynarodowej.
Jeszcze na długo przed rozpoczęciem II Wojny Światowej, bo od 1921 roku istniał Holokaust Polaków urządzony przez „Wielki Terror” i „Operację Polską” w ZSRS. Szczególne rozmiary polskiego Holokaustu zaistniały w latach 1937 – 1938 w ramach „Operacji Polskiej” zorganizowanej przez „Małego karła” Nikołaja Jeżowa na polecenie samego Stalina, który z licznych mniejszości narodowych w Związku Sowieckim szczególnie nienawidził Polaków, uznając Polską Organizację Wojskową (POW) za szpiegowską, skierowaną przeciwko Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików ( WKPB(b). W wyniku tej „Operacji Polskiej” na podstawie rozkazu Jeżowa 00485 zginęło ok 220 tysięcy Polaków.
Rozkaz NKWD Nr 00485 – ludowego komisarza spraw wewnętrznych (NKWD ZSRR) Nikołaja Jeżowa z 11 sierpnia 1937 roku, będący podstawą dla szeroko zakrojonej akcji aresztowań Polaków na terenie ZSRR w latach 1937-1939, był wzorem dla organizacji późniejszych masowych aresztowań.
Rozkaz Nr 00485 określał jednoznacznie kategorie ludzi, którzy mieli zostać aresztowani. Byli to: wszyscy pozostali przy życiu polscy jeńcy wojenni wojny polsko-bolszewickiej lat 1920-1921, wszyscy polscy uchodźcy i imigranci do Związku Radzieckiego, wszyscy członkowie polskich partii politycznych, a także wszyscy „działacze antysowieccy” z polskojęzycznych obszarów ZSRR. W praktyce w kategorii podejrzanych znalazły się wszystkie mieszkające na obszarze ZSRR osoby pochodzenia polskiego, liczne zwłaszcza na przygranicznym obszarze Białoruskiej SRR i Ukraińskiej SRR.
Rozkaz nakazywał jednocześnie funkcjonariuszom NKWD zmuszanie aresztowanych do dostarczania dowodów na samych siebie.
17 września 1939 roku upamiętnia IV rozbiór Polski. W I , II i III rozbiorach Polski w latach 1772 – 1795 uczestniczyła caryca Katarzyna II Wielka i Konfederacja Targowicka. Po 123 latach niewoli, 11 listopada 1918 roku niepodległość Polski odzyskał Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski.
INSTRUKCJA CARYCY KATARZYNY II – JAK POKONAĆ POLSKĘ
„Trzeba rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność. Jeżeli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu…Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba.
Będą oni walczyć długo, bardzo długo, nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas, gdy sami sprzedadzą swój kraj , sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces pań! Korupcją” milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swojego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem.
Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Polska zniknie w samych Polakach. Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność”.
Minęło wiele lat. Wygląda na to, że scenariusz się realizuje. Expressis verbis.
11 LIPCA DZIEŃ PAMIĘCI MĘCZEŃSTWA KRESOWIAN
PRZESZEDŁ DO HISTORII POLSKI POD NAZWĄ „KRWAWEJ NIEDZIELI”
11 lipca 1943 r. nacjonalizm ukraiński przestał się liczyć z ogólnoludzkimi ideami, jak solidarność, miłosierdzie, humanizm. Nie zawahał się spełnić największej i najokrutniejszej zbrodni. Oblicza się, że ponad 4 tysiące polskich wsi i miasteczek zostało zmasakrowanych i spalonych przez Ukraińską Powstańczą Armię. Ona też pod banderowskimi hasłami:
Albo będzie Ukraina, albo Polska krew po kolana, Śmierć jednego Polaka – to metr wolnej Ukrainy – wyprawiła na tamten świat pół miliona Polaków.
Nie można tych okrutnych zbrodni wykreślić z pamięci, wymazać z historii, nie pozostawiając żadnej przestrogi dla potomnych. Nie wolno nam tego zapomnieć, bo zbezcześcilibyśmy tę straszną ofiarę i padli wobec katów na kolana. Trzeba zacząć głosić całą prawdę wolną od przemilczeń, przeinaczeń i manipulacji. Prawdę odważną, która sięga do korzeni zła.
Na dzień przed rozpoczęciem Rzezi Wołyńskiej przybyli do obozu UPA w Koniuchach dwaj polscy wojskowi Krzysztof Markiewicz i Zygmunt Rumel na rozmowy ostatniej szansy mające powstrzymać ataki ukraińskich nacjonalistów na Polaków mieszkających na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Pomimo wcześniejszych zapewnień i deklaracji ze strony Ukraińców oraz listu żelaznego, dającego gwarancję nietykalności polskim parlamentariuszom, zostali oni natychmiast pojmani i rozerwani końmi. Następnego dnia pierwszy komandyr Hołowny UPA Dmytro Kłaczkiwśkyj pseudonim Kłym Sawur, realizując dyrektywę Mykoły Łebedia, pseudonim Ruban, prowydnyka OUN w zastępstwie Bandery,( który rozkazał zlikwidować Polaków od niemowlęcia w kołysce do starca nad grobem), rozpoczął rzeź Wołynia. Wykonano to zgodnie z przekonaniem Łebedia, który stwierdził, że nie może być mowy o wypędzeniu, chodzi o fizyczną likwidację Polaków na miejscu.
W rozkazie do podległych sobie atamanów Sawur pisał:
Powinniście przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy wycofywaniu niemieckich wojsk należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności polskiej… bitwy tej nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Wsie i wioski powinny zniknąć z powierzchni ziemi.
Apogeum tej zbrodni, wraz z wypędzeniem rdzennej ludności polskiej rozpoczęło się na skalę masową w dniach 11-12 lipca 1943 roku. W tych dwóch tylko dniach kurenie i sotnie OUN-UPA dokonały jednoczesnego napadu na ponad 160 wsi i osiedli polskich mordując w sposób wręcz niespotykany w dziejach ludzkości ponad 20 tysięcy ludzi. W ciągu zaś całego miesiąca lipca zmasowany atak band OUN-UPA objął łącznie ponad 530 miejscowości na samym tylko Wołyniu.
Jeden z bandytów, kirynnyj ,,Łysyj’’ meldował:
29 sierpnia, przeprowadziłem akcję we wsiach Wola Ostrowiecka i Ostrówki. Zlikwidowałem wszystkich Polaków od małego do starego(967 osób, w tym 466 dzieci do lat 14tu). Wszystkie budynki spaliłem, mienie i chudobę zabrałem dla potrzeb kurenia. Tego strasznego mordu dokonano pod hasłami: Śmierć jednego Lacha to metr wolnej Ukrainy, Ukraina będzie, i ma być czysta jak szklanka źródlanej wody.
Mimo wszystko widoczne były chyba jakieś wahania nawet wśród samych rezunów, skoro Sawur ponownie nakazywał:
Trzymać się instrukcji: niszczyć Polaków i ich miejsca zamieszkania wszelkimi sposobami; uśmiercać także uciekających. W propagandzie głosić, że z polską ludnością UPA obchodzi się humanitarnie.
W sierpniu 1943 roku Kłaczkiwśkiego na stanowisku komandyra hołownego UPA zastąpił Roman Szuchewycz – Taras Czuprynka, Tur.
,,Czuprynka’’ ze swej strony także wydał na wiosnę 1944 roku ludobójczy rozkaz: W związku z sukcesami bolszewików należy przyspieszyć likwidację Polaków, w pień wycinać, czysto polskie wsie palić, wsie mieszane-tylko ludność polską niszczyć. Za zamordowanie jednego Ukraińca czy przez Polaka, czy przez Niemców – rozstrzelać 100 Polaków. W ulotce natomiast głosił:
Walkę prowadzimy bez pardonu, kto nie jest Ukraińcem temu śmierć. Historycznym naszym wrogom Polakom i Żydom – im wszystkim śmierć. Sława Ukrainie.
Jednak banderowcy nie poprzestali w swoim ludobójczym szale tylko na samym Wołyniu, bowiem ich nawała po kilku dniach ruszyła również na trzy województwa wschodniomałopolskie: Tarnopolskie, Stanisławowskie i Lwowskie. Polacy wschodniomałopolscy swoją apokalipsę z rąk UPA mieli jednak dopiero przeżyć, w dobie drugiej okupacji sowieckiej. Wyrżnięto ich tu wtedy cztery razy więcej niż na Wołyniu.
Akcje antypolskie i rzezie ludności przebiegały według trzech głównych scenariuszy – były to napady na miejscowości zamieszkane głównie przez Polaków, akcje przeciwko Polakom mieszkającym we wsiach ukraińskich lub mieszanych oraz ataki na kilkuosobowe grupki Polaków lub pojedyncze osoby.
W przypadku napadów na większe kolonie polskie UPA często wykorzystywała element zaskoczenia – atakując w nocy, o świcie lub podczas prac gospodarskich czy niedzielnej mszy św., kiedy mieszkańcy byli skoncentrowani w jednym miejscu. Miejscowość była otaczana kordonem uzbrojonych w broń palną członków UPA, których zadaniem było strzelanie do uciekających. Pozostali napastnicy, członkowie oddziałów samoobrony ukraińskiej współpracujących z UPA, uzbrojeni w siekiery, noże, widły, kosy ustawione na sztorc i inne narzędzia gospodarskie, rozchodzili się po osadzie i mordowali mieszkańców, często ich przy tym torturując. Ofiarami padali Polacy różnej płci i wieku, a także Ukraińcy, którzy pomagali Polakom bądź przeszli z prawosławia na katolicyzm. Teren wsi był starannie przeszukiwany, a na uciekinierów urządzano obławy w okolicznych lasach i na polach.
W drugim typie napadów skierowanych przeciwko polskim mieszkańcom osad ukraińskich lub mieszanych, brały udział mniejsze grupy napastników, także działających z zaskoczenia. Mordy dokonywane na pojedynczych Polakach dotyczyły często uciekinierów z osad lub podróżnych.
Wspólną cechą akcji przeciw Polakom było ogromne okrucieństwo, połączone z rabunkiem mienia i paleniem gospodarstw, a także niszczeniem materialnych śladów polskiej obecności na Wołyniu, takich jak dwory, kościoły i kaplice, a nawet ogrody czy parki. Próby rozmów czy negocjacji ze stroną ukraińską kończyły się niepowodzeniem.
Zarówno Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), jak i tamtejsze, rdzenne chłopstwo przeszło samo siebie w wymyślaniu sposobów zadawania niewinnym ludziom śmierci. Mordowano wszystkich bez pardonu, nie oszczędzając dzieci, kobiet i starców. Wypruwano płody z łon ciężarnych matek, obcinano piersi, wydłubywano oczy, rozrywano końmi.
Mordów dokonywano z wielkim okrucieństwem, często poprzedzając je wymyślnymi torturami, następnie wsie i osady grabiono i palono. Po dokonanych masakrach do wsi na furmankach wjeżdżali chłopi z sąsiednich wsi ukraińskich, zabierając mienie pozostałe po zamordowanych Polakach.
Jedną z najbardziej krwawych zbrodni w tym czasie była rzeź Polaków w Kołodnie w powiecie krzemienieckim. 14 lipca do wsi wjechało 300 upowców, którzy podzielili się na małe grupy i rozeszli po zagrodach. Domostwa zamieszkane przez Polaków wskazywali im miejscowi Ukraińcy. Po wejściu do domów bandyci mordowali ich przy pomocy siekier lub broni palnej. Rzeź trwała około 3 godzin, według niektórych źródeł zamordowano nawet do 500 osób, w tym wiele dzieci.
A tak wyglądał “krajobraz po bitwie”, którego sprawczynią była “heroiczna UPA” widziany oczami słynnego partyzanta Józefa Sobiesiaka – “Maksa”:
W ciągu pierwszego dnia marszu, na całej trasie, wynoszącej około trzydziestu pięciu kilometrów, nie spotkaliśmy ani jednej wsi zamieszkałej przez ludzi. Chaty były w większości spalone i zrównane z ziemią, a po ruinach błąkały się zdziczałe psy i koty. Tu i ówdzie spod przysypanej śniegiem ziemi sterczały ludzkie kości. Zdawać by się mogło, że jakiś straszliwy demon zniszczenia nawiedził tę nieszczęsną ziemię, pochłaniając człowieka wraz z tym wszystkim, co jego rozum i ręce stworzyły przez wieki. Z przerażeniem patrzyliśmy na tę pustynię, wsłuchując się w poświście wiatru płaczu dzieci i jęku mordowanych kobiet.
Prawdziwe oblicze OUN – UPA dostrzegł Wołyński Okręgowy Delegat RP Juliusz Kozłowski – “Cichy”, który w swoim liście do kierownictwa politycznego UPA, 25 listopada 1943 roku, pisał:
Wychowankowie niemieccy narodowości ukraińskiej, a nie Polacy rozpoczęli masowe i barbarzyńskie rzezie bezbronnej ludności polskiej.
Pamiętajcie, że to co obecnie dzieje się na Wołyniu, obarcza cały naród ukraiński, że to Wy i Wasze przyszłe pokolenia płacić będziecie rachunek. Nie wolno Wam protestować po cichu, ulegać zbrodniczemu terrorowi i dalej pozwalać, by wróg Waszymi rękami niszczył Waszą przyszłość. Czyż nie widzicie, że chodzi mu o to, żeby na zakończenie wojny słowo Ukrainiec równoznaczne było ze słowem morderca? Czyn odważny, odpowiedzialny jest z Waszej strony koniecznością.
Rzeź i mord nie budują nigdy bytu niepodległościowego, a wyłączają ze społeczności cywilizacyjnej i są jaskrawym dowodem niedojrzałości państwowej. Broń do tego dzieła w dużej mierze pochodziła z rąk niemieckich, stamtąd przyszło wyszkolenie wojskowe i to właśnie tragicznie związało w opinii świata Wasze imię z Niemcami.
Gdy przyznacie otwarcie, że Niemcy wykorzystali Waszą nienawiść do nas dla szerzenia w Polsce rozszalałego terroru – docenimy Wasze stanowisko. Tylko bowiem uświadomienie obustronnych błędów prowadzić może do zmniejszenia dzielącej nas przepaści”.
Władze obecnej Ukrainy muszą mieć świadomość prawdy, że UPA nie była żadną “armią powstańczą”, tylko “kureniami rizunów”, zbrodniczą antypartyzantką powołaną do życia dla dokonania rzezi ludności polskiej na obszarze suwerennego, aczkolwiek okupowanego państwa polskiego.
Wymyśla się nawet działania UPA przeciw nazistowskim najeźdźcom, aby tylko dla zbrodniarzy uzyskać prawa kombatanckie. Trzeba tu dodać, że na terenie Ukrainy nie było ani jednego oddziału UPA. Jedynym działaniem UPA było mordowanie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej z wyłączeniem Lwowa. We Lwowie Ukraińcy dokonali kilku zabójstw i przekonali się, że w tym ciągle polskim mieście pod okupacją niemiecką, mimo istnienia ukraińskiej policji nie mogli tego robić bezkarnie.
Na początku 1944 roku, Polacy znajdowali się już jedynie w miastach, wokół ośrodków samoobrony (różnych grup, oddziałów, placówek, ośrodków i baz samoobrony), które wytrzymały ukraiński napór oraz w oddziałach partyzanckich, które we współpracy z oddziałami Armii Krajowej, m.in. 27. Wołyńską Dywizją AK, próbowały organizować akcje obronne i odwetowe przeciw UPA.
Zbrodnie były dziełem Ukraińskiej Powstańczej Armii, wzmocnionej w marcu i kwietniu 1943 r. przez dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, wspomaganej przez ukraińskie chłopstwo zwane czernią, Samoobronni Kuszczowi Widdiły i Służbę Bezpeky OUN-B.
Według różnych danych, szacuje się, że zbrodniarze z OUN/UPA wymordowali w bestialskim ludobójstwie, nigdy wcześniej nie znanym na skalę światową, od 11 lipca do końca września 1943 roku na Wołyniu od 100 do 140 tysięcy Polaków.
Bohaterom Kresów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej wieczna pamięć, cześć i chwała!
CZTERY ROZBIORY POLSKI
Cztery rozbiory Rzeczypospolitej Polskiej stanowią kartę historii Polski i podobnie do Powstań Narodowych są upamiętniane. Odzyskanie przez Polskę niepodległości 11 listopada 1918 roku upamiętnione zostało pamięcią Święta Narodowego, świętem odzyskania Niepodległości przez Rzeczpospolitą Polskę po 123 latach niewoli. Trzy rozbiory Polski w latach 1792 – 1795 nie posiadają upamiętnienia świętami narodowymi, zaś czwarty rozbiór Polski dokonany 17 września 1939 roku nie powinien stanowić wyjątku w obliczu historycznego upamiętniania martyrologii narodowej. 17 września i 11 lipca to dwie różne daty znaczenia merytorycznego. 17 września 1939 roku nastąpił czwarty rozbiór Polski integralnie powiązany z datą 1 września 1939 roku dniem rozpoczęcia II Wojny Światowej, zaś 11 lipca 1943 roku stanowi symbol upamiętnienia całokształtu martyrologii narodowej, Holokaustu Polaków i mniejszości narodowych, obywateli Rzeczypospolitej Polskiej.
11 lipca Święto Narodowe Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian jako projekt ustawy obchodów narodowych został złożony do kancelarii Sejmu w dniu 10 lutego 2016 roku przez posła PiS Michała Dworczyka i spotkał się z natychmiastową reakcją negatywną redaktora „Warszawskiej Gazety” Stanisława Srokowskiego prezentującego się jako pisarza i ocaleńca kresowego. Redaktorowi Stanisławowi Srokowskiemu chodziło o brak w tytule ustawy „ludobójstwa”. W uzasadnieniu projektu ustawy istnieje szerokie omówienie tego terminu ludobójstwa.
Jest oczywiste, iż każdy projekt ustawy społecznej powinien być przedmiotem dyskusji, tym bardziej, iż w tym przypadku chodzi o ustawę dotyczącą ludobójstwa okrutnego (genocidum atrox) dokonanego na Narodzie Polskim.
Poseł Michał Dworczyk pojechał do Wrocławia celem przeprowadzenia rozmów merytorycznych z redaktorem Stanisławem Srokowskim. Spotkanie się odbyło, czego następstwem był atak dwoma tekstami Srokowskiego, pomieszczonymi na łamach „Warszawskiej Gazety” i portalu bibula.com. http://www.bibula.com/?p=85718 w dniu 10 lutego 2016 roku, a więc w dniu złożenia przez posła Michała Dworczyka projektu ustawy.
„Stanisław Srokowski oskarża PiS o przekręt w sprawie kresowego ludobójstwa”:
„(…)Ocaleniec z kresowego ludobójstwa, autor licznych powieści osadzonych w kresowym kontekście z których jedna stała się podstawą dla filmu “Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego – Stanisław Srokowski ostro skrytykował projekt ustawy o “Dniu Męczeństwa Kresowian” złożony dziś do laski marszałkowskiej przez Prawo i Sprawiedliwość.
W pokrętnym uzasadnieniu projektu PiS-u zamazuje się odpowiedzialność band OUN i UPA.
W liście otwartym Srokowski pisze o “sprawie bardzo poważnej” i “przekręcie” jakiego usiłują się dopuścić parlamentarzyści PiS. “Wielkimi literami poseł PiS-u, Michał Dworczyk, powiadamia fora internetowe, że przygotował projekt ustawy, uznającej 11 lipca jako Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian. Cieszymy się, że PiS pamięta o Kresowiakach, ale nie zgadzamy się, jako środowiska kresowe, na fałszowanie historii” – pisze Srokowski. Ocenia, że projekt PiS jest “karłowaty” i “fałszywy”, jest według niego takim samym “potworkiem językowym” jak uchwała rocznicowa przeforsowana przez Platofrmę Obywatelską, w której zbrodnie OUN-UPA określono jako “zbrodnię o znamionach ludobójstwa(…)”.
W tekście pomieszczonym w „Warszawskiej Gazecie ” z dnia 26. 02. – 3.03. 2016 „Zło dużo gorsze niż przekręt Wałęsy” autor szeroko opisuje przestępczą działalność konfidentów, donosicieli, kapusiów, powołując dokumenty IPN z których „wyziera świat ludzkiej podłości oraz mizeria charakterów”, by w konkluzji odnotować:
„…ilekroć więc Kresowianie walczą o nazwanie tej tragedii (ludobójstwa , przypis redakcji) jedynym i słusznym terminem, właśnie ludobójstwem, tylekroć znajdzie się jakieś obłudne środowisko, kamaryla wpływowych i cynicznych osób, grupa moralnych przestępców, czy politycznych cwaniaków, która zacznie nam udowadniać, że należy na to spojrzeć szerzej, inaczej, bardziej łagodnie, bo nie pora jeszcze na całe ujawnienie prawdy. A my pytamy, kiedy przyjdzie wreszcie ta pora? Jak widzimy na przykładzie Wałęsy, nigdy nie przyjdzie. Kłamstwo okopuje się w swoich bunkrach i nie pozwala się odsłaniać. A jego jawni i tajni sprzymierzeńcy pociągają tylko za sznurki. Pora najwyższa ukazać w Polsce całą bolesną prawdę PRL i III RP. Niech mocno zaboli, niech ucierpią ci, którzy muszą ucierpieć, ale w końcu staniemy na gruncie prawdy. Bo jeśli tego nie uczynimy, walec historii zgniecie nas do końca. I już przez wieki nie uwolnimy się od podejrzeń, insynuacji, kłamstw i zdrad…”.
Dyskusja jest potrzebna, każdy ma prawo do prezentowania własnych poglądów, zwłaszcza w temacie tak szczególnym, dotyczącym całokształtu martyrologii narodowej.
SŁUGA DWÓCH PANÓW
Natomiast prezentuję pogląd, iż wszelkie uwagi ustne, czy też pisemne powinny być wymieniane jedynie w naszych kresowych środowiskach. Posiadamy portale, towarzystwa kresowe, periodyki drukowane i inne wydawnictwa. Wyłącznie na lamach kresowych należy prowadzić merytoryczną dyskusję, nie działając z zaskoczenia dosłownie z minuty na minutę.
Do innej kategorii należy sposób podawania swoich myśli, wykluczający arogancki, napastliwy styl, niestety nie obcy redaktorowi Stanisławowi Srokowskiemu na ukazujących się nie kresowych łamach, jak portal http://www.bibula.com/?p=85718.
Redaktor Stanisław Srokowski urodzony w czerwcu 1936 nie należy do świadków historii. Miał 3 lata w dniu wybuchu wojny i został wraz z rodzicami wypędzony z Kresów w 1945 roku, osiedlony z rodzicami w województwie szczecińskim.
Za wyraz samowoli, którą nazwałbym samoistną, jest jego niczym nieuzasadniony atak na formację Prawo i Sprawiedliwość, która odzyskała w dniu 25 października 2015 roku niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej po 76 latach niewoli, oskarżający Prawo i Sprawiedliwość o „przekręt” w sprawie kresowego ludobójstwa. Cytuję:
„(…)Ocaleniec z kresowego ludobójstwa, autor licznych powieści osadzonych w kresowym kontekście z których jedna stała się podstawą dla filmu “Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego – Stanisław Srokowski ostro skrytykował projekt ustawy o “Dniu Męczeństwa Kresowian” złożony dziś do laski marszałkowskiej przez Prawo i Sprawiedliwość.
Owa krytyka ukazała się na portalu bibula.com w dniu 10 lutego 2016 roku, w tym samym czasie, gdy do laski marszałkowskiej wpłynął projekt ustawy PiS, której Srokowski nie mógł przeczytać.
Srokowski widniejący w stopce redakcyjnej patriotycznej „Warszawskiej Gazety” swój haniebny wpis pomieścił zapewne bez wiedzy redaktora naczelnego tej gazety Piotra Bachurskiego, znanego ze swojej patriotycznej działalności, dzięki której możemy mu zawdzięczać wyniki wyborów prezydenta i rządu z maja i października 2015 roku.
Następnym ruchem Stanisława Srokowskiego był tekst „Zło dużo gorsze niż przekręt Wałęsy” z dnia 26 marca – 3 kwietnia w „Warszawskiej Gazecie” pomiatający w sposób perfekcyjnie bezczelny i arogancki grupę własnych, Srokowskiego ziomków, pisząc o nas: (..) jakieś obłudne środowisko, kamaryla wpływowych i cynicznych osób, grupa moralnych przestępców, czy politycznych cwaniaków(…). W owym podłym tekście Srokowski porównuje nas do konfidentów, donosicieli, kapusiów szeroko opisując ową przestępczą działalność , powołując dokumenty IPN z których „wyziera świat ludzkiej podłości oraz mizeria charakterów”.
Komu służy „sługa dwóch panów?”. Czy opozycji parlamentarnej i poza parlamentarnej dołączając się do szkalowania PiS? Czy też woniejącej hipokryzją i fałszem nucie swoich tekstów pomieszczanych w „Warszawskiej Gazecie”, uchodząc za polskiego patriotę.
Srokowski dołączył do cytowanej wyżej „Instrukcji carycy Katarzyny II – jak pokonać Polskę.
Aleksander Szumański „Głos Polski” Toronto