W „salonie 24”, chociaż rzadko bywam na „salonach”, natknąłem się na sążnistą dyskusję na temat Churchilla i jego stosunku do Polski i Polaków.
Temat obgadany do znudzenia i byłby już chyba niezbyt interesujący gdyby nie jeden wciąż aktualny aspekt sprawy.
Oczywiście wielu oczekuje na wyjaśnienie katastrofy gibraltarskiej, ja dodałbym jeszcze na genezę stosunków angielsko sowieckich itd. ale najistotniejszy jest współczesny aspekt stosunków polsko angielskich na tle Brexitu i relacji do UE.
Przed wojną Anglia była dla Polski ważnym partnerem handlowym /drugim co do wielkości obrotów po Niemczech/. Był to głównie skutek decyzji powersalskich zmuszających Polskę do kontynuowania importu śledzi solonych prowadzonego jeszcze przez carską Rosję.
Byliśmy zatem traktowani przez Anglików jako część Rosji, której akurat zechciało się niepodległości. Zresztą nawet w opinii angielskiego historyka Carra należeliśmy do „Russia’s border countries” łącznie z krajami bałtyckimi, Rumunią i Finlandią.
Na samym początku naszej niepodległości występowali zawsze przeciwko nam niezależnie od tego kto był przeciwnikiem, nie wykluczone, że w ich tradycyjnej kalkulacji „równowagi sił” na kontynencie europejskim Polska była zawadą gdyż podstawą tej „równowagi” była wspólna granica niemiecko rosyjska, którą w zależności od okoliczności wykorzystywano przemiennie.
W czasie pertraktacji wersalskich duży wpływ na stanowisko brytyjskie miało lobby żydowskie uznające Dmowskiego za zajadłego antysemitę, przeniosło się to na całą Polskę, której narzucono traktat o mniejszościach narodowych głównie w obronie interesów Niemców i Żydów.
Został on wypowiedziany przez Polskę dopiero w latach trzydziestych ubiegłego wieku.
Churchill mimo zaawansowanego wieku nie był uważany w okresie międzywojennym za czołowego polityka angielskiego, piastował wprawdzie kilka poważnych stanowisk, ale zaliczając dość liczne wpadki został w latach trzydziestych wyraźnie odsunięty na boczny tor.
W odróżnieniu od masy powściągliwych polityków brytyjskich odznaczał się porywczym temperamentem, płomiennymi przemówieniami i produkcją wielu „bon mot”.
W polityce zagranicznej nie bardzo się orientował, np. uważał, że Polska powinna utrzymywać sojusz z Niemcami przeciwko bolszewikom, popierał Edwarda VIII przeciwko Baldwinowi itp.
Właściwie przeciwko Niemcom nastawił się dopiero w okresie Monachium stwierdzając o Chamberlainie i Daladier: „wybrali hańbę, a wojnę i tak będą mieli”.
Ma jedną historyczną zasługę: – uporczywe trwanie w wojnie z Niemcami mimo braku środków do prowadzenia tej wojny.
Wbrew temu co raz tylko powiedział, że sprawa Polski leży mu na sercu gdyż Anglia przystąpiła do wojny w obronie Polski, traktował ją instrumentalnie. Kiedy była mu potrzebna, jak choćby w roku 1940, kiedy Anglia została osamotniona w wojnie z Niemcami i Polska była jedynym jej sojusznikiem to nie szczędził jej wyrazów sympatii.
Dobre stosunki z Polską skończyły się w chwili wygrania „bitwy o Anglię”, w której Polacy byli bardzo potrzebni, potem gdy był już pewien, że nie będzie niemieckiej inwazji na wyspy brytyjskie, całą uwagę skierował na stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i oczekiwanie na wojnę niemiecko sowiecką.
Nie wypracował żadnej twórczej koncepcji dla Europy kontynentalnej, przychylnie ustosunkował się do polskich propozycji sojuszu z Czechosłowacją, ale bez jakiejkolwiek szerszej idei.
Z chwilą wybuchu wojny Hitlera ze Stalinem cały swój stosunek do spraw europejskich podporządkował ustalonemu już dawno stanowisku w odniesieniu do konieczności poczynienia koncesji w środkowej Europie na rzecz Rosji /tak bowiem traktował Sowiety/.
Jego ze wszystkich aspektów słuszna idea desantu na Bałkanach nie miała na celu wyzwolenia Polski jako podstawowego zadania, a głównie chodziło mu o Bałkany, a w ostatecznym rachunku o Niemcy.
To sami Polacy dorobili do tej idei zadanie wyzwolenie całej Polski, a szczególnie wschodnich województw z Wilnem i Lwowem na czele.
Było to możliwe jeszcze w 1943 roku, przy zaangażowaniu wszystkich dyspozycyjnych sił alianckich i włączeniu Turcji, krajów bałkańskich z powszechnym powstaniem w Polsce.
Niestety nie potrafił przekonać do tej idei Roosevelta, wobec którego był dziwnie uległy. Fakt zależności brytyjskiej od dostaw amerykańskich nie zmuszał go do takiego stanowiska, miał w Ameryce dostatecznie dużą popularność, chociażby z tytułu swojego amerykańskiego pochodzenia.
Mógł to wykorzystać dla promocji swego stanowiska, nigdy z tego nie korzystał w żadnej sprawie ze szkodą dla koalicji, ale przede wszystkim ze szkodą dla Anglii i Stanów Zjednoczonych.
Żałosne było jego wtórowanie stalinowskim zamiarom, chociaż raz przeciwstawił się im w Teheranie, na propozycję Stalina rozstrzelania po wojnie 50 tys. Niemców zareagował z oburzeniem, co Roosevelt skwitował: – No, może nie 50 tys. a 49 tys. wyraźnie lekceważąc stanowisko Churchilla.
Został, zresztą słusznie ukarany za dopuszczenie do tego spotkania bez uzgodnienia z Rooseveltem wspólnego stanowiska w podstawowych sprawach, a przede wszystkim dalszego przebiegu wojny i układu powojennego.
W przypadku braku takich uzgodnień mógł odmówić udziału w tym oczywistym i haniebnym spisku.
Wówczas nie doszłoby do niego i alianci nie byliby krępowani zobowiązaniami, których Stalin zresztą nie miał najmniejszego zamiaru dotrzymywać, naciskając na egzekucję ze strony mocarstw zachodnich.
Cytowany jest na całym świecie „żelazną kurtyną” z Fulton, ale ani on sam, ani nikt inny nie wspomniał, że osobiście przyczynił się do jej powstania przez swoją czołobitność wobec Stalina.
Spisek stalinowsko rooseveltowski był mu widoczny jak na dłoni i wymierzony przeciwko brytyjskiemu imperium. Poddał się jemu bez sprzeciwu przyczyniając się do tragedii połowy Europy oddanej w bolszewicką niewolę, ale co znacznie gorsze jak na Anglika, do rozbicia brytyjskiej wspólnoty i, co najgorsze dla całej ludzkości, stworzenia stanu zagrożenia i stałych wojen i dywersji przez cały czas istnienia Sowietów, a nawet po dzień dzisiejszy.
Obecnie jest aktualizowana sprawa naszych odszkodowań wojennych od Niemców, niestety bardzo późno, ale dla przedstawienia pełnego obrazu z czasów wojny warto byłoby upomnieć się o otwarcie brytyjskich akt chowanych skrzętnie przed kompromitującym ujawnieniem.
Mamy z Anglią wiele bieżących spraw, nacisk Polski na niezałatwione problemy może wspomóc w negocjacjach na temat teraźniejszości i znacznie ważniejszej przyszłości stosunków europejskich.