Globalnie i Lokalnie
Like

Ślązak z „Wichra”. Konrad Żogała – przyszowianin, któremu przyszło bronić polskiego wybrzeża…

09/03/2016
1752 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
Ślązak z „Wichra”. Konrad Żogała – przyszowianin, któremu przyszło bronić polskiego wybrzeża…

Konrad Żogała (4.02.1917 – 25.06.1997) w 1938 roku wstąpił ochotniczo w szeregi żołnierzy Wojska Polskiego. Po weryfikacji, został przydzielony do Marynarki Wojennej II RP. Nieoczekiwany przydział Konrad przyjął z dumą. Jak się okazało, został niebawem wyróżniony po raz kolejny. Po przeszkoleniu został przydzielony do załogi elitarnego okrętu polskiej marynarki wojennej, jakim był niszczyciel (kontrtorpedowiec) ORP „Wicher”. Tam w sekcji kontroli skoków i odchyleń wykonywał zadania w centrali artylerii pokładowej okrętu.

0


DSC_0597Wojna to coś, do czego nie powinno się wracać.

Robimy to tylko dlatego, aby przed jej wizytą przestrzegać.

(T. P.)

 

Kilka zdań, wyrwanych z pamięci rodziny i pożółkłych kart pamiętnika

Konrad Żogała (4.02.1917 – 25.06.1997) w 1938 roku wstąpił ochotniczo w szeregi żołnierzy Wojska Polskiego. Po weryfikacji, został przydzielony do Marynarki Wojennej II RP. Nieoczekiwany przydział Konrad przyjął z dumą. Jak się okazało, został niebawem wyróżniony po raz kolejny. Po przeszkoleniu został przydzielony do załogi elitarnego okrętu polskiej marynarki wojennej, jakim był niszczyciel (kontrtorpedowiec) ORP „Wicher”. Tam w sekcji kontroli skoków i odchyleń wykonywał zadania w centrali artylerii pokładowej okrętu.

DSC_0619

Konrad Żogała jeszcze w cywilu

DSC_0593

Marynarz Żogała – 4.02.1938

Niszczyciel (kontrtorpedowiec*) ORP „Wicher” był dumą polskiej marynarki wojennej, a załoga okrętu stanowiła bardzo dobrze wyszkoloną elitę polskich marynarzy.

ORP ,,Wicher” został wybudowany na zlecenie rządu polskiego w stoczni francuskiej. (Jak podaje w swoim materiale Magazyn Historyczno-Wojskowy w wydaniu specjalnym dwumiesięcznika „Okręty” nr 3 (7) 2014, s. 34, aut. Mirosław Skwiot:  Francuska stocznia zobowiązała się do dostarczenia dwóch jednostek; pierwszej po upływie 27 (ORP „Burza”), a drugiej – po okresie 39 miesięcy (ORP ,,Wicher”) od dnia złożenia podpisu na dokumencie. Łączna wartość kontraktu została określona na kwotę 2 404 200 dolarów […]. Ponadto umowa zawierała osobną klauzulę na kwotę 281 600 dolarów, która miała zostać przeznaczona na zakup uzbrojenia (artyleryjskiego i podwodnego) przyrządów kierowania ogniem oraz niezbędnej amunicji i torped [ …].). (koniec cytatu).

DSC_0595

Konrad Żogała – początek służby

DSC_0598

Na pokładzie „Wichra”. Pierwszy z prawej leży mar. K. Żogała

Koszty zakupu tych dwóch jednostek przez stronę polską były, jak widać, dość poważne, wynikały one z bardzo nowoczesnej jak na owe czasy konstrukcji a także wyposażenia tychże jednostek. Kontrtorpedowce ,,Burza” i ,,Wicher” poza niewielkimi niedociągnięciami, uchodziły wówczas za okręty bardzo nowoczesne.

DSC_0601

Jeszcze uśmiechnięci… Konrad Żogała pierwszy z prawej

DSC_0605

To nie zawody. Na pokładzie okrętu tego rodzaju praca to norma. Żogała na końcu…

Po wielu problemach w końcu jednostka została zwodowana… 8. lipca 1930 roku po raz pierwszy wciągnięta została biało czerwona bandera, wtedy też oficjalnie nadano jednostce nazwę „Wicher”. (Więcej: Historia. Trójmiasto. Pl/ ostatni – z- dywizjonu – krotka – historia – ORP – Wicher – n.45689. h t).

DSC_0627

Podczas ćwiczeń. Na pierwszym planie nurek „Wichra”

DSC_0609

Po ćwiczeniach dobrze odpocząć. Na armacie okrętu pierwszy z prawej Konrad Żogała

„Wicher” był okrętem dobrze uzbrojonym. Budził szacunek i respekt nie bardzo nam przychylnych sąsiadów. Uzbrojenie stanowiły 4 armaty kalibru 130 mm, co stanowiło pokaźny arsenał pokładowego ciężkiego uzbrojenia. W swojej klasie na Bałtyku z pewnością nie miał sobie równych. Okręt posiadał jednak istotne wady. Obawy budziło słabe uzbrojenie przeciwlotnicze jednostki. „Wicher” posiadał zaledwie dwa pojedyncze działka 40 mm i dwa podwójne km 13,2 mm. Z pewnością nie mogło to stanowić skutecznej obrony okrętu podczas zmasowanego ataku z powietrza. Okręt posiadał także 6 wyrzutni torped oraz 2 podpokładowe wyrzutnie bomb głębinowych. (Więcej na www.graptolite.net / Facta – Nautica – Wicher. Html/ ).

DSC_0612

Przydaje się wyuczony zawód kowala. Na okręcie prac ślusarskich nie brakuje. Żogała z młotem kowalskim

DSC_0616

Jedno z ostatnich spotkań z bliskimi w rodzinnej miejscowości. Niebawem zawyją syreny na helskim nabrzeżu… Żogała trzeci z prawej

Niszczyciel (kontrtorpedowiec) ORP „Wicher” oraz stawiacz min ORP „Gryf” jako jedyne okręty wojenne polskiej marynarki, operujące w rejonie Helu, brały udział w obronie polskiego wybrzeża. „Okręty te odparły 27 ataków lotniczych z 2/3. września. Ponadto polski niszczyciel skutecznie odparł atak dwóch niszczycieli niemieckich „Leberecht Maass” i „Wolfgang Zenker”. Już podczas oddania drugiej salwy uzyskał trafienie. „Wolfgang Zenker” w wyniku ataku ,,Wichra” stracił działo dziobowe a na pokładzie wybuchł pożar. Atak niemieckich okrętów został odparty a jednostki w zasłonie dymnej wycofały się… (więcej na www.2wojna.pl / okręt – pl – okr – 007 – 0003 html.).

DSC_0608

Odprawa na pokładzie „Wichra”

DSC_0614

Część załogi „Wichra”. Konrad Żogała pierwszy z prawej w II rzędzie. Widać pasy służbowe i  przytroczone do nich ładownice

3.września

Alarm powietrzny na okręcie, słychać już złowrogi pomruk znanych wszystkim bombowców nurkujących. Załoga okrętu wykonuje w tym czasie rutynowe zadania bojowe. Konrad Żogała i jego koledzy nie wiedzą, że są to ostatnie rozkazy, które wykonują jako załoga flagowego okrętu polskiej marynarki wojennej. 4 bomby trafiają w okręt, jednostka tonie. Żogała słyszy polecenie natychmiastowego opuszczenia pokładu, nie wierzy własnym uszom, ale rozkaz to rozkaz.

DSC_0613

Ostatnie chwile pokoju

Ataku dokonały samoloty 4. Eskadry Bombowców Nurkujących, to był koniec – kilkanaście minut i niszczyciel przestał istnieć. Marynarz Żogała przedostał się na pokład, nie pamięta jak do tego doszło, ale jeszcze nie draśnięty nawet, znalazł się w wodzie – i nagle… Warto w tym miejscu przytoczyć fragment tekstu z książki „Salut dla Wichra”, której autorem jest Zbigniew Damski: Już zniknął maszt ze zwłokami Kwiatkowskiego i pomost, wewnątrz kadłuba coś rwie się z trzaskiem i kontrtorpedowiec szybko przewraca się, ukazując kawał zielonego, pokrytego wodorostami dna. U rufy sterczy zeń trójramienna śruba. Nie ma już „Wichra”. Ostatni hitlerowski lotnik zahuczał jeszcze silnikiem nad helskim portem, zagrzmiał serią i odleciał. Nad basenem legła cisza, tylko „Gryf” płonął coraz potężniej, podpierając niebo wysoką kolumną dymu […]. I nagle pękła tama milczenia. Ludzie w gorączkowym chaosie zaczynają opowiadać sobie co przeżyli, nawoływać się, szukać kolegów…Dziwnym zrządzeniem losu znaleźli się na falochronie niemal wszyscy […]. Jest Świrbutowicz? Jest! Są elektrycy Żogała, Iwiński i Kluzowicz. Podporucznika Harnunga podmuch ostatniej, czwartej eksplozji po prostu wyrzucił na falochron. Są wszyscy maszyniści, motorzyści i palacze, są torpedyści ze swoim dowódcą, jest dowódca okrętu i prawie wszyscy oficerowie.

Pozycja zatopienia okrętu N 54 6129 EO18.7883 – możliwe duże przybliżenie pozycji (www.2wojna.pl /okręt – pl – okr – 007 – 0003. html).

Ojciec nie lubił się dzielić ze swoimi przeżyciami – wspomina syn Tadeusz. – Trudno było go namówić, by o czymś opowiedział. Widać było, że sprawia mu to wiele bólu. Ze wspomnień ojca wynika, że został ciężko ranny już w wodzie. Życie uratował mu jego bezpośredni przełożony. Jak wszyscy, dostał się do niewoli, jakiś czas przebywał w szpitalu, po wyleczeniu został przeniesiony do Stalagu III A w Luckenwalde koło Berlina.

DSC_0618

Konrad Żogała w niemieckiej niewoli

Minęło kilka miesięcy obozowego życia i okupacyjne władze przypomniały sobie o nim. Już niebawem przyszło mu podzielić los wszystkich Ślązaków. Żołnierskiej tułaczki rozpoczął się dla ojca ciąg dalszy. Ślązacy zwykle rozpoczynali wojenny czas w mundurach Wehrmachtu – a kończyli jako żołnierze Andersa.

Z moim ojcem było inaczej. Na początku bronił ojczyzny w polskim mundurze, w niewoli ubrano go w mundur Kriegsmarine, do końca przyszło mu służyć w jednostkach pomocniczych marynarki wojennej III Rzeszy. Po kapitulacji dostał się do niewoli sowieckiej, z której udało mu się zbiec po kilku miesiącach. Jakoś udaje mu się przedostać do rodzinnych Przyszowic. O tym, co go tam spotkało, nie wiemy nic, nie wiemy także, jak wyglądała jego ucieczka z sowieckiej niewoli. Kiedy opowiadanie ojca – wspomina syn – dochodziło do tego czasu, ojciec zamykał się w sobie. Za każdym razem, kończył opowiadanie na tym okresie i wszystko, co przeżył, w tym czasie, zabrał ze sobą do grobu.

DSC_0623

Bywało i tak, że poznając się na znakomitym wyszkoleniu polskich marynarzy, Niemcy wcielali ich do służby w jednostkach pomocniczych. Jak ta służba wyglądała, to zupełnie inna historia. Z pewnością nikt z nichnie próbował zostać niemieckim bohaterem. Ważne było by przetrwać do końca wojny i nie narażać rodziny…

Dom rodzinny zastał w kompletnej ruinie, został on bowiem spalony z chwilą wkraczania na teren Przyszowic wojsk Armii Radzieckiej w styczniu 1945 roku. Ojciec w 1945 roku ożenił się z Melanią Hojnisz – moją mamą. Wraz z rodziną odbudowali dom, zarówno ojciec jak mama związani byli do końca z kopalnią „Makoszowy”. Wspomnienia ojca zostały opublikowane w książce autorstwa Edwarda J. Pyki „Pamiętajmy o… ludziach i cmentarzach” – ja niewiele mogę dodać – wspomina pan Tadeusz.

II wojna światowa obdarowywała ludzi wieloma pamiątkami, jedną z nich otrzymał mój ojciec – do śmierci nosił w sobie kawał żelaza. To pamiątka ostatniego ataku na jego okręt, kiedy to – będąc już w wodzie – został trafiony odłamkiem rozerwanego pocisku…

Uważam, że wspominanie tych historii jest ważne i potrzebne, aczkolwiek dla mnie nie są to miłe chwile. W tych ludziach, w ich sercach, wojna trwała nadal, czas nie pozwolił wyleczyć wszystkich ran i tych niesłusznyc pomówień o kolaborowanie z Niemcami. Czujemy się z pewnością po raz kolejny zepchnięci na margines i to z wielu powodów – dodaje pan Tadeusz…

 ***

Kontrtorpedowiec* – niszczyciel w nazewnictwie okresu dwudziestolecia międzywojennego. W dokumentacji francuskiej obydwa okręty – zarówno „Burza” jak „Wicher” widnieją pod nazwą Contre – Torpilleurs. (Patrz dwumiesięcznik „Okręty”, wydanie specjalne 3 (7) 2014, s. 40/41, aut. Mirosław Skwiot).

Źródło: Opracowano na podstawie wspomnień syna pana Konrada, Tadeusza Żogały. Fragment cytatu z książki „Salut dla Wichra”, autorstwa Zbigniewa Damskiego, został w obszernej formie opublikowany w książce „Pamiętajmy o… ludziach i cmentarzach”, Edwarda J. Pyki. Poprzez to opracowanie, jesteśmy w stanie poznać historię życia i godne najwyższego szacunku postawy mieszkańców jednej z wielu śląskich miejscowości. Dziękuję za współpracę.

Tadeusz Puchałka

Za: www.SieMysli.info.ke

Materiał zdjęciowy ze zbiorów Tadeusza Żogały

0

Dorota J

Dziennkarz w 3obieg.pl/

209 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758