Bez kategorii
Like

Sezon ogórkowy;)

17/06/2011
709 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

(o E. coli też będzie, acz tylko marginesowo) – Wakacyjna lektura „Gospodarki Wodnej” z przległościami

0


Czytam sobie prasę wywrotową, pardon! branżową. Padło na majowy numer „Gospodarki Wodnej”. – Dla ochłody;).

W tym miesięczniku Wojciech Jastrzębiec Kuczkowski publikuje cykl artykułów „Polskie szlaki żeglugowe”. W omawianym numerze jest to tekst pt „Szlak Bugu. Do pratulińskiego sanktuarium”. Kto czuje się wodniakiem spokojnie może ten artykuł (cały cykl) potraktować jako przewodnik po naszych drogach czy może bezdrożach wodnych.

Kto się interesuje własnym krajem bez możliwości zwiedzania go, też nie będzie zawiedziony cyklem tych artykułów. – Bo może info o tym, że sołtyska Krzyczewa (m. Krzyczew) ma trzech synów to nie jest news, ale już wiadomość, że szkoły nie ma w Krzyczewie/Krzyczewiu od dawna, że wieś wymiera a pozory życia nadają jej letnicy, którzy wykupują gospodarstwa na letniska, to już jest jakiś obraz kraju. Dobra, nie czepiam się pani sołtys. Tym bardziej, że jak wynika z lektury, to tam na Podlasiu i okolicach trochę jest tych kobiet sołtysów. Ciekawam, czy to dlatego, że tamtejsi ludzie wykazują się zdrowym rozsądkiem i wybierają „polityków skutecznych” (płeć nie ważna i MWZWM niech się od nich uczą parytetów), czy dlatego, że mężczyźni wyjechali za chlebem? – Tej wątpliwości artykuł nie wyjaśnia, ale też i nie musi. Mówimy wszak o periodyku z dziedziny gospodarki wodnej a nie socjologii;). A jeśli reportaż P. Kuczkowskiego zachęci kogoś do osobistego zbadania problemu (ja bym zaraz poleciała zobaczyć co i jak, ale nie mam czasu), to tylko lepiej dla Podlasia:).

 

Ale miało nie być o polityce. Artykuł ten dosyć drobiazgowo opisuje szlak Bugu – nie tylko rzekę i jej przyrodę bieg, ale i to, co na brzegu: ludzie, ich problemy, HISTORIA, miejscowe ciekawostki, ważne miejsca, sprawy i wydarzenia. – Dobrze, że w prasie ściśle branżowej znaleziono miejsce na wspomnienie np. unitów – 13 Męczenników.

(Kto by nie wiedział o co chodzi – podaję „obcy” link omawiający sprawę:http://www.ralf.franciszkanie.pl/heroes/Pratulin.htm )

Fachowcom ta wiedza nie zaszkodzi;) a osoby spoza branży skorzystają na licznych walorach edukacyjnych artykułu (tego i wcześniejszych z serii), jak i, być może, całego pisma.

 

Otóż w dalszej części majowego „GW” (GOSPODARKA WODNA, NIE Gazeta Wyborcza! – hihi) znajduje się (także cykliczny) artykuł Anny Mitraszewskiej-Ostapowicz „Europejskie systemy zarządzania zasobami wodnymi”. Ostatni z nich mówi o Turcji. Pominąwszy kwestie prawne i formalne zarządzania wodami w Turcji, można w tekście odnaleźć kilka inspirujących (także laika) informacji. Otóż według omawianego artykułu, Turcja, kraj wyżynno-górzysty jest jednym z sześciu całkowicie samowystarczalnych pod względem żywnościowym krajów świata.

 

Ta informacja mnie, przyznam szczerze, zaskoczyła i zaintrygowała. Turcja? Z ich postępującym zatruciem wód i gleb ściekami (brak oczyszczalni!), z ich postępującym zasoleniem gleb (nawadnianie, chyba raczej głupio robione)?? – Nie można więc wykluczać, że im się ta samowystarczalność niedługo skończy. Ale mnie zafrapowało co innego. Które to mianowicie są te pozostałe kraje samowystarczalne żywnościowo? Wie ktoś z Czytelników? Bo ja nie. Odłożyłam zatem GW i zapytałam Google.

Z masy bełkotu, jako kraje (rzekomo) samowystarczalne żywnościowo wyłoniły się: Czechy, Argentyna, Egipt(??), Indie(???), USA.

 

Szukając dalej, u „Zielonych” znalazłam fragment: „W kilku najludniejszych krajach rozwijających się dzięki tzw. "zielonej rewolucji" m.in. Indonezja, Indie, Pakistan, Meksyk zapewniono samowystarczalność żywnościową. Wprowadzono nowe rodzaje wysokoplennych upraw, wprowadzono na szerszą skalę środki ochrony roślin.”

 

Tu mi się problemy zaczęły mnożyć – bo i krajów zaczyna być więcej niż 6 (a co z resztą? Kto te masy żywi?? Kto tu buja???), i… „zielona rewolucja” zwyczajem wszystkich rewolucji zaczyna pożerać własne dzieci i ta samowystarczalność też niedługo padnie. Ale to już całkiem inne problemy.

 

Na kolejnej stronie (na którą się zapuściłam w poszukiwaniu danych nt. samowystarczalności żwynościowej) znalazłam tekst mówiący o postępującej specjalizacji rolnictwa i o tym, że „dochodzi do rozdzielenia produkcji roślinnej od zwierzęcej. Prowadzi to m.in. do wzrostu zużycia nawozów sztucznych ze względu na ograniczone możliwości nawożenia naturalnego. Po drugie, w innych obszarach powstaje problem nadmiaru nawozów naturalnych, które nie mogą być włączone w proces naturalnej utylizacji. Problem ten np. występuje z dużą jaskrawością w Holandii – ze względu na szczególnie silny rozwój hodowli. W tej sytuacji kłopotliwy jest wzrost zawartości azotanów w glebie i w wodzie. Podobne zjawisko występuje w niektórych intensywnie wykorzystywanych rolniczo dolinach Szwajcarii. Wiąże się z tym również możliwość nadmiernej koncentracji bakterii coli w wodzie pitnej. Problem ten w mniejszym lub większym stopniu istnieje we wszystkich krajach Europy Zachodniej.”

 

W ten sposób doszliśmy do E. coli, przez którą hasło „sezon ogórkowy” nabrało złowrogiego znaczenia. Z pewnością intensywne rolnictwo i chów przemysłowy w jakiś sposób dołożyło się do niemieckiej epidemii.

 

Wnioski? Brońmy polskiego rolnictwa jak niepodległości. Jako mały przyczynek w tym boju polecam nowe prawo zakupów:) czyli: „po żarcie na wieś a nie do marketu” – Temat samoobrony także żywnościowej co i raz powraca w różnych, baaardzo różnych dyskusjach na NE. (W czasie wakacyjnych wypadów można poszukiwać nie tylko wrażeń i odpoczynku, ale także źródeł żarcia, które nie świeci;).)

 

Ale które kraje są samowystarczalne żywnościowo nadal nie wiem.

Nie wiem też co z Polską. Na przeglądanych stronach pojawiała się i na „tak” i na „nie”. Możliwe, że za mało wnikliwie szukałam. Nie upieram się, że pożarłam wszystkie rozumy. Chciałabym jednak dotrzeć do sedna problemu – ktoś z Czytelników dysponuje danymi?

 

Jak widać grzeczna i pozornie „sucha” gazeta potrafi wprawić w stan poszukiwań intelektualnych;). – Przy temacie samowystarczalności żywnościowej „wysiada”: i temat modelowania ujęcia wody na elektrownię, brzeg i takie tam; albo kwestie radarowego badania szczelności wałów przeciwpowodziowych we Wrocławiu; albo objętości fali powodziowej w Widawie.

W tej sytuacji, już tylko maleńką ciekawostką jest informacja o tym, że mielone skórki od bananów mogą służyć do oczyszczania wody z metali ciężkich (za portal.acs.org) a nie tylko do polerowania sreber, liści roślin czy butów(!).

 

 

cytowane źródła:

WWW.edukator.pl

http://www.zb.eco.pl/bzb/13/czesc1.htm

parę innych przypadkowych, naprawdę przypadkowych blogów i komentów

 

zdjęcie pochodzi z serwisu geoportal.pic i przedstawia rzekę roztokową w Maroku

 

0

bez kropki

Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chlopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgoda Autora)]

133 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758